Nie będzie kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tys. złotych ani w 2025 roku, ani do 2027, gdy upłynie kadencja tego rządu. Mimo hucznych i licznych zapowiedzi ze strony Donalda Tuska i Andrzeja Domańskiego z kampanii wyborczej, udogodnienie dla podatników znika z planu finansowego gabinetu. Obietnice przedwyborcze We wtorek rząd Donalda Tuska przyjął średniookresowy plan budżetowo-strukturalny na lata
... (Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta.)
Nie będzie kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tys. złotych ani w 2025 roku, ani do 2027, gdy upłynie kadencja tego rządu. Mimo hucznych i... (Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta.)
Nie ma już na co czekać. Zbuntowana polityczka Lewicy powinna jak najszybciej stanąć do wyścigu o prezydenturę w roku 2025. Jeżeli nie teraz, to... (Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)
– Według kryteriów określonych przez prezesa Kaczyńskiego kandydatem na prezydenta mógłby być Ken (ten od lalki Barbie), bo takie jego cechy... (Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut.)
Powódź to klęska, którą trudno przewidzieć, mamy jednak pewne narzędzia, dzięki którym walka z takim kataklizmem powinna być o wiele skuteczniejsza,... (Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 49 sekund.)
Nie będzie kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tys. złotych ani w 2025 roku, ani do 2027, gdy upłynie kadencja tego rządu. Mimo hucznych i licznych zapowiedzi ze strony Donalda Tuska i Andrzeja Domańskiego z kampanii wyborczej, udogodnienie dla podatników znika z planu finansowego gabinetu. Obietnice przedwyborcze We wtorek rząd Donalda Tuska przyjął średniookresowy plan budżetowo-strukturalny na lata 2025-2028, dzięki któremu ma zmierzyć się z procedurą nadmiernego deficytu, nałożoną przez Komisję Europejską. W strategii obozu władzy nie ma miejsca na podniesienie kwoty wolnej do 60 tys. złotych. Pomysł został zawarty w 100 konkretach Koalicji Obywatelskiej, mówił o nim na spotkaniach wyborczych w kampanii lider KO.
Nie ma już na co czekać. Zbuntowana polityczka Lewicy powinna jak najszybciej stanąć do wyścigu o prezydenturę w roku 2025. Jeżeli nie teraz, to kiedy? Jeżeli nie ona, to kto? Czy posłanka z Kutna ma jakiekolwiek szanse na zwycięstwo w przyszłorocznym głosowaniu powszechnym? Oczywiście, że nie. Nie po to jednak ta kandydatura. Chodzi o coś innego. A konkretnie o kilka spraw. Bo „układ gwiazd” jest naprawdę pomyślny…Po pierwsze, posłanka z Kutna nie ma już na obecnej Lewicy żadnej przyszłości.
– Według kryteriów określonych przez prezesa Kaczyńskiego kandydatem na prezydenta mógłby być Ken (ten od lalki Barbie), bo takie jego cechy zewnętrzne wskazał. Patrzę na to z zażenowaniem – mówi w rozmowie z „Wprost” Jan Krzysztof Ardanowski. Poseł jest jednym z założycieli partii Wolność i Dobrobyt. Zdradza nam też, co myśli o aborcji, związkach partnerskich i roli Kościoła w państwie. Aleksandra Cieślik: Zarejestrował pan partię Wolność i Dobrobyt. Ma to być przestrzeń do łączenia różnych środowisk polskiej prawicy. Jan Krzysztof Ardanowski: W środowiskach prawicowych widać dużą aktywność, chęć, by coś zmienić. Aktywują się różne grupy społeczne, lokalne struktury dostrzegające, że sytuacja Polski pod rządami ekipy liberalno-lewicowej jest coraz gorsza. Jedyną szansą na poprawę jest odzyskanie władzy przez szeroko rozumianą centroprawicę w wyborach, które – jak sądzę – będą w terminie konstytucyjnym, bo chociaż obecna władza przeżywa różne kryzysy, to jednak interesy, pieniądze, niektórzy brutalnie mówią tak zwane „koryto”, bardzo łączy, więc nie spodziewam się przedterminowych wyborów. Do czego pan zatem dąży? Chcę doprowadzić do tego, żeby te różne środowiska prawicowe, często bardzo wartościowe, ale nieliczne, czy regionalnie organizowane, czy też partie ogólnopolskie o niewielkiej rozpoznawalności, a jest ich sporo, choćby dla przykładu partia Federacja dla Rzeczypospolitej Marka Jakubiaka, Kukiz’15, stowarzyszenie Ruch Obrony Polaków Witolda Gadowskiego, czy Wolność i Dobrobyt, a także inne, chciały ze sobą współpracować we wspólnym celu. Myślę, że ludzie zaangażowani w ruchy prawicowe, zaczynają dostrzegać potrzebę zbudowania partii parasolowej, łączącej różne nurty prawicowe dla współpracy, przy zachowaniu swojej autonomii, tożsamości, historii powstania. Przeprowadziłem dziesiątki rozmów, toczonych, co oczywiste, w pewnej dyskrecji, bo nie o to chodzi, żeby biegać i o tym krzyczeć, tym bardziej, że przeciwników jest wielu. Zarówno obecna władza nie chciałaby żadnej istotnej konsolidacji prawicy, a i Prawo i Sprawiedliwość od dawna prezentuje stanowisko, jest to chyba obsesja Kaczyńskiego, że na prawicy jest tylko PiS i nikt więcej, wszystkich innych trzeba skasować. Mówi pan o założeniach podobnych do republikanów w czasach Regana. Podpytam zatem o konkrety. Jeśli chodzi o gospodarkę to niższe podatki i deregulacja niektórych gałęzi przemysłu? Gospodarkę trzeba oprzeć przede wszystkim na ludzkiej aktywności, czyli przedsiębiorczości Polaków. Nie spółki skarbu państwa, a przedsiębiorcy są motorem napędowym. Oczywiście niektóre elementy strategiczne, ważne dla bezpieczeństwa, powinny pozostać w rękach państwa. Uważam jednak, że trzeba dać dużo możliwości rozwoju obywatelskiej przedsiębiorczości. Spójrzmy, co jest teraz – opresyjny system podatkowy i parapodatkowy, bo przecież składka zdrowotna choćby tutaj się mieści, sprawia, że bardzo wielu przedsiębiorców bankrutuje albo jest na granicy bankructwa. Słyszałem kiedyś – między innymi od premiera Morawieckiego – uspokajające głosy, że powstają nowe firmy. Tak, statystycznie jest ich dość dużo, no ale jakie powstają? Głównie te mające samozatrudnienie i jeszcze subwencjonowanie w ciągu roku czy dwóch tego zatrudnienia. Szacuje się, że około 80 proc. z nich upada po zakończeniu okresu finansowania z urzędów pracy. Zbyt duże „rozdawnictwo” jest złe, rozleniwia? Trzeba przyjrzeć się polityce społecznej. Byłem ogromnym zwolennikiem programu 500+ i tego, co zrobiło PiS w tym zakresie. Będzie to nierozerwalnie związane z Beatą Szydło. W ten sposób wyprowadzono z biedy wiele rodzin, szczególnie wielodzietnych. Jednak uważam, że jeśli w rodzinie nie ma niepełnosprawności jednego z dorosłych to ktoś powinien pracować. Nie może być tak, że z pieniędzy na dzieci żyje cała rodzina i słychać głosy, że „nie opłaca” się pracować. Był pan szefem resortu rolnictwa. Co z nim, jak na to patrzy Wolność i Dobrobyt? Chcę ratować polskie rolnictwo, będące naprawdę w wielkim zagrożeniu. Bezpieczeństwo żywnościowe jest kluczowe, o czym przekonaliśmy się w trakcie pandemii, która pokazała, jak łatwo zerwać łańcuchy dostaw. Sprowadzanie żywności z innych krajów (Ukraina, państwa Mercosur, Nowa Zelandia i inne) nam tego nie zapewni. To teraz kilka kwestii światopoglądowych. Rola Kościoła w państwie. Nie możemy odciąć się od tradycji chrześcijańskiej. Nauka społeczna Kościoła, szacunek dla ludzi wierzących w Boga – to powinno być zagwarantowane w programie każdej partii. Wyszydzanie wierzących uważam za obrzydliwe, podobnie jak zdejmowanie symboli religijnych – to, co rozpoczął Trzaskowski. Jednak rozdział państwa od Kościoła jest potrzebny. Mieszanie go w rozgrywki polityczne kończy się źle i dla Kościoła, i dla tych, co chcieli to robić. To problem PiS. Nie zamierzamy stworzyć partii kościelnej, ale z Kościołem nie będziemy walczyć. A ze związkami partnerskimi? Lewica kończy przygotowywać duży projekt ustawy. Ja mam własne przemyślenia, więc będę mówić w imieniu swoim, nie partii. Mnie nie interesuje, co kto robi pod pierzyną. Ludzie mogą robić, co chcą i z kim chcą. Jednak twierdzenie, że związki homoseksualne powinny mieć prawo wychowywania dzieci – temu jestem przeciwny. Konstytucja określa, że rodzina to związek mężczyzny i kobiety. Natomiast relacje między dorosłymi ludźmi, którzy chcą z sobą być, chcą sobą mieszkać, powinny być również uzupełnione o możliwość opodatkowania, prawo dziedziczenia, prawo do informacji medycznej – tak, jak najbardziej. Zrównanie związków partnerskich z rodziną – tutaj jestem na nie. Aborcja. Kompletny zakaz czy dopuszczalne są wyjątki? Wyjątki są już teraz – gdy ciąża jest efektem gwałtu, kazirodztwa lub zagraża życiu kobiety. Natomiast aborcja na życzenie lub, gdy w badaniu prenatalnym okazuje się, że to dziecko jest chore, np. z zespołem Downa, to barbarzyństwo. Nie wydaje mi się, żeby cywilizacja mogła dopuścić do mordowania ludzi. Nigdy nie przyłożę ręki do takiej zbrodni. Kogo z polityków polskiej prawicy pan ceni? Jest tych nazwisk naprawdę wiele. Nie zawsze ze wszystkimi poglądami tych osób się zgadzam, natomiast nie mogę nie wspomnieć o Marku Jurku, Kazimierzu Michale Ujazdowskim czy nieżyjących już Ludwiku Dornie i Macieju Płażyńskim, z którym się przyjaźniłem. Cenię sprawność i poziom intelektualny np. Krzysztofa Bosaka, z przyjemnością słucham jego wypowiedzi. Lubię też kolegów z koła, z którym aktualnie jestem związany – Pawła Kukiza, Marka Jakubiaka, Jarosława Sachajkę. Wielkim szacunkiem darzyłem śp. Lecha Kaczyńskiego, którego byłem doradcą. Będzie pan próbować „przeciągać” posłów? Często mnie o to pytają. Nie zamierzam nikogo wyciągać. Wielu z PiS czuje się zastraszonych, niektórzy wyczuwają szantaż moralny ze strony Kaczyńskiego, inni pytali, czy dam gwarancję, że dalej będą posłami z tej nowej formacji. A kto w polityce może komuś dać gwarancję? Komu Kaczyński – poza najbliższym dworem – może dać gwarancję? Budowanie naszej partii zakłada działanie oddolne poprzez aktywność środowisk prawicowych. Dopiero potem będą utrwalane struktury i wyłaniani liderzy. Takie działanie pozwoli uniknąć tego, że jak lider odejdzie, bo się skłócił, lub został hakami zaszantażowany przez służby, to partia się posypie. Rozsypanie się partii, gdyby go zabrakło, słyszy od swojego dworu pochlebców, prezes PiS. Kto byłby dobrym kandydatem prawicy na prezydenta? Bardziej martwię się o sposób wyłonienia kandydata. Jestem w stanie wskazać wiele wartościowych osób, również z PiS. Kandydat powinien być wspólnym dla całej prawicy. Niestety, blokuje to PiS. Według kryteriów wskazanych przez prezesa Kaczyńskiego, podkreślającego cechy zewnętrzne, a nie przymioty charakteru, osobowość, cechy moralne, kompetencje i doświadczenie w służbie państwowej, to najbardziej pasowałby Ken (ten do lalki Barbie). Patrzę na to z zażenowaniem. Nie było mowy o tym, co kandydat powinien sobą prezentować, ale jak wyglądać. Myślę, że prezes Kaczyński traktuje PiS jako prywatną partię i współpracowników dobierał na zasadach posłuszeństwa. To dla niego najważniejsze. Wśród potencjalnych nazwisk wskazywany jest Mariusz Błaszczak, sympatyczny i lubiany przeze mnie, ale bez własnego zdania i stawiany, chyba tylko po to, by realizować wolę prezesa PiS. Wydaje mi się, że po drugiej stronie sceny politycznej woltę w ostatniej chwili zrobi Donald Tusk i wystartuje. Na prawicy z kolei, przy uporze PiS, możliwe że nie będzie wspólnego, a szkoda. Może powinien być to ktoś spoza PiS, ale też nie celebryci, aktorzy czy dziennikarze. Ktoś kochający Polskę i Polaków, mający większą wiedzę o państwie, jego historii, ale także o jego problemach, sytuacji międzynarodowej. Cenię na przykład profesora Andrzeja Nowaka, choć wskazywanie kogokolwiek jest ryzykowne, bo zostanie zapewne zaatakowany zarówno z lewa, jak i z prawa. Źródło: WPROST.pl
Tekst ukazał się portalu: WPROST.pl 30 września 2024r
Powódź to klęska, którą trudno przewidzieć, mamy jednak pewne narzędzia, dzięki którym walka z takim kataklizmem powinna być o wiele skuteczniejsza, niż była w poprzednich latach, chociażby ta z 1997r. Mamy coraz bardziej rozbudowane narzędzia do przewidywania pogody, zdecydowanie lepszą łączność elektroniczną, międzynarodowe systemy ostrzegania przed nadciągającymi kataklizmami, lepszy sprzęt, jakim dysponuje straż pożarna i wojsko, liczniejszą administrację samorządową i centralną, która klęskami żywiołowymi powinna też się zajmować, itd., itp., jak te możliwości i narzędzia ostatnio wykorzystywał nasz rząd pod przywództwem (nad)premiera Donalda Tuska?
Trzeba dziękować Opatrzności, że pandemia i wojna na Ukrainie nie wybuchły za rządów Donalda Tuska. Zarządzanie kryzysowe jest w rozsypce. Polska dotknięta tragedią powodzi, dramatycznie doświadcza skutków nieudolności jego działań. Chorobliwe rozmydlanie faktów, stanowiące fundament aktywności obecnej władzy, stało się śmiertelną pułapką. Donald Tusk poszedł w PR nawet w chwili zagrożenia. Uspokajał, a ludzie mu uwierzyli. Co gorsza, uwierzono wcześniej w szereg innych zapewnień, które rozbroiły bezpieczeństwo Polski, także to antypowodziowe. I nie jest to jedyny obszar obezwładnienia państwa.
Każdy porządny film kowbojski opiera się na podobnym schemacie, jest dobry szeryf, który pilnuje porządku w mieście, ale jego otoczenie, niekiedy nawet z zastępcami szeryfa, stoi po stronie złych mocy. Były też inne filmy, w których to szeryf był draniem, a jego zastępcy pozytywnymi bohaterami, ale tych filmów było zdecydowanie mniej, niż tych pierwszych, więc nie wykorzystam ich do naszej opowiastki.Kowboje dawno wyginęli, a jeżeli jeszcze jacyś są, to tylko wyimaginowani, którzy ze swoimi pierwowzorami nie mają nic wspólnego.
Odpowiedzialności za powódź nie da się zero jedynkowo przerzucić na kogokolwiek. Ci nie zrobili, ci zaniedbali, tamci protestowali, ci nie chcieli ustąpić, a jeszcze inni się wyprowadzić. Ale w tym jednym wypadku ta porażka nie jest sierotą… wszyscy jesteśmy jej rodzicami. Odpowiedzialności za powódź nie da się zero jedynkowo przerzucić na kogokolwiek. Ci nie zrobili, ci zaniedbali, tamci protestowali, ci nie chcieli ustąpić, a jeszcze inni się wyprowadzić. Ale w tym jednym wypadku ta porażka nie jest sierotą… wszyscy jesteśmy jej rodzicami.
Najbardziej na świecie chciałbym zobaczyć na pierwszej linii walki z żywiołem pustoszącym południowo zachodnią część Polski wszelkiej maści feministki i aktywistów. Wszelkiej maści. Od LGBT po Zielonych. Podobno feminizm kończy się tam, gdzie trzeba wnieść fortepian na czwarte piętro. Coś w tym jest. Mam wrażenie, że dzisiaj aktywizm społeczny na przykładzie feministek i wszelkiej maści obrońców wszystkiego kończy się na szarpaniu funduszy, robieniu hałasu dla hałasu i walkę o sprawy na tyle często kontrowersyjne społecznie, że zawsze będą one polaryzowały społeczeństwo.
Donald Tusk nie jest politykiem przesadnie przywiązanym do mówienia prawdy. Ma silną osłonę medialną, więc długo będzie mu to uchodziło płazem. Ale słowa o nieprzesadnie alarmujących prognozach są już bolesną szpilą, która nigdy już go nie opuści.Piątek i to trzynastego. Polska Agencja Prasowa wywiesiła depeszę pod tytułem: „Premier: nie ma powodu do paniki, prognozy nie są przesadnie alarmujące”. Jedyne co miało grozić – według Donalda Tuska – to lokalne podtopienia i „tzw. powodzie błyskawiczne”. Szybko okazało się, że będzie katastrofa. I to nie o skali lokalnej.
Tomczyk to przykład „chłopca”, czyli specyficznego gatunku w polskiej polityce, obok Hołowni, Budki, Trzaskowskiego, Nitrasa, Szczerby czy … Jachiry. li specyficznego gatunku w polskiej polityce, obok Hołowni, Budki, Trzaskowskiego, Nitrasa, Szczerby czy … Jachiry. Gdyby Antony Blinken, sekretarz stanu USA, chciał coś zaskakującego powiedzieć premierowi Donaldowi Tuskowi na osobności, to pewnie zapytałby: kto to, do cholery, jest? I dotyczyłoby to Cezarego Tomczyka, wiceministra obrony, którzy 12 września 2024 r. towarzyszył szefowi polskiego rządu w rozmowach z amerykańskim ministrem spraw zagranicznych.
W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies. Usuń ciasteczka
W celu zapewnienia jak najlepszych usług online, ta strona korzysta z plików cookies.
Jeśli korzystasz z naszej strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie naszych plików cookies.
Dalsze informacje
Rozumiem
Polityka prywatności
Polityka Cookies
Niniejsza witryna wykorzystuje pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie, dostosowując je do indywidualnych potrzeb użytkowników. Kontynuowanie korzystania z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza akceptację umieszczania ich w urządzeniu końcowym. Użytkownicy mogą w każdym czasie dostosować ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany ustawień przeglądarki internetowej na blokowanie zapisywania plików cookies jest traktowane jako wyrażenie zgody na ich zapisywanie.
Rodzaje plików cookies wykorzystywanych na stronie:
Niezbędne cookies: Umożliwiają korzystanie z usług dostępnych w ramach witryny, np. pliki uwierzytelniające do usług wymagających uwierzytelniania.
Pliki cookies zapewniające bezpieczeństwo: Wykrywają nadużycia w zakresie uwierzytelniania na stronie.
Cookies wydajnościowe: Zbierają informacje o sposobie korzystania ze stron, co pomaga w ulepszaniu ich struktury i zawartości.
Cookies funkcjonalne: Zapamiętują wybrane przez użytkownika ustawienia i personalizują interfejs, np. język, region, rozmiar czcionki.
Cookies reklamowe: Dostarczają treści reklamowych dostosowanych do zainteresowań użytkowników.
Rodzaje plików cookies pod względem czasu przechowywania:
Pliki sesyjne: Przechowywane tymczasowo do czasu wylogowania, opuszczenia witryny lub wyłączenia przeglądarki.
Stałe pliki cookies: Przechowywane przez czas określony w parametrach plików cookies lub do ich usunięcia przez użytkownika.
Informacje zawarte w plikach cookies:
Pliki cookies zawierają nazwę strony internetowej, czas przechowywania i unikalny numer.
Cele wykorzystywania plików cookies:
Dostosowanie zawartości strony do preferencji użytkownika.
Tworzenie statystyk korzystania ze strony.
Utrzymywanie sesji użytkownika.
Bezpieczeństwo witryny.
Personalizacja interfejsu użytkownika.
Dostarczanie treści reklamowych dostosowanych do zainteresowań.
Zmiana ustawień cookies:
Użytkownicy mogą zmieniać ustawienia dotyczące plików cookies w przeglądarce internetowej. Ostrzegamy, że blokowanie plików cookies może wpłynąć na funkcjonalności witryny.
Więcej informacji:
Szczegółowe informacje o zarządzaniu plikami cookies dostępne są w ustawieniach przeglądarki. Poniżej znajdują się linki do informacji o dostosowaniu ustawień w popularnych przeglądarkach: