Dla mnie osobiście ten rok szczególnie jest obfity w odejścia ludzi mi przyjaznych, a o których będę i chcę pamiętać. Taki to już PESEL , a jest więc pewnie, iż i następne dni będą z biegiem czasu coraz bardziej się zaznaczały w tym względzie, aż gdy to dla mnie zapadnie kurtyna.

Tak więc, choć już napisałem parę tekstów wspomnieniowych – to nie mogę, wręcz mi nie wolno, przemilczeć, przejść obojętnie obok straty następnego kolegi, który był aktywny także w życiu publicznym. Był osobą czynnie wyrażającą swą niezgodę na jawne, zwłaszcza samorządowe, nieprawości. Mogę nawet powiedzieć, iż swą postawą i zasadniczością stawania do pokazywania swych racji, w niektórych kręgach wypracował sobie znaczącą pozycję wroga, która jak wiadomo jest zazwyczaj przyklejana osobie przy braku argumentów. W takich przypadkach wróg jest nazywany po prostu oszołomem – i to ma zwalniać z dyskusji.

Tym samym zwracam uwagę ta etykietka dla postronnych powinna być zachętą do zainteresowania się obustronną argumentacją. W końcu jest możliwe, że nazwa oszołom odpowiada prawdzie, lecz równie dobrze a nawet bardzo często – jest etykietką, unikiem, ukryciem braku racji. I ten wariant był wobec Niego stosowany i to skutecznie przy monopolu medialnym tych którym się przeciwstawiał. Czasem jak Don Kichot .

Mówię o dr. inż. Adamie Stoszce.

Chłopak z Podgórza mieszkał wtedy, jak ktoś wie co to znaczy – za Panem Bogiem. Na wszelki wypadek wyjaśniam – owo „za Panem Bogiem”, jeszcze w czasach gdy ul Wielicka i cmentarz Podgórski nie były przecięte dwupasmową Al. Powstańców, w lokalnych, obiegowych określeniach, było określeniem orientującym teren względem kapliczki Boga Ojca u stóp Kopca Krakusa. W linii ul. Wielickiej przed nią to było miasto, a za nią – mieszkali już wsiowi. By było jasne – to było, bez cienia pogardy – jedynie określenie lokalizacji i przynależności do grupy, klanu.

Po tej samej szkole średniej – spotkaliśmy się na studiach, które ukończyliśmy jako metaloznawcy. W tej też specjalności podjęliśmy pracę na dwóch różnych Wydziałach AGH. On miał o tyle pecha, że na silnie zabarwionym czerwienią Wydziale działalność opozycyjna w latach 80-tych spowodowała, że musiał odejść. Podjął własną działalność rzemieślniczą. Lecz znów nerwy Go poniosły gdy zauważył, że wciąż działają zasady bez zasad. Stwierdził, iż bez ich zmiany jako życia w grze zasad dziko rynkowych na normalnie rynkowe – można się tylko szarpać bez sensu. Założył Stowarzyszenie Przedsiębiorców – jeśli dobrze pamiętam nazwę, lecz niestety panujące po tak zwanych przemianach rozdwojenie pomiędzy deklaracjami i rzeczywistością oraz egoizmy samych rzemieślników obojętnych wobec tych myśli, zgodnie z interesem rządzących, utopiły i tą inicjatywę.

Szczególnie naraził się zbyt szczegółowym drążeniem takich tematów jak choćby sławetny Motel Krak, którego historia i powiązania ze światem biznesu i polityki podnoszone w oparciu o dogłębną znajomość faktów i dokumentów, uczyniły z niego człowieka z etykietą oszołoma do kwadratu – godnego tylko psychuszki.

Dodajmy też jego bardzo aktywną działalność w Akcji Katolickiej w ujęciu tolerancyjnych postępowców – wśród moherowych beretów, która w realiach wzrastającego monopolu poprawności politycznej dokładała się do jego eliminacji z życia publicznego przyczyniła.

Jednym słowem wspominam dr inż. Adama Stoszko nie tylko jako kolegę z lat gimnazjalnych, studenckich i zawodowych – ale też jako dobry przykład – ilustrację, odjęcia społeczeństwu możliwych, a utraconych dobrych, bo sanujących przestrzeń publiczną, działań człowieka, który wierzył w coś takiego jak społeczeństwo obywatelskie.

Widać – i mam nadzieję – że była to tylko wiara przedwczesna.

I pod tym kątem pamiętajmy o tym niby – oszołomie, którego zneutralizował system, któremu się usiłował przeciwstawiać.

Motywację znajdziemy choćby w historii owego Kraka – tyle lat będącego przedmiotem przepychanek, przedziwnych wygibasów prawnych – i stanowiącego czystą, wieloletnią stratą dla Miasta.

Jedna jest taka sprawa w mieście? Zastanówmy się zanim się zgodzimy z opiniami, iż walczą w tych sprawach oszołomy – wariaci czy jak się ich tam nie nazywa.

Oni mogą mieć i bywa, że zazwyczaj mają rację.