Występuje w życiu publicznym ciężka choroba, która trawi wielu polityków naukowców nauczycieli też urzędników i szefów korporacyjnych. Zapadają na nią osoby szczególnie o rozbudowanym ego. Mowa o traktowanym jako oczywiste zasadne i uprawnione przedkładanie końca własnego nosa i niedowartościowanego ego nad jakimś celem, ważna sprawą której ma Jej objawy powinny być eliminowane z życia publicznego – bezwzględnie a wykonanie tej operacji i to w sposób zdecydowany jest rolą wyborców. Dlaczego?

Z prostego powodu. Mowa jest bowiem o uznaniu przed daną osobę za właściwe pojmowanie i realizowanie polityki czy ogólnie swej roli społecznej nie dla dobra wspólnego, a jako gry w słupki i salonowe posunięcia dla osiągania własnych korzyści tak materialnych jak i niematerialnych. Te u podobnych ludzi o spuchniętym ego bardzo się liczą.
Oto mamy najnowszą ilustrację przypadku tej choroby. Opuszcza PiS pan poseł profesor Wojciech Maksymowicz. Fakt – roszady bywają. Jakie to jest podejście do wyborców nie rozwijam – sami wybrali – niech teraz myślą.
Tu liczy się – motywacja i nad nią warto się pochylić.
Czerpię z tego co sam Pan poseł oświadczył. Został mianowicie obrażony (to jego odczucie - tak twierdzi) i to osobiście przez ministra zdrowia i to – tak,. jak go nie obrażano za czasów stanu wojennego i za komuny. Cytuję dosłownie – naiwnie sądziłem – i tu potok rodem z GW – że czasy rodem z PRL- się skończyły i dalej w tym oświadczeniu opowieści co to też i czego to nie dokonał w nauce. Nie zaprzeczam zapewne z tymi dokonaniami to prawda – tylko co one mają do informacji dla zwykłego odbiorcy, dla którego słowa z każdej dowolnej dziedziny nauki są jak zaklęcia? Skąd laik ma wiedzieć czy to coś w nauce jest wielkie czy małe? Publika to nie ten adresat budowy swej naukowej pozycji – zwłaszcza, że na dodatek chcemy czy nie ale mamy do czynienia za kryzysem zaufania do autorytetów i ich pozycjonowania.
Prawdziwa elita krytyk się nie boi i nie podnosi pod niebiosa swych dokonań.
Być może pan Profesor ma całkowitą rację, być może ma argumenty ale czyż ich odsunięcie czy krytyczna ocena laika nawet choć takiego na stołku jest powodem do ruchów politycznych?
To raz – poczuł się obrażony czyli osobiście - i to jest powód do działania na rzecz osłabienia możliwości działania ku dobru wspólnemu – które przecież zakładam wyborcom obiecywał
Dwa – nie posłuchano jego opinii w sprawie naukowej – zgadzam się to bywa i nieraz jest bardzo szkodliwe Jednak jak się chce coś robić dobrego dla ogółu, to trzeba umieć z klasą zejść z piedestału swego oświecenia i palić ten kaganek tak, by rozgorzał – mówiąc obrazowo. Jak się tego nie robi – to należy wrócić do swej naukowej gawry – a nie – jak maluch - biorą swoje lalki i szmatki i idę do kątka bo się obraziłem..

Łączenie jako krótkiego spięcia - nauki i polityki, tak jak polityki i wyrokowania w przypadku tzw sędziów to ta sama półka, co najmniej inne odcienie tej samej choroby. .
Dla mnie więc w tej konkretnej sprawie odejścia Maksymowicza kluczowe wychodzi jako ważne zupełnie co innego. W przypadku poważnej osoby takie zachowanie niestety każe wręcz szukać jakiegoś innego powodu dokonanego zwrotu – jeśli się nim w ogóle zajmować a w tym szczególnie merytoryczną zasadnością dotkniętego ego Pana Profesora. Oto motywacje egoistyczne są dla niego wystarczające do włożenia cegiełki do wzmocnienia strony, która w tak krytycznie trudnym momencie łapie rządzących za gardło metodą im gorzej tym lepiej i to metodami wzorowanych na targowicy.
Profesor przedłożył swoje prywatne dąsy nad interes ogólny a jest nim obrona życia i gospodarki przy konieczności realizacji skrajnie trudnych reform.
I tu wychodzi jako możliwy do wzięcia pod uwagę też i inny ponury już odcień sprawy. I ten należy też brać pod uwagę.
Tak jak kasta sędziowska tak i kasta mieszaniny naukowców i naukawców broni się przed naruszeniem swych pozycji sposobów pozyskiwania środków i pełnej nieodpowiedzialności. W Nauce – też – zwłaszcza po umocnieniu pozycji zarządzających nią faktycznie postkomunistów – otwarte bycie zwolennikiem ogólnie opcji prawicowej nazywając w skrócie opierania się na wielowiekowych wartościach podstawowych a już przyznawanie się PiS –u stygmatyzuje. Nadużycia finansowe, fałszerstwa czy plagiat myśli tak nie wyklucza jak otwarte przyznawanie się do opcji prawicowej. Wiara jest do przełknięcia jako deklaracja ale nie jako praktyka życia. I na tym tle pojawia mi się myśl – że tu też profesora boli – oj boli widać spojrzenie środowiska i … perspektywy na kontynuację pracy naukowej. Może zobaczył tu jakąś rafę. Przykład prof. Jacka Rońdy i kilku innych na ludziach o miękkich kręgosłupach zapewne robo wrażenie.
Dwudziestolecie międzywojenne w zgodzie co do interesu Polski przyniosło wspaniałe skutki. Dziś mamy tak naprawdę dopiero drugą kadencję napraw i to biegnącą przy sypaniu piachu gdzie się da a ostatnio z dobijającą pandemią. Wymyślił by ktoś przed wojną, że sędzia może zachowywać się tak i wyrokować w podobny sposób jak ci którzy stosują regułę Neumana zamiast prawa.
Swoich pożytków zapomniawszy – u tego pana mogło widać pójść w niepamięć z wielu powodów. Od ego odczuwalne – po ego w innych wymiarach.
Ale zawsze ego – własny czubek nosa.
Godna jest więc zapomnienia figura a zapamiętania rola jaką odegrał i zapewne jeszcze będzie usiłował odegrać. Nie on jeden.
Targowiczan się pamięta już ponad 200 lat i dlatego tak historycy są tak zwalczani i tak potrzebni.
Polecam te parę zdań Jego wyborcom, poddając pod rozwagę przypomnijcie też sobie co zapewne ten pan opowiadał starając się o Wasz głos wrzucony do urny.

 

Fsd
Kraków 15.04.21