- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 8 minut.
Rzeczywistość każdych – też i naszych – czasów przynosi określenia czy skróty językowe, które precyzyjniej opisują ową nowość, pozwalające pominąć długie, opisowe danej sytuacji czy rzeczy. Dziś mamy czasy mieszania się kultur, sposobów myślenia, wiary i niewiary. Dokonano też gruntownej zmiany form narzędzi i metod walki o wpływy, interesy i panowanie nad społeczeństwami.
O ile dawniej, na przykład, w walce używano różnej broni - od maczug po bombę atomową, to dziś zidentyfikowano sferę ducha – czyli i słów jako najważniejszy cel ataku. Ich opanowanie, kontrolowanie jest najskuteczniejszą i co tu dużo nie mówić – najtańszą metodą opanowania ludzi, gospodarek – a więc realnego podboju. Przejmowanie władania nad kodem kulturowym, umysłami, duchem, zastępuje zbrojne agresje. Granice? Państwa? Niech sobie zostaną, niech ludzie mają złudzenia suwerenności, posiadania własnego miejsca i kultury. Tyle, że im bardziej zunifikowanej tym lepiej. Im bardziej oderwanej od tradycji i pamięci – tym łatwiej pójdzie przejęcie gospodarki i .. panowania nad ludźmi. Każdy kto w tym przeszkadza – jest realnym wrogiem dla agresora.
To co napisałem nie jest żadnym odkryciem – jest tylko opisem tego, co jest znane. Za każdym razem na nowo opisywane. Tak więc trzeba nie tylko rzecz zauważać lecz i wysoko cenić wręcz genialne skróty syntetyzujące nowe zjawiska, z którymi mamy dziś do czynienia. Takie skróty – syntezy to tak jak dawna Enigma i wskazywanie ich znaczenia – to ułatwienie komunikacji i łatwiejsza obrona. Nie tylko dla samej intelektualnie atrakcyjnej skrótowości lecz i dla ich precyzji pozwalającej na wskazanie, bez dwuznaczności, istoty całego czasem kompleksu problemów – trzeba te słowa traktować najpoważniej a ich autorów słyszeć. Nie koniecznie automatycznie słuchać ale koniecznie słyszeć, nie być na Nich głuchym. Mówimy o identyfikacji metod, a do tych już można najlepiej dobrać reakcję i broń.
Dam tylko trzy przykłady takich określeń. Sądzę iż warto dokładnie przemyśleć przejawy ich doświadczania w życiu społecznym politycznym a nawet gospodarczym
Pierwsze już dawno podane – niestety nie pamiętam dokładnie przez kogo - lecz jestem pewien, ze przez jednego z tych dwóch; albo prof. Andrzeja Zybertowicza albo prof. Zdzisława Krasnodębskiego. Chodzi tu o słowa - odmowa wiedzy – Czyż nie trafiają one w sedno większości problemów z dziedziny polityki, samorządności, nauki, decyzji strategicznych? Jakże trafny to skrót – i to nie dotyczący tylko naszego krajowego podwórka. Ślady i co ważne, skutki tego co można określić właśnie doktrynerską odmową wiedzy panują i odciskają się (bez względu na przyczyny) - jako żywo, w działaniach Komisji Weneckiej, w decyzjach PE, (choćby w sprawie Puszczy), ostatnio – chciałbym wierzyć, że tylko – w burzy wokół Ustawy o IPN – to na jednym biegunie, Na drugim biegunie – lokalnym - mamy zachowania i decyzje w sprawie konfliktów lokalnych, w zwalczaniu smogu, przyjmowanych jako obowiązujące prawnie dokumenty strategii rozwoju itd. Odmowa wiedzy – grasuje też – o absurdzie! - w życiu naukowym w postaci uległości wobec obiegowo obowiązujących
poglądów uznanych za aksjomaty. Poprawność polityczna – jest jedną z odsłon, protez, właśnie – owej - odmowy wiedzy. Po co coś pracowicie analizować, skoro to jak należy myśleć o danej sprawie przesądza poprawność polityczna? Po co podejmować trud i czasem ryzyko np. zakwestionowania dotychczasowych interpretacji nawet własnych badań – skoro można po prostu nowe odrzucić i ocenić z pozycji autorytetu jako niepoprawne. Proste? A jak trujące i jak skutkuje?
Następne równie znakomite określenie tym razem autorstwa i patentu znanego poety, kompozytora, pieśniarza – lecz głownie znanego jako fotografika i wręcz legendy dokumentacji Solidarności i Stanu Wojennego– Pana Stanisława Markowskiego
Mówię o jędrnym, ale jakże celnym określeniu - ścierowokultura. Rzucanie w odbiorcę właśnie truchłem myśli, popłuczynami idei i wartości w miejsce pokazywania wytworów myśli i umiejętności warsztatu. To skrót i precyzyjna esencja opisu, nie tylko działań udających artystyczne, które są nie tylko domeną osób z ambicjami zaistnienia a nie posiadających umiejętności warsztatowych, ale też są środków zatruwania dusz snobów i młodzieży. Narzędzie ścierwokultury jest używane cynicznie i z rozmysłem oraz pełną świadomością, iż już wcześniej została wypracowana swoista nietykalność działaczy owej ścierwokultury. Zauważmy – pod hasłami działań czy dziel rzekomo artystycznych owi cwaniacy robią rzeczy, które są wręcz objęte Kodeksem Wykroczeń czy Karnym. Mówię tu nie tylko o Pani Jandzie – która w „spektaklu” rzuca słowem na k.. z częstotliwością kilku na minutę, kalając i wręcz gwałcąc polszczyznę na potęgę. Niby ekspresja i to w połączeniu z ADHD osoby – normalnie – nie do zdzierżenia. Przykłady niby przedstawień – a w rzeczywistości zdarzeń, obliczonych na właśnie deprawację i unieważnienie kodu kulturowego – można przytaczać od Wrocławia, Kraków po Warszawę i całą Polskę z Lublinem jak słychać - ostatnio. Jedno co mnie szczególnie w tym zastanawia to, to, że mówimy o działaniach często sponsorowanych lub co najmniej wspomaganych z budżetu czyli i z moich podatków. Wątpię by dało się udowodnić postępowość i nowatorstwo w obscenii, obrażaniu uczuć religijnych czy frontalnym ataku na Kościół jakoś specjalnie wybrany - Katolicki - jako rzekome źródło zła.
W tej sytuacji – nie do wykonawców a ogólnie do resortu Kultury i podkreślmy – Dziedzictwa Narodowego musi być skierowane proste pytanie. Już nawet nie tylko o powód, motywację – z punktu widzenia misji tego resortu a najnormalniej – prawa, o współudział i umożliwianie czynów objętych formalnie kodeksem karnym. Spróbowałbym, jako szary obywatel w miejscu publicznym pluć na prawo i lewo wulgaryzmami, demonstrować czyny i propagować treści pornograficzne – Straż Miejska i Policja – pierwsze co by zrobiła w ramach przepisów i swych zadań to by mnie zapudłowała. Ktoś powie, że teatr jest przestrzenią zamkniętą i ludzie nie napotykają na te treści, a nabywają bilety. Przepraszam ale ja niegdyś bilet kupiłem w dobrej wierze – i wiem ze po raz ostatni – zostałem nabity czyli oszukany. Poproszę też o wyjaśnienie dlaczego – skoro przestrzeń teatru nie jest traktowana jako publiczna to dlaczego sponsoruje się te działania niepubliczne i jak ów sponsoring się ma do tytułu i misji resortu. Resort ma obowiązek – i na to ma kasę – dbać a nie unieważniać dziedzictwo kulturowe.
Serwowanie ścierwokultury ma oczywisty sens – użycie jej jako broni współczesnej walki o opanowanie ducha. Tego, który przez 120 lat – pozwolił przetrwać Polskości i Polakom, który przez następne po 20 letniej przerwie dynamiki skutecznej budowy gospodarczej, przez pięćdziesiąt z górą następnych lat był spoiwem. Dającym wolność. Dziś – nie wolno lekceważyć – już nastąpiło skuteczne zerwanie więzi międzypokoleniowych i między stanowych. Pozostało już tylko spoiwo pamięci o wartościach, wiara i nauka płynąca ze znajomości dziedzictwa. I ten ostatni bastion, będący przeszkodą do podporządkowania sobie ludzi prywiślańskigo kraju – wstępnie kruszy taran ścierwokultury. Nie można mieć chyba już złudzeń skąd się bierze taka kumulacja działań antypolskich z wielu stron. Ludzie z tego zaczęli sobie zdawać sprawę i wybrali – tak jak wybrali politycznie a wprowadzane zmiany skutecznie ingerują w już dobrze biegnący plan demontażu Państwa i Narodu. Pamiętamy – wręcz manifest Polskość to nienormalność i Państwo to kamieni kupa podsumowane – ale jaja ale jaja. Nie – to dla normalnych ludzi wcale nie jest śmieszne. Nie może więc dziwić nagłe – wzięte z parasola - oburzenie na rzekome zagrożenie praworządności (choć wszystkie stosowane rozwiązania są takie same jak w Europie – a nawet gwarantują lepszą praworządność) i to, że coraz to więcej innych państw i rządów chce nam nawet pisać ustawy. Stąd scierwokultura – jest tak ważna, a jej zwalczanie będzie zawsze nazywane wstecznictwem, ciemnogrodem i dążeniem do faszyzmu. W tej ostatniej sprawie – wystarczy parę prowokacji i to czasem prokurowanych przed miesiącami, teatralne kładzenie się na ziemię „ciężko rannego” aktora w trakcie demonstracji, kwik paru za przeproszeniem – byłych (to dopiero boli!) autorytetów – i już opowieść o ściganiu niezależności i wolności jest gotowa. Przykład żenujących a branych na poważnie słów Pani Róży – już robi wrażenie tylko na niedoinformowanych, zaczadzonych właśnie ścierwokulturą – lub na tych, którzy chcą mieć ją jako narzędzie do bicia na odlew. Dlatego też –tam gdzie trzeba - bywają w cenie opowieści takich osób jak elitka owej ścierwokultury. Nie może już chyba dziwić drakoński wyrok na pisarza wpisujący się w ową walkę – włączeniem rzekomo apolitycznych Sądów. Apolitycznych? Gdy najwyższe władze Sądownicze uczestniczą w naradach i wiecach partyjnych? Już bez żenady i udawań. Kultura – to nie tylko działania artystyczne – to ogół obowiązujących norm kulturowych – od zachowania się przy stole (co to dziś jest?) po codzienną grzeczność i wzajemny szacunek (to objawy słabości) aż po kulturę wypracowania decyzji i strategii rozwoju (dziś – to raczej wynik gier lobbystów) i kultywowanie pamięci – ku pożytkowi przyszłości.
Jak widać owo pojęcie scierwokultury jest niezwykle celne i pozwala na proste nazwanie i identyfikowanie narzędzi współczesnej walki politycznej i gospodarczej nie tylko kulturowej
Inny też wspaniały wynalazek nazewniczy – banksterka. Słusznie wywołuje automatyczne skojarzenie ze słowem gangsterka.
Jak się owo zjawisko rozpleniło i jakie przynosi szkody, jak łupi ludzi a z nimi i Państwo – nie potrzeba szeroko opisywać. Jest mniej uniwersalne niż dwa poprzednie ale równie celne.
Na odkrycie czeka, a niewątpliwie na to zasługuje, skrótowy, a możliwie celny i jędrny opis zjawiska dziś określanego mało precyzyjnie słowem reprywatyzacja. Jaka tam reprywatyzacja? – to wszak tandem złodziejstwa i przemysłu używania prawa przeciw prawu i czyszczenia kamienic dręczeniem ludzi. Nie dotyczy tylko Warszawy – tam tylko został proceder udoskonalony. Sądzę iż prawzorem może być Kraków a i tak nie jest owo zjawisko jego wynalazkiem. W istocie przecież reprywatyzacja – z istoty nazwy powinna dotyczyć odwrócenia procesu odebrania pierwotnie prywatnej wartości. Re - prywatyzacja – powrotna prywatyzacja. W obecnym używanym znaczeniu tego słowa – reprywatyzacja dotyczy i to tylko niektórych nieruchomości.I tylko w złodziejskim obrocie wtórnym. A gdzie tu mieszczą się pomyje wylewne na chęci przywrócenia praw własności do dóbr kościelnych, do dawnych fabryk, do praw ziemian. Jak w tym pomieścić podejście do własności takich dóbr jak choćby – zupełnie przykładowo - Klucz Łańcucki – w którym Pałac jest czy raczej już był tylko częścią składową. Sama gorzelnia z tego Klucza mająca wspaniałe tradycje wytwarzania rosolisów i mająca swój znak – powiedzmy, że fabryczny – przehandlowana przez kogo? Przez właścicieli – wrogów ludu? Wszak gdy mówimy słowo reprywatyzacja musimy się zapytać o słowa nacjonalizacja i prywatyzacja. To pierwsze pochodzi z katalogu ulubionego przez lewactwo pod hasłem „co twoje to moje a co moje to nie rusz” i w połączeniu z drugim każe w konsekwencji zapytać o fortuny pochodzące z rozdziału wcześniej istniejących i prosperujących zakładów – doprowadzanych do ruiny i rozkawałkowywanych na spółki swojaków. Malo takich?
Nie znajduję na to innego skrótu myślowego choć i to uważam za tylko prowizoryczne – jak określenie samograj okrągłostołowy.
O tyle lepsze, że dotyczy nie tylko sfery gospodarki ale i polityki
Jak wiadomo – władza była jedna jedynie słuszna, opozycja takoż. Pospólstwo nadawało się tylko dla zamarkowania swej obecności przy urnie i koniecznie realnej obecności przy kasie w supermarkecie
Te skróty – esencje – warte są zauważenia i używania w analizie tego co spotyka nas.
Dookoła.