felekOleandry – to dziś już powoli tylko słowo nazywające miejsce, z którego wychodziła w swój marsz I - wsza Kadrowa, marsz początku procesu odzyskiwania niepodległości. W 1918 r Powstał Związek Legionistów i ten, dla realizacji swych celów statutowych jakim się stały kształtowania postaw patriotycznych zwłaszcza młodzieży i kultywowanie pamięci o Czynie Niepodległościowym postanowił podjąć budowę miejsca jego trwałego upamiętnienia. Powstał projekt dużego założenia architektonicznego autorstwa Adolfa Szyszko-Bohusza. Równocześnie, tak jak zostało zapisane w statucie –jako jeden z integralnych działów Związku, powołano Muzeum Czynu Niepodległościowego z zadaniem dbałości i przechowania świadectw i pamiątek myśli niepodległościowej.

Przy powszechnej akceptacji i ówczesnej świadomości jaka jest waga tego przedsięwzięcia, wtedy to Rada Miasta Krakowa, specjalną uchwałą przekazała Związkowi do dyspozycji celowej cały obszar ziemi przyległej do Parku im H. Jordana – co też podkreślało chęć nadania całej tej części miasta patriotycznego charakteru. W oparciu o środki własne Związku i zgromadzone społecznie na ten konkretny cel, rozpoczęto budowę wspomnianego założenia od wybudowania właśnie dziś stojącego Domu im J, Piłsudskiego. Wojna okupacja i potem druga – sowiecka realizowana rękoma komunistów – nie tylko przerwała ale i poprzez rozdzielenie gruntu uniemożliwiła realizację pierwotnego projektu i pozostawiła Dom jako kubaturę - jedyną zrealizowaną jego część. Po tak zwanym obaleniu komuny, wyrokiem Sądu, Dom został zwrócony Związkowi i ten legalnie go przejął zresztą w stanie zdewastowanym.
To co się potem działo i jaki jest obecny stan rzeczy warto nie tylko wiedzieć ale tym tekstem proponuję rozważyć i mieć w pamięci nie tylko jego treść ale też i wnioski z niej wypływające, z najważniejszym zawartym krótko - może być hańba zatarcia pamięci o Czynie Niepodległościowym skoncentrowanej na słowie Oleandry. To zauważmy i to jest fakt - już dziś, dla wielu Polaków, ma znaczenie jakiegoś wirtualnego symbolu a nie czegoś związanego z konkretnym miejscem.
To co powszechnie jest utrwalone i przyjęte jako pewnik to to, że ów legalnie zagospodarowany przez istniejący ZLP Dom, wraz z całym dobytkiem i Muzeum jest przejęty a właściwie okupowany przez jakiś uzurpatorów, przestępców. W tym świetle, po latach zagładzania ZLP i Domu metodami, które są wręcz wzorcem dla czyścicieli kamienic a ostatnio jakby wzorowanych na tych jakie stosowała najczarniejsza komuna. obecnie zapowiadane rozwiązania siłowe mają być oczywistą koniecznością, dla … właśnie czego też proponuję się zastanowić.
Na początek mojej opowieści pokazującej inną niż obiegowa optyka na problem o nazwie Oleandry i Dom im J, Piłsudskiego, trzeba najpierw powiedzieć, że opisany powyżej ogląd sprawy jest obecnie obowiązującym i właściwie nawet przez polityków przyjętym za oczywisty. Jest on pracowicie od lat utrwalany lawiną medialna i operacjami procesowymi i wszyscy mają wiedzieć to co mają wiedzieć a już nawet politycy nie oglądają się na inne informacje i dokumenty. Taka lokalna i nie tylko politpoprawność.
Spróbuję zaproponować Państwu refleksję opartą o nieco inną niż ta obowiązująca optyka wynikająca z chocholego tańca konfliktów pomówień pół i nieprawd, lawiny medialnej i meandrów prawnych
Ta optyka wprost i logicznie wynika ze spojrzenia na sprawę poprzez pryzmat pytania Qui Bono czyli o cel i o narzędzia wykonania.
Przypomnijmy, że zawsze i od wieków prezentacja w dowolnej sprawie opinii innej niż ta obiegowo utrwalona i przyjęta za prawdziwą, –jest pomijana nazwaniem jej oszołomstwem lub spiskową teorią. Powody mogą być różne od biznesu po lenistwo Mamy jednak wiele przykładów i w życiu społecznym i np. w nauce, że to właśnie takie punkty widzenia okazywały się prawdziwe i dawały owoce. Nie wspomnę o obrońcach płaskości ziemi.
Popatrzmy więc na sprawę Oleandrów z szerszego punktu widzenia, z odstawieniem na bok wspomnianych a mielonych od lat problemów. konfliktów personalnych i efektów stosowanych meandrów prawnych. Te ostatnie, zauważmy, mają początek w decyzji sprzeciwu wobec tego wyroku prof. J. Majchrowskiego człowieka o orientacji lewicowej, jeszcze jako Wojewody (ponad 20 lat) a kontynuującego od tego czasu władzę w Krakowie już jako Prezydent. Decyzja ta została podjęta po tym gdy Sąd, uznając byt Związku Legionistów jako właściciela Domu, zwrócił go Związkowi i ten go objął i zagospodarował.
Narzuca się pytanie – skąd ta zaciekłość i upór w ataku.
Wyjaśnienie jakie suponuję, może być niewygodne, na pewno jest niezgodne z obowiązującą narracją i a priori też jest odrzucane przez opinię, polityków i decydentów. Można rozważać zasadność tego wyjaśnienia lecz tylko w świetle kompletu informacji. Niepokoi, że mimo pewnej oczywistości logicznej tego wyjaśnienia, o innej oprócz ta obiegowa narracja NIKT z decydentów i polityków nawet nie chce słyszeć. A rozważanie racji to przecież obwiązek.
Popatrzmy więc spokojnie na tą inną argumentację.
*Zarówno lokalizacja jak i sam budynek w centrum prawie milionowego miasta są atrakcyjne biznesowo.
* Oczywistą jest też ideologiczna niechęć lewicy do myśli reprezentowanej Domem im J. Piłsudskiego Wszak dla lewicy internacjonalizm i pozbycie się tradycyjnych wartości (a to symbolizuje idea Legionów i zasady, na których odbudowywano Polskę jako II RP) stanowią przygotowanie pola dla ukształtowania tzw. nowego człowieka. Ataki na wszelkie elementy leżące u podstaw trwania i spojenia społeczeństwa w Polsce (a te przecież dały siłę restytucji Państwa pomimo znacznych różnic ideologicznych), działania neotargowicy w tym też ostatnie ataki na Kościół i to, co ten sobą niesie, są dowodami że mowa o ważnej części motywacji działań lewicy.
W przypadku Domu i Muzeum mamy więc połączenie dążeń biznesu i ideologii lewicowej.

Co do wyboru metody
Lewica już poznała w sumie małą efektywność nawet brutalnego terroru i nauczyła się już socjotechnik opartych na dwóch filarach A/Jeden to „dziel i rządź” i B/ drugi wzięty od Lenina – „to wróg ma przynieść sznur na którym się go powiesi” Tu ad A wybrano podsycanie rozpoznanego już wtedy konfliktu personalnego i lawinę medialną, różnicujących skonfliktowane środowisko oraz ad B/ zapewne wykorzystano informacje z pracy służb i zastosowanie ich tak, by nikt nie wiedział kto jest kim. Efekt ideologiczno-biznesowy sam realizuje się z udziałem rąk prawicy
Wróćmy do celu.
Dom się znajduje w atrakcyjnej lokalizacji. Jest budynkiem zawadzającym nie tylko ideologicznie ale i funkcjonalnie (np. komercji) w koncepcji spoistej zabudowy pierzei Krakowskich Błoń. Ta już przebiega – mówimy wszak o faktach. Mamy już zabudowany teren po obiektach lekkoatletycznych Cracovii, widzimy co się działo i dzieje z terenem Stadionu Wisły (w tym kontekście zobaczmy też właśnie procedowany projekt zabudowy terenu miedzy ul Reymonta i 3-ciego Maja – tak to jest wprost zapisane), zbudowanie molocha apartamentowca w odległości paru metrów od głównego wejścia do Domu. I tylko z tym Domem jest problem. Blokuje koncepcję co zobaczmy też w perspektywie dalszego istnienia domu studenckiego „Żaczek” wobec przenoszenia obiektów uniwersyteckich do rejonu Campusu Perspektywa terenu ogródków działkowych na też musi nęcić.
Mamy jasne połączenie celu biznesowego z ideologicznym a przejęcie Domu i miejsca jest więc celem i biznesowym i ideologicznym.
Tyle cele
Teraz zobaczmy technikę dochodzenia do celów.
Tak ideologia jak i biznes nie znają pojęcia kadencja cierpliwość i możliwości wynikające z posiadania władzy lokal to ważne i przydatne narzędzia
Narzędziami stały się już zasilanie i zarządzanie rozpoznanym a wspomnianym wcześniej konfliktem. To dało efekty nie tylko skłócenia, ale też i zajęcia otoczenia podrzucanymi pozorami Emocje i gra na nich dały trwale skutki i wolną drogi dla akceptacji realizacji celów. Strona prawicowa dała się rozprowadzić kłótniami w zapamiętaniu. Te stały się narzędziem środowiska biznesowo - lewicowego.
Lawina utrwalanej jako jedynie słuszna optyki na sprawę, bez uwzględniania (zwłaszcza, choć nie tylko przez kolejne Sądy) rozpatrywania dokumentów niezgodnych z tą narracją, podały ją w powszechnej opinii jako właściwą i sprawdzoną.
Sumując – liczy się efekt.
Siłami i współpracą osób mówiących o trosce o dziedzictwo pamięć itd. doprowadzono do sytuacji, w której już dziś uroczystości omijają miejsce jak zadżumione. Muzeum ulegnie likwidacji, a Dom i miejsce w szybkiej perspektywie zmienią funkcję.
I do tego przyłożą ręce ludzie prawicy Może nawet się zdziwią i powiedzą – to nie my – to oni. I ci oni to nie będą lewacy.
Aż dziw bierze, że to za rządów prawicy tak skończy Dom i Muzeum a pamięć o źródle stanie się tylko wirtualnym hasłem bez związku z miejscem wydarzeń i konkretnymi pamiątkami.
Wśród samych przyjaciół psy zająca zjedzą a połączone cele lewicy i biznesu dostaną otwartą drogę do realizacji.
Dom zostanie przejęty lub zniknie, zbiory Muzeum zostaną rozproszone a miejsce zniknie jako materialny świadek.

 

Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 4.04.23 .