Wpierw wójt, a później burmistrz Świątnik Górnych, Jerzy Leszek B. znany był z ciągania ludzi po  instytucjach związanych  z wymiarem sprawiedliwości.  Można powiedzieć, że stało się to jego podstawową metodą sprawowania władzy  w gminie przez kilkanaście lat. Poszkodowanych przez niego jest tylu, że są w trakcie rejestracji stowarzyszenia pod nazwą: ? Stowarzyszenie w obronie praw obywatelskich i wolności słowa? 

Dla mnie najbardziej  przerażającym przykładem takiego postępowania była prawie 10 letnia gehenna sądowa dr hab. Izabeli Lewandowskiej ? Malec o czym sama mówi w wywiadzie zamieszczonym w naszej gazecie 29 marca 2013r: ?W 2004 roku skierowałam jako radna list do Polskiej Agencji Prasowej, w którym krytykowałam Burmistrza B. (?). Miał on zwyczaj, gdy prokuratura, policja albo kontrolerzy wykryli nieprawidłowości w jego działaniu, atakować te organy z wielką zawziętością. Twierdził, że go chcą zniszczyć nie wiadomo za co, że są to procesy polityczne. A on niewinny cierpi a wraz z nim praworządność, sprawiedliwość i samorządność. Ciągle w mediach powoływał się na to, że na tym wszystkim ucierpią mieszkańcy i gmina. Na to dawali się nabrać radni, którzy uchwalali różne uchwały, popierające Burmistrza, a nawet mieszkańcy, którzy podpisywali różne pisma, kierowane do organów ścigania, w których broniono zagrożonego sądem Burmistrza. To opisałam w moim liście do PAP, a z niego Burmistrz wyjął jedno zdanie, w którym skłoniłam się do poglądu, że Burmistrz ?czyni na organ [prokuratorski] pozaprawne naciski?. Zdanie to stało się podstawą aktu oskarżenia i procesu karnego o zniesławienie, toczącego się ponad dwa lata. Dnia 12 września 2006 roku, na sam koniec kadencji rady, zapadł wyrok skazujący mnie na wysoką karę grzywny i obowiązek przeproszenia Burmistrza.?  

Jak Państwo zapewne wiedzą tę sprawę ostatecznie rozstrzygnął Europejski Trybunał Praw Człowieka w Stasburgu, oczyszczając panią Lewandowską ? Malec z tego absurdalnego zarzutu, i zasądzając na jej rzecz odszkodowanie wypłacone ? niestety - nie przez składającego doniesienie, lecz przez Państwo Polskie, czyli faktycznie przez każdego z nas. Nie wiem jak zakończył się proces 20 letniej studentki pozwanej przez pana B. z powodu niewinnego wierszyka zamieszczonego przez nią na FB.

Wydawałoby się, że pan B. tak uczulony i wrażliwy nawet na słowa w praktycznym postępowaniu jako najważniejszy gminny urzędnik był nieposzlakowanie uczciwy. Niestety, były to tylko pozory, bo praktyka pokazała jednak coś zupełnie innego. Po wyborach w 2010r nowo wybrana Rada Gminy w  Świątnikach Górnych  powołała komisję, która zaczęła sprawdzać decyzję b. burmistrza Jerzego Leszka B. Efektem jej pracy było zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa.  Prokuratura po przeprowadzeniu śledztwa część zarzutów Komisji wyłączyła do odrębnego postępowania a na część z nich skierowała do sądu  akt oskarżenia przeciwko panu B.  Wśród zarzutów są m.in. takie:

- pełniąc funkcję burmistrza przedkładał do rozliczenia faktury za czynności, które faktycznie nie miały miejsca. Polecał rozliczać koszty związane z przyjęciami delegacji Urzędu Marszałkowskiego, czy zaprzyjaźnionego miasta z Francji. Faktury te przedkładane były Skarbnikowi Gminy z poleceniem przelania środków na jego prywatny rachunek. Nie byłoby sprawy, gdyby takie wydarzenia  faktycznie w terminach opisanych na fakturach miały  miejsce. Ale tak nie było, co w trakcie dochodzenia szczegółowo sprawdzono.

- w 2009r burmistrz B. zlecał wypisywanie delegacji do Sejmu RP i do Kancelarii Prezydenta. W rzeczywistości w tym czasie przebywał w Międzylesiu w Szpitalu Specjalistycznym wraz z pozostającym tam na leczeniu członkiem rodziny. Koszty delegacji rozliczał na Urząd Gminy a pieniądze polecał przelewać na swój rachunek bankowy.  

Dla mnie niepojętym jest jakie poczucie bezkarności siedziało w panu B. gdy w tak prymitywny sposób  uszczuplał finanse mieszkańców gminy a powiększał własne. Na co liczył? Na dożywotnie sprawowanie funkcji burmistrza?  Na osłonę ze strony szwagra europosła, czy siostrę - wpływowego dyrektora w TVP. Przecież oni sami w swoich życiorysach też mają ciemne plamy. Wystarczy tylko wspomnieć o próbie przejęcia przez siostrę mieszkania na ul. Grodzkiej w Krakowie, czy 9 letnie zaleganie mi przez szwagra - europosła z wynagrodzeniem za skuteczne prowadzenie mu kampanii wyborczej w 2004r.  A może liczył, że uda mu się tak jak matce, która wyłudziła  od Państwa Izrael nienależny jej medal ?Sprawiedliwy wśród narodów świata?

Jak widać w całej rozciągłości sprawdza się stara ludowa mądrość: Nosił wilk razy kilka ? ponieśli i wilka.