- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 47 sekund.
Specjalnie się ostatnio nie wysilałem w komentowaniu rzeczywistości politycznej, ale – co mnie bardzo cieszy – jestem z lekka poganiany aby się nie lenić. Krytykę przyjmuję za uzasadnioną i obiecuję poprawę. W zasadzie to trzeba byłoby się odnieść jeszcze do wyborów dzielnicowych, które moim zdaniem były jednym wielkim nieporozumieniem. Myślę tu głownie o niespodziewanych zmianach okręgów wyborczych. Nagle się okazało, że ja, kandydując z Żabińca musiałem szukać głosów wyborczych na ul. Białej, Prądnickiej czy Korczaka. Nigdy tak nie było.
Podobnie jak ja przegrali swoje wybory inni kandydaci znani w swoich okręgach wyborczych, ale cwanie przesunięci przez konkurentów w inne obszary. Dodatkowo ewentualnych moich wyborców zniechęciło zlikwidowanie lokalu wyborczego w Szkole Rodzenia obok Domu Pielęgniarek. Ale i tak na osiedlu mamy dwóch radnych, czyli jednego wybranego tu o nazwisku Dominik Franczak ale mieszkającego na Azorach a drugiego Antoniego Matrasa mieszkającego na Żabińcu, ale wybranego zupełnie gdzie indziej. W sumie to dobrze wyszło. Ponieważ ten radny wybrany tu a mieszkający na Azorach jest przewodniczącym Rady Dzielnicy będziemy się dopominać o wywiązywanie się z obietnic wyborczych. Przypominam podstawowe punkty: remont schodów na ul. Opolską, przejście z osiedla na ul. Langiewicza, remont ścieżki wzdłuż szpitalnego płotu, nowe kosze na śmieci i na psie odchody na ulicach wewnątrz .osiedla oraz ławki.
Szczerze mówiąc od samego początku działania tych rad dzielnic w tak ogromnej ilości i przy minimalnych kompetencjach uważam za ewidentny absurd. Dlatego też z uznaniem przyjąłem propozycję radnych RMK o zmniejszeniu ich ilości z 18 na – no właśnie? Uważam, że tych dzielnic powinno być cztery, czyli powinien nastąpić powrót do tego co było: Śródmieście, Krowodrza, Podgórze i Nowa Huta. Rządzili tam kiedyś naczelnicy dzielnic a dziś mogliby burmistrzowie. Oczywiście takie dzielnice musiałyby mieć dużo, dużo większe kompetencje.
A wracając do wspomnianych w tytule wyborów pomaleńku wyłania mi się klarowny obraz. Z jednej strony mamy bezprogramową Koalicję Europejską z Schetyną na czele atakowaną z lewej strony przez Biedronia a z drugiej strony szczodrze rozdające publiczne pieniądze PiS z satelitami. Patrząc z pozycji PiS sytuacja do niedawna wyglądała klarownie ale już tak dobrze nie jest. Koszmarne błędy w polityce zagranicznej w stosunku i do UE i do Izraela powodują, że część dotychczasowych wyborców PiS z nadzieją zaczyna patrzeć na formowaną z prawej strony Koalicję Narodową. O ile oczywiście nie stanie się nic nadzwyczajnego to –na dziś – ta Koalicja Narodowa ma mój głos w wyborach do Parlamentu Europejskiego.