Hazard nieduży i jak dla mnie bez ryzyka. Nieduży bo stawką było piwo. Przedmiotem było to czy Lech Wałęsa udostępni oryginał swego obecnego podpisu dla potrzeb dokonania ekspertyzy w sprawie akt TW Bolka. Kolega prowadził następujące rozumowanie: Albo to z tym Bolkiem jest prawda albo fałsz. W obu czymś bez wyobraźni byłoby nieudostępnienie. W drugim – daje możliwość pokazania „jestem czysty jak łza” co ma swej same dobre konsekwencje.

W pierwszym pozostawia już – ale jednak pozostawia – już tylko mizerne poletko do dalszego kluczenia, podważania ekspertyz i unikania konsekwencji tyle ze w drugą stronę. Udostępnienie by powiedziało – w moim sumieniu i wedle mojej świadomej wiedzy – jestem w porządku a to eksperci są na usługach politycznych tych oszalałych z nienawiści gości z IPN Logiczne – według Niego – udostępni.

Ja postawiłem – jasne, że nie udostępni.

Proste – bo jest to umotywowane myśleniem gościa, który dla wielu i dla świata jest legendą i symbolem wartości a jak napisał kiedyś Lec – kto nigdy na rękach nie stał nie pojmie co to piedestał .

Dla mnie był to zakład bez ryzyka. Nawet nie zastanawiając się nad dokumentacją sprawy, wystarczyło samo zachowanie w sprawie – to mówi wszystko. Bezwzględna eliminacja Państwa Gwiazdów, Pani Anny Walentynowicz, co najmniej zagadkowa rola Pana Wachowskiego, uparta ucieczka od poważnej rozmowy czy wręcz nie powiedzenie – w mojej pamięci było tak a tak – to ślady pozostawiające mały margines dla wątpliwości.

Czy gdyby dawno temu – po męsku a nie jak figura wiedząca, że stoi na piedestale jej nienależnym a opanowana panicznym strachem przed upadkiem w nicość – po prostu powiedział – w tej sprawie było tak a tak nie zostałby tym kim był? Może i nie. Sądzę, iż to nie byłoby przeszkodą. Chyba że było gorzej niż na to wygląda.

A teraz?

Ta perspektywa i nadzieja, że da się stan niepewności dowodowej przeciągać w nieskończoność – dawała jakieś nadzieje na uniknięcie zderzenia z rzeczywistością

A porównanie fikcji i to wbitej i przyjętej przez wielu z rzeczywistością jest dla cykora jak wyrwanie bolącego zęba.

Są tacy i ich znam z realu, dla których nie liczy się wątroba rozwalona środkami przeciwbólowymi.

Liczy się uśmierzenie bólu choćby na chwilę Bo świadomości że nie następuje ono na wieki wieków - nie ma.

Te typy tak mają.

I stało się faktem.

Idziemy z kolegą na piwo Jego fundacji. Ja zobowiązałem się dodać drugie. Za moją I-wszą i potem II – ą pannę „ S” I w moim wieku i kondycji wystarczy.

Szkoda że wygrałem a mogłem tak pięknie przegrać.