Odbył się pierwszy w Krakowie marsz antysmogowy. Przeszliśmy z Placu Matejki pod krakowski magistrat na Plac Wszystkich Świętych. Kilkaset osób, niekiedy całymi rodzinami, z małymi dziećmi w wózkach i na rękach wyraźnie powiedziało krakowskim politykom i urzędasom, że w Krakowie rozpoczęliśmy zdecydowaną walkę o czyste powietrze.
Prezentowane poniżej zdjęcia z hasłami mówią jasno: Panie Prezydencie, radni miejscy i sejmikowi skończcie z pozorowanymi działaniami. Działania powinny iść szerokim frontem: od wymiany pieców węglowych do wymiany piecyków gazowych w setkach krakowskich budynków. Tu wbrew, temu co mówił wczoraj na spotkaniu prezydent Majchrowski, nie są potrzebne zmiany w prawie. Potrzebna jest wola działania, którą musimy na miejskich urzędnikach wymusić. Przykładowo sprawa pozyskiwania ciepłej wody w budynkach wspólnot mieszkaniowych. Miasto ma udziały w ich ogromnej większości. Trzeba się ruszyć na zebrania mieszkańców i proponować ludziom przerabianie instalacji ciepłej wody na nowoczesne z Elektrociepłowni ŁĘG,zamiast trujących i zanieczyszczających miejskie powietrze piecyków gazowych. Z uporem maniaka należy rozbudowywać miejską siec ciepłowniczą i zmuszać ludzi do podłączania się do niej. Zmuszać ?nie ma na dziś innego wyjścia. Jesteśmy chyba jedynym unijnym państwem, które nie ma ustawy określającej normy zawartości w powietrzu zanieczyszczeń tzw. ?odorów?. Dlatego może w środku gęstej zabudowy, na terenie szpitala Narutowicza w Krakowie w najlepsze działać Pralnia Przemysłowa zatruwająca powietrze w promieniu kilkuset metrów. Ale kto ma takie normy uchwalać: ludzie - automaty umiejący tylko naciskać zielone lub czerwone przyciski w sejmie, z dziwnymi dyplomami w kieszeni typu: politolog, nauczyciel, żużlowiec czy jeżdżący na desce.
Oprócz tytułowego hasła na dzisiejszym marszu skandowaliśmy: Smog Wawelski precz z Krakowa!!!
