• Mówią, że nie są przeciwko Polsce, a jedynie przeciwko „Polsce PiS”. Rozdzielają własną ojczyznę od jej władzy, by uderzać w rząd i prezydenta nawet w sprawach, w których potępianie nielubianej partii wiąże się ze szkodzeniem Polsce. Oto 10 przykładów, w których antyPiS gotów jest pogrążać własny kraj, by choćby trochę uderzyć w partię Jarosława Kaczyńskiego.
1/ Ulica Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Śp. Lech Kaczyński był prezydentem całej Polski, jedynym zmarłym w III RP, w trakcie kadencji, podczas pełnienia obowiązków służbowych. Głowa państwa z lat 2005-2010 nie ma swojej ulicy w stolicy, a mają je postacie czasem siódmoplanowe w polskiej historii.

Dekarz Marcin Kasprzak, XIX-wieczny działacz socjalistyczny jest patronem ulicy na Woli, PRL-owski minister Wincenty Rzymowski - na Mokotowie. Setki ulic noszą imiona mało znanych postaci, czasem wątpliwie zasłużonych, a czasem po prostu niewybitnych i nieistotnych. Polski prezydent ma swoją ulicę w mołdawskim Kiszyniowie, gruzińskim Batumi, litewskiem Wilnie. Nie ma w Warszawie - bo PiS.
2/ Ocena nielegalnych imigrantów z Białorusi. Służby mundurowe pilnują granicy z naszym wschodnich sąsiadem, który w ramach prowadzonej przez tajne służby operacji „Śluza” chce wywołać kryzys w Polsce i Unii Europejskiej - opozycja i jej medialni akolici wspierają Łukaszenkę, a nie rząd w Warszawie. Kosztem bezpieczeństwa państwa, stabilności społecznej i obrony w wojnie hybrydowej część obywateli woli narrację Łukaszenki niż Morawieckiego - bo PiS.


3/ Ocena historii własnego kraju. W ostatnim czasie media III RP atakują wprowadzanie przez Ministerstwo Edukacji i Nauki wiedzy o dziełach Jana Pawła II czy Żołnierzach Wyklętych do edukacji. Wyborcza kiedyś sprzeciwiała się honorowaniu Armii Krajowej, dziś - Żołnierzy Wyklętych. Te tożsamościowe projekty wzmacniają patriotyczną i konserwatywną część społeczeństwa, która głosuje w dużej mierze na PiS - dlatego potężne ośrodki medialne uderzają w polskich bohaterów czy Papieża Polaka. Promują fałsz, byle nie skorzystał PiS.

4/ Deprecjonowanie IPN. Wraz z polityką historyczną państwa, która prowadzi z jedne strony do wzmocnienia polskiej soft power, jak i stanu badań nad najnowszą historią RP, znowu wzmacnia się część patriotycznego społeczeństwa, które preferuje Zjednoczoną Prawicę niż liberałów lub lewicę. Ofiarą kampanii medialno-politycznych staje się więc Instytut Pamięci Narodowej, włącznie z postulatami jego likwidacji. Likwidowanie ważnych instytucji państwowych, które wzmacniają Polskę - bo z tego umie skorzystać PiS? Tak właśnie się dzieje.
\
5/ Kary finansowe dla Polski. Ostatni przypadek nałożenia przez TSUE kary na Polskę za niezamknięcie kopalni w Turowie pokazuje, że opozycja woli stanąć po stronie Czechów, Brukseli czy TSUE, nawet ogromnym kosztem finansowym i politycznym dla Polski - bo przy okazji zaszkodzi to Prawu i Sprawiedliwości. Podobnie wielokrotnie liberałowie głosili, że wolą zamrozić unijne pieniądze dla Polaków niż pozwolić PiS-owskiego rządowi RP je wydawać na politykę w kraju.


6/ Rozmywanie pamięci o „Solidarności”. Donald Tusk potrafił zaprosić na uroczystości rocznicowe Henrykę Krzywonos, nie zapraszając największej bohaterki Solidarności - Annę Walentynowicz. Europejskie Centrum Solidarności zajmuje się często agendą międzynarodową a nawet obyczajową, część tematów dotyczących roku 1980 traktując jako tabu - włącznie z zasługami śp. Lecha Kaczyńskiego, który odgrywał ważną rolę w powstaniu solidarnościowej centrali w Gdańsku. Solidarnościowcy, którzy dziś popierają obecne rządy - jak Andrzej i Joanna Gwiazdowie, jak wcześniej śp. Anna Walentynowicz - są dziś marginalizowani - bo PiS.


7/ Polityka pogardy wobec prowincji i Polski wschodniej. Drwiny wobec elektoratu wiejskiego, tzw. Polski powiatowej albo Polski wschodniej to już klasyka liberalnych komentarzy. To właśnie kpiny (Maciej Stuhr, Maria Nurowska) z połowy Polaków są prawdziwym źródłem agresywnych podziałów i wojny polsko-polskiej. Choć statystyki mówią o wyższej zdawalności matur czy niższym odsetku rozwodów na tych terenach, to jednak właśnie elektorat prawicy uchodzi w jakiś sposób za gorszy - bo głosuje na PiS.


8/ Odbieranie godności „PiSowcom”. Naukowcy, dziennikarze, pisarze i wielu innych komentatorów życia publicznego jest dyskredytowana i ignorowana tylko i wyłącznie ze względu na swoje sympatie polityczne. Wobec dziennikarzy TVP - nawet gdyby telewizję nazwać „PiSowską” - stosuje się pogardę, poprzez odmawianie im rozmowy, odpowiedzi na pytania, publicznie się z nich wyśmiewa albo wyzywa czy stosuje przemoc, tylko dlatego, bo wspierają narrację rządu. Określenie „PiSowski” stało się współczesnym oskarżeniem o „żydowskość” - automatycznie deprecjonującym.

9/ Wulgaryzacja życia politycznego. Okazuje się, że nawet elementarne zasady dyskusji czy kultury osobistej można zawiesić na potrzeby wojny z Prawem i Sprawiedliwością. Szczytem tego intelektualnego prymitywizmu były okrzyki Marty Lempart i jej „Strajku Kobiet”, w którym dla przekleństw i wzywania do nienawiści, usprawiedliwienie znaleźli nawet tacy profesorowie jak Bilewicz i Napiórkowski. Wolno być chamem, gdy uderza się w PiS.


10/ Prawda o Tragedii Smoleńskiej. Niezależnie jak oceniamy Antoniego Macierewicza, to jednak podjął on próbę poznania prawdy o 10 kwietnia. Jego zasługą jest m.in. zorganizowanie modelu cyfrowego Tupolewa, co wedle najnowszych metod badawczych jest skutecznym sposobem odzwierciedlania i badania rzeczywistości. Połowa sił politycznych w kraju woli jednak wierzyć raportowi Millera, w przytłaczającej większości pokrywającego się z raportem dawnej oficer KGB - Tatiany Anodiny. Dla części Polaków KGB jest bardziej wiarygodne niż PiS.


Należy uznać, że część społeczeństwa jest zainfekowana chorobą skrajnej politycznej nienawiści. Nie są oni w stanie poprzeć nawet tych rozwiązań, które wspierają ich samych. Są gotowi potępić dorobek własnej wspólnoty, tak oczywisty jak w przypadku Jana Pawła II, sprzeciwić się oczywistym propozycjom, jak nazwanie ulicy im. Lecha Kaczyńskiego, czy bardziej wierzyć propagandzie KGB i Łukaszenki - niż państwu polskiemu.
To jest naprawdę patologiczne zagrożenie dla przyszłości państwa. Ludzie, którzy z radością piłują gałąź, na której siedzą, bo przy okazji spadnie ich polityczny przeciwnik, to tożsamościowi samobójcy szczerze zaślepieni nienawiścią.

Tekst ukazał się na portalu wPolityce 23 wrzesnia 2021r