Żywot emeryta – w mniejszym stopniu, a okoliczności epidemiczne w większym stopniu zakotwiczyły mnie w domu. To i gdy TV idzie w ruch – trafiam na jakie takie coś, co dziś nazywa się kabaretem. To ma być forma artystyczna w swej zasadzie satyryczna czyli odnosząca się z przekąsem i z odwołaniem się do karykatury czy śmieszności do zjawisk codziennych w tym przywar człowieczych i polityki.

Od dawnych czasów za taką sztukę może uznalibyśmy przedstawienia uliczne średniowiecznych trup. Potem za wielkiego prekursora prześmiewców ostro świat widzących zaliczylibyśmy zapewne Stańczyka – toczącego bezkarny dialog w Wielkimi, a nawet z samym Królem. Nikt mi nie powie, że nie musiałby to być błyskotliwy człowiek o wielkiej wiedzy, intelekcie, znajomości realiów – nawet plotek i zdolności kojarzenia. Potem perełki towarzysko polityczne z udziałem bohemy z końca zaboru – Zielonego Balonika – potem tych z II RP już w znaczniejszej części scenek Warszawskich – nawet powojenne dalsze „7 Kotów” czy cała twórczość Przekrojowa czasów siermiężnego stalinizmu. To tylko schemat pokazujący, że w każdym czasie kabaret to była forma wymagająca i od twórców i odtwórców i od publiczności pewnego poziomu wiedzy, znajomości realiów i najważniejsze lotności umysłu i zdolności poruszania się w świecie umowności, absurdu i idei. Zabawa umysłu i mówienie – Król jest nagi.
Kontynuację – możemy widzieć w Dudku, Pod Egidą czy Piwnicy pod Baranami. Myśl i kunszt aktorski zawsze budowały jakiś przekaz, coś pokazywało w ostrym świetle i śmieszyły. To zawsze był aktualny komentarz, ominięcie cenzury, politycznej poprawności pokazanie nonsensów czy śmieszności konwenansu i ludzkich przywar. Zawsze wymagał klasy wykonawcy i myśli. Satyra w formie skeczu kabaretowego ma wskazywać na coś społecznie i moralnie szkodliwego. Ośmieszanie tego co np. wyrabiała komuna mamy przykład wystąpień Wiesława Dymnego lub WRON’a - odczytanie wyroku Kolegium ds. wykroczeń na Piotra Skrzyneckiego – doborem autentycznych tekstów i ich interpretacja aktorska to były perełki.
O Dudku, Kabarecie Starszych Panów, czy Pod Egidą lub Oldze Lipińskiej (Właśnie leci kabarecik) - można bez końca.
To co napisałem zawsze było oczywistością.
Napisałem to wszystko by przypomnieć, ze kabaret to forma działań artystycznych dla ludzi o lotnym umyśle i swobodnej myśli. Zgoda na zniewolenie poprawnością – zabijało kabaret, jego istotę i kompromitowało twórcę oraz było odrzucane przez odbiorcę. Za prawdziwe dzieła artystyczne podstawiało to po prostu kicz. Tego publika na poziomie wyrobienia nie kupowała.
To wszystko w wielkim skrócie przypomniałem gdyż, jak powiedziałem na początku, przewinęły mi się ostatnio przed oczami w telewizorni występy zwane skeczami, ich serie – pokazywane jako występy kabaretów.
Od pasa w dół, naśmiewanie się z ludzi zniedołężniałych wiekowo, z kleru i obrzędów religijnych – od Mszy Świętej, poprzez Spowiedź – po Kolędę i Pielgrzymki do Częstochowy czy Lichenia. Kler z dyżurnym o. Rydzykiem to też stały cel. Kierunek politycznie też jest zdefiniowany, za to w zasadzie ostrzem skierowanym na PiS Jeszcze chyba tylko obrządki Wielkiego Tygodnia pozostały nienaruszone. Jak już była msza z durszlakiem na czerepie czy tak zwane teatralne działania artystyczne – to wiele może się zdarzyć i nic nie zdziwi. To może o to właśnie chodzi – by publika ma się przyzwyczaić do wchodzenia do basenu z zawartością szamba. Czyli mamy do czynienia z działaniem z celem. Jeśli wszyscy obywatele są równi wobec prawa – artyści –samozwańcy mają móc go lekceważyć? Zwłaszcza że ponoć każdy może się ogłosić artystą. Tu już wchodzimy w inny szerszy temat – dziś mający charakter myśli niepoprawnej politycznie – tabu.
O aktorstwie w każdym razie w tym co można dziś widzieć w zasadzie trudno mówić. Może co najwyżej można zauważyć jakąś sprawność fizyczną przebieranki, przecinkowanie słowami podlegającymi pod mandaty porządkowe i koncentrację na formach i sferach prokreacyjnych. Można się zgadzać albo nie z wyprowadzanymi ich przekazem ale tylko pojedynczy wykonawcy bawią się umysłem i wyobraźnią. Myślę tu o Panu Poniedzielskim czy Grupie MoCarta lub Ireneuszu Krosnym.
I to daję pod rozwagę – czy jeszcze mówimy o kabaretach czy już o grupach innych technik nacisku na publikę w jej miejscach nie wymagających ani wiedzy ani polotu ani wyobraźni i koncentrujących się na problematyce od pasa w dół. Adresatem jest najwyraźniej publiczność po szkoleniu ideologicznym mediów dziś zwanych głównego nurtu.
Kabaret to, czy narzędzie nacisku na rozum i uczucia oraz propagandy
I to jest pytanie które już warto głośno postawić.

I druga rzecz, która mnie jeszcze bardziej zdziwiła i zasmuciła.
To ma swych licznych odbiorców, którym to odpowiada. Ci ludzie uważają że śmieszne jest nabijanie się ze staroci, z wiary itd.
Oni są, kupują bilety i są wyborcami których śmieszy prymitywna propaganda tzw Aktorów i śmiechy z katastrofy Smoleńskiej. Tak jak z poklaskiem spotykało się zdziczenie kulturowe np. oddawaniem moczu na krzyż ułożony z palących się zniczy.
I inna refleksja w tym zakresie. Gdzie się zagubiło oddziaływanie w przeciwnym kierunku. Czyżby ono nie istniało czy podlega cenzurze – której ponoć nie ma – a jednak jest. Widać ją na Uczelniach – w których działania władz przerasta absurdy godne właśnie skeczu kabaretowego.
Wystarczy delikatny żart na temat pani ponoć redaktorki i Sąd potrafi skazać na zapłacenie 500 tys. złotych.
To ani nie jest fikcja i nie są już żarty. Czy ktoś takie coś obśmiał?
Ludzie! Tak was prowadzą do rzeźni swych prawdziwych interesów.