Opinia publiczna otrzymała powód do satysfakcji. Oto, w kolejnym obrocie sprawy - najpierw skazania, potem 18 letniego uwięzienia, potem dopiero uniewinnienia (dopiero za sprawą Sądu Najwyższego) i uwolnienia pana Tomasza Komendy w 2018 r - dziś w 2021 r Sąd przyznał temu człowiekowi prawie 13 to milionowe odszkodowania.
Pięknie i sprawiedliwie. Tyle, że jeszcze – hola-hola – nieprawomocnie. Satysfakcja? Nie tak do końca – bo nasuwa się parę myśli i to już mniej pięknych i tylko może skłaniających do odczucia – w Wymiarze Sprawiedliwości coś drgnęło.

Nie tyle jak sądzę drgnęło co konkretny Sędzia chyba zastanowił się nad choćby tym, co mówił śp. Kornel Morawiecki jako Marszałek Senior w swym pamiętnym, wartym zapamiętania i głębokiej analizy wystąpieniu otwierającym obrady Sejmu. Miejsca stanowienia prawa a nie zabaw prawem i losem ludzi.
Tyle, że refleksja wymaga pracy myśli i posiadania kodeksu wartości, w których prawda i człowiek są ważniejsze niż sztuczne emocje po porządkowane sukcesowi za każdą cenę. Mam niestety wrażenie, że połowa Parlamentu do dziś nie wie o czym ten człowiek mówił z trybuny Sejmowej. Wtedy chyba Ci brali to za słowa, słowa …i nic więcej, Nie mieściło się w głowach nie pasowało do ich podejścia do - nawet współbraci. .
Entuzjazm w sprawie Pana Komendy – jest przygaszany nie tylko przez fakt, że już 3 lata trwa prostowanie i nadal nie jest prawomocnie zakończone.
Następne smutne – gdyby nie Sąd Najwyższy – siedziałby On nadal w warunkach, które trudno sobie wyobrazić biorąc pod uwagę to za co został skazany. Prawomocnie. Czyli nie przez jednego Sędziego – raczej gościa ubranego - jak powiedziała b. Pani Najważniejszy Prawnik – w taki sobie fartuszek przedszkolaka. To był podpis poziomu obecnej Palestry. Mój Ojciec, przedwojenny adwokat, tego by nie przełknął. Nie sądzą by było inaczej W końcu po aplikacji dostał od swego patrona odznaczenie – dedykowaną maszynę do pisania i ..szafę adwokacką. Dzisiejsi chyba nawet nie wiedzą – co to takiego taka szafa. Kolejno kulturalni Niemcy i postępowi Sowieci Go wyleczyli z wiary w prawo w tej edycji - i kasta tak trzyma.
Kolejne co w sprawie Pana T.Komendy należy zauważyć. Nie jest On jeden – bo tego typu spraw – wygląda na to. że jest nawet – jak mówią- kilkaset! Pomyłki sądowe były są i będą – za to skala pociąga głęboką nieufność. Tyle że kara dekapitacji została zlikwidowana – jedyny z tego pożytek bo niewinny jak się okazuje – żyje.
Z punktu widzenia szaraka – sprawa Pana Komenda jak i prawdopodobnie wiele więcej, to są sprawy wprost ofiar walca co najmniej niefrasobliwości ludzi w togach – oby tylko niefrasobliwości i braku profesjonalizmu. Amator i polityk w jednym, decyduje o losach ludzi i … Państwa – o czym się przekonujemy widokiem najważniejszych Sędziów na konwencjach partyjnych i protestach ulicznych. Temida na bruku czyli zbrukana. Otrzymali do ręki narzędzia ich przerastające i nie są ich godni. Szanując więc jednak status Sędziego i w tym kontekście, będę oczekiwał nie tylko informacji o dalszych losach Sędziów skazujących pana Komendę – mimo, że ten miał alibi! Ciekaw jestem czy dalej maja prawo orzekać – czytaj korzystać z brzytwy kaleczenia losów co najmniej bezmyślnie lub w poczuciu bezkarności.
Krasnale to zrobiły?
Nie wiem ile jest osób tak potraktowanych ale przeraża, że Pan Komenda nie jest jeden nawet w towarzystwie paru w tym bezimiennych a pogrzebanych za życia, Bo kto zwróci temu panu najlepsze lata życia? Stracił wszelkie potencjalne szanse. Oczywiście mógł zostać menelem, mógł być znakomitym mechanikiem a kto powiedział że nie kimkolwiek innym. Bo bez względu na wszystko szanse miała jakby je wykorzystał – staje się gdybaniem nie na temat. Któryś z sędziów śmiał powiedzieć, ze kompensata za błędy Sądu nie może być podstawą do nadmiernego bogacenia się, Co to znaczy nadmiernego – gdy odbiera się rodzinę i szanse na rozwój zawodowy. Co to znaczy bogacenia się?
Powiedzmy nawet, że uratowany cudem z łap niby – sprawiedliwości i tylko dlatego, że jednak ktoś wznowił sprawę i znaleziono sprawców mordu za który pan Komenda został skazany – rzeczywiście dostanie na konto te pieniądze. Daj Boże by Mu posłużyły dobrze. To jednak nieodparcie przywołuje dwie kwestie. Jedną już poruszaną osobistej odpowiedzialności kolejnych sędziów za nadużycie przez nich majestatu Rzeczpospolitej do uczynienia krzywdy i drugą jak policzyć w pieniądzach rzeczy niepoliczalne. Tu  nie może być inaczej niż zapewnienie nie tylko powrotu do funkcjonowania ale też wyegzekwowana pełnej kompensaty od sprawców. Jak ktoś, kogoś np. pobije kijem czy kastetem – odpowiada – też ponad to co się należy za sam czyn. Kierowca powodujący wypadek, dostaje mandat lub karę kodeksową – a oprócz tego On albo w jego imieniu ubezpieczyciel, zwraca koszty powrotu do stanu pierwotnego. Ten przykład był niezbędny.
Przywołuje też dla mnie co do samej oczywiście zasady działania Sądów a tak naprawdę połączonych sił Kast podobną sprawę pana prof. Jacka Rońdy.
Ktoś powie –przesadzasz chłopie.
Powtarzam, gdy mowa o zasadzie nie przesadzam. W tym na dodatek przypadku nie podjęto nawet jeszcze sprawy w kierunku odzyskania poczucia prostej sprawiedliwości. Tej, o której mówił dużymi literami wspomniany na początku Marszałek – Senior A w tym przypadku połączenie kast szaleje. Nie zabieram się za bycie Sądem – lecz jawne odebranie prawa do obrony i to w sytuacji gdy podsądny działał w arcysłusznej tyle, że niewygodnej sprawie. już samo w sobie jest hańbą konieczną do zmazania. A co dopiero skutki.
W tym konkretnym przypadku kluczem jest to, że ów człowiek miał i to ważący udział w owej sprawie oględnie powiedzmy – katastrofy Smoleńskiej - a najgorsze – głosił swą prawdę. Wynikającą z Jego wiedzy i doświadczenia naukowego, znajomości praw fizyki, własności materiałów itd.
Jako, że jak to mawiają – jak się chce psa uderzyć – kij się znajdzie- to i tym razem trzeba przyznać niezręczność w rozmowie na wizji dała powód. Oczywiste też jest, że pracując wiele lat w zagranicznych uniwersytetach miał i ma we krwi – jasne przedkładanie swych argumentów w każdej sprawie w której ma kompetencje. I robi to w sposób właściwy i komunikatywny z szacunkiem dla audytorium. Każdy dobry dydaktyk używa najoczywistszych przykładów powszechnie znanych a ilustrujących zasadę tego, co ma do powiedzenia. Tym razem – użył przykładu parówki pękającej w gotowaniu – pod wpływem ciśnienia w jej wnętrzu, zawsze wzdłuż – nigdy w poprzek, co przybliżało rzeczową informację o powstaniu wewnątrz kadłuba samolotu TU 154 olbrzymiego ciśnienia. Co zresztą jest drobiazgowo udokumentowane kolejnymi materialnymi dowodami. Druga niezręczność profesora polegała na powiedzeniu o dwa słowa za dużo – i tych też się uczepiono. Twierdzę, że już nie miał szans na wycofanie się z nich, gdyż oznaczałoby to skazanie na pewną śmierć innego człowieka – jego informatora. To też pewne – gdy widzimy jak poznikali świadkowie, co tylko raz zdążyli o czymś w sprawie zaświadczyć, jak wędruje sobie nawet po świecie Nowiczok – tak się teraz nazywa NN sprawca.
I też nieostrożność – myślał że rozmawia z dziennikarzem a nie jest na przesłuchaniu. Byłem świadkiem na rozprawie odwoławczej w słynnym już krakowskim Sądzie Apelacyjnym – w sprawie toczącej się przed Sądem Pracy – z powództwa Pana Profesora, i naprawdę nie wiedziałem czy Pani Sędzia jest Sędzią czy agresywnym Prokuratorem. Oczy mi się robiły okrągłe uszy stawały dęba – w każdym razie taki blamaż Sądu mnie zaskoczył – bo nie miałem jeszcze doświadczeń z widokiem najważniejszych Sędziów ze świeczkami i w ponoć fartuszkach przedszkolaków.
Specjalnie rzecz sprzed już lat przypomniałem nieco bardziej detalicznie by wyjaśnić dlaczego to kasty – nie wytrzymały. Ta zniewaga mówienia prawdy prosto z mostu i na dodatek obrazowo – nie mogła ujść płazem
Zapanowała stosowna pan – atmosfera. Kasty politpoprawne – łączcie się.
JM Rektor święcie oburzony – cytuję - to nie żart a zeznanie pod przysięgą w Sądzie – uruchomił procedurę ścigania Profesora na podstawie licznych SMS ów od oburzonych kolegów akademików. Procedurę, która – w skrócie mówiąc – wykonała – i wykonuje na raty – można powiedzieć ze szczególnym udręczeniem - na profesorze wyrok śmierci cywilnej.
Na potrzeby tego tekstu dalsze opisy już łącznie ze ścieżką prawną przed Sądem Pracy sobie daruję. Zasygnalizuję tylko logiczny i jeszcze wynikający ze stanu rzeczy korzystny dla profesora wyrok I instancji i kolejne wyboje kolejnych Sądów wyższych instancji. Nie można też pominąć i dintojry akademickiej sięgającej (od 2013 r!) do dnia dzisiejszego Kasty w pełni współdziałają. Oczywiście – niezależnie i niezawiśle.
Ważne w zestawieniu z pojęciem strata i jej oszacowanie – bo od tego zaczęliśmy odnosząc się do Pana Komendy = jest to, że przez wszystkie te lata pensja profesora – by było też jasne – Belwederskiego - znalazła się w dolnych rejonach stanów doktora habilitowanego (wspomnijmy tu przykład dr hab. – ex prof. nie sięgającego oczywiście profesury Pana Bartoszewskiego – A.Zybertowicza). Odebrane promotorstwa (mógł niesłusznie demoralizować) utrata wszelkich zdolności do prowadzenia wcześniej pozyskiwanych grantów – z których poprzednio też wynikały wynagrodzenia za pracę. Trudno – nagle utracił zdolności i kompetencje. Nie mówię o przejściu na emeryturę – profesora w pełni sił twórczych i ze światowym doświadczeniem i to obejmującym kilka dziedzin. Akademia widać takich nie potrzebuje. No chyba nie zupełnie skoro ten sam JM Rektor, mino wskazań stosownych ciał akademickich o zwolnieniu dyscyplinarnym, za czyny niegodne a przestępcze – tyle, że „tylko” w stosunku do pracowników i co najmniej do funkcji nadzorczych nad kwestiami finansowymi - inną osobę ze zbliżoną tytulaturą, tyle że z jasnej strony mocy choć bez doświadczenia światowego – przyjął na inny Wydział tytułem zresztą odległym od pierwotnego i o specjalności właściwej osobie. Kasta obroniła Bo jak ktoś to pojmie bez sięgania do argumentacji o ściśle koteryjno – politycznych fobiach – to – konia z rzędem.
Opinia wie tyle, że Pan profesor Rońda po rozmowie w telewizji – został zawieszony na pół roku w zakresie kontaktu ze studentami.
A prawda jak wyżej.
Straty główne, bo przecież o nich powinniśmy mówić – jeszcze nie są możliwe do określenia w wymiarze ściśle finansowym, bo sprawa by było ciekawiej – trwa. Kasty jak złapią za gardło to dostają szczękościsku. Na dziś – nie pomylę się jak za ten okres (od 2013 r) rzucę kwotą strat osobistych Pana Profesora rzędu między 0,6 do 1,0 miliona PLN. Do tego dodajmy rozbicie rodziny (dla mnie co najmniej dziwne, a było od profesora niezależne - jak się raczej domyślam niż wiem). Dodajmy z tego tytułu – straty z podziału majątku itd. jak to bywa – to też nie są straty małe dla osoby po wieloletniej pracy w ośrodkach akademickich na zachodzie.
Wróćmy na moment do też wycen ale Pana Komendy. Wyobraźmy sobie że by otrzymał te pieniądze za jednym zamachem wtedy, gdy go zwolniono – i umieścił by je jako lokatę w banku/ Oczywiście nie jednym z tych, których szefowie są ścigani. To ile On realnie i policzalnie straci gdy je dostanie. Kiedy? Nie dziś – ale zakładam, ze w końcu dostanie, tylko nie wiadomo ile i kiedy. Rzecz już trwa do dziś lekko licząc – 3 lata i tego okresu czasu na razie się trzymajmy, dalej rozmawiając o faktycznie dziś zasądzonej kwocie. Oprocentowanie lokat się zmieniało ale jednak wtedy, a dziś i przy 13 tu milionach to same odsetki to są pieniądze, które codziennie i w sposób składany odbiera Mu wymiar sprawiedliwości.
Dalej prowadząc do kwestii wycen - w sprawie Pana Komcndy jak zrekompensować utratę szans na kształcenie na rozwój zawodowy. Może by też tak jeden z drugim i kolejnym sędzią, mówiącymi w Jego sprawie o wzbogaceniu znaleźli się na powiedzmy tylko rok, a nie 18, które Mu zaordynowali na Jego miejscu w tym właśnie więzieniu jako pensjonariusze lecz koniecznie z informacją, iż oto są skazani za gwałt i morderstwo na nieletniej.
Można tylko przypuszczać – na ile by sobie policzyli te nieprzespane noce i utratę przywilejów specjalnej kasty. Czy też wtedy by mówili o nieuzasadnionym bogaceniu się gdyby ich wypuszczono na powietrze bez honoru i fartuszków?
W przypadku prof. Rońdy, na ile liczyć ujmę na Jego międzynarodowej renomie spowodowaną taką historią. Kto tam w np. w RFA będzie się zastanawiał kto co i dlaczego. Gdzieś dzwonią, lecz przecież Sąd jest niezależny (albo PiS - owski), a gość i tak nie ma dostępu do prowadzenia badań – ma tylko o aż swój mózg o komputer. To jakie badania może ktoś taki zrobić. Internetu Mu jeszcze nie odebrano, ale kasta i w tym zakresie ma możliwości. Skoro Prezydenta Trumpa odcięto od możliwości wypowiedzi – to co taki profesor i to w kraju zależnym? Trzeba sobie zdać sprawę ze skali strat moralnych i .. naukowych, Wszak w nauce = ktoś kto nie prowadzi własnych badań bo jest odcięty od narzędzi – może służyć swym doświadczeniem, wiedzą, kojarzeniem – bezcenne – ale to nie dostarczyciel nowych informacji. Niechby i genialny ale istniejących
Chciałbym wierzyć w sprawiedliwość rozumianą tak jak jasno to nazwał i po ludzku Pan Marszałek Senior – właściwie powtarzając w skrócie najważniejsze wykładnie św. Jana Pawła.
Po reakcji kast – aż zaleciało swądem po próbie gaszenia nieprawości święconą wodą. Dokładnie tak samo jak to widzimy na błyskawicach.
Można powiedzieć proroczy znak. I Zeus był gromowładny a i proroctwa nie mówią o spokojnym końcu dla wszeteczników
Warto ostro powiedzieć, że to wszystko jest jedna pólka – z obawą transportu zagładzanego i zasuszanego Polaka – bo transport zagrażał życiu. Tego człowieka poddano kremacji – chyba tak na wszelki wypadek Wszak były wyraźne sygnały o zamiarach pobrania organów po Jego śmierci a to rzuca ponure światło na mało zrozumiałą postawę np. żony tego biedaka. .
Dziwne? Można powiedzieć – gdzie Rzym – gdzie Krym. Tu podejście do niesłusznie skazanego, sprawa zabitego moralnie profesora i taka sprawa rozstrzygania między życiem a śmiercią,
Jednak - tak – to te same półki tego samego regału – poprawności politycznej i odrzucenia zasad elementarnych
Przykłady rozstrzelone – ale jakby nie było mają wspólny mianownik – i to na ten zwracam uwagę wychodząc od głośniej sprawy – hańba, że jednej w wielu i trwającej tak długo a kończąc na tak poważnej z granic męki i śmierci..
Tak, ale mówimy o odejściu życia społecznego od fundamentu zasad po prostu sprawiedliwości.
Bo czym zawinił Pan Komenda? Mówił prawdę – nikt nawet się nad tym nie zastanowił i nie podjął sprawdzenia i wysłuchania z troską, Bo wtedy, kim był jakiś tam Komenda, widziany z fotela wielkości nieomylnej kasty = spec- kasty
Czym zawinił Pań prof. Rońda? Śmiał wychylić głowę z bagienka naukawej poprawności – zacytuję prof. Kleibera, któremu chodziła po głowie straszna myśl – zorganizowania konferencji stricte naukowej nt katastrofy pod Smoleńskiem – jasno powiedział - kto płaci ten wymaga.
Czym zawinił dr hab. A. Zybertowicz doradza, który dobrze doradza nie temu co trzeba i mówi nie to co należy. Osobiście znam przypadek mniej głośny od tego ostatniego, ale bliźniaczy w działaniu kasty w jej zemście i „finezji” godnej Al. Capone.
I to nie są wcale pojedyncze rzeczy. Komenda też nie był jeden. Wyszedł wtedy gdy i tak w zasadzie mógłby wyjść za dobre sprawowanie – tyle, ze mu się pofarciło – uratował honor. Że dostanie – i to może – kasę? Tych osiemnastu lat trudno sobie nawet wyobrazić mając w pamięci z jakiego paragrafu został skazany Następni tu pokazani na dziś, mają przywaloną pieczęć. Pieczęć hańby niezgody na politpoprawność, naiwnej wiary w konieczność mówienia prawdy, i najgorsze – wystawienia głowy ponad interesy kast. Tak – bo nie jednej.
W tych sprawach kasty trzymają się razem.
Ale – spoko – wcześniej czy później damy radę – tyle, że samo się nie zrobi. Dlatego pokazuję problem o którym trzeba wiedzieć, o którym trzeba mówić, na który mamy obowiązek reagować.
Wbrew pozorom możemy. Wszystkich kasty działające ponad podziałani nie zabiją.



Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 09.02.2021 r