felekNa ogół zaczyna się od lawiny zarzutów. Od wtrącania się do polityki, braku rozdziału Kościoła od Państwa, rzekomego zbierania podpisów w kościołach i przed kościołami, pedofilia, homo, i o tym co rzekomo księża mówią z ambony no i gigantyczne – wprost nieprzyzwoite finanse. Jak nie wyssane z palca – to zawsze wyolbrzymione i w krzywym zwierciadle, a bez konkretów za to z uogólnieniami. Potem – gdy czytelnik lub słuchacz jest już odpowiednio podgotowany – nagle pojawia się troska o stan Kościoła i jakie to mu szkody przynoszą te sprawy. Czyż nie należy cenić troski? Mechanizm jak konstrukcja cepa.

Najpierw powrzucać, obrzucić błotem – ale skoro wiadomo że obrabiany (bo to do ludzi Kościoła a nie doktrynerów lewactwa przekaz jest kierowany) już dostał swoje – trzeba go jakoś oswoić, przekonać o działaniu w dobrej wierze. Nie mówimy tych „prawd” z nienawiści – co to – to nie! My tak samo jak Wy kochamy Kościół i troszczymy się. Widzicie?
To takie w dwa w jednym – dobry i zły policjant jako całostka.
Na te standardowe już mowy, ze strony ludzi Kościoła na ogół nie ma zbyt zdecydowanych odpowiedzi – a szkoda. Jakby się przydała nie fasadowa Akcja Katolicka. Odpowiedzi jednak powinny padać i właśnie o tym chcę powiedzieć słów parę.
A/ Naczelne pytanie – skąd tak wielka troska o stan i straty Kościoła i to akurat Katolickiego w Polsce i to ze strony tych którzy mówią o likwidacji śladów wiary w przestrzeni publicznej, o wypchaniu wiernych do krucht, o nowoczesności bez wiary co to jest jak pamiętamy – opium dla ludu. To już sobie z grubsza powiedzieliśmy. Dodać jednak dla porządku trzeba, że utarł się podział – wierzący – niewierzący. Z podgrupami – wierzący-niepraktykujący oraz na odwrót - niewierzący a praktykujący. Daruję sobie omawiania takiego podziału, niemniej sam ten podział w swej zasadzie umożliwia ustawianie ludzi wierzących w Boga w pozycji jakiś talibów ideologicznych – a nazwanych niewierzącymi obsadza w roli ludzi racjonalnych, opierających się o wiedzę itd. Sam postęp. Jakoś się w tym nie zauważa, iż i ta opinia, że Pan Bóg jest jak i ta, że Pana Boga niema – obie są oparte o czystą wiarę. Nie o wiedzę, nie o doświadczenie, a o wiarę. Jeśli już to raczej ludzie wierzący w Boga szybciej mogą mówić o doświadczeniu - w postaci cudów, czyli zdarzeń nie wytłumaczalnych na gruncie dostępnej wiedzy. Mają je w doświadczeniu. Jednak ci drudzy powiedzą – bo taki jest stan obecnej wiedzy – wyjaśnienia tylko nie znamy. Zresztą to i tak nie zmienia postaci rzeczy skoro oba poglądy nie mają żadnego oparcia o doświadczenie fizyczne. Jakie są tego oczywiste konsekwencje? Po prostu – coś takiego jak nazwa światopogląd naukowy jest fikcją, kłamstwem. Również domaganie się Państwa świeckiego – oznacza żądanie wprowadzenia jako obowiązującej w życiu publicznym wiary w nieistnienie Pana Boga czyli wprost innej wiary jako państwowo obowiązującej. To wprowadzanie wersji państwa teokratycznego, w którym nie ma rządzić demokracja tylko kapłani laicyzmu. Fałszem jest też mówienie o Państwie neutralnym światopoglądowo, w którym wiarę w to, że Pan Bóg jest – wpędza się do podziemia, usuwa się krzyże, demoluje kościoły i za żarty i dobry dowcip dopuszczalny kulturowo uznaje się naigrywanie się np. z Kolędy czy Komunii Świętej. To żadna neutralność, a dyskryminacja.
Odnosząc się dalej do wspomnianych trosk lewaka - Kościół nie jest partią a związkiem wyznaniowym. Dla niego powinien być mniej więcej tym samym co np. związek zawodowy, jak przysłowiowy i tu symboliczny Związek Hodowców Kanarków lub dowolny zielony – arbuzowaty NGO powiedzmy. Czy ktoś się wtrąca i kogoś obchodzi jaka jest przyszłość i jakie są aktualne kłopoty tychże? Dlaczego więc gościa pełnego troski, tak interesuje to czy Kościół na czymś zyskuje czy traci? Zauważmy, że mówi takie rzeczy człowiek – na ogół fundamentalista niewiary w Boga, który Kościół najchętniej wepchałby do katakumb, a wszelkie znaki tysiącletniej tradycji najchętniej by zlikwidował. Nie mówiąc o stosunku do ludzi Kościoła.
Już nie mówię o oczekiwaniu, by zostało udokumentowane, że Kościół wychodzi poza swoje zadania i cele. A nade wszystko niech taki lewak wykaże, że to co mówi odnosi się realnie i w proporcji do rzeczywistości.
Krótko podsumowując należy mówić o siłowym wprowadzaniu Państwa wyznaniowego – odwołującego się do wiary w nieistnienie Pana Boga.
B/ Żądanie rozdziału Kościoła od Państwa też ma pokrętną logikę. Wyraźnie trzeba powiedzieć o bezsensie mówienia o rozdziale, który i tak już jest instytucjonalnie zapisany Konkordatem. Jego likwidacja byłaby potrzebna do właśnie instytucjonalnego wtrącenia Kościoła w niebyt życia społecznego. Za Nerona i jego następców aż po w XX ty i dziś było i jest to ćwiczone. Chrześcijanie są najbardziej prześladowaną na świecie grupą. Z całą gamą okrucieństw. I to go raczej wzmacnia. Niczego się lewactwo nie jest w stanie nauczyć. Cóż wymagać – skoro dla nich Historia jest balastem i zaczyna się od najdalej – wczoraj – nawet nie od Rewolucji. Ważne jest dziś. Wzajemne połączenie czyli brak rozdziału byłoby wtedy, gdyby było ono instytucjonalne. Jak w Rosji, gdy Car był głową Kościoła Autokefalicznego Prawosławnego. Jest i dziś, skoro podobno malują ikony Putina. Coś podobnego było za komuny, gdy ta przyjęła sobie siłowo prawo do uzgadniania nominacji nie tylko biskupich ale i obsady probostw. To był brak rozdziału A dziś – Kościół nie ma swej reprezentacji w Rządzie a Rządzący raczej nie uczestniczą w Konferencji Episkopatu. Raczej tylko można mówić o chłodnej nieżyczliwości traktowania Kościoła na tle Stowarzyszeń czy NGO – co zresztą jest różnie. Jednak członkowie Kościoła tak kler jak i laikat - nie są jeszcze pozbawieni praw obywatelskich i mają mieć swobodę wypowiedzi. Tak – to ta, najwyraźniej przeszkadza, gdy ludzie Kościoła wyrażają publicznie swoją opinię na tematy oceniane jako polityczne. Tyle, że dziś polityczne może być wszystko. To i hulaj dusza z zarzutami. Faktyczne wtrącanie się Kościoła do polityki wymagałoby braku rozdziału instytucjonalnego i zmieniałby Kościół w organizację społeczną czy nawet partię polityczną. A dziś - co to za partia, która nie bierze udziału w wyborach, nie ma swych kandydatów i posłów. Przeszkadza religia w szkole? Trzeba tłumaczyć, że dziś lewica swe szanse widzi już tylko w demontażu więzi i zawłaszczeniu młodzieży dla budowy nowego człowieka – czytaj – wspomnianej pulpy. Starzy i terror fizyczny już ich nie interesują. Dogorywajcie sobie myślą lewacy– byle z młodzieży zrobić co należy. Olbrzymia troska o dzieci w tym wydaniu jest widoczna w krajach Zachodu, które mają już do tego służby administracyjne – na wszelki wypadek omijające Sądy. Pani z Jugendamtu np. nie potrzebuje wyroku by dziecko odebrać rodzicom. Dzieci mają być upaństwowione. Pozór nieważny liczy się indoktrynacja najlepiej homoseksualna. Ile dzieci jest tak potraktowanych jak onegdaj w III Rzeszy? Kasa i prawo zastąpiły tylko przestarzałe bomby, czołgi i terror fizyczny. Ileż dzieci, w imię ich dobra oczywiście, odebrano i w czasie okupacji i też dziś się odbiera?
I u nas Kościół jest dziś oddzielony od Państwa instytucjonalnie co czyni, że wszelkie żądania w tym zakresie są absolutnie bezpodstawne.
W tym zauważmy równocześnie, że zarówno duchowni jak i świeccy – czyli ludzie wspólnie tworzący Kościół, nie są pozbawieni praw obywatelskich i biorą udział w życiu politycznym. Pozbawienie ich tej możliwości byłoby wprost dyskryminacją ze względu na wiarę. Oceny moralne decyzji politycznych i pokazywanie ludziom Kościoła zasad kształtujących postawy nie są działalnością polityczną. Według lewaków Kościół czyli kler i laikat mają milczeć w sprawach swoich ocen. Czyż nie jest to wykluczenie czyli dyskryminacja? I to jakiej części populacji – czyli mowa już jest o terrorze mniejszości wobec większości. Rzeczywiście czysta demokracja.
C/ O zbieraniu jakichkolwiek podpisów w kościołach –w stylu podobnym jak pieniędzy na tacę – pierwsze słyszę i nikomu to do głowy nie przychodzi. Z prostego powodu, który jest nie do pojęcia dla lewaka – w którego wyobraźni nie mieści się pojęcie sacrum, a znieważenie wierzącego, świętokradctwo, szydzenie ze świętości – jest dopuszczalną formą żartu. Takie zbieranie byłoby naruszeniem sacrum świątyni. Owszem sam widziałem zbieranie podpisów w kruchcie – ale np. podpisów pod petycją w sprawie zakazu aborcji – a to jest problem znajdujący się w centrum nauczania. Inna sprawa, że akurat z tego tematu aborcji czyli zabijania niewinnych przy trosce o życie zabójców ze szczególnym okrucieństwem czyni się hucpę polityczną i nie jest to winą Kościoła czyli kleru i laikatu. Stać obojętnie w tej sprawie istotowo związanej z nauczaniem – nie wolno. O ironio – w symetrii - jakoś nie przeszkadza zbieranie przed Kościołami do puszek owsiakowych datków za Mrówkę Całą czy Złoty Melon – i oczywiście pomoc - by było jasne najczęściej (choć nie zawsze co mnie dziwi) poza wiedzą Proboszczów. Też rozdawanie ulotek wyborczych przez ugrupowania mało przychylne Kościołowi – można zobaczyć w poblizu kościołów.
D/ nikt nie mówi, że problemy homoseksualizmu czy pedofilia nie są udziałem ludzi Kościoła, jego grzechem, przestępstwem, a też dodatkowym kłopotem dla braku spójności nauczania i praktyki. Niemniej – jasno jest postawiona sprawa – pełnej i ogólnoprawnej odpowiedzialności księży pedofilów i w Kościele i przed prawem. Jak żadna inna grupa – ludzie Kościoła i to na skalę ogólnoświatową robią z tym porządek. Oprócz tego homoseksualizm jako taki nie jest w naszym prawie penalizowany – to też nikogo nie powinien on obchodzić. A obchodzi – dlaczego? Homoseksualizm jest przecież wręcz promowany jako postęp w sferze obyczajowej – to skąd w stosunku do Kościoła jest on wyciągany jako świecki zarzut. Oczywiście – to bolesny i niedopuszczalny problem w Kościele dla innych powodów– lecz to też jest sprawa wewnętrzna Kościoła i ten z nim walczy. Warto było też rzetelnie wykazać jak wygląda procentowo sprawa pedofilii i homoseksualizmu jako zjawiska a nie polityczno marketingowego narzędzia nagonki w różnych grupach zawodowych. Jak to wygląda np. wśród tzw artystów, tancerzy, lekarzy, psychologów, lotników, robotników, polityków itd. Mówimy o brutalnym ataku na Kościół – i dlatego należy domagać się odpowiedzi na te tu przykładowe problemy. Nie jest tajemnicą, iż tak naprawdę atak na Kościół jest i tak tylko narzędziem niszczenia podstaw więzi społecznych. Komuna się przekonała że bez zniszczenia wiary – a więc i Kościoła – nie ma mowy o przerobieniu społeczeństwa w pulpę posłuszną przy kasach i urnie. Mówimy więc nie o moralności a o kasie i władzy w wykonaniu nowej, świeckiej teologii – niewiary w Boga i wiary w kasę.
Tak troszczący się o Kościół powinni chyba się zająć np. panami (?) Biedroniem i Rabiejem i przestać sobie robić dźwigni politycznej i światopoglądowej z propagandy zła moralnego. Jaki to ma być postęp to Europa już zauważa i oczy przeciera. W 90% znormalnieją -warunek nie poddanie się terrorowi. Trzeba to publicznie pokazywać też z jednego powodu. Ludzie często są okłamywani i manipulowani techniką dążenia do dobra przez faktyczne czynienie zła. Cały komunizm na tym polega, podobnej sprężyny używa UE w obecnej jej emanacji pod postacią w istocie pozaprawnej i pozaakcesyjnej działalności Komisji Europejskiej, destruktorzy totalni też rzekomo bronią demokracji ją i to bezczelnie łamiąc. Rewolucje od Francuskiej miały hasła i okrutne mordy na wielką skalę. Cała akcja Owsiaka, działania prezydentów Trzaskowskiego czy Majchrowskiego – to cały czas ten sam stempel – piękne deklaracje a robimy swoje. A strajk nauczycieli inną ma mechanikę? Dobro to uprawnione dążenie do podwyżek – zło jest zapisane w metodach i realizacji oraz użycie strajku jako narzędzia politycznego – poza demokratycznego. Pan Broniarz jako postać ze swą genezą i poprawkami - nie wystarczy za dowód?
Mówimy więc o troskliwym uścisku lewaków – aż do uduszenia.
Zajmijcie się Panowie i Panie lewakowie swoimi sprawami, a nie tym co działa w miarę dobrze i od lat, a od dzieci to wara. Tu rodzice mają jeszcze swoje konstytucyjne prawa, które jak widać chcecie unieważnić.
Nie w Polsce. Tu ile razy Kościół miał gorzej tym bardziej to ludzi budziło i mobilizowało. Ku dobremu a nie przeciw. Udowodnił to niejeden ksiądz i nie jeden świecki.
Historię najnowszą też warto znać.

Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 24.03.19