Wielu opozycyjnych polityków straszy polskie społeczeństwo, że nie weźmie udziału w Zgromadzeniu Narodowym zwołanym z okazji zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na drugą prezydencką kadencję. „Strachy na Lachy”, chciałoby się powiedzieć, Polacy nie takich gierojów się nie bali, stąd kiedyś wojna z przeważającym wrogiem ze wschodu, z 1921r, a także Postanie Warszawskie, dla „onych” przeprowadzone zupełnie bez sensu, a dla innych, mimo straszliwej ceny, jaką trzeba było zapłacić, z dużym sensem.

Zresztą, czy swoim działaniem nie chcą dowieść, że niepotrzebny im polski prezydent i Polska, bo mają UE i „ichniejszych” prezydentów, czy kanclerzy, którzy Unia kręcą?
„Oni” nie mają już czym straszyć, przynajmniej przez najbliższe trzy lata, a my nie mamy się czego bać, że ich tego ważnego dnia w Sejmie zabraknie. To kolejna okazja, by sprawdzić, jaka jest prawdziwość ich wyborczego zawołania, że będą łączyć, a nie dzielić, i by się przekonać, jak to mawia o PiS pan B.B., kto kłamie każdego dnia. Czy komuś będzie brak jutro pana B.Budki, G.Schetyny, L.Millera, T.Siemoniaka, i wielu innych, których ponoć nie będzie? A może ktoś tęskni za D.Tuskiem, który pewnie by przyjechał, gdyby wygrał Rafał Trzaskowski, ale teraz nawet nie wspomniał, czy się wybiera. „Łaski bez”, szanowni nieobecni, możecie w ogóle się nie trudzić i do Sejmu nie przychodzić już w ogóle, bo z taką polityką, jaką uprawiacie macie coraz mniejsze szanse, że się tu po następnych wyborach dostaniecie. Jeżeli nawet PO się do Sejmu jeszcze dostanie, to pewnie już bez tych „odważnych”, również tych podczepionych pod PO, którzy nie mogą przeżyć kolejnej klęski wyborczej i nie akceptują podstawowych zasad demokracji, że wybory się przegrywa, albo wygrywa. Kto tego nie akceptuje rzeczywiście nie ma czego w polskim Sejmie szukać.

Opublikowano na Salon24.pl  5 sierpnia 2020,