Trudne jest życie politycznego komentatora w Polsce, zwłaszcza wtedy, kiedy komentowanie jest zajęciem czysto amatorskim, prezentowanym wyłącznie na własnym blogu. W profesjonalnych i oficjalnych, czyli stronniczych mediach, propagandowe wzmożenie przypomina erupcję Wezuwiusza niszczącego Pompeje, ale jeżeli przyjrzeć się temu z perspektywy domowego fotela, to nie pozostaje nic innego, jak sparafrazować inżyniera Mamłonia z kultowego "Rejsu":

A w polskiej polityce, proszę pana, to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana… Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. I o czym tu pisać?

No właśnie - nic się nie dzieje. Od tygodni w powietrzu ( i w przestrzeni publicznej) hula sobie koronawirus i najbardziej sporne wybory w dziejach świata, czyli KONSTYTUCYJNE wybory prezydenta w Polsce. Na tym tle opozycja, w postaci obstrukcyjnego pospolitego ruszenia pod wezwaniem nieświętego Borysława i krajowego ośrodka dowodzenia "całej prawdy całej doby", działa tak jak wcześniej, tylko bardziej. Jeżeli jeszcze dwa miesiące temu o rządach Prawa i Sprawiedliwości tylko niekiedy padało określenie "reżim Kaczyńskiego", to dziś już w powszechnym używaniu opozycji jest określenie "morderczy reżim Kaczyńskiego", który wyborczymi, "skażonymi" kopertami chce wymordować znaczną część społeczeństwa, a tak w ogóle nie radził sobie od początku z pandemią covida, nie radzi sobie dalej, jest bieda, głód i bezrobocie. Ludzie umierają w SOR-ach, wkrótce będą umierać na ulicach - jeżeli nie z powodu koronawirusa, to z biedy i głodu na pewno. Teatrzyk absurdu, żenada do kosmicznej potęgi, której żywą ilustracją jest "prawdziwa prezydent", przy której Petru to gigant intelektu i krasomówstwa. Taką żywą ilustracją może też być pani Wanda Nowicka, która u Michała Rachonia odstawiła pokaz paplaniny a'la baba z magla z kiepskiego kabaretu na żywo. Nuda, dobrze chociaż, że żałośnie śmieszna.

Żeby nie było - po stronie "reżimu" "morderczego reżimu" też nic nowego: coraz bardziej tępe przypominanie niewdzięcznemu elektoratowi o programach "plus", wieszczenie sukcesów na froncie wojny z koronawirusem, powtarzanie jak mantry o konieczności wyborów korespondencyjnych oraz wskazywanie paluchem na ufajdaną w szambie opozycję i jej przedstawicieli. Też nic nowego - no, może poza tym, że Zenka jakby mniej w telewizorni. Nuda. Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana… Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje.

Dzieje się natomiast w kuluarach. Niemrawo, bo niemrawo, ale jednak rozpoczęła się "Gowiniada", czyli Jarosława z Jarosławem przeciąganie liny jako gwóźdź imprezy (oby nie gwóźdź do prawicowej trumny). W tle widać popisy akrobatów i klownów: prokuratorki Ewy Wrzosek, która najwyraźniej pozazdrościła sławy innemu akrobacie - Pawłowi Juszczyszynowi. Trwa występ "czeciej" osoby w państwie, czyli specjalisty od kopert, marszałka Grodzkiego, oraz zbiorowy pokaz samorządowców, którzy nie mają naszego płaszcza, czyli nie przekażą Poczcie Polskiej list wyborczych. W amerykańskim filmie od tego momentu byłaby akcja: wkroczyłby jakiś szeryf i zrobił z tym porządek: dał w mordę komu trzeba, prowodyrów wziął za kark, wrzucił do celi, postawił zarzuty i postawił przed sądem. A tu w ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. Nuda.

Ciekawe tylko, jak skończy się centralny punkt "Gowiniady". Borysław i telewizja "cała prawda całą dobę" wynik już znają, nie wiem tylko, jak Jarosław Gowin odbiera tak przewidywane scenariusze, bo trudno w nich znaleźć choćby ułudę podmiotowości rzeczonego. Wszak Borysławowi chodzi tylko o to, żeby z Gowina zrobić użytecznego idiotę stulecia i przy pomocy jego oraz kilku posłów Porozumienia rozwalić zjednoczoną prawicę i doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych. I tu znów pora odwołać się do inżyniera Mamonia: A polski aktor, (czytaj:polityk) proszę pana... To jest pustka... Pustka, proszę pana... Nic! Absolutnie nic. Załóżmy, proszę pana, że jak polski aktor, proszę pana... Gra nie? Widziałem taką scenę kiedyś... Na przykład, no ja wiem? Na przykład, zapala papierosa, nie? Proszę pana, zapala papierosa... I proszę pana, patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna, proszę pana... To jest dłu... po prostu dłu... dłużyzna, proszę pana. Dłużyzna.. Proszę pana, siedzę sobie, proszę pana, w kinie... Pan rozumie... I tak patrzę sobie... siedzę se w kinie, proszę pana... Normalnie... Patrzę, patrzę na to... No i aż mi się chce wyjść z... kina, proszę pana... I wychodzę...

Niestety, z tego kina nie bardzo jest jak wyjść. Nikt oczywiście nie może zabronić panu Gowinowi robienia z siebie użytecznego idioty, ale zachodzę w głowę, co powoduje, że skądinąd przynajmniej pozornie poważny polityk, robi z siebie filmowego Egona Olsena, który ma plan..... Gowin zdecydowanie powinien założyć melonik i zapalić cygaro. Dla rządzącej zjednoczonej prawicy, ów melonik, cygaro i "plan" jest ogromną stratą czasu, szans i potencjału. Jest tyle do zrobienia, że nie ma miejsca dla użytecznego idiotyzmu zachowań - jakkolwiek szlachetnie i górnolotne byłyby one prezentowane. Realizacja "planu" oznacza porażkę dla fundamentalnych projektów i zamierzeń, co jest ceną ogromnie wygórowaną, bo nie będzie "klawo jak cholera". Naszego "kina" na tą cenę nie stać.

Oddajmy zatem raz jeszcze głos inżynierowi Mamłoniowi: No i panie, i kto za to płaci? Pan płaci... Pani płaci... My płacimy... To są nasze pieniądze, proszę pana... No ba - żeby to tylko o pieniądze chodziło.

 

Opublikowano na Salon24.pl  27 kwietnia 2020,