- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 43 sekundy.
Dywaguje się i dyskutuje się o referendum, o układach politycznych o braku odpowiedzialności polityków (na co lekarstwem mają być JOW – w co ludzie wierzą jak w pewnik) sądząc, iż te rozważania wpływają na rezultat a to wyborów, a to na frekwencję czy wyniki wyborów, decyzji obywatelskich. Wydaje się, że same zasady wyborów – dziś obowiązujące – są znane, a jak się dyskutuje to nad tym, o czymś coś się wie, nad powiązaniami, wypadkowymi interesów a w końcu i o nad czymś co ma być lepsze niż jest.
Czyli wiem jak jest, uznaję to za wadliwe i poznaję lub nawet stawiam inne propozycje Pozostając przy przykładzie JOW – jeśli mam być przeciwnikiem obecnego systemu wyborczego muszę go znać i muszę wiedzieć co chciałbym zmienić i czy JOW mi tu wniesie zmiany przeze mnie oczekiwane. Będzie lepiej a przedstawiciel ludu, czyli mój wybraniec, nie będzie mógł o mnie zapomnieć na 4 lata. Podkreślam nie oznacza to, że jestem obrońcą dziś obowiązującego systemu. lub że jestem doktrynalnym zwolennikiem JOW. Nie o tym mówię. Chcę tylko przypomnieć, że są elementarne podstawy, na których - racjonalnie do rzeczy podchodząc - każdy musi się opierać w dyskusji czy rozważając swą decyzję obywatelską wobec referendum czy wyborów.
Wydaje się, że to jest elementarz, i że jest to powszechnie znane i nie do podważenia.
Wszelka manipulacja opinią publiczną czyli i Wyborcą jak się wydaje – musi wyłączyć takie samodzielne myślenie –wymagając unieważnienia owego elementarza. Jest to możliwe?
Oczywiście jest ale tylko na gruncie totalnej niewiedzy albo ściślej zlekceważenia wiedzy wobec tego, co plota i szeptana propaganda powtarza.
Takie unieważnienie wiedzy – wydaje się w dzisiejszych czasach powszechności dostępu do informacji i ponoć dobrym poziomie przeciętnego wykształcenia – prawie niemożliwe.
Dlatego też tak mnie zszokowała pewna zupełnie przypadkowa rozmowa.
I już musi tu nastąpić pierwsze zauważenie tego, z czego najwyraźniej korzystają manipulanci. Rozmowa – i to przypadkowa – dziś przy słuchawkach na uszach, obcości ludzi i ich zagonieniu – prawie niemożliwa. To pierwszy filar odcięcia od wiedzy na rzecz – „niby wiedzy”
Rozmowa z osobą – nie można powiedzieć starszą, ale też i nie młokosem
Od pewnej sprawy miejskiej – wymiana zdań ześlizgnęła się w stronę polityki a ściślej wyborów w kontekście pytań referendalnych Mój rozmówca był wręcz doktrynalnym zwolennikiem idei JOW (której podkreślam – nie uważam za całkowicie błędną) i można było się tylko domyślać – generalnie lewicy w wydaniu SLD.
I cóż mnie tak zbulwersowało i nakłoniło to napisania tego tekstu.
Otóż była to pewność i niewzruszone poczucie racji, w podstawie Jego poglądów w tych sprawach. Otóż dałby się posiekać, że dzisiejsza ordynacja wyborcza wprowadza do Sejmu kandydata z nawet zerowym poparciem, ale będącego odpowiednio wysoko na liście partyjnej. Nie przyjmował do wiadomości – że owszem – wynik ogólnopolski decyduje ilu kandydatów z listy partyjnej zostanie posłami – ale które to będą osoby decyduje liczba głosów uzyskanych przez kandydatów na danej liście. Choć to oczywistość – wedle Jego „pewnej” wiedzy – taki gość z umieszczony na liście jako nr 1 – ma miejsce w Sejmie. Taka jest ta ordynacja i koniec – to PEWNE
I tylko dlatego mój sympatyczny skądinąd rozmówca uważał niewzruszenie, że JOW załatwi wszystko.
I jakie mają znaczenie wszelkie dywagacje mądrali dyskutantów. ekspertów ?
Jak się wydaje - ciężar leży w uporczywym pokazywaniu nie tylko opcji, ale i faktów
I w publikacjach i w rozmowach. Opowieści o układankach, kto kogo kiedy i czym pokona – zaczynają mieć wagę rozważań w gronie – bez wpływu na rzeczywiste reakcje wyborców i w ogóle chęci bycia wyborcą. Kogo przecież mogą obchodzić jakieś rozgrywki Tych co to u żłobu. Taka optyka, choć nieprawdziwa i oparta na zachowaniu pojedynczych osób – jest możliwa i to jako decydująca
Sądzę że zrobiłem jakiś krok. Zapewne zasiałem w moim rozmówcy jakąś być może ciekawość czy to co Mu mówili Jego informatorzy jest prawdą?
Nie jest dla mnie ważne – że człowiek kocha lewicę, że nie widzi możliwych fatalnych skutków doktrynalnego urządzenia świata wyborów na modłę czystych JOW i to w naszej konkretnej sytuacji świadomości obywatelskiej – której sam jest dobrym przykładem
Ważniejsze jest to by sobie powiedział – kurczę – sprawdzę.
I już będzie lepiej, Bo może zweryfikuje sobie jaka jest realna wartość narracji rządzących w której dominuje czas przyszły nigdy niedokonany lub tych, którzy opierają się na niby – faktach, zapisach, informacjach.
Pobudzenie ciekawości do weryfikacji da przynajmniej lepsze podstawy do decyzji świadomych a nie tych wypracowanych przez manipulantów. Bo temu Panu ktoś wtłoczył w wyobraźnię jakąś optykę o ordynacji.
A to są rzeczy które są ważne dla realizacji nie tyle i tylko opcji doktrynalnych ale po prostu interesu.
Każdego z nas – jakby nie było – wspólnego interesu.
W końcu jak ktoś zauważy, ze są jakieś skutki braków wiedzy – wybierze świadomy wybór wynikający z wiedzy a nie pozorów
I to już będzie lepiej – będzie odporny na manipulacje wbrew swemu interesowi