„To co wyłania się spod nazwy TTIP to polityczny projekt transatlantyckich korporacji i elit politycznych, które w zamian za mglistą obietnicę wzrostu wymiany handlowej i tworzenia miejsc pracy, próbują zlikwidować ograniczenia w dziedzinie ochrony środowiska i praw socjalnych.

Co więcej, usiłują przenieść możliwości korzystania z praw obywatelskich z obywateli na korporacje, aby w ten sposób skonsolidować globalne przywództwo USA i Europy w zmieniającym się porządku światowym.”
(Kim Bizzarri, Seattle to Brussels Network)

Kluczowy element jaki zawiera ten układ (choć jest to tylko jedna z setek kontrowersyjnych propozycji) stanowi deregulacja obowiązujących obecnie przepisów dotyczących importu nasion i roślin GMO oraz możliwości ich uprawy na ziemi europejskiej.

Potrzeba będzie determinacji i ogromnego wysiłku tych wszystkich, którym zależy na prawdziwym rolnictwie i prawdziwej żywności aby zatrzymać jedną z najbardziej podstępnych prób w dotychczasowej historii, mającą na celu złamanie powszechnego oporu jaki istnieje w Europie przeciwko organizmom genetycznie modyfikowanym. W szczególności chodzi o rozpowszechnienie w Europie uprawy genetycznie modyfikowanych roślin na obszarach, które jak dotąd skutecznie opierały się inwazji korporacji produkujących GMO.

Unia Europejska zezwoliła jak dotąd na uprawianie na swoim terytorium tylko jednej odmiany genetycznie modyfikowanej kukurydzy (MON 810) oraz jednego gatunku ziemniaków (Amfora) do produkcji skrobi dla celów przemysłowych. Do chwili obecnej w stosunku do GMO i innych wzbudzających kontrowersje produktów żywnościowych stosowano w Europie bardzo restrykcyjne zasady. Działo się tak na skutek dużej presji społecznej, a także dzięki obowiązującej w UE szeroko rozumianej „zasadzie ostrożności”.

Obecne negocjacje pomiędzy USA i Komisją Europejską mające na celu ustanowienie nowego układu o nazwie TTIP (Transatlantycki Układ o Handlu i Inwestycjach) mają na celu usunięcie tych wszystkich przeszkód dla ekspansji GMO i produkujących je amerykańskich koncernów.

Celem tego układu jest ułatwienie daleko posuniętej kontroli międzynarodowego rynku przez korporacje i szerokie otwarcie dla nasion i upraw GMO zamkniętych acz niezaryglowanych jak dotąd drzwi Europy.

Podczas gdy dokonuje się tego korporacyjnego zaboru, w tym samym czasie trwają analogiczne negocjacje Komisji Europejskiej z Kanadą, tym razem pod szyldem: CETA – Comprehensive Economic Trade Agrement – Wielostronny Układ Gospodarczo – Handlowy)

Jakby tego wszystkiego było mało, kontynuowane są też wysiłki nad dalszym osłabieniem mechanizmów celno taryfowych w ramach układu TiSA (Trade In Services Agrement – Układu o przepływie Usług) zawierającego szeroki wachlarz dalszych ułatwień dla korporacyjnego handlu. Jest to bezpośrednia kontynuacja układów GATS i narzuconego przez WTO (Światowa Organizacja Handlu) tak zwanego „Codex Alimenatrius” zawierającego korzystne dla korporacji i szkodliwe dla innych regulacje dotyczące higieny oraz przepisów sanitarnych. Rodzime nasiona i zioła lecznicze są szczególnie ostro atakowane przez przepisy tego „kodeksu”.
Możemy bez cienia wątpliwości stwierdzić, że w tym wszystkim chodzi o bardzo niebezpieczny zamach na i tak nieszczelny system kontroli i równowagi w dziedzinie handlu zagranicznego. Pod cienką zasłoną ogólnych formuł bez trudu dostrzec można zakrojony na szeroką skalę zamysł korporacji, którego celem jest zniesienie mniej lub bardziej demokratycznie ustanowionych zasad handlu i kontroli żywności, jakie mają obecnie miejsce pomiędzy USA a Unią Europejską. Nie ma wątpliwości co do tego, że wysiłki korporacji są nakierowane na ominięcie lub zlikwidowanie wszelkich barier stojących na drodze tak zwanego wolnego handlu, który tak naprawdę chcą zmonopolizować.

Tam gdzie ich zapędy są blokowane, tam korporacje domagają się prawa do pozywania rządów i instytucji, które według nich naruszają zasadę międzynarodowego wolnego handlu. Tego typu procedury nie są czymś nowym, jednak pomysł by wpisać je do podstawowego układu handlowego wywołał wielkie kontrowersje. Dzieje się tak np. w Niemczech, gdzie jedna ze szwedzkich firm budujących elektrownie atomowe pozwała niemiecki rząd na kwotę rzędu miliardów euro, które mają stanowić rekompensatę za to, że władze tego kraju wydały wcześniej zakaz budowy tego typu elektrowni.

Co więcej, dla pełnego obrazu tego złowieszczego zwrotu w strukturze władzy dodać należy, że tego typu procesy coraz częściej mają charakter niejawny, jak to ma miejsce w sądzie w Washington DC. Tajne sądy działają już także w Wielkiej Brytanii, gdzie tak zwane „wrażliwe przypadki” mogą być rozpatrywane poza kontrolą społeczną i żadne wiadomości czy sprawozdania z nich nie przedostają się do sfery publicznej. Widać w tym jak na dłoni spełnianie się orwellowskiej wizji całkowicie kontrolowanego systemu, którego zwolennicy nie kryją, że ich celem jest destrukcja tego co wywalczono poprzez lata walk o prawa i swobody obywatelskie.

Nieustająca i bezwzględna natura neokapitalistycznego i korporacyjnego parcia w kierunku centralizacji swojej władzy, wywołuje reakcję oporu u znaczącej części opinii publicznej. Zdaniem Guardiana „Sprzeciw wobec transatlantyckiego obszaru wolnego handlu nabiera rozmachu, do którego przyczyniają się także budzące obawy informacje jakie regularnie pojawiają się w europejskich mediach. Liczba podpisów pod petycją przeciw temu układowi przekroczyła w tym tygodniu milion.” Nie ulega wątpliwości, że aby osiągnąć zwycięstwo strony społecznej wszyscy będziemy musieli się zaangażować.

W tym artykule nie jestem w stanie opisać całej gamy zagrożeń jakie niosą toczące się negocjacje i dlatego postanowiłem skupić się na sprawach żywności i rolnictwa. Nie oznacza to jednak, że można sobie pozwolić na utratę z pola widzenia całego spectrum zagrożeń i rzeczywistych intencji, jakie stoją za wszystkimi aspektami tego niegodziwego układu.

W dziedzinie GMO Europejska Rada Ochrony Środowiska 12 czerwca 2014r. (końcowe głosowanie ma odbyć się w parlamencie Europejskim w styczniu 2015r.) wprowadziła już rozwiązania prawne będące wstępem do układu TTIP. Po wielu latach sporów wśród państw członkowskich UE, które doprowadziły negocjacje do martwego punktu, decyzje dotyczące GMO przekazano w gestię poszczególnych krajów członkowskich.

W ramach tego procesu, oznacza to zielone światło dla rządów przychylnych GMO, które będą mogły zezwolić na uprawy tego typu w swoich krajach. Kraje przeciwne będą mogły natomiast blokować je podnosząc argumenty natury gospodarczej, ekologicznej i zdrowotnej. Pierwotny projekt tych rozwiązań przewidywał, że kraje pragnące wprowadzić taki zakaz, musiałyby uzyskać nań zgodę ze strony samych zainteresowanych korporacji! Ta propozycja dobrze oddaje bezprzykładną arogancję sił, które stoją za układami TTIP oraz CETA.

Na szczęście 11 listopada 2014r. ta skandaliczna propozycja po intensywnej kampanii społecznej przepadła w głosowaniu obrad Komisji Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego oraz Bezpieczeństwa Żywności.

Tym niemniej mamy nadal do czynienia z poważnym zagrożeniem w dziedzinie GMO. Ma ono dwojaki charakter. Po pierwsze wynika ze scedowania prawa do decydowania w tej kwestii na państwa członkowskie, po drugie ze względu na sam układ TTIP, który w wypadku ratyfikacji oznaczałby zgodę na to by nasiona i produkty GMO, które obecnie są zabronione w Unii Europejskiej (to samo dotyczy produkowanych z użyciem środków farmaceutycznych produktów zwierzęcych jak np. stymulowana hormonami wołowina made in USA) zaczęły szerokim strumieniem napływać na rynek europejski, omijając tym samym zasadę ostrożności i zastrzeżenia Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Żywności, cokolwiek by te ostatnie nie były warte.

Jeżeli układ TTIP zostanie ratyfikowany, to będzie to oznaczać, zniesienie jakichkolwiek różnic między USA i UE w przepisach dotyczących handlu. W korporacyjnej nowomowie takie różnice opisywane są jako „zakłócające wolny handel”. TTIP może być także wykorzystany jako narzędzie do zwalczania pozytywnych inicjatyw dotyczących żywności w samych USA, jak choćby zasada pierwszeństwa lokalnej legislacji stanowej. Zwolennicy układu wzywają do wzajemnego uznania pomiędzy handlującymi blokami: w języku korporacji oznacza to równanie w dół do najniższych standardów.

Organizacje broniące praw konsumentów wskazują, że wzajemne uznanie standardów jako zasada jest nie do zaakceptowania jeżeli oznacza, że co najmniej jedna ze stron będzie musiała na skutek takiego uznania zaakceptować żywność, która obecnie jest niedopuszczona ze względu na niespełnienie standardów. Mówiąc prościej: presja na obniżenie standardów w Europie aby „usunąć niezgodności” będzie silna i jest o wiele bardziej prawdopodobne, że przeważy nad innym rozwiązaniem, jakim byłoby podwyższenie standardów w USA.

Zwroty w rodzaju „harmonizacja” i „współpraca nad ujednoliceniem regulacji” często pojawiają się w żargonie TTIP i jego zwolenników. Ale zawsze sprowadzają się w praktyce do jednego: do obniżenia standardów do najniższego mianownika.

Według Europejskiego Obserwatorium Korporacji:

„Rozdział TTIP dotyczący „współpracy w zakresie regulacji” zakłada, że w przyszłości jakiekolwiek rozwiązanie, które mogłoby prowadzić do bardziej zrównoważonego systemu w dziedzinie żywności będzie mogło być uznane jako „bariera dla handlu” a w konsekwencji odrzucone zanim jeszcze ujrzy światło dzienne. Wielkie grupy biznesowe w rodzaju „Business Europe” czy US Chamber of Commerce naciskały w kierunku spełnienia tego marzenia korporacyjnych lobbistów zanim jeszcze negocjacje między USA i UE się zaczęły. To do czego dążą w dziedzinie „współpracy w zakresie regulacji” oznacza wprowadzenie nieustającego dialogu na rzecz ujednolicenia standardów pomiędzy UE i USA na długo po wprowadzeniu TTIP. Pomimo wcześniejszych oporów Komisja Europejska wydaje się sprzyjać spełnieniu tego korporacyjnego marzenia. Przecieki ze stanowiska UE z grudnia 2013r. szkicują nowy system współpracy w dziedzinie regulacji pomiędzy USA i UE jako taki, który umożliwi podejmowanie decyzji bez jakiegokolwiek udziału czy wiedzy opinii publicznej.”

Oznacza to, że nowy strumień kontrowersyjnych nasion GMO będzie płynął bez jakiejkolwiek publicznej kontroli w zakresie bezpieczeństwa, która mogłaby powstrzymać lub spowolnić jego rozlewanie się na europejskie pola i talerze.

Jednym z najbardziej zadeklarowanych zwolenników zawarcia TTIP jest były Premier rządu polskiego Donald Tusk. Jak donosi Guardian (08/12/2014): „Obejmując w tym tygodniu stanowisko Przewodniczącego Rady Europy, które wiąże się z przewodniczeniem szczytom i mediacją pomiędzy przywódcami państw, Donald Tusk, były premier Polski, wskazał zawarcie TTIP jako jeden ze swoich priorytetów nadchodzącym roku.” Już jako Premier rządu polskiego Tusk pokazał, że traktuje wielki biznes w sposób uprzywilejowany, popierając sprzedaż najbardziej żyznych areałów polskiej ziemi wielkim cudzoziemskim korporacjom, jednocześnie cały czas łasząc się do prominentów Komisji Europejskiej. Tusk jest współodpowiedzialnym, o ile nie inicjatorem centralizacji władzy politycznej Brukseli i stopniowego rozmywania suwerenności narodów poprzez odbieranie im prawa do decydowania o kontroli swojej przyszłości.

TTIP oraz CETA są idealnymi narzędziami dla planowanej od dawna destrukcji narodowej suwerenności. Negocjatorzy umów handlowych, propagatorzy GMO, związki farmerów wielkopowierzchniowych, biznes agrochemiczny, giganci przemysłu przetwórstwa żywności, wszyscy biorą udział w zabiegach, których celem jest zawarcie TTIP. Ich rozumienie słowa „kooperacja” sprowadza się do następującego tłumaczenia: „system współpracy w dziedzinie regulacji, który zapobiegałby jakimkolwiek „niewłaściwym decyzjom”, pozwalając w ten sposób uniknąć późniejszego pozywania rządów przed sądy.” (Europejskie Obserwatorium Korporacji)

Te „niewłaściwe decyzje” oznaczają każdą próbę ze strony rządów powstrzymania jawnego dążenia do politycznej dominacji, która jest znakiem rozpoznawczym korporacyjnej elity. I tak np. giganty branży biotechnologicznej i produkującej pestycydy już obecnie pozywają do sądu Unię Europejską z powodu częściowego zakazu stosowania środków owadobójczych z rodzaju neonikotinoidów, spowodowanego ich zabójczym działaniem na populację pszczół. Trzeba jednak w tym miejscu wyraźnie stwierdzić, że Unia Europejska podejmuje działania tego typu tylko z powodu intensywnego nacisku ze strony społecznej. Gdyby pozostawić ją ze swoimi uprawnieniami samą sobie, wtedy nie byłoby znaczącej różnicy pomiędzy działaniem Unii i elity korporacyjnej, której przedstawiciele zapełniają korytarze prowadzące do drzwi decydentów w komisjach i w parlamencie europejskim.

Rzeczywistym celem „współpracy w dziedzinie regulacji” pomiędzy przemysłem i UE, jest prowadzenie nieustającego bieżącego dialogu (zwanego żywym porozumieniem), który uczyniłby z samego tekstu TTIP dokument bez większego znaczenia. Bez większego znaczenia ponieważ on sam zawierałby klauzule pozwalające ominąć wszystkie zasady utrudniające osłabienie standardów w dziedzinie żywności i ochrony środowiska poprzez manipulację zasadami wdrożenia, a nie bardziej żmudną drogą zmiany samych zasad. Majstrowanie przy „zasadach wdrożenia” oznacza dla korporacji wygodną furtkę do uzyskania kolejnych koncesji w zasadach regulujących handel.

Zapewnienia płynące ze strony amerykańskich i europejskich negocjatorów, że „standardy dotyczące żywności nie będą obniżone” brzmią bardzo mało wiarygodnie. Rolnicy powinni być niezwykle czujni, gdyż jest bardzo prawdopodobne, że wraz z zawarciem TTIP dojdzie do importu żywności niespełniającej miejscowych standardów i łamiącej narodowe zasady handlu. Odnosi się to do wszystkich towarów, w tym do GMO. Według Europejskiego Obserwatorium Korporacyjnego: „Ujednolicenie w dziedzinie regulacji zmieni zasadniczo sposób prowadzenia polityki w przyszłości, na taki, kiedy to przedstawiciele przemysłu i korporacji zasiądą przy stole decyzyjnym o ile się im na to pozwoli.”

„O ile się im na to pozwoli”

Wszystkie grupy i organizacje, którym zależy na zachowaniu Europy w dużym stopniu wolnej od GMO, a także na możliwości konsumpcji zdrowego i prawdziwego jedzenia, wraz z przyjaznymi środowisku metodami jego produkcji, zrobiłyby najlepiej jednocząc się w walce przeciw TTIP oraz stojącymi za nimi wielkimi blokami handlowymi, na rzecz obrony ostatniego bastionu obrony łańcucha żywnościowego przed zawłaszczeniem go przez korporacje.

Dołączcie do ruchu oporu. Sprawdźcie Internet i dołączcie do lokalnych grup, które walczą o zablokowanie TTIP oraz CETA.


Autor jest prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi – ICPPC