Robienie konwencji dla usprawiedliwienia dalszego trwania Donalda  Tuska przy władzy wydawało mi się normalną polityczną hucpą. Nie pierwszą i nie ostatnią w historii tej partii. Jednak konwencja zmieniająca statut wyborczy,  to mały pikuś, na tle tego jak  partia ta szczelnie na jeden dzień obrad odgrodziła się od narodu.

I ta obawa przed społeczeństwem jest jednym z dwóch najważniejszych sygnałów jaki z Kapelusza (nazwa chorzowskiej hali obrad) popłynęła do opinii publicznej.  Drugim sygnałem, tym razem pozytywnym, była postawa na kongresie krakowskiego posła Jarosława Gowina.  Jego zgłoszenie do rywalizacji wyborczej z Tuskiem świadczy, że nie cała partia nadal chce  kroczyć dotychczasową drogą: korupcji, prywaty, nepotyzmu itp. 

Symbolem tego wszystkiego jest i pozostanie w opinii publicznej dotychczasowy premier i przewodniczący partii oraz ci wszyscy którzy mu w  tym pomagają. Gowin na zjeździe powiedział tylko, że chciałby aby partia powróciła do korzeni, czyli do tego  o czym ?trzej tenorzy? tak głośno śpiewali w 2001r.

Wówczas działacze powstającej partii odżegnywali się od jakikolwiek dotacji państwowych a dziś za państwowe pieniądze urządzają sobie spotkania w klubach nocnych, czy kupują sukienki żonie premiera i jeszcze pewnie innym działaczkom. (Dobrze pamiętam plakaty z krakowską posłanką PO wiszące na co drugiej latarni to w białej to  w czarnej sukience. Ciekawe czy kupowała je za swoje czy za publiczne pieniądze).

Jarosław Gowin, zgłaszając się jako rywal Donalda Tuska dał szansę ideowym i uczciwym członkom PO do zademonstrowania przeciw całkowitemu zaprzeczeniu przez PO swojemu programowi sprzed 12 lat. Programowi, który miał służyć całemu społeczeństwu. Dziś ilość głosów na Jarosława Gowina, uświadomiła mnie jaki jest stopień  sprzeciwu na haniebny sposób sprawowania władzy przez Platformę Obywatelską.