Wolność to coś, co nade wszystko sobie cenimy, zwłaszcza w dyskusjach okołopolitycznych. Wolność słowa, wolność poglądów, wolność zgromadzeń, wolne media itd. Wolność jest odmieniana przez wszystkie istniejące i nieistniejące przypadki, przez polityków i media, które akurat chwilowo znalazły się poza dostępem do decyzyjności w państwie. Brakuje tylko jednej wolności, o której się nie wspomina: wolność do samodzielnego osądu i wyboru. A ja nie lubię, jak ktoś mówi mi, jak mam myśleć. Każdy, kto trochę o polityce czyta w internecie natyka się na nieznośną dychotomię: albo jesteś pisiorem albo nie, tertium non datur.

Bardzo nieuczciwe i bardzo krzywdzące szczególnie dla tych wszystkich obywateli, którzy chcą korzystać ze swojego prawa do głosu, ale nie mają ochoty być oklejeni żadną etykietką.
Czasy rządów PO-PSL wspominam z wyjątkowym obrzydzeniem. Kiedyś wydawało mi się, że rząd SLD będzie czarną plamą w historii, ale ośmioletnie władanie geniuszy z PO zweryfikowało ten pogląd. Bezrobocie na poziomie powyżej 10%, zamrożone zasiłki, zamrożona kwota wolna od podatku, postępujący fiskalizm, brak wsparcia przedsiębiorców, brak planów na przyszłość. Państwo kulało na każdym kroku: od służby zdrowia, poprzez szkolnictwo, media, wojsko, infrastrukturę, spółki skarbu państwa, politykę międzynarodową…. Naprawdę nie jestem w stanie znaleźć jednej jasnej strony. Nie chcę tu wchodzić w kwestie elegancji wypowiedzi, czy spraw okołosmoleńskich, bo to budzi skrajne emocje. Skupmy się na faktach.
Wybór polityczny przypomina trochę zatrudnianie pracownika. Jeżeli ktoś zatrudniał ludzi, tak jak ja, rozumie z jakim to wiąże się ryzykiem. CV czy list motywacyjny, a nawet referencje – to materiały wyborcze, które mają nas przekonać o tym, że ten właśnie kandydat spełni wszystkie nasze oczekiwania. Rzadko bywa, byśmy wybrali tak, by nie mieć żadnych zastrzeżeń.
W 2015 roku oddaliśmy głos na PiS i na Andrzeja Dudę (czy też zjednoczoną prawicę) – wiele się zmieniło od tego czasu i sporo się nie zmieniło. Przez całą kadencję otoczeni młynkiem medialnym z jednej i z drugiej strony zastanawialiśmy się w domu, czy to był dobry wybór. No i zrobiliśmy sobie rachunek zysków i strat i w 2019 roku ponownie zagłosowaliśmy na PiS.
Dlaczego?
Trzeba mieć wyjątkowo złą wolę, albo być nieuczciwym, żeby nie zauważyć, jak bardzo zmieniło się państwo w ciągu tych kilku lat. Jaki był stan na 2015?
1. Polityka zagraniczna – byliśmy klientem niemieckich interesów, poddaliśmy się podpisując niekorzystny kontrakt z Gazpromem, darując im ogromną karę, odwlekając skończenie gazoportu w Swinoujściu (który powstał w ogóle dzięki decyzjom PiS z 2005-2007); Grupa wyszehradzka nie funkcjonowała, bo rząd PO wystawił do wiatru sojuszników w kluczowej sprawie uchodźców. Groził nam zalew obcych kulturowo ludzi.
2. Gospodarka -spółki nawet strategiczne były sprzedawane. Przypomnę tylko, że to właśnie za PO straciliśmy takie spółki jak PKP Energetyka, SPEC, Ciech, PGE, Energa, a nawet Polskie nagrania, które obecny właściciel zgodził się odsprzedać po cenie 10 razy większej niż zakupu od polskiego rządu… W kolejce do sprzedaży był LOT a cała operacja z OLT Express i Amber Gold prawie się udała. Nie, to nie bajki. To były konkretne deklaracja ówczesnego premiera, że nie można LOTu ratować za wszelką cenę. Zresztą, w rękach tych „młodych, wykształconych” każda spółka przynosiła straty. Nic się nie dało zrobić. Żadnych ułatwień dla przedsiębiorców, zwłaszcza tych najmniejszych, co doprowadziło do ucieczki blisko 2mln osób za granicę (w tym moich bliskich)! Utrzymywanie niskich płac, niekorzystnych interpretacji podatkowych dla mikroprzedsiębiorców, traktowanie obywatela jak zwierzyny łownej.
3. Służba zdrowia – obcinanie finansowania, szukanie oszczędności nawet na pacjentach onkologicznych, co roku awantury z kontraktami z NFZ. Jak polska służba zdrowia wyglądała każdy wie. To oczywiście nie znaczy, że drastycznie się poprawiło ostatnio – ale było fatalnie!
4. Wojsko – kompletnie nieodpowiedzialna strategia zwijania wojska polskiego! Brak strategii, brak planowania, brak wypełniania zobowiązań sojuszniczych w zakresie finansowania doprowadziły do tego, że obudziliśmy się z ręką w nocniku gdy w 2014 roku Rosja zaatakowała Ukrainę. Nagle do społeczeństwa dotarło, że coś jest „nie halo” jeżeli chodzi o naszą obronność. Na szczęście Obama obiecał, że się nami zaopiekuje. To nic, że nie było na naszym terenie żadnych wojsk NATO ani takich planów. Obama obiecał więc wszystkich to uspokoiło.
5. Policja – PO-PSL zlikwidowali 418 posterunków z 817 istniejących! Oczywiście, wszystko można okrasić nowomową o państwie policyjnym i dlaczego to nie jest obywatelom potrzebne, ale jak Kowalskiemu była potrzebna interwencja, to miał kłopot. Dodatkowo nagminne było karanie za obronę własną! A państwo policyjne działało w najlepsze, o czym mogli się przekonać internetowi krytycy prezydenta Komorowskiego.
6. Szkolnictwo – tu się nie da dobrego słowa powiedzieć. Nie da się. Zmiany podstawy programowej prowadzące do produkcji rzeszy analfabetów, abolicje maturalne, bo nauka matematyki tak leży. Brak podwyżek dla nauczycieli. Kolesiostwo w szkołach. Oczywiście, nie twierdzę, że sprawa została dziś naprawiona, ale warto pamiętać, co się działo.
7. Polityka rodzinna – jedyne co nam zaproponowano godnego uwagi to dodatkowy urlop rodzicielski. Do dziś nie wiem jak się to udało przy całej polityce ówczesnego premiera. Wcześniej za to zawieszono becikowe wprowadzone przez PiS uzależniając je od dochodu rodziny. Bohatersko wprowadzone kosiniakowe na koniec kadencji miało uratować prezydenturę Komorowskiemu, ale ludzie nie dali się nabrać. Karta dużej rodziny dawała zniżki do Almy i Vistuli. Zasiłki dla rodzin wielodzietnych kształtowały się na poziomie kilkudziesięciu złotych. Dzieci odbierano ubogim rodzinom nawet siłą, a hasło „głodne dzieci” było wyśmiewane przez polityków.
A jak sytuacja wygląda dziś?
1. Polityka zagraniczna – liczymy się w regionie, Grupa Wyszehradzka wywiera realny wpływ na UE, istnieje projekt Trójmorza, forsujemy własne pomysły i inicjatywy w UE, NATO i ONZ. Po wielu latach zniesiono nam wizy do USA – to bardziej symboliczne, ale jednak było upokarzające. Słyszę argumenty, że to zasługa ludzi a nie PiS – a jednak, gdyby nie PiS, nie miałby się kto skutecznie upomnieć o ten „szczegół”.
2. Gospodarka – nagle okazało się, że spółki skarbu państwa mogą być dochodowe. Niespodzianka. LOT zaczął przynosić zyski i rozwijać się na rynki światowe. Orlen po zduszeniu mafii paliwowej zanotował ogromne wzrosty obrotów. Nawet Możejki zaczęły zarabiać. Cuda. Ogłoszono Konstytucję dla Biznesu – dla wielu zbyt mało, obciążenia jeszcze za duże – a jednak, też na własnej skórze, odczuwamy, że prowadzenie biznesu stało się dużo łatwiejsze. Państwo zainteresowało się repolonizacją sektora bankowego, strategicznymi długofalowymi wizjami i inwestycjami, poważną dywersyfikacją dostaw gazu (z sukcesem).
3. Służba zdrowia – osoby pracujące w branży zauważają że jest lepiej. Mnie to trudno ocenić – dla mnie publiczna służba zdrowia to nadal duże marnotrawstwo środków przez złe zarządzanie. Jednak finansowanie wzrosło a kłótnie o kontrakty się skończyły. Kolejki do wielu zabiegów znacznie się skróciły. COŚ drgnęło! Ostatnie wydarzenia związane z pandemią pokazały, ze zarządzanie jest sprawne. Czy na „dołach” wszystko się sprawdziło? Pewnie nie. Ale trudno obwiniać cały rząd o to, że jakiś medyk nie wykazał się wyobraźnią.
4. Wojsko – utworzone Wojska Obrony Terytorialnej, odbudowywana armia, podwyżki dla żołnierzy, strategia obronności, modernizacja uzbrojenia za grube pieniądze – ale ostrożne wydawanie pieniędzy, miast kupowanie wadliwych Caracali. Dobry jakościowo choć drogi sprzęt z USA. Wojska amerykańskie w obecności rotacyjnej na terenie Polski. Dyskutuje się o przeniesieniu potencjału nuklearnego do Polski. Kosmiczna różnica.
5. Policja – odbudowa zlikwidowanych posterunków, podwyżki, reformy dotyczące nadgodzin.
6. Szkolnictwo – zlikwidowana wylęgarnia patologii czyli gimnazja. Czy reforma się udała – trudno powiedzieć. Są plusy są niedociągnięcia. Nie jestem gorącym entuzjastą wszystkich przyjętych rozwiązań, ale podjęto trudny temat i przyznano podwyżki nauczycielom jeszcze przed ich sławnym strajkiem.
7. Polityka rodzinna – to akurat sztandar PiS. I jasne, że znajdą się tacy, co to widzą jak sąsiad przepija 500plus, jednak patrząc na cały obrazek wprowadzenie tego programu to był skok cywilizacyjny. Dość by porównać sobie wypowiedzi polityków sprzed 2015 a po 2016. Którzy nie macie dzieci – poproście kogoś, kto je ma – ile kosztuje miesięczne utrzymanie dziecka. I nie argumentujcie, że jak chciał dzieci to niech sobie radzi – bo ktoś na wasze emerytury będzie musiał pracować. Bieda polskich rodzin, tak trudna do zauważenia z perspektywy Warszawy, nie skończyła się w 2016. Są setki sytuacji, w których rodzice nie są w stanie podjąć pracy zarobkowej i wykonują tę jedyną pracę, za którą nikt płacić nie chce: wychowują i opiekują się dziećmi. Co złego w tym, że wspólnota narodowa wspiera się w wychowaniu nowego pokolenia? Jeżeli chcecie zatrudnić opiekunkę na pełen etat (czyli 40h tygodniowo!) to powie Wam ponad 2 tys zł miesięcznie. Warto sobie zdawać sprawę z realiów, zanim się zacznie w czambuł potępiać rodziny. Bardzo brakuje nam empatii w dyskusji publicznej. Bardzo.
Do tego można dorzucić reformy emerytalne – zarówno te Ubeckie jak i te 13stki. Dla wielu argumentem jest „kupowanie głosów” , wyrzucaniem pieniędzy itp. Do mnie ten społeczny darwinizm nie dociera. Skoro jesteśmy wspólnotą to wspieramy się. A jeżeli wyniki gospodarcze państwa i wzrost PKB (nawet mimo pandemii) nam na to pozwala, to dlaczego nie mamy dumnie zadbać o najsłabszych obywateli? Nie każdy rodzi się skrzypkiem, artystą, programistą czy biznesmenem. Mamy ludzi nieporadnych życiowo – jak w każdym społeczeństwie. Nie wyeliminujemy ich zagłodzeniem.
Więc w 2020 roku zagłosuję na Andrzeja Dudę. Nie w kontrze do innych kandydatów. Oceniam, że obecna ekipa, mimo błędów i zaniechań, z którymi się też nie zgadzam, jednak najlepiej realizuje moje interesy jako obywatela i interesy mojego kraju. Kiedy porównuję to z kontrpropozycjami albo ich brakiem – widzę agresję, wyzwiska, hejt, poniżanie. Samo to zniechęca mnie do opozycji – od prawa do lewa. Nie zgadzam się, aby krzykiem wymuszano na mnie preferencje polityczne. Nie zgadzam się, by fejkniusami starano się wpływać na moje prawo do wolnego wyboru!
Tak jak nie udało mi się zatrudnić idealnego pracownika, bo każdy ma swoje wady - tak nie udało mi się wybrać idealnych ludzi do władzy. Bo idealny pracownik nie istnieje. ZAWSZE można się do czegoś przyczepić, zwłaszcza gdy mówimy o ekipie setek ludzi realizujących politykę. Gdy jednak pracownik wypełnia swoje zadania, mimo uchybień – po co mam ryzykować, że przyjdzie ktoś nowy i to zepsuje? Zwłaszcza, że właśnie to obiecuje...

 Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 30 maja 2020r