Osłabła jakoś siła sławienia konstytucji przez jej dotychczasowych obrońców. Pewnie boją się, że czytając ją publicznie, niechcący potwierdziliby konieczność przeprowadzenia wyborów prezydenckich w maju. Doskonale wiedzą, że utrzymanie ciągłości władzy państwowej jest absolutnym fundamentem praworządnego państwa. I choć sytuacja epidemiczna stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania, musimy temu sprostać. Jeśli kandydat nie radzi sobie ze specyfiką kampanii w czasie pandemii, z pewnością nie podoła rządzeniu państwem w kryzysie.

Gdyby opozycja przejawiała choć w minimalnym stopniu troskę o polskie państwo i dobro obywateli, którym przyrzekała służyć, zrobiłaby wszystko, by wybory prezydenckie odbyły się zgodnie z kalendarzem. Szanując konstytucję i dbając o podstawowe prawo demokratyczne Polaków, powinna skupić się na wypracowaniu takich rozwiązań prawnych, które pozwolą obywatelom w sposób bezpieczny wybrać prezydenta Rzeczypospolitej. Niestety, nie dobro państwa jest priorytetem opozycji, a odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy choćby za cenę politycznej demolki.
Nie było dotąd ważniejszej kwestii w polskim parlamencie. Nie było sprawy, która powinna zjednoczyć wszystkich polityków ponad podziałami, jak wspólne wypracowanie bezpiecznej metody głosowania. Takie było podstawowe oczekiwanie obywateli w tym trudnym czasie. Zamiast współpracy, mamy totalny bojkot, totalną blokadę wyborów, zakwestionowanie fundamentalnego prawa demokratycznego obywateli i próbę ściągnięcia na Polskę interwencji zewnętrznej. Wszystko po to, by wybory nie odbyły się, a co za tym idzie, by Polska po 6 sierpnia została bez głowy państwa. W totalnym chaosie, jaki wtedy wywoła opozycja łatwiej będzie realizować uzurpatorskie scenariusze i doprowadzić do skutecznej destabilizacji kraju, a w konsekwencji na przejęcie władzy wszelkimi metodami.


Totalna opozycja nie przedstawia swojemu elektoratowi żadnego scenariusza wyborczego, licząc na to, że wywoła skuteczną falę buntu – polityków, samorządowców, sędziów, prawników, obywateli. Jedynym jej pomysłem jest zablokowanie wyborów. Miota się w swoich decyzjach, ośmiesza zbliżające się wybory, przekonuje, że nie ma możliwości prowadzenia kampanii. Okazuje się jednak, że od lat zainteresowanie Polaków polityką nie było tak żywe i aktywne, jak teraz. Pozamykani w domach wypatrujemy perspektyw, martwimy się o przyszłość i bezpieczeństwo naszych rodzin, wsłuchujemy się propozycje polityków. W obszarze naszych zainteresowań znajdują się dwie kluczowe kwestie: epidemia koronawirusa i wybory. Kampania wyborcza jeszcze nigdy nie absorbowała tak bardzo społecznej uwagi, choć przeniosła się do przestrzeni wirtualnej, tak jak całe nasze życie społeczne.
Przestańmy więc wmawiać ludziom, że nie ma kampanii prezydenckiej, że nie da się informować wyborców o pomysłach programowych, że demokrację trzeba przenieść na czas po pandemii. Musimy żyć! Bez względu na to, jak trudno nam dziś odnaleźć się w nowych realiach. Ale nie da się dokonać indywidualnej i zbiorowej hibernacji. Każdy dzień, każda decyzja rzutować będą na naszą przyszłość. Potrzebujemy zachowania ciągłości władzy państwowej. Musimy wybrać głowę państwa, aby Polska mogła normalnie funkcjonować. Jeśli zniszczymy elementarny porządek prawny, pogrążymy się w chaosie, na który tak liczy opozycja, ale który uderzy w nasze szeroko pojęte bezpieczeństwo.
      Podstawową potrzebą Polaków w tym trudnym czasie epidemii i jej gospodarczych konsekwencji, jakie nadciągają, jest stabilizacja państwa. Zerwanie ciągłości władzy z pewnością temu nie służy. Dlatego tak ważne jest przeprowadzenie wyborów w maju. Przypomnijmy, że zgodnie z konstytucją, zarządza je marszałek Sejmu na dzień przypadający nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji urzędującej głowy państwa. Wchodzą więc w grę jeszcze 3 majowe terminy: 10, 17 i 24. Senat wciąż rozpatruje przyjętą przez Sejm ustawę, odwlekając na ostatni moment decyzję tak, by sparaliżować zaplanowane na 10 maja głosowanie. I choć zgodnie z kalendarzem, mielibyśmy wybrać prezydenta za tydzień, opozycja robi wszystko, by doprowadzić do chaosu, za który obarczy odpowiedzialnością Prawo i Sprawiedliwość. Przykładają do tego z pełną świadomością rękę niektórzy politycy Porozumienia Jarosława Gowina.
       Walka z wyborami toczy się na wszystkich frontach: politycznym, medialnym, propagandowym. Odebranie Polakom podstawowego prawa demokratycznego stało się ostatnią szansą przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Polska w tej walce nie liczy się zupełnie. Pomimo tych wszystkich troskliwych deklaracji widać wyraźnie, że nie o bezpieczeństwo obywateli tu chodzi. Kto ostatecznie stanie po której stronie? To ostatni moment na zachowanie twarzy i podjęcie uczciwej walki. Demokratycznej i jawnej.
      Jeśli ktoś narzeka na nieprzewidywalność i specyfikę kampanii w czasie pandemii, nie poradzi sobie z nieprzewidywalnością i specyfiką rządzenia w potężnym kryzysie popandemicznym. Wybieramy prezydenta, który potrafi sztormować, który przytomnie i odpowiedzialnie reagować będzie na totalnie nieprzewidywalne konsekwencje i zagrożenia, z jakimi cały świat będzie mierzył się na następnym zakręcie. Nie można więc odkładać wyborów na spokojne czasy, bo takich w najbliższej perspektywie nie będzie. Kandydaci muszą poradzić sobie z codziennością przedwyborczą w nowej rzeczywistości i jako wyborcy z tego będziemy ich rozliczać, szukając własnego, odpowiedzialnego kandydata na prezydenta Rzeczypospolitej. Kto nie dorósł, niech odpada.