Pan Wojciech Mucha zostaje, ma zostać czy został, naczelnym Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej. Piszę to 30.04.21 – a jak będzie nie jest ważne i nie ten fakt sam w sobie jest powodem tego co piszę. Dla czystej korzyści każdego z nas – krakusów – i dla niego samego, życzę mu by swe zadania wypełnił należycie i taką mam – nie ukrywam - nadzieję.
Zwróciłem jednak uwagę na ten spory w końcu awans na tak dziś szczególnie trudną i naprawdę bardzo odpowiedzialną pozycję, zdając sobie sprawę przed jakim problemem ów staje i jakie ma znaczenie jego - oby odpowiedzialne - zachowanie. I właśnie dla tego powodu uważam, iż warto, ku refleksji, przywołać pewne własne doświadczenie.

Rzuca ono, jak sądzę, światło na szanse dla faktycznego i właściwego wypełnienia tych zadań. Mam też nadzieję że awansowany sam, przed lustrem pochyli się nad tym co mu przypomnę.
Mając w pamięci teksty Muchy z Gazety Polskiej – powinienem się w pełni cieszyć z jego awansu z nadzieją, że te lokalne gazety zaczną się w końcu rzeczowo zajmować sprawami miasta z ich zrozumieniem a nie tylko na poziomie plotkarsko informacyjnym– choć i ta funkcja prasy lokalnej jest oczywiście ważna. Jest dość oczywiste, że w istniejącej sytuacji rola lokalnych mediów podnoszących aspekty życia publicznego zaduszane innymi środkami komunikacji jest kluczowa. Też społeczna nie tyle i tylko kontrola władzy, co rzeczowa debata nad skutkami decyzji tej władzy jest nie do przecenienia.
To ważne też i dla jakości rządzenia co powinno być ważne też dla decydentów. A rzadko bywa – gdyż częściej media są widziane przez pryzmat narzędzia propagandy.
Katalog problemów miasta, nad którymi powinien być uruchomiony rzeczowy dyskurs publiczny jest znaczny, zwłaszcza mając na uwadze to co się dzieje z przekształcaniem miasta z miejsca z misją na pub Europy czyli i z kulturą i z turystyką i z komunikacją i sprawami środowiska. Wyważenie racji w decyzjach często podejmowanych pod presją posłuszeństwa poprawności politycznej są sferą, która też ma zasadniczy wpływ na życie każdego mieszkańca.
Hasła i rankingi nie mogą zasłaniać realiów i interesów mieszkańców.
Ogólnie - teksty Muchy z Gazety Polskiej brałbym za celne deklaracje, gdyby nie jeden przypadek, który każe mi niestety je widzieć jako być może pozbawione pełnego podkładu zdolności do weryfikacji informacji i opinii w oparciu o szersze spektrum źródeł.
W tym też doświadczeniu znajduję powód do troskliwego przyglądania się temu co też się teraz zmieni. Niegdyś byłem regularnym czytelnikiem Dziennika Polskiego i już od paru lat omijam go szerokim łukiem troszcząc się o swe nerwy i grosze. Teraz, tak jak to jest możliwe dla zwykłego czytelnika i człowieka jako tako zainteresowanego sprawami lokalnymi, zacznę przyglądać się tym gazetom. Bo rzetelnej gazety lokalnej mi brakuje. Osąd o konieczności zachowania zasady ograniczonego zaufania mam po tym co ten Pan właśnie chyba tylko – miejmy nadzieję – w posłuszeństwie do obiegowych sądów, i to dwukrotnie, powypisywał w dwóch kolejnych wtedy tekstach w Gazecie Polskiej. Były one, można rzec, stronniczymi paszkwilami opartymi tylko o medialnie i politycznie przyjęte opinie na temat Związku Legionistów i sytuacji Domu im Józefa Piłsudskiego. Były one najwyraźniej napisane bez głębszej refleksji, bez oglądu innych faktów i dokumentów niż te seryjnie w tej sprawie na okrągło i propagandowo pokazywane w stosownym sosie interpretacyjnym.
By było jasne – można wierzyć lub nie – niech to co dalej powiem to uzasadni – nie jestem wcale doktrynalnym stronnikiem jakieś jednej optyki na sprawę czy uczestnikiem całych jej dziejów. Nie jestem uczestnikiem konfliktu, który zresztą i tak uważam za sztucznie wykreowany jako środek oddziaływania socjotechnicznego. Mówimy tylko o skutkach i o konieczności dochowania pamięci i pamiątek miejsca i czynu.
Do głębszej analizy sprawy, której wtedy pan redaktor Mucha nie podjął powinno nakłonić co już wielokrotnie opisywałem i na które to opisy rozbiłyby ten sens tego tekstu
1/ZLP powstał 100 lat temu z woli i czynu Legionistów Piłsudskiego Cel dbałość o pamięć czynu Legionowego i pielęgnowanie uczuć patriotycznych.
2/ Następne – niewątpliwe.
Dla lewactwa – idea niepodległościowa, sama postać pogromcy Armii Czerwonej z 1920 r, same słowa Patriotyzm, Ojczyzna, Bóg itd. – są wręcz wrogie. Mają one pójść w zapomnienie. To program.
Dziś dochodzi też najdosłowniej – interes. Taka kubatura, w takiej lokalizacji i - jak można widzieć – w całym ciągu możliwych lukratywnych interesów deweloperskich w pierzei Błoń – to po prostu irracjonalne.
Z puntu widzenia biznesu oczywiście.
3/ Działa i wciąż okazuje się być skuteczna, znakomicie trzeba przyznać już przetworzona na dzisiejsze warunki i nie tylko w tym przypadku wykorzystywana - stara leninowska jeszcze zasada – to wróg ma przynieść sznur, na którym go powiesimy.
Prawica daje się na to nabijać jak dzieci we mgle. Chcąc cokolwiek robić dobrego i to skutecznie to trzeba brać wciąż do dziś pod uwagę
4/ Dom został zwrócony Związkowi wyrokiem Sądu i to na jego postawie Związek legalnie przejął Dom zbudowany jeszcze przed wojną, ze środków zgromadzonych społecznie przez sam ZLP.
Ów wyrok został zakwestionowany – czego się nie pamięta a jest ważne dla pokazania podkładu poruszanej tu kwestii motywacji - przez prof. Jacka Majchrowskiego jeszcze jako Wojewodę Małopolskiego w ciągłości - do dziś Prezydenta Krakowa. Pominę inne objawy lewackich fobii jakie można widzieć w Krakowie.
5/ Dom został przejęty w stanie wyrabowanym a wspomnianym wyrokiem Sądu została uznana kontynuacja ZLP, w którym zresztą do końca swych dni zrzeszali się oryginalni Legioniści. Oni uznawali ten Dom za swój i do głowy im nie przychodziły żadne pomysły secesyjne.
Dzięki datkom obywatelskim w tym i Polonii udało się Dom uporządkować i zorganizować w nim przestrzeń w tym i Muzealną. W zbiorach, obok innych licznych zbiorów są na przykład umieszczone w specjalnych gablotach sztandary, w tym sztandar Romualda Traugutta. Mówimy o początku restytucji Domu i Związku. To są też informacje nie pokazywane – bo po co ludzie mają wiedzieć - wiedzą tylko za to, że Muzeum nie działa, że jest fikcją nie można go odwiedzać – co nie jest prawdą tyle, ze z braku środków możliwość wielogodzinnego codziennego udostępniania jest oczywiście niemożliwa.
6/ Bieżące potrzeby były pokrywane z dochodów w parkingu przy Domu i z mieszczącego się w przyziemiu wynajmowanego pomieszczenia
Narzędziami realizacji celów są nie tylko zachowane stanowiska w administracji, Sądach, samorządach, mediach itd lecz też z użycie\ tych możliwości do wywoływania i podsycania konfliktów, tak, by po umiejętnym zarządzaniem nimi, tylko czekać na pożądany efekt. Patrz zasada tow Lenina. Dziś – nawet i dobrej wierze, a w posłuszeństwie jednostronnej narracji to sami ludzie prawicy wpychają Dom w ręce lewactwa. Myśląc że robią słusznie – walczą. Z kim i przeciw czemu, nawet się nie zastanawiają. I ten ślad można zobaczyć we wspomnianych tekstach Muchy. Myślą, że działają na korzyść swojej wersji prawdy – tej pokazywanej im medialnie. Czysty Orwell.
7/ W przypadku .omawianej tu sprawy instrumentalnie skorzystano z należało by je nazwać wspomaganych okazji
a/ wspomniany już czas użyczenia terenu i wymuszone perturbacjami historycznymi kolejne zmiany statusu ZLP.
b/ zauważono a właściwie podsycono ku swemu pożytkowi konflikt personalny mający swe źródło jeszcze w latach 80 tych – nad czym wtedy red Mucha się nawet nie zastanowił. To i nie zauważył do czego ów konflikt i jego podsycanie było i jest potrzebne i jaką rolę pełni. W tej sprawie namotanie pomówień i kłamstw wydaje się tak złożone, że niemożliwe do rozwikłania a to już najwyraźniej przerosła dziennikarza.
c/ skorzystano z upływu tych 80 –ciu lat od przekazania terenu pod budowę całego kompleksu – a ten – (jakoby nieważne okoliczności) przecież nie powstał. Nawet to, że nie miał gdzie powstać bo grunt został przez miasto przekazany innym podmiotom – tez nie było ważne.
d/ wykorzystano posiadanie narzędzi do wykonywania ruchów, o których czyściciele kamienic pewnie się uczą, tak jak na przykładzie krakowskiego Kazimierza, w swych szkółkach – jeśli takowe istnieją przy kawiarnianych stolikach i w gabinetach prawniczych oraz politycznych .Kolejne drogi prawne podejmowane przy drastycznej dysproporcji środków i jednostronna narracja, odebranie wpływów z parkingu i powierzchni magazynowych - to też dobre narzędzia do wyeliminowania ZLP i przejęcia lub zniszczenia Domu.
Czas i biologia też swoje robią. Lewactwo przy współudziale osób z prawicy wedle zasady tow Ulianowa – tylko czeka.. Idea i interes wolą poczekać tak jak wędkarz męczący złowioną rybę.
Tych wszystkich rzeczy wtedyMucha wolał nie widzieć i nad nimi się zastanowić.
Mówimy o warsztacie rzetelnego dziennikarstwa – dlatego spróbowałem pokazać jedną sytuację z przeszłości.
Realny skutek?
Dom stoi już jakieś 6 lat bez ogrzewania – list intencyjny Ministra Glińskiego można tylko powiesić na ścianie jak gruszkę na wierzbie – bo tenże dziś żąda przekazania (nie należących by było jasne do Państwa) zbiorów i przekazując 400 mln PLN na Muzeum Designu (czytaj też PRL- u o czym mam nadzieję nie wie) w pobliskim dawnym hotelu nie kierując na Oleandry złamanego grosza i nie przeciwdziała w sprawie zamiarów likwidacji ZLP i przejęcia Domu przez miasto.
A kto w nim rządzi wie cała Polska, a Pan Gliński chyba udaje że nie wie – bo politoprawność przede wszystkim .
Przykrywka – a i o niej się mówi - zorganizowania w Domu – siedziby wszelkich kombatantów, sprowadza się tak naprawdę do eliminacji idei założycielskiej i osadzenia w nim na równo organizacji kombatanckich myślących o niepodległości w odwołaniu się do Triady Bóg Honor i Ojczyzna obok organizacji odwołujących się do oswobodzenia Polski pod wodzą sowiecką I pod kontrolą miasta. Zgadnijmy. które z organizacji byłby hojnie sponsorowane i które by w końcu opanowały Dom. O ile wcześniej nie zostałby on wyburzony pod hasłem katastrofy budowlanej pod następny apartamentowiec (jeden już stoi w odległości ok 8 m od głównego wejścia do Domu im J, Piłsudskiego) lub pod tak potrzebny parking.
Proszę na tą sprawę popatrzeć zadając sobie pytanie związane z tą nominacją;
Ta, dla wypełnienia zadania powrotu roli prasy lokalnej na właściwe tory – a to jest właśnie zasadnicze zadanie nominata, wymaga umiejętności wyważenie aspektów spraw i jak trzeba, to krytycznego podejścia do węzła problemów Krakowa
Posłuszeństwo politpoprawności w każdym zakresie będzie groźne.
I tylko to sygnalizuję jako całkiem realne zagrożenie
Dziennikarz nie powinien się kierować tym co mówią, a tym co sobie wyważy.
Braki w tym zakresie myślenia – jeśli już pozostać przy Domu - dadzą – nie mogą dać a dadzą to, że i miejsce zniknie i idea pozostanie w sferze fikcji – legendy a tą zatrzeć się da. Już dziś określenia „Oleandry” „wymarsz kadrówki z Oleandrów” działają tylko w sferze symboliki. Ta może szybko zostać zapomniana lub przeinaczona. Patrz rola Polaków w II wojnie, Ich znaczenie dla ratowania współobywateli wyznania Mojżeszowego – tak oni wszak byli przez wieki określani, także znaczenie żołnierzy niezłomnych lub nawet przekaz o Solidarności Nie mówiąc o rzeczach tak wstydliwych dla zachodu jak przemilczanie rzetelnych i zdobywanych często kosztem życia informacji o tym co wyrabiają Niemcy w Polsce, że to nie to co we Francji czy we Włoszech – lub o faktycznym znaczeniu Jałty też dla samego Zachodu
Dlatego ten Dom jest tak ważny, ale nie tylko jako mit wymarszu.
Zauważmy – nawet formalny adres domu choć stoi przy ul Oleandry opiewa - al. 3 Maja 7
W sprawie nominacji dodam – jestem człowiekiem ideowo związanym z PiS – i właśnie dlatego pokazuję sprawę Domu przypominając ją tylko jako wyraźny sygnał co do dziennikarstwa nominata i dla powiedzenia – trzeba patrzeć widzieć i …. mieć nadzieję, że to był wypadek przy pracy. Ściślej kraksa.
Dziś – zobaczymy, a nie da się zobaczyć nie przyglądając się.

 Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 30.04.21