Kilka dni temu Babcia z Langiewicza przysłała do redakcji zdjęcie, informujące, że ktoś zalegalizował przejście przez tory. Zamieściliśmy taką informację, ale nieco nią zdziwieni. Wczoraj dokonałem wizji lokalnej i okazało się, że poprzednia tablica została zastąpiona inna, że przejście zabronione. I bardzo słusznie, tylko, że przemieszczający się tamtędy ludzie potrzebują bezpiecznego przejścia a nie tablic. W ciągu kilkuminutowego postoju przy torach widziałem kilkanaście osób tam przechodzących oraz…dwa pociągi.

Znajomi widzieli już młode mamy przenoszące wózki i starsze osoby chodzące o kulach.

Brak tego przejścia, a pisałem już o nim 10 lat temu, najlepiej świadczy o totalnym lekceważeniu mieszkańców osiedla Żabiniec z jednej a mieszkańców ul. Langiewicza z drugiej. Dotychczas wykonywane pozorne ruchy ze strony krakowskiego magistratu kierowanego od 16 lat przez Jacka Majchrowskiego, dzielnie wspieranego przez Radę Dzielnicy IV Prądnik Biały a z drugiej przez firmy kolejowe o zmieniających się władzach i podległościach służbowych świadczą tylko, że nie da się. W XXI wieku, w czasach niespotykanego rozwoju myśli technicznej w Krakowie nie da się wybudować bezpiecznego przejścia dla ludzi bo jak można wybudować przejście w miejscu, gdzie krzyżują się dwa szlaki kolejowe? Ludzie - no jak?

Mówimy o budowie w Krakowie metra, ale ja się pytam z kim mamy to metro budować?  Z leśnymi dziadkami? Przecież oni od 10 lat tej banalnie prostej rzeczy nie potrafią zaprojektować i wybudować. Pewnie będzie potrzebne nieszczęście (odpukać) to wtedy dopiero coś konkretnego w temacie tego przejścia zacznie się dziać.

  • 20180830natorach2
  • 20180830natorach3
  • 20180830natorach4