Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Zwolnieni dyrektorzy w ciągu siedmiu-ośmiu lat rządów PO-PSL brali po 300 tysięcy złotych nagród na głowę! Mam tutaj szczegółowy raport. Czytam kolejno: 291 tysięcy, 279 tysięcy… 70% nagród z tej listy to kwoty powyżej 200 tysięcy złotych nagród na głowę! — mówi Daniel Obajtek, prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Panie prezesie, na środowej konferencji prasowej przedstawił pan audyt ARiMR po ośmiu latach rządów koalicji PO-PSL. Ludowcy już mówią, że zamiast zająć się pracą, szukacie haków na poprzedników. Wyniki tej kontroli to forma politycznej zemsty?

CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Szokujące wyniki audytu po Platformie! W ciągu 8 lat rządów PO-PSL w samej ARiMR przyznano… 281 mln złotych nagród! W tym aż 10 mln dla wąskiej grupy osób…

Daniel Obajtek, prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa: Jaka zemsta, jakie haki… Powiem panu szczerze - audyt mieliśmy przygotowany już wcześniej, ale uznałem to za wewnętrzną sprawę firmy, bo głównym zadaniem jest dla mnie funkcjonowanie agencji. Politycy PSL sami wywołali ten temat. Gdy słyszę, że ARiMR nie zajmuje się niczym innym tylko zwolnieniami, to postanowiłem zareagować.

Słyszę polityków, że to są haki - niech mi pan powie, jakie to są haki? Czy powiedziałem nieprawdę? Wszystko, o czym mówiłem na konferencji to fakty podparte dokumentami. Dla mnie najbardziej istotne było pokazać, czym się zajmujemy. To nie tylko ruchy kadrowe. Audyt zszedł na dalszy plan - moim najważniejszym celem jest to, by pokazać, że dopłaty dla rolników są wypłacane, że reformujemy, zmieniamy strukturę agencji, szukamy oszczędności. To przynosi realne efekty.

Jakie?

A na przykład to, że gdyby PSL dalej rządziło w ARiMR, to zgodnie z aneksem, który w listopadzie minionego roku podpisał poprzedni prezes, rolnicy zobaczyliby pieniądze z dopłat dopiero w marcu. Dzięki naszej pracy na 4 lutego do rolników trafiło już 6 mld złotych i cały czas naliczamy kolejne kwoty.

Dlatego nóż mi się kieszeni w otwiera, gdy słyszę, że to z powodu naszych czystek miało zabraknąć pieniędzy dla rolników. Zajęliśmy się pracą - większa część mojej porannej konferencji była poświęcona temu, co oni schrzanili i co musieliśmy naprawiać. Nie szukam żadnych haków - przecież to prawda, fakty, dokumenty. Niech ustosunkują się do aneksu, czy choćby do pisma ministra Sawickiego, który już we wrześniu interweniował, że system nie będzie działał. Walczę z pewnym przesłaniem, w którym PSL próbuje wmówić społeczeństwu, że z powodu odwołania dyrektorów, kierowników i porządków, nie idą dopłaty do rolników. A to nie tak! Dopłaty idą mimo tego, że podpisali niekorzystny aneks. Przez 3 miesiące pracowaliśmy ciężko, po 16 godzin na dobę, by to naprawić, uruchomiłem sekretariat na dwie doby. Wszystko po to, by rolnicy zobaczyli pieniądze. Dzięki temu jesteśmy na tym samym poziomie wypłat, jak w poprzednich latach. Ale jeżeli ktoś wiecznie powtarza, że dopłaty są spóźnione z powodu ruchów kadrowych, to łże i kłamie. One dopiero mogłyby być spóźnione, gdyby PSL zostało przy władzy. Jak już mówiłem, w listopadzie został podpisany aneks - a on mówi, że system miał mieć funkcjonalność 22 lutego 2016 roku. Zanim rozpoczęłyby się naliczania, to rolnicy zobaczyliby pieniądze dopiero w marcu.

Skąd taki aneks? Złośliwość? Nieudolność?

Jeżeli wdraża się nowy program dopłat, do buduje się go 1,5 roku, dwa lata wcześniej, by wyrobić się na czas. Oni podpisali umowy w 2015 roku - bardzo późno. Mniemam przypuszczać, że zrobiono to celowo, by przyjąć system umów z wolnej ręki, bez przetargu. Taki scenariusz powtarzał się przez lata.

Proszę o przykłady.

Na przykład na system informatyczny - i różne jego uzupełnienia - wydano 2,3 mld złotych - w tym ok. jednego miliarda w zamówieniach z wolnej ręki!

Zdradzi pan, z jakimi firmami były podpisywane te umowy z wolnej ręki?

Wie pan, nie będę komentował i sugerował… Jestem i tak obiektem ataków, nie chcę powiedzieć słowa za dużo.

Zostawmy to. Fakt faktem, że miały miejsce zwolnienia, które panu zarzucają politycy PSL. Jak dużo ich było?

W sumie dokonałem 600 ruchów.

Sporo. Wszyscy z powołania PSL?

Niewielka liczba odwołań nie jest z powołania - w 95% to ludzie z powołania PSL. To wiceprezesi, dyrektorzy departamentów, wicedyrektorzy departamentów, dyrektorzy regionalni, kierownicy powiatowi i wicekierownicy powiatowi. W dużej mierze to właśnie oni byli beneficjentami nagród, o których jest mowa w raporcie z audytu. Audyt jest poparty informacjami z kadr. Panie redaktorze, to 281 milionów złotych samych nagród…

Powie ktoś - na 11 tysięcy osób zatrudnionych w ARiMR to nie tak dużo.

Zgoda, z tym, że nie ma takiego prostego przełożenia. Ponad 10 mln złotych poszło na nagrody dla… 83 osób - to dyrektorzy departamentów i wicedyrektorzy. Na dyrektorów i wicedyrektorów regionalnych - to łącznie 54 osoby - poszło kolejne 7 milionów złotych nagród. Czy to normalne?

O jakich sumach mówimy?

Zwolnieni dyrektorzy w ciągu siedmiu-ośmiu lat rządów PO-PSL brali po 300 tysięcy złotych nagród na głowę! Mam tutaj szczegółowy raport. Czytam kolejno: 291 tysięcy, 279 tysięcy… 70% nagród z tej listy to kwoty powyżej 200 tysięcy złotych nagród na głowę. Niech mi pan powie - kto w ciągu siedmiu lat pracy zarobi na nagrodach pieniądze na mieszkanie w Warszawie?! A do tego trzeba doliczyć niemałą pensję, jaką dostawali jako dyrektorzy.

TAKŻE: Tak się bawiło PSL! Znamy szczegóły audytu w ARiMR - 10 mln złotych nagród dla… 73 dyrektorów departamentów! Czy kogoś dziwi, że odrywanie od koryta tak dziś ich irytuje?

Zdradzi pan nazwiska tych dyrektorów? Czy poszczególne sprawy trafią do sądu?

Nazwisk niestety nie mogę ujawnić, a nagrody są uznaniowe, więc nie ma tutaj złamania prawa. Zgłosiłem natomiast bardziej szczegółowy raport do odpowiednich służb, mam nadzieję, że zareagują. Kwestia nagród to kwestia moralności - sam nie wypłaciłem nagród na koniec roku na sumę 12 mln, która była już przyznana. Nagrody zostały wypłacone tylko pracownikom szeregowym w biurach powiatowych. W ARiMR jest 4300 ludzi, którzy zarabiają ok. 2 tysięcy złotych brutto. To są ludzie, którzy codziennie pracują w biurach powiatowych i nie chcę ich krzywdzić. Jako jedyny prezes robię zebrania w całym kraju i spotykam się z pracownikami biur.

Robi się ze mnie potwora, przekonując, że wszystkich zwalniam. Tymczasem ARMiR była folwarkiem dla polityków PSL

Da pan gwarancję, że za, powiedzmy, osiem lat prezes Obajtek nie będzie rozliczany, że patronował folwarkowi PiS w ARiMR? Że nie przyznacie 281 mln złotych nagród, tylko tym razem dyrektorom z nadania PiS, a nie PSL?

Gwarantuję, że takiej skali w przyznawaniu nagród nie będzie. Nie dałem na razie żadnej nagrody dyrektorom. Nie mówię, by nie wynagradzać ludzi za dobrą i ciężką pracę - ale umiar należy mieć nie tylko w jedzeniu i piciu. Czy ci ludzie, którzy byli dyrektorami, zrobili coś nadzwyczajnego, że mieli takie nagrody?

Proszę mi pokazać instytucję publiczną, w której jest taka skala rozdawnictwa nagród. Rozumiem, że są przyznawane, ale agencja to nie jest spółka Skarbu Państwa, gdzie wypracowuje się zyski, które można podzielić na nagrody. Agencja to instytucja rządowa, taki sam urząd jak ministerstwo czy inne urzędy. Im się to pomyliło!

Często mówiąc o ARiMR mówiło się, że to królestwo PSL. Czy po analizie wyników audytu podpisze się pan pod takim wnioskiem?

Nie tylko ja się pod tym podpiszę, ale sama Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że powiązania rodzinne sięgały absurdów. Niektórzy z jednego numeru domu pracowali w jednej firmie. Panie redaktorze, przez agencję przechodzą potężne środki finansowe, liczone w miliardach złotych. To było naprawdę solidne królestwo. Sama siedziba w Warszawie liczy podobną liczbę ludzi jak Ministerstwo Rolnictwa - ponad tysiąc osób. Do tego 16 oddziałów regionalnych, 316 biur powiatowych. To zorganizowana instytucja, która ma dotrzeć do rolnika i pomóc rolnikowi i zarządza kapitałem wsi polskiej

Pokusa by zamienić szyld królestwa z PSL na PiS będzie duża.

Nie patrzę na to, czy to królestwo PSL, PiS czy innej partii. Jeżeli są stanowiska z powołania, to nie ma się co obrażać, że zatrudniani są ludzie, których darzy się zaufaniem. Ale patrzmy na to, czy ludzie, którzy tu będą, będą wykazywać się innym kręgosłupem przy nagrodach, zakupie gadżetów, wydatkach związanych z promocją, szkoleniach traktowanych jako wyjazdy integracyjne albo akcjach reklamowych, które polegały wyłącznie na promocji własnych polityków. Podjęliśmy już pewne działania, by temu zapobiegać. Mówię o logicznych, normalnych kwestiach.

Po takiej deklaracji będziemy panu patrzeć na ręce. Z Komitetem Obrony Demokracji na czele.

Ja już panu powiem coś z tym Komitetem Obrony Demokracji. (śmiech) Jeden z prezesów, który dziś jest wielkim „obrońcą demokracji”, pracował w naszej agencji. Miał zarobki wyższe od prezesa, zasiadał w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa kompletnie niezwiązanych z agencją, a przy tym dostał 150 tys. złotych w nagrodach. Dziś w KOD broni demokracji. Może to pan sobie zsumować i odpowiedzieć na pytanie, czego on dziś broni działając w KOD.

Każdy by takiej demokracji bronił.

(śmiech) No właśnie. Mówię o faktach.

Na koniec zarzut ad personam - jak to jest, że Agencją rządzi człowiek z zarzutami?

Mogę o tym opowiadać godzinami - nigdy nie robiłem z tego tajemnicy. Były konferencje prasowe, spotkania, próby zainteresowania opinii publicznej. Jestem człowiekiem niewinnym, skrzywdzonym przez wymiar sprawiedliwości. W 2013 roku broniło mnie większość mediów w Polsce - od tamtego czasu prokuratura się skompromitowała, od trzech lat w mojej sprawie nie stało się nic. Czekam, aż sprawa się wyjaśni, ale nie mogę nic zrobić, by przyspieszyć ten proces. Ktoś, kto się zajmował tą sprawą dobrze wie, jak ona wyglądała naprawdę. Czekam, aż ujrzy ona światło dzienne. Nawiasem mówiąc wszystko zaczęło się, gdy - niejako zamiast premiera Tuska - przywiozłem słynnemu „paprykarzowi” 9 belek folii, a na konferencjach wsparł mnie prezes Kaczyński… Tak jak mówiłem, mogę o tym opowiadać godzinami. Jestem niewinny i wierzę, że zostanie to potwierdzone.

WIĘCEJ: To jest rozpad państwa! Daniel Obajtek, wójt gminy Pcim, politycznie prześladowany przez państwowe służby opowiada o swoich problemach z władzą

Tekst ukazał się tylko  na portalu wPolityce 2 marca 2016r