- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.
Dziś mamy kolejną rocznicę wyboru św. Jana Pawła II na Stolicę Piotrową. 27 lat posługi – i – wszystko co z pozycji obywatela świata mówił do nas Polaków – o tym jakie mamy zadania i zobowiązania. I – co najważniejsze – jakie mamy środki i aktywa w postaci żywej wiary i tradycji. Mówił do nas i do połączonych Izb Parlamentu, do tłumów za nim chodzących. Mówił o maryjności i sile oddziaływania wiary i służbie każdego z nas dla każdego z nas. Wzywał Ducha Świętego, a i wtedy lewactwo też mówiło – mądry, wielki człowiek.
Mówił to wszystko jako powszechnie i ponad granice wiar i państw uznany za postać wielkiego myśliciela i mistyka.
Dziś, oficjalnie – wielu z tych wtedy słuchających i przyrzekających - po prostu myślą czynem i zaniedbaniem – te nauki, te myśli, znieważa. Parlamentarzyści powołujący się nawet na swe korzenie w chrześcijaństwie i potrafiący chodzić z pielgrzymkami do Sanktuariów wiary i myśli Świętego - Patrona Rodziny - w Łagiewnikach, proponują uchwalają lub zabierają się do uchwalania – ustaw demontujących rodzinę, jej bytowe i naturalne podstawy. Nawet zacierają Jego ślady choćby blokując polami golfowymi ( !) możliwości rozwojowe Jego Sanktuarium. Wyrzut sumienia? Lepiej wyrzucić poza pamięć? Pod hasłem neutralności światopoglądowej marginalizują wiarę w Boga podstawiając w to miejsce wiarę, że Boga nie ma. Nie istnieje, a życie jest tylko formą istnienia białka zaś sumienie i zasady to tylko sprawa prawa stanowionego. I ludzie to biorą za świeckość państwa. Mimo to, że wszak czym innym jest obowiązywanie w państwie, prawa opartego o zasady i naturalny porządek rzeczy i sprawiedliwość w jej elementarnym rozumieniu, a czym innym byłoby ustanowienie prawa kanonicznego prawem państwowym. Takie przecież zakopywanie afer w imię grupowych interesów to nie jest ani prawe ani tym bardziej sprawiedliwe.
To przypomnienie o naukach świętego Jana Pawła II – patrona rodziny narzuciło mi się i uznałem za konieczne w tą rocznicę . Rozpoczęty Synod i – z naszego podwórka – konieczność refleksji nad choćby takimi postaciami jak ks. W.Lemański, ks (?) Sowa czy ks (??) Charamsa – a w opozycji – ks. Oko czy ks. Isakowicz –Zaleski Teraz w 37 lat po tym gdy Jan Paweł II mówił to wszystko światu – a nam o dekady wcześniej.
Cóż ja – jako wierny mogę powiedzieć choćby na lawinę zniewag lejących się na tych dwóch ostatnich księży i medialne czczenie tych pierwszych? Specjalnie zderzam tu przykładowo nazwiska z zupełnie innych pól, by pokazać jak szeroki jest front niszczenia wszystkiego co było cenne i ważące w nauczaniu Jana Pawła II – i jak są medialnie dyskredytowane siły przeciwstawiające się działaniu tego nauczania. Nawet uchwalenie (że skutecznie zawetowanych – to inna sprawa) – nie mówiąc o poprzednich – zapisów o tzw. uzgodnieniu płci czy wczorajsze wydarzenia na Ukrainie gloryfikujące ludobójców podnoszące UPA do rangi bohaterów narodowych, nie otrzeźwia oceny sytuacji i pojęcia własnego interesu – bo i o nim jak widać trzeba nawet przypominać. Administracyjny przymus wiary w nieistnienie Boga, racjonalność eliminacji woli rodziców z wychowania potomstwa a nawet jego posiadania – to mają być oznaki nowoczesności i postępu. Mówienie o zbrodni nazywając ją zbrodnią i o prawie z domaganiem się jego prawości – to mają być oznaki wstecznictwa. Pamięć ludobójstwa – ma się stać rewanżyzmem a ofiary maja być nazywane katami. Prawda – nawet wołająca o oparcie się o wiedzę techniczną i prawa fizyki jak ta o katastrofie Smoleńskiej – nie jest dla wielu ważna. Ma być objawem obłędu. Obraz Pana Laska uciekającego na konferencji naukowej - na obiad - przed przypomnieniem praw fizyki powinien już ostatecznie otrzeźwić mówiących o racjonalnych wyjaśnieniach czegokolwiek przez tego człowieka. Powoływanie się na nie jest już ewidentnie obrazą rozumu i zacieraniem prawdy jaka by ona nie była. I mówi dobitnie o obłędzie strachu przed prawdą. Prawem i elementarną sprawiedliwością.
Jan Paweł II mówił o konieczności stanięcia w prawdzie- Prawda was wyzwoli. W każdym wymiarze.
Wywrócenie wszystkiego do góry nogami ma się nazywać postępem?
I dobrem?