Zarząd PO zmieniając w ostatniej chwili kandydata na prezydenta wykonał fatalny ruch z wielu powodów, a głównie ze względu na dalsze obniżenie i tak nienajlepszego wizerunku własnej partii. Ze wszystkich partii opozycyjnych to właśnie Platforma ciągle jest tą najbardziej totalną, czyli najmniej rozsądną partią, która nawet nie zauważa, że działa na własną szkodę. Zamiana kandydata na prezydenta w niemalże ostatniej chwili, a przede wszystkim sposób, w jaki tego dokonano, wystawia Platformie jak najgorsze świadectwo.
W dalszym ciągu widać, że w PO nie ma jednoznacznego przywództwa, że nie ma pomysłu na program, który jednoczyłby partyjne szeregi, a przede wszystkim, że nie przeanalizowano do tej pory przyczyn wyborczych porażek, jakie się tej partii przydarzyły w ostatnich latach.
Ewentualna przegrana Rafała Trzaskowskiego w prezydenckich wyborach zaszkodzi Platformie o wiele bardziej, niż byłoby to w przypadku przegranej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ta zmiana kandydatów została wykonana w fatalny sposób i pokazuje, gdzie Platforma ma demokrację, o którą rzekomo tak uporczywie zabiega. Wielu z nas pamięta, jak bardzo nagłaśniano w PO prawybory, które miały być demokratycznie przeprowadzone, a które wskazały na to, że najlepszą kandydatką tej partii jest ta, która teraz musiała, a niekoniecznie chciała, ustąpić. W prawyborach głosowało 700 delegatów zgromadzonych na konwencji krajowej PO, a wczorajszej zmiany dokonał sam Zarząd, choć wcześniej sugerowano, że będzie to decyzja Rady Krajowej. Smaczku całej sprawie dodaje osoba Radosława Sikorskiego, który znowu posłużył partyjnym kolegom za figuranta. We wspomnianych prawyborach nie chciał brać udziału, bo uważał, że to „ustawka” i sugerował, że już wcześniej w taką ustawkę go wrobiono (prawybory 2015, Komorowski-Sikorski). Tym razem Sikorski się zgodził i ponownie został wystawiony przez kolegów na pośmiewisko. Sikorski przegrał wczoraj decyzją zarządu PO, która z demokracją nie ma nic wspólnego. Przegrał, choć wielu postronnych komentatorów uważa, że byłby znacznie lepszym kandydatem, niż R.T., ale zarząd PO miał obawy, że sprawy rodzinne R.S. i jego mało dyplomatyczny język mogą być dla niego dużym obciążeniem. Decyzję o odwołaniu K-B i o powołaniu nowego kandydata powinno jednak podejmować to samo grono, które wytypowało K-B do udziału w wyborach, albo przynajmniej w jego imieniu Rada Krajowa, znacznie liczniejsza, niż wąskie grono zarządu. Zarząd PO powiedział wszystkim członkom swojej partii, że ma w nosie ich decyzję z prawyborów, że ma w nosie RK, bo wie lepiej. Ot, platformerska demokracja w pełnej krasie. Ale zostawmy te rozważania, to kłopot Zarządu PO, jak się będzie tłumaczył ze swojej decyzji, kiedy ta okaże się nietrafiona. A szanse na to, że zarząd będzie musiał się tłumaczyć są bardzo duże. Po ewentualnej klęsce R.T. być może tłumaczenia zarządu już nie będzie, bo zostanie on całkowicie wymieniony, na co, zdaje się, mocno się zanosi.
Jedna z czołowych postaci zespołu M.K-B, członkini zarządu PO, Izabela Leszczyna stwierdziła, że M.K-B była zbyt dobrą, zbyt ugodową, zbyt inteligentna kandydatką, nawet dla własnej partii, bo „nie rzuca się pereł przed wieprze”, czym sama wystawiła kiepskie świadectwo swojemu ugrupowaniu. I.L. uważa, że Platformie potrzebny jest teraz twardy mężczyzna, który pójdzie na przeciwnika ze sztachetą od płota, a takim podobno ma być Rafał Trzaskowski. R.T. już po nominacji sam o sobie mówił, że „idzie się bić”. Tak więc zapowiadane jest dalej kontynuowanie „wojny na górze”, co Platforma robi już od 5 lat, ale prowadzenie wojny wymaga sprawnego przywódcy, a Trzaskowski na takiego nie wygląda.
Trzaskowski chce prowadzić wojnę z ekipą rządzącą i z jej zwolennikami, a jest to, mniej więcej połowa narodu, a pretenduje do bycia prezydentem wszystkich Polaków. Bycie pierwszą osoba w państwie, to bardzo trudne zadanie. Jak chce tej funkcji podołać ktoś, kto wyraźnie nie radzi sobie z zarządzaniem Warszawą? Warszawa, to duże miasto, stolica kraju, ale Polska to coś znacznie więcej, czy Trzaskowski zdaje sobie z tego sprawę? Czy ci, którzy go wystawili, też sobie z tego zdają sprawę? Czy liczą na to, że metodą totalnej opozycji da się skutecznie piastować urząd prezydenta? A może to znowu pomysł na to, żeby było „im gorzej, tym lepiej”, bez względu na koszty, jakie poniesie cały kraj za takie destrukcyjne działania, które Polsce niczego dobrego nie przynoszą?
Póki co Trzaskowski krajowi się nie przysłużył, a pokazała to m.in. awaria oczyszczalni ścieków w stolicy, z którą Trzaskowski nie umiał sobie poradzić, a rezultatem tego było zatruwanie wód Wisły poniżej Warszawy, aż po sam Gdańsk. Gdyby nie pomoc rządu, to kto wie, jakimi stratami by się ta sprawa skończyła. Znaczna część naszego społeczeństwa nie zapomni też Trzaskowskiemu jego kumania się z genderową ideologią i podpisania karty LGBT+, która miała w Warszawie dopuścić seksedukatorów do szkół podstawowych, a rodzice dzieci nie mieli mieć na to żadnego wpływu. Marnowanie publicznych pieniędzy, chociażby na dziwny, drewniany park w środku miasta, zafundowany za cały mln złotych na miesiąc czasu też nie jest chlubą na koncie Trzaskowskiego. A jak sobie prezydent stolicy poradził z przekrętami prywatyzacyjnymi w obszarze warszawskich nieruchomości? Nie poradził sobie z tym wcale, a wręcz niszczył to, co udało się w tej sprawie naprawić sejmowej komisji, w której przez jakiś czas działał jeden z jego obecnych zastępców, który, przekabacony przez warszawkę zaczął, jako wiceprezydent, podważać wcześniejsze decyzje wspomnianej komisji, pod którymi również się podpisywał.
Nie wróżę Rafałowi Trzaskowskiemu sukcesów w walce o urząd prezydenta, tym bardziej, że środowisko, które go teraz wystawiło powinno liczyć się ze sprzeciwem wszystkich rozsądnych ludzi przede wszystkim kobiet, którzy nie mogli nie zauważyć, jak to towarzystwo potraktowało Małgorzatę Kidawę-Błońską. Powinni też zbuntować się prawdziwi demokraci w PO, bo przez tą zmianę, jaką wczoraj przeprowadził zarząd partii, dowiedzieli się, jakie znaczenie w ich ugrupowaniu ma demokracja. No i powinni też dobrze zastanowić się wszyscy wyborcy, którzy zechcą wziąć udział w wiadomych wyborach, czy Rafał Trzaskowski może być dobrym prezydentem naszego kraju. Moim zdaniem dotychczasowe dokonania R.T. na to nie wskazują, by sobie na tym stanowisku mógł poradzić.
Opublikowano na Salon24.pl : 16 maja 2020,