Panie i Panowie, macie już daleko za sobą ten trudny czas, gdy po zawirowaniach końcówki 2011 roku bezskutecznie próbowaliście samodzielnie zaistnieć na scenie politycznej. Wtedy, dla waszych wyborców zrozumienie tego co się dzieje też nie było łatwe. Należałem do grupy bardziej odpornych, którzy z zaciekawieniem wyczekiwali, jakie to polityczne pomysły ma Zbigniew Ziobro, by przyciągnąć nowych zwolenników i poszerzyć grono wyborców wspierających zasadnicze zmiany w polskiej polityce.

Wkrótce okazało się, że Solidarna Polska nie ma nowych pomysłów, a staje się jedynie konkurencją dla PiS w walce o ten sam elektorat. Dzięki Bogu wyborcy nie dali się podzielić, a próba politycznej separacji okazała się być błędem, który trzeba było naprawiać. Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wyborach 2015 roku wykazał polityczną dojrzałość, frondę puścił w zapomnienie, podał wam rękę i zaprosił do współdziałania. Dzięki temu na listach PiS weszliście do parlamentu, a gdy szczęśliwie okazało się, że Zjednoczona Prawica osiągnęła większość umożliwiającą samodzielne rządy, zostaliście hojnie obdarowani stanowiskami, które pozwoliły wam skutecznie uczestniczyć w naprawie Polski.


Polska odżyła, zaczęło się wszystko zmieniać, a tempo pozytywnych zmian wręcz zaskakiwało i otwierało nowe perspektywy, budząc nie notowany wcześniej optymizm tak potrzebny do uruchomienia na nowo zapału i przedsiębiorczości Polaków. Mimo niezwykle trudnych warunków, mimo ciągłej, intensywnej dywersji wewnętrznych i zagranicznych wrogów, wszystko się udawało. Polacy przestali uciekać z Kraju za chlebem, zaczęli powracać do Ojczyzny z różnych stron świata, wskaźniki rozwoju biły kolejne rekordy, ubóstwo rodzin, zwłaszcza wielodzietnych, zanikało, przestępcy podkulili ogon, Polska odzyskiwała kolejne srebra narodowe, odbudowywała Państwo, wiązała wspólnotę narodową na całym terytorium Rzeczypospolitej, tworzyła całkiem nową duchem, silną armię, a pozycja Polski na arenie międzynarodowej nabierała coraz większego znaczenia. Zasadniczą siłę polityczną wzmacniała powszechnie widoczna demonstracja jedności rządzącej koalicji, którą Premier Beata Szydło tak pięknie nazywała biało-czerwoną drużyną. Kiedy funkcję premiera objął Mateusz Morawiecki wstrzymaliśmy na chwilę oddech, by rozpoznać o co w tej zmianie rzeczywiście chodzi, ale już w niedługim czasie Polacy poczęli dostrzegać jego szczególne kompetencje, mądrość i dojrzały patriotyzm. Ludzie z wczesnej powojennej generacji po raz pierwszy w swoim życiu poczuli, że mamy wreszcie władzę, która dba o Polskę i warto ją darzyć zaufaniem. Nikt chyba nie może mieć wątpliwości, że kreatorem tej nowej sytuacji, o której wielu marzyło, był Prezes Jarosław Kaczyński, pozostający z własnej woli na drugim planie, ale w ważnych momentach precyzyjnie i wyczerpująco wyjaśniający istotę kolejnych posunięć i decyzji. Także nikt nie pominie szczególnej aktywności polityków Solidarnej Polski we współtworzeniu tej nowej i ciekawej sytuacji, jak też trudno było przeoczyć pasywną, a czasem irytująco szkodliwą rolę polityków Porozumienia J. Gowina, mimo że ich głosy były niezbędne w parlamentarnej arytmetyce.


Patrząc wstecz, pierwsze symptomy tego, że niezwykle korzystna i potrzebna jedność Zjednoczonej Prawicy zaczyna się psuć, pojawiły się wkrótce po objęciu przez M. Morawieckiego funkcji Premiera RP. Najpierw były to złośliwe sugestie ze strony politycznych przeciwników, że jest jakaś niechęć do premiera ze strony SP wywołana osobistymi ambicjami politycznymi przewodniczącego Z. Ziobry, który chce rywalizować o pierwszoplanową pozycję w przyszłości polskiej prawicy. Trudno było dać temu wiarę, bo przy największej sympatii dla Z.Z. nie da się przyrównać jego ograniczonych kompetencji do rządzenia krajem i poruszania się w międzynarodowych środowiskach, z kompetencjami i doświadczeniem potencjalnego rywala. Później jednak, cały szereg zachowań i wypowiedzi Ziobry, a także innych polityków SP, pokazały, że istotnie jest konflikt i może mieć sugerowane wcześniej podłoże. W miarę upływu czasu ten brak jedności niepokojąco narastał, coraz wyraźniej był artykułowany w wypowiedziach przewodniczącego i innych polityków SP, a wkrótce zaczął też ujawniać zasadnicze różnice polityczne. Coraz mocniej politycy SP zaczęli podkreślać swoje znacząco różne od PiS postrzeganie różnych problemów politycznych, a demonstracja tej odmienności stała się jakby głównym celem zapowiadającym dążenie do samodzielności.


Można odnieść wrażenie, że wcześniejsze bolesne, a przecież kosztowne także dla Polski, doświadczenia Zbigniewa Ziobry i polityków SP poszły w zapomnienie i mamy do czynienia z powtórką. Ale w polityce nie ma miejsca na powtórki błędów, więc SP gotuje sobie polityczny niebyt, w którym żadne wcześniejsze zasługi nie zrównoważą tego zagrożenia, które dzisiaj stwarzają swoim zachowaniem. Nie wiem skąd zrodziło się ich przekonanie, że rozumieją lepiej niż J. Kaczyński i M. Morawiecki aktualne potrzeby Polski i wybór politycznej strategii, by je realizować. Tak przejawia się pycha, która zwykle jest określana lapidarną sentencją, że „przewróciło im się w głowach”, a przyglądając się niektórym wystąpieniom coraz większej liczby polityków SP, tak to wygląda. Pomijając wszystkie inne różnice, najważniejsza teraz jest postawa wobec ratyfikacji Europejskiego Funduszu Odbudowy, w ramach którego Polska, dzięki kunsztowi negocjacyjnemu Premiera, może uzyskać środki finansowe otwierające perspektywę wielkiego skoku w rozwoju gospodarczym. Kwestionowanie tej ratyfikacji przez SP i to pod hasłem odrzucenia ze względu na zagrożenie suwerenności, bo miałby to być krok w stronę powiązania krajów członkowskich UE więzami wspólnego zadłużenia, to argument, który zakłada, że JK i MM lekceważą suwerenność Polski, albo są niezdolni do zauważenia takiego zagrożenia. Obie alternatywy są nie tylko obraźliwe, ale brak im pokory, której politycy SP najwyraźniej nie nabyli z wcześniejszych doświadczeń i zapomnieli, że w strategicznych polskich sprawach warto mieć zaufanie do mądrzejszych i bardziej kompetentnych. Nie wiem jak biegnie myślenie tych mądrzejszych, ale ja też widzę, że rozwój gospodarczy kraju, prowadzący do wzrostu jego pozycji ekonomicznej i politycznej, to główna gwarancja wzmocnienia suwerenności. Traktaty, umowy międzynarodowe, zapisane gwarancje, pakty o nieagresji, a nawet obietnice sojuszników są bardzo chybotliwą kotwicą suwerenności. Polska wielokrotnie się o tym przekonała, a najboleśniej przy rozbiorach w końcu XVIII wieku i we wrześniu 1939. Należy więc korzystać z okazji, zdobyć te fundusze i budować potęgę gospodarczą Polski, bo to nie są mrzonki, a mocne konkrety, których potencjał ujawnił się w minionych kilku latach. To wszystko działo się w wielce niesprzyjających warunkach dywersji silnej i wrogiej opozycji wewnątrz i na zewnątrz kraju. Wspomaganie tych sił nowym konfliktem wewnątrz ZP, to niewybaczalne postępowanie, które jest prawdziwym zagrożeniem dla suwerenności Polski, której rzekomo SP chce bronić.


To niemożliwe, by politycy prawicy nie widzieli jakim zagrożeniem dla suwerenności Polski byłoby przejęcie władzy przez dzisiejszą opozycję. Tego nawet nie warto opisywać, ani dowodzić, wystarczy pamiętać o tym co było, słuchać tego co dzisiaj mówią i odrobina wyobraźni, by postawić prognozę, że Polska szybko przestałaby istnieć jako samodzielne państwo. Zamęt w Zjednoczonej Prawicy ma swoje źródła w mało zaskakującym zachowaniu J. Gowina i jego ludzi, które warto obserwować, a nie warto rozważać i dla odmiany, w mocno zaskakującym zachowaniu Solidarnej Polski. Jeśli Panie i Panowie, wy nie dostrzegacie, że oddanie władzy opozycji jest zagrożeniem dla Polski, to jak mają to widzieć wyborcy, którzy nie analizują głęboko politycznych wydarzeń? Sondaże nie są wiarygodne, zwłaszcza te, które są czasowo odległe od wyborów, ale te, które pokazują, że samodzielnie SP zyska poparcie ponad próg wyborczy, są zaproszeniem, z którego zdaje się chcecie korzystać. Jednocześnie zmniejszające się słupki dla PiS wzmacniają to zaproszenie i podsuwają powszechną „mądrość”, że ważne są trendy, chociaż nie mówią, że są to trendy, w które decydenci każą im kierować wyborców. Coś w tym jest i powinniście zreflektować się, rezygnując z nieuzasadnionych ambicji i przywracając jedność, która zmieni te trendy. Macie swoje pola dla konstruktywnych działań, w których wcale nie dzieje się dobrze. Funkcjonowanie trzeciej władzy to trudny temat, ale Ministerstwo Sprawiedliwości ma tutaj szczególną odpowiedzialność. Nawet jeśli żywioł prawniczych zawodów jest trudny do ujarzmienia, irytuje taki stan, w którym ważne sprawy nigdy nie są dokończone, choć wiele z nich nie może być oceniona jako szczególnie złożone. Nie miejsce tutaj, by rozszerzać tekst o inne szczegółowe tematy, bo głównym jego przesłaniem ma być ostrzeżenie i wezwanie, byście ponownie stanęli w szeregu biało-czerwonej drużyny i nie rozbijali jedności, która tak bardzo jest Polsce potrzebna.
Panie i Panowie! Dość tego! Basta!

Opublikowano na Salon24.pl: 17 kwietnia 2021,