Nie wiem, co zadecydowało, resztki przyzwoitości, a może chęć odegrania się kilku załogantów z TVN za lata upokorzeń i traktowania ich jak „ludzi drugiej kategorii”… - nie to jest jednak najważniejsze, bowiem w gruncie rzeczy nie chodzi jedynie o tę antyrządową tubę zagranicznego nadawcy. Ani kanał Discovery, ani rozpanoszone w naszym kraju koncerny, jak Ringier Axel Springer, Verlagsgruppe Passau i inne nie miałyby paliwa do uprawiania swej propagandy, gdyby nie usłużna im opozycja.

Interes jest wspólny: zagranicy zależy na powrocie do czasów posłusznego im rządu w Polsce z… „lotniskiem w Berlinie”, że wspomnę sprzeciw kandydata PO na prezydenta RP wobec projektu PiS dotyczącego budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, drugim na odzyskaniu władzy. Opublikowany po polsku i angielsku list kamerzysty Kamila Różalskiego, w którym przedstawił „orwellowską rzeczywistość” w TVN, jedynie potwierdza tajemnicę poliszynela. Nie deprecjonuję wszakże znaczenia tego opisu, gdyż dzięki niemu wielu mogły ostatecznie spaść łuski z oczu.
Nasz kraj w tak ważnej, strategicznej kwestii, jaką jest kształtowanie opinii publicznej, został niemal całkowicie skolonizowany. Nie ma takiego rządu na świecie, który poddany stałej kanonadzie zakłamanej i stronniczej propagandy utrzyma się dłużej u władzy. O ile interes zagranicy, która chciałaby odzyskać wpływy w Polsce da się jeszcze zrozumieć, o tyle działania opozycji, szkalującej na obcy użytek swój własny kraj i demokratycznie wybrane władze jest współczesną, zdradziecką, odrażającą odmianą targowicy. Nie widzę powodu, by nie nazywać rzeczy po imieniu, bo kimże są ci, którzy z pomocą zagranicy chcą być osadzeni na najwyższych urzędach w państwie, zdobyć władzę nie dzięki programom wyborczym lecz dezawuowaniu osiągnięć i szkalowaniu politycznych rywali? Co najgorsze, ci najzwyklejsi zdrajcy płci obojga uważają się za zbawców, a swą obrzydliwą aktywność za powód do dumy - przyznam, że zbiera mi się na wymioty.


Dla sejmity Adama Szłapki z Nowoczesnej, popłuczyn na świeczniku polityki dzięki podczepieniu się do PO w ramach Koalicji tzw. Obywatelskiej, ugrupowania i śmiesznego i strasznego, choćby na wspomnienie o „premierze” z szeregów .N, wykupienie od niemieckiej Verlagsgruppe Passau gazet regionalnych w całym kraju, tygodników i portali internetowych było, cytuję: „wrogim przejęciem”. Dla uświadomienia sobie tej kuriozalnej, ale symptomatycznej wypowiedzi powtórzę jeszcze raz: w opinii Szłapki „wrogim przejęciem” był odkupienie od Niemców… polskojęzycznych mediów! Ktoś tu zwariował? Z kolei posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska pochwaliła się publicznie, że „z mównicy sejmowej zapytała, czy kupione przez Orlen gazety zachowają niezależność dziennikarską”… Gdzie była owa obrończyni „niezależności”, gdy wszystkie media regionalne (z wyjątkiem jednej lokalnej gazety o nakładzie kilkunastu tysięcy) zostały skupione w jednym, niemieckim koncernie? Panią poseł, która - dla przypomnienia - do reżimowej PZPR wstąpiła tuż po grudniowej masakrze na bezbronnym tłumie, reprezentującą dziś Platformę Obywatelską, niepokoi, że media w Polsce mogą stać się… polskie, że - mówiąc bez ogródek - jej ugrupowaniu kurczą się możliwości politycznego bełkotu, polaryzowania i skłócania Polaków na każdym kroku i w każdej dziedzinie. Jakoś nie słyszałem reakcji sejmitki Śledzińskiej-Katarasińskiej na instrukcje wydane przez Marka Dekana, nadzorcy koncernu Ringier Axel Springer (wydawcy m.in. „Faktu”, tygodnika „Newsweek Polska” i portalu Onet), dla polskich dziennikarzy, jak powinni oskrzydlać i wspierać rząd Donalda Tuska… Nie słyszałem też, by wstawiła się za poddanym niemalże terrorowi redakcyjnemu zespołowi TVN/Discover, ba, nie słyszałem słowa krytyki z jej strony, gdy szefostwo tej stacji wepchnęło się bez kolejki na szczepienia antycovidowe, w przypadku jednego z dyrektorów nawet z kochanką… Syndrom trzech małp – nic nie widzieć, nic nie słyszeć nic nie mówić…,?

Telewizja ta ma czelność pouczać innych w aspekcie etyki, sama nie przestrzegając u siebie podstawowych zasad standardów i przepisów prawa – napisał były operator TVN Kamil Różalski.

Małpi syndrom udzielił się przedstawicielom opozycji nie tylko wobec tych faktów. Szkopuł w tym, że są jeszcze przecieki, które należałoby uszczelnić, zatkać, w ramach jedynego dotąd zgłoszonego przez nią programu likwidacji instytucji ujawniających jej machlojki i obłudę: Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Instytutu Pamięci Narodowej i publiczną TVP z informacyjną TVP Info, aby nikt już nie zadawał kłopotliwych pytań, co bez żenady zapowiedział do mikrofonów platformiany prezydent Warszawy. Panowie Trzaskowski i zawiadujący PO Borys Budka puknęli się radośnie łokciami, po ogłoszeniu, że… nie ogłoszą tymczasem żadnego programu, poza wyrażoną chęcią rozwalenia tych dochodzących i donoszących wbrew.
Jak to wyglądało za rządów spółki PO-PSL - dość cofnąć się w czasie, gdy miotły dawnej obsady w TVP zmieniły umowy i rozprawiły się z ok. 200 dziennikarzami, gdy Tomasz Lis, maskotka premiera Tuska wywalił na bruk z dnia na dzień całe zespoły tygodników „Wprost” i „Newsweeka”, dość wspomnieć uzgodnienia przy trzepaku, przy śmietniku, rozwalenie redakcji „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”, czy wylanie „pisiora” szefa „Faktu” Grzegorza Jankowskiego, po wyproszonej przez zausznika Tuska Pawła Grasia (sekretarza stanu, rzecznika prasowego i sekretarza generalnego PO), w rozmowie z Janem Kulczykiem interwencji u niemieckiego wydawcy…
Tak właśnie wygląda troska i wolność słowa à la PO&Company. Niestety, nie jest to sprawa jedynie o krajowym, polskim zasięgu. Mechanizm działania tej wspólnoty interesów jest prosty: polskojęzyczne media zagranicznych koncernów faszerowane są przez polityków opozycji antyrządowym paliwem, co te same koncerny rozpowszechniają u siebie, w rodzimych mediach, powołując się i cytując należące do nich… „polskie media”, po czym te same, „polskie media”, cytują komentarze tych z zagranicy, należących do tych samych koncernów, co one… - i kółko graniaste się kręci…
Można rzec, po latach rządów zakończonych ucieczką do Brukseli premiera Tuska jeszcze podczas kadencji i obsadzeniem skrajnie nieudolnej i kłamiącej „na półtora metra pod ziemią” Ewy Kopacz, jedynym „dorobkiem” Platformy z nazwy Obywatelskiej z przydatkami jest haniebne przyprawienie Polsce krzywej gęby poza granicami, pod hasłami rzekomo zagrożonej wolności - tej demokracji i tej wolności, z której sami korzystają - że użyję analogicznej terminologii – pełnymi gębami…
Wobec takiego dorobku, takich polityków, takiej opozycji, można czuć jedynie pogardę. Co optymistyczne, jeśli wierzyć sondażom, przejawia ją coraz więcej polskich wyborców. Na koniec pytanie: co odpowiadają obcojęzyczni politycy, jeśli spytać ich o narodowość? Polityk z RFN odpowie na „sicher”, że jest Niemcem, francuski, że Francuzem, Włoch – Włochem, itd. Polityk polskiej, okołoplatformianej opozycji zapewni, że jest… Europejczykiem, innymi słowy - beznarodowcem z wyboru, działającym na szkodę kraju, którego jest obywatelem…

Tekst ukazał się na portalu wPolityce 28 lutego 2021r