Sądzę, że większość moich osiedlowych sąsiadów – rowerzystów się zgodzi z tym co poniżej napiszę. Osiedle od lat jest dyskryminowane z możliwości normalnego dojścia czy dojazdu do środków komunikacji miejskiej. Dyskryminują nas wszyscy: prezydent miasta za Chiny Ludowe nie może znaleźć sposobu jak zrobić przejście z osiedla do ul. Langiewicza bo przeszkadzają mu tory kolejowe, Przewodniczący Rady dzielnicy i zarazem radny miejski Jakub Kosek od 8 lat nie może doprowadzić do przebudowy schodów z osiedla na ul. Opolską (Plac Imbramowski).

Podobne schody wybudowane kilometr dalej ( w innym okręgu wyborczym) do Dzielnicy będą musiały być rozebrane bo ma tamtędy iść linia tramwajowa. Oboje za to do perfekcji opanowali „mydlenie oczu” nam mieszkańcom Żabińca. Pozostały rowery, z których korzysta coraz więcej mieszkańców osiedla dojeżdżając do przysłowiowego miasta ulicami: Siemaszki – Prądnicka. Niestety przy okazji „ŚDM” dyrekcja szpitala Narutowicza ponoć w trosce o bezpieczeństwo pielgrzymów zamknęła możliwość przejazdu przez parking obok nieczynnej pralni przemysłowej. Pielgrzymi pojechali do domu a furtka nadal zamknięta. I teraz mamy (my rowerzyści) problem. Z osiedla do miasta jeździ się normalnie, czyli Jaracza, skręt w lewo i do Prądnickiej droga prawie otwarta. ( Do tego „prawie” jeszcze wrócę w dalszej części tekstu) Gorzej jest z powrotem na osiedle. Straszy znak „Zakaz wjazdu w ulicę jednokierunkową” i nic nie można na to poradzić. Różnie sobie z tym zakazem radzimy. Widzę, że większość zupełnie go ignoruje i bez problemów się mieści z mijanymi po drodze samochodami, ale mnie (Prawo Jazdy wydane w 1963r) to tak łatwo nie przechodzi. Raczej staram się jeździć chodnikiem (też wbrew przepisom) albo po prostu prowadzę rower te kilkadziesiąt metrów. Parę dni temu pojechałem do Biblioteki na ul. Sienkiewicza, która też jest ul. jednokierunkową z kierunkiem ruchu w stronę Placu Inwalidów. Natomiast z powrotem nie miałem najmniejszych problemów bo, mimo że w pewnych miejscach ul. Sienkiewicza jest znacznie węższa aniżeli Siemaszki i zabudowana z obu stron to pod każdym znakiem była mała tabliczką z informacją, że nie dotyczy to rowerzystów. Więc się da.

Dlatego też wnoszę do ZIKiT o takie same tabliczki na znakach na ul. Siemaszki.

Mam też kolejną prośbę o wyznaczenie pasa, nawet symbolicznego o szerokości jednego metra, na wiadukcie pomiędzy budynkiem Szpitala Narutowicza a przystankami tramwajowymi. Ponieważ codziennie przechodzi tam kilka tysięcy ludzi, dobrze byłoby ani mieli świadomość, że trzeba też uważać na rowerzystów.

I jeszcze jedna sprawa: na tym wiadukcie jest zakaz ruchu za wyjątkiem upoważnianych przez dyrekcję szpitala Narutowicza. Natomiast nie powinno być zgody na całkowite lekceważenie tego znaku i wpychanie się na wiadukt każdego. Powinien tam być albo stały posterunek Straży Miejskiej albo monitoring miejski. Teraz jest lata, wakacje w szkołach i na uczelniach, sezon urlopowy ale już wrzesień spowoduje, że na tym wiadukcie trudno będzie zmieścić się rowerzyście.

  • 20180809rower1
  • 20180809rower2
  • 20180809rower3
  • 20180809rower4
  • 20180809rower5
  • 20180809rower6