To nie doraźna okazja powinna być powodem powrotu do władzy i przebierania nogami opozycji. Takim powodem powinny być fundamentalne właściwości jej samej. Widzi ona, że po stronie obecnie rządzących nie ma ludzi odpowiednio wykształconych, kompetentnych, kulturalnych i obytych. Podobnie jest w elektoracie, oraz w medialnym, intelektualnym i kulturowym otoczeniu zjednoczonej prawicy. To może rodzić frustrację, gdyż w opozycji i jej otoczeniu są sami giganci intelektu, wiedzy, kultury i światowego otrzaskania.

Największy geniusz polityczny obozu opozycji, to Donald Tusk. Człowiek, który przez 7 lat w roli polskiego premiera i 5 lat jako przewodniczący Rady Europejskiej rozwiązał wszystkie problemy i żadnego sam nie sprowokował. I robił to w mig, dlatego mógł od rutyny i nudy rządzenia uciekać w sport, mając też czas na wspaniałe i umoralniające pogadanki o lepszym świecie. I na wszystko miał uniwersalną receptę: więcej europejskości w Unii Europejskiej, więcej europejskości w zaściankowej Polsce. A przecież tuż za nim stoją: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski, Leszek Balcerowicz, Jan Krzysztof Bielecki, Ewa Kopacz, Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz, Waldemar Pawlak, Jerzy Buzek, Hanna Suchocka, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz (odzyskany), Radosław Sikorski (odzyskany), Grzegorz Schetyna, czy Borys Budka.
Sami giganci. Zero wśród nich kapusiów, pijaków, komunistów, popaprańców, nieudaczników, celebrytów, niezgułów. Same giganty czynu, intelektu, moralności i smaku. Jeszcze lepiej z zapleczem intelektualnym. Tu wielkość ściga się tylko z wybitnością i geniuszem. Na przykład Adam Strzembosz, który nie zniżył się do prymitywnego poziomu rozliczeń. Dalej Andrzej Zoll (z synem Fryderykiem na dokładkę), Marcin Król, Marek Safjan, Ewa Łętowska, Andrzej Rychard, Jan Hartman, Zbigniew Mikołejko, Andrzej Rzepliński, Ireneusz Krzemiński, Magdalena Środa, Wojciech Sadurski, Marcin Matczak, Marek Migalski (odzyskany), Aleksander Smolar, Jadwiga Staniszkis (odzyskiwana i tracona), Jerzy Zajadło, czy Andrzej Friszke.
Do kompletu, czyli do panteonu dodać należy gigantów kultury, np. Agnieszkę Holland (z córką Kasią Adamik i jej dziewczyną Olgą Chajdas), Jerzego Stuhra (z synem Maciejem), Zbigniewa Hołdysa (z synem Tytusem), Daniela Olbrychskiego (z żoną Krystyną Demską), Mateusza Damięckiego (z ojcem Maciejem i siostrą Matyldą), Andrzeja Stasiuka, Jacka Poniedziałka, Jacka Dehnela, Maję Ostaszewską, czy Krzysztofa Maternę. No i nie można zapomnieć o gigantach medialnych, m.in. Adamie Michniku, Tomaszu Lisie, Jarosławie Kurskim, Cezarym Michalskim, Bartoszu Wielińskim, Monice Olejnik, Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej, Jakubie Sobieniowskim, czy Adamie Szostkiewiczu. To wszystko daje razem taką masę krytyczną, że klękajcie narody.
Trudno więc wyjść ze zdumienia, że polskie społeczeństwo wybiera jakichś ciemniaków i popaprańców, mając tak wspaniałą ofertę po stronie opozycji. Ale to zapewne wynika z niedoskonałości samego społeczeństwa, żeby nie powiedzieć jego prostactwa, choć jak pamiętamy, próby ubogacenia kulturowego przez wartościowszą nację były wszak przez tą światłą ekipę kilka lat temu podejmowane. Wszędzie na świecie takim skarbom i gigantom oddano by władzę polityczną natychmiast. W Polsce się tego skarbu nie docenia, a wręcz nim pomiata, co jest koronnym argumentem za wymianą społeczeństwa na jakieś lepsze. Aż wstyd pomyśleć, że te ogromne skarby są w Polsce AD 2020 tylko w kadrowej rezerwie, a poparcie ich obecnej kandydatki na prezydenta daje się zmierzyć zwykłym alkomatem.

Opublikowano na Salon24.pl : 12 maja 2020,