- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 30 sekund.
W liście Pani Barbary przebija oczywista tęsknota do rozwalenia koterii, przywrócenia wagi działaniom obywatelskim ? ale też i niestety brak spójności pomiędzy chęciami, zamiarami, oczekiwaniami, logiką, a rzeczywistością.
Cieszy mnie niepomiernie, że w końcu ktoś zauważył, iż Pani Grażyna Zamorska ? jako Radna nie piekli się o prywatne i koteryjne sprawy. To pociesza ? bo główną metodą na Panią Grażynę było oskarżanie jej o właśnie działanie dla kompensaty swoich uprzedzeń , prywatnych fobii i rozgrywek personalnych, oszołomstwo, rozrabiactwo i inne niecne sprawki, podczas gdy ona działaniami pro publico bono realnie zagroziła właśnie koterii lokalnej. I Pani Grażyna pokazuje to ? a raczej punktuje ? faktami nie pomówieniami.
Niemniej w pełni popierając zamiary i kandydowania i włączenia się i działania dla wspólnoty lokalnej ze strony Pani Barbary, musi się zauważyć co następuje.
Co znaczy odpolitycznienie? Z dala od polityki ma być Rada, Stowarzyszenie, Kościół, Wspólnota ? wszak to fikcja a właściwie żądanie ? nie działania. Chęć wykluczenia. Rada ma klepać własne problemy ? kto z kim i po co, Stowarzyszenie ma troszczyć się o własne podwórko, Kościół - do kruchty i tyko ma opowiadać o duchowości abstrakcyjnej i opowieściach biblijnych a nie zajmować się ocenami moralnymi rzeczywistości, wspólnota mieszkańców niech nosa nie wychyla ponad dziurawy dach i cieknącą rynnę. Dziś nie da się kichnąć by nie miało to wymiaru politycznego ? i każde działanie społeczne, dla wspólnoty, dla jakiegoś społecznego celu ? jest ze swej istoty działaniem politycznym. Nawoływanie ? z dala od polityki - w wykonaniu czynnych polityków czy PR-owców to nie tylko hipokryzja ale i manipulacja mająca na celu zagwarantowanie, że polityką mają zajmować się tylko Ci, którzy w niej aktualnie siedzą.
Pani Barbara więc bez krygowania się powinna powiedzieć ? tak, nie należę do Partii (albo należę) mam poglądy takie a takie (ludzie muszą znać proweniencję, zamiary i format osoby) i opierając się o nie będę chciała działać w polityce lokalnej tak a tak. Rozumiem też równocześnie i to jasno mówię, według mnie (czyli Pani Barbary) działanie polityczne nie jest grą w okładanie się kolejnymi podchodami, odchodami, intrygami a jest działaniem z mandatu społecznego wyważania, racjonalnego i opartego o argumenty rozważania racji dla przyjmowanych rozwiązań. Na każdym szczeblu ? te rozważania są i mają być inne. Tym samym Radny(a) Miejski nie powinien ingerować w rozwiązania lokalne inaczej jak tylko poprzez dostarczanie i pokazywanie uwarunkowań jakie mamy na poziomie Miasta, a Radny (a) Dzielnicowy nie powinien inaczej pracować jak tylko poprzez ukazywanie uwarunkowań i skutków przyjmowanych rozwiązań dla społeczności lokalnej. Słowo ?polityka? zostało wykrzywione rozumieniem go jako określenia gier salonowych odbywających się między i w obrębie partii. Tak właśnie są zwalczane postulaty polityczne opozycji, a postulaty rządzących stają się decyzjami administracyjnymi. To jest choroba. Objawiająca się i tym iż nawet macierzysta partia Radnych ? uznaje za stosowane dawanie wprost instrukcji wykonawczych i eliminację opinii tych, którzy z jej ramienia startowali. To jest wada systemu wyborczego jaki obowiązuje, który promuje nie osoby i ich indywidualności czy kompetencje, a ustalany przy stole porządek na liście. I tu Pani Barbara to wyraża jako rodzaj oczekiwania zmiany ordynacji na rodzaj JOW.
Pierwsi, który przełożą te, tak wyrażone zauważenia na praktykę ? pociągną za sobą tych którzy dziś ? zupełnie racjonalnie, a nie z niechciejstwa czy głupoty nie idą do wyborów ? czyli będą mieli duże szanse (bo jaki jest procent nie biorących udziału w wyborach- bo są one właśnie ? polityczne, choć wszak istota czynności wyborów jest polityczna) Na ten numer nabierany jest w tym kierunku ćwiczony elektorat a to stanowi postawę zabetonowania sceny i powstania zawodu ? polityk społeczny. Za komuny było już ? mój mąż z zawodu jest Dyrektorem.
Następny element listu Pani Barbary ? dla mnie jest właściwie, nawet bym powiedział, groźny. Koncepcja obsady stanowisk wedle liczby głosów. Brzmi ponętnie i szalenie demokratycznie.
Wadą jednak demokracji jest to, że mądry i niemądry, rozważny i łatwowierny mają ten sam głos. Takie więc zupełnie formalne umocowanie np Przewodniczącego w Vox Populi ? Vox Dei - łatwo może prowadzić nie tylko do jego monowładzy i to bez względu na wyczyny i kompetencję. Zniknie istota radzenia w Radzie ? szansa i konieczność wyważania racji. Poza tym ktoś, mający daną rzecz przemyślaną, a mający mało głosów będzie zagłuszony. Będzie musiał być tylko ślepym wykonawcą nawet wbrew swojemu elektoratowi, który go wybrał bo przyjął Jego koncepcje, pomysły i sposób patrzenia na sprawy wspólnoty za swoje. To eliminuje tą mniejszość. Bardzo niebezpieczne.
Na to nałoży się myślenie o kadencyjności ? innymi słowy ? nastąpi promocja populizmu. Ten zawsze jest wrogiem rozsądku i działania racjonalnego. W pełni zadziała prawo znane z ekonomii zły pieniądz ? wypiera dobry. A to nie o to chodzi. Rada ma być funkcjonalna i kompetencje każdego z członków są inne ? i wedle tych powinno nastąpić obsadzenie stanowisk a demokracja niech działa nadal jako rezultat kontroli efektów. Kolejność na liście ?laureatów? betonuje scenę a to jest niedobre ? co widzimy po zachowaniach szefów PO choćby.
Nie rozwijam tematu dalej ? powtarzając troskę by ten głos nie został odczytany jako sprzeciw ogólny wobec wypowiedzi Pani Barbary. Myślę że ta, gdy dziś się włączy do współdziałania w swojej aktywności ? to znajdzie konwencję swego działania ? nie oszukujmy się ? jednak politycznego, czyli zgodnie z jego definicją ? nie w ramach dziś praktykowanych ? wbrew tej definicji.