Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 608

Notice: Undefined offset: 1177 in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Notice: Trying to get property 'rules' of non-object in /home/krakgi/domains/krakowska.biz/public_html/libraries/src/Access/Access.php on line 613

Rzeczywiście jest tak, jak mówi prof. Roman Kuźniar red. Tomaszowi Lisowi, a mianowicie, że premier "Szydło ma słaby kontakt z rzeczywistością Europy, a prezes ma jeszcze gorszy". Tak się bowiem składa, że i Pan Profesor, i Pan Redaktor Lis (PRL), żyją nadal pełną piersią w Europie, której w zasadzie nigdy nie było: pięknej rodzinie miłujących się wzajemnie narodów, czułej i troskliwej dla wszelkich odmienności, pomagającej sobie na co dzień - w ropie, gazie i w kształtowaniu bezstronnej opinii Niemców o Polsce, dumnej, że tak naprawdę to tylko Polacy nie zhańbili się kolaboracją z Hitlerem w okupowanej Europie.

Kuźniar i PRL, tak jak cały ten upadły establishment - z głupoty, wygody, egoizmu i cynizmu, przekonują nieustannie Polaków, że utopia jest rzeczywistością. Nord Stream I i II, niemieckie weto dla stałych baz NATO w Polsce, bezprecedensowa ingerencja Komisji Europejskiej w wewnętrzne sprawy naszego kraju - dla nich tych tematów nie ma, to albo troska, albo sprawy, na które nie mamy po prostu żadnego wpływu, bo jesteśmy - uwaga - zbyt krnąbrni, za mało europejscy, no i oczywiście zaściankowi, a teraz, do tego wszystkiego, mamy durną większość, która nie rozumie Europy. Oni mają lepszy kontakt z rzeczywistością europejską, niż słynna Conchita Wurst. Przyznajmy, że wyczuła na Festiwalu Eurowizji Europę jak mało kto.

To oczywiście proste i wręcz banalne, że obóz antyrządowy i jego dumne elity nadal promują utopijną wizję europejskiej rzeczywistości, bo oni czują się strażnikami rozkładu kulturowego naszego państwa, jego podmiotowości i niezależności. Chętnych do życia w tej idyllicznej Unii Europejskiej nie brakuje, a stopień skretynienia jest coraz większy. Beata Szydło i Jarosław Kaczyński z pewnością nie mają kontaktu z Europą PRL-a i jego kolegów, bo takiej Europy nie ma, więc jaki kontakt? To fikcja. To tylko propaganda, która przykrywa - niestety jeszcze dość skutecznie -  toczącą się walkę o przyszłość kontynentu i schyłek projektu UE. Z tamtej, zachodniej strony, też nie ma realnego kontaktu z Polską. Zastępuje go lewacki, albo pseudoliberalny bełkot w mediach. Pseudo, bo słowo "liberalny", jak wiele innych, zostało zawłaszczone przez lewaków i postmodernistów.

Mówiąc bardzo ogólnie, rząd PiS i prezydent Duda, chcąc nie chcąc, muszą zmierzyć  się z realną rzeczywistością europejską w imię podstawowych interesów Polski, co jednocześnie wcale nie oznacza podważania sensu naszego członkostwa w unijnych strukturach. Wiedzą też to, o czym zapewne wiedzą także prof. Kuźniar i PRL, że jesteśmy jednym z kluczowych państw, od których zależy przyszłość całego kontynentu. To wielkie "zainteresowanie", ta "życzliwość" Niemiec dla naszych "problemów" z demokracją nie jest więc przypadkowe. Polska jako silne państwo narodowe nie mieści się ani w strategii Niemiec, ani w utopijnych ideach lewaków. A już nie do przyjęcia jest katolickość, traktowana na Zachodzie tak jak coś wstydliwego, wstecznego, co blokuje jedynie postęp.

Jeśli rząd Prawa i Sprawiedliwości przetrwa tę niebywałą antypolską kampanię, jeśli rzeczywiście nie cofnie się ani o krok i do tego jeszcze zacznie umiejętnie odsłaniać zaślepionym (są tacy), do czego doprowadzi Polskę bycie w tak zwanym głównym nurcie, to mamy szansę, można powiedzieć nawet historyczną, na pełną samodzielność w środku Europy. Opcja III RP to wybór powolnej degradacji naszego państwa do roli ziemi niczyjej, na której możni tego świata będą realizowali swoje własne interesy, ale z pewnością nie nasze. Dlaczegóż to Niemcy miałyby wzmacniać słaby i podporządkowany sobie kraj, skoro właśnie taki stan jest im na rękę w relacjach z Rosją? Duży może więcej i ta zasada obowiązuje nadal w polityce. Płonie Francja na dwa tygodnie przed EURO 2016, kolejne starcia z migrantami, ale nikt w Brukseli nie uznaje tego za poważny kryzys demokracji. Rzecz w tym, że słowo "duży" odnosi się, choć nie w takim wymiarze jak do Francji, także do Polski. Możemy więcej znaczyć w Europie, ale tylko wtedy, gdy rząd i prezydent będą prowadzili realną politykę z Berlinem i Brukselą czy z Moskwą. W tym sensie jesteśmy nie lada problemem dla lewackiej Europy i dla Niemiec, ale z zupełnie innych powodów niż kruchy ponoć stan naszej demokracji. Liderzy ruchu uporu doskonale o tym wiedzą, więc niech się nie dziwią, kiedy ich działania nazywane są zdradą. 

Tekst ukazał się na Salon24 27 maja 2016r