Informacja, iż obszar terenów sportowo – rekreacyjnych pierwotnie i historycznie Cracovii został przejęty przez niemiecką firmę i będzie tam budowany hotel (GK.24.11.15) – z aż trzech powodów pobudza do głębszej refleksji. I nawet nie rządzących miastem– bo na takową od Nich, po swych doświadczeniach, niestety - nie oczekuję– a wyborców. Tak! Bo to nie krasnoludki wybierają tak jak wybrali i na dodatek tak przewrotnie, że kto inny niby wygrywa wybory (i na jego konto idą skutki), a zupełnie kto inny podejmuje realne decyzje. Jak powszechnie wiadomo – straszny PiS rozwali wszystko. Pewne to ?

Rozwalankę i to trwającą już ładnych parę lat właśnie widzimy Na zewnątrz ładnie a strategia i myślenie o mieście mogą być pokazane na przykładzie tzw promocji miasta jako pubu i miejsca ludycznych zabaw oraz kultury spod znaku zużywania dobrych tradycji Teatru Starego by użyć go jako symbolu. Pochody na Rynku ogłaszane jako wydarzenie artystyczne zniechęcają, sprawy parkingowe, traktowanie zwykłego turysty, podejście do sprawy przewodników czy inwestycji – niech służą za skróty myślowe. Można powiedzieć – temu to wiecznie coś się nie podoba. Kto jednak cokolwiek wie o Mieście – sam sobie rozwinie te hasła. Ja nie mam zamiaru dowodzić swych racji – bo w tym tekście nie jest to możliwe. W każdym razie zachęcam do zastanowienia się zwłaszcza entuzjastów oficjalnej propagandy.

Wróćmy do projektu hotelu.

Dlaczego mówię o aż trzech powodach do refleksji.

1/ Co to znaczy teren zaniedbany w środku Miasta, by było jasne – pierwotnie – spółki Miejskiej. Banalne i narzucające się pytanie – dlaczego i jak - do tego doprowadzono, by teren w tak atrakcyjnym miejscu – już lata stał zamrożony. Pomijając inne okoliczności, to pod tym tylko kątem - dyspozycji terenem - zobaczmy historię Motelu Krak, Szkieletora, hotelu Forum - straszydła przy Konopnickiej (z luksusowym widokiem na Polskie perły – Wawel i Skałkę), Stadion Wisły też się kłania, zaraz odezwie się Mateczny – Zdrój.

Cichy Kącik - proszę państwa - nie jest wcale tym jednym jedynym, w którym można obserwować drogę zmian własnościowych i meandrów decyzyjnych – zawsze doskonale umotywowanych a prowadzących do finałów kończących się protestami i serią pytań o interes miasta i jego mieszkańców. Mówmy o gospodarowaniu w mieście. Tym niech zajmują się historycy naszych przekształceń oraz skutków ekonomicznych i prawnych Okrągłego Stołu, a może nawet stosowne Organa.

2/ Prowadzi to do drugiej obserwacji. Warto zdać sobie sprawę z tego, jak biznes dalece i w sumie racjonalnie, ze swego punktu widzenia, działa długofalowo – z perspektywą inwestycyjną znacznie większą niż jedna kadencja (a samorząd tą tylko widzi) i jak opłacalne jest dla niego wspomaganie układu politycznego współpracującego z jego interesem. Wspomaganie – to nie koniecznie i od razu, łapówki. Bo niby komu i za co nawet je wręczać tak od razu, skoro rzecz jest długofalowa. Wystarczy tworzenie klimatu konsekwentny lobbing, nacisk prasowy, pilotowanie zmian czy ewolucji sytuacji prawnej, wspomaganie przyjaznych kręgów a nawet tzw. NGO. Z tej perspektywy, dla biznesu to są bajecznie małe nakłady inwestycyjne podporządkowane osiągnięciu celu biznesowego. Nie czynię zarzutu kręgom biznesowym – działają na swoje dobro - ale dlaczego Miasto tak się daje przekabacać jakby nie miało sprecyzowanych swoich interesów w każdym z tych przypadków? To jest dobre pytanie na które powinna być chyba udzielona odpowiedź. Ta się rozmywa w całym łańcuchu decyzji urzędniczych a nawet uchwał samorządu.

Na tym tle musi się dodatkowo widzieć sprawę traktowania konsultacji czy liczenia się z opiniami i potrzebami mieszkańców, a w tym konieczność ciągłego pytania jak dana decyzja wpisuje się w interes miasta

3/ Decyzja o masowej wycince – ma zapewne, a jakże, oparcie w stosownych ekspertyzach czy ocenach fachowców. Pytanie o weryfikację tych opinii i o analizę ich podstaw, jest jak najbardziej konieczne i możliwe. To przecież nie ekspert podejmuje decyzję i nie powinien być traktowany jak proteza odpowiedzialności. On ma być fachowym doradcą a nie protezą. Najpierw jednak konieczne jest pytanie o zasadność zaistnienia inwestycji, o jej uplasowanie w koncepcji zrównoważonego rozwoju miasta w koordynacji z innymi jego składowymi takimi jak gospodarka przestrzenią, transportem, funkcjami istniejącego otoczenia. Wymieniam tylko te ważniejsze z punktu widzenia konkretnej sprawy – Cichego Kącika. Potem dopiero powinno się toczyć rozmowa o zasadności i rozmiarach wycinki.

Przytoczę tu przykład Rabki. Tam, w oparciu o opinie firmy (nie zajmuję się tu jej prowieniencją i fachowością, bo to inna historia) Pani Burmistrz – kompletnie i bez żenady lekceważąc opór społeczny i niezależne opinie, wysuwane poważne wątpliwości, z odmowami udzielania informacji w obowiązującym trybie włącznie (co zakończyło się dla Niej wyrokami Sądu) – zleciła wycięcie 520 drzew w Parku Zdrojowym. W to miejsce powstały ogrody; a to różane a to azaliowe, zmieniły się tym stosunki wodne i funkcja Parku i Zdroju . Firaneczek kokardek i zazdrosek tylko brakuje Dziwne? Wcale nie.

Zrozumiałem to późno, bo dopiero po wcześniej zorganizowanej z udziałem PKE dyskusji panelowej na temat rozwoju Rabki i dość dla mnie nieprzyjemnym doświadczeniu rozmowy z Panią Burmistrz. Usiłowałem zaprezentować Jej wtedy nasze propozycje zmiany zasad podejmowania inwestycji miejskich; na takie - prowadzące do ich osadzenia w obowiązującym prawie. Była to propozycja podana w formie artykułu naukowego opisującego pewną procedurę analizy a opublikowanego w Przeglądzie Komunalnym. Reakcja polegała lekceważeniu naszej pracy jako bezprzedmiotowej (!) i na mało zrozumianej w formie i treści pretensji, iż ..artykuł nie został przez Nią zrecenzowany. Tą kuriozalną sytuację wytłumaczyłem sobie na sposób dość narzucający się okolicznościami. Najkrócej. Status uzdrowiska jest przyznawany Gminie okresowo i wymaga spełnienia konkretnych i łącznych warunków. Status uzdrowiskowy narzuca ograniczenia w zakresie gospodarki przestrzennej i inwestycyjnej i utrata tego statusu – krótko zasięgowo może wydawać się nawet opłacalna. Owocuje zwolnieniem terenów pod inwestycje ze stref ochrony i samego Uzdrowiska. By zobaczyć, że wcale tak nie jest, że się opłaca zachować status uzdrowiska, trzeba mieć wyobraźnię, jakie są z tego dalekosiężne korzyści dla Gminy. Nie każda gmina – by na uszach stawała – jest w stanie w ogóle aplikować o ten status, który powinien być traktowany jako dar natury mogący być aktywnie wykorzystywanym, w czym Rabka ma znakomite i wieloletnie tradycje. I już ma markę co stanowi wartość samą w sobie. Ale dla myślenia technokratycznego, szkodliwego dla gminy nie jest to problem, a cóż dopiero dla ludzi. Wyborcy widzą dziś ogrody azaliowe, puc i glanc - to i nie pytają ile i w jakich aspektach kosztuje założenie i utrzymanie tego piękna i ile ono przynosi zysków (i strat).

I ta Pani jest nadal Burmistrzem. Ludzie wybrali. Da się kogoś uszczęśliwić? Dodajmy , że Ci którzy protestowali właściwie powinni się już, oskarżani o przeróżne bezeceństwa i ścigani na wiele sposobów – po prostu wynieść z Rabki. I są na tym etapie.

Taka lokalna Pandreosa, właściwa przecież nie tylko jednej - Rabce.

Przykład ten pokazałem nieco szerzej, by Państwo zobaczyli meandry, każdej poszczególnej decyzji, uwzględniając istnienie i realizację dalszego planu biznesowego, który jest przecież czymś naturalnym ze strony biznesu prywatnego. Ten ma przewagę w jednym. Robi swoje konsekwentnie i z planem – jeśli go ma. Tymczasem - samorząd jest kadencyjny co narzuca mu perspektywę widzenia. O to przecież potknął się nawet Prezydent J.Dietl bardzo dawno temu mając wizję sięgającą na dziesięciolecia. Przez ten pryzmat dopiero popatrzmy na zmiany statusu terenów dawnego kompleksu lekkoatletycznego Cracovii i jego obecną sytuację. Czy można się dziwić chęci ulokowania hotelu w tym miejscu, zwłaszcza po onegdajszej rezygnacji z rezerwy terenu na dawny i zarzucony projekt przejścia małym tunelem w linii ul J. Malczewskiego?

Omawiany przykład - Cichy Kącik – choć wcale nie jest najbardziej znaczący wśród innych problemów osadzonych w tym samym myśleniu. Wpisuje się w cały ciąg pozornie zupełnie niezrozumiałych decyzji, na czele których stoi, na dziś, niewątpliwie, przeznaczenie następnych – zrekultywowanych posolvayowskich białych mórz na pola golfowe, co ogranicza rozwój infrastruktury dla Sanktuarium św. Jana Pawła II –go i św. Faustyny Czy się to komuś podoba czy nie, obydwa Sanktuaria są miejscem międzynarodowego kultu – i czy jest się człowiekiem wierzącym czy nie – musi się widzieć, jak zasadniczym interesem miasta jest rozwój infrastruktury dla obu Sanktuariów. Trzeba być ślepym, by pomimo zainteresowania Kościoła – lokować tam – pola golfowe. I znów, choć tu podłoże jest najwyraźniej doktrynalne, (bo na logikę nie jest to w moim odczuciu wytłumaczalna decyzja) – z oczywistym źródłem głębokiej niechęci do wiary i próby podjęcia wysiłków nad ograniczaniem jej rozwoju w tle, to ponad wszystko, mamy tu rezygnację ze zwiększania liczby turystów z całego świata, co trudno uznać za racjonalne. W innych przykładach – pozornie irracjonalne decyzje lub zaniechania, też muszą mieć i zapewne mają swoje źródła. Zaręczam nie w braku myślenia – tylko w innym myśleniu niż oczekuje każdy obywatel miasta. Nie o interesie miasta, a zgodnie z poprawnością polityczną lub czego nie wolno a priori wykluczyć – pod dyktando przeróżnych lobbystów.

Tak jak założenie pól golfowych w takim miejscu można w różnych aspektach widzieć jako coś korzystnego dla jakiś grup przeróżnych interesów, to na pewno nie jest to w interesie miasta. Podobnie budowa super hotelu w Cichym Kąciku i zakwestionowanie funkcji terenu jest w czyimś interesie, ale wcale nie musi się wbudowywać w interes miasta.

O równowadze interesów trudno tu mówić.

Dziś Rada Dzielnicy i ludzie protestują; a to o drzewa a to o inwestycję, a to ślimaczka

Nie widziano tego wcześniej, gdy to jeszcze przed laty ówczesny Prezes MKS Cracovia dr inż. Antoni Łopata, usiłował rewitalizować ten teren takim środkami jakimi wtedy dysponował? Podkreślam - przy braku zainteresowania Miasta, jakby nie było wtedy – współwłaściciela terenu. Wtedy, znów nietaktownie wspomnę, jednym z elementów mających stanowić przeszkodę dla prezentowanych wtedy planów było stanowisko .. konserwatora zabytków. Tymczasem plan dotyczył właśnie utrzymania funkcji i poszanowania założeń projektowych całego kompleksu sportowo – rekreacyjnego – bo jako taki, był on onegdaj pierwotnie czyli historycznie zakładany i budowany. Niektórzy może jeszcze pamiętają czynne baseny, ciekawie rozwiązany kort tenisowy i stadion lekkoatletyczny. W momencie budowy – na tamte czasy były one znakomite, a że czasy w latach prezesury dr inż. A. Łopaty się już zmieniły, celem stało się unowocześnienie funkcji przy zachowaniu myśli założycielskiej obiektu. Dziś – jakoś nie słychać jęków konserwatora, a kompleks hotelowy to mimo wszystko trochę co innego niż pierwotne założenie i, co ważne, jego wykonanie. Tak naprawdę mógłby to być wyjątkowy obiekt – oddech od aquaparków, Mc Donaldów na rzecz czegoś czego wielu by nam zazdrościło. Takie myślenie widać na przykład na Węgrzech – tam jakoś nie rezygnuje się ze starych założeń. Odwrotnie – one mają błyszczeć I przyciągają.

Nie mówmy o pozorach – mówmy o ewolucji biznesowej i o interesie miasta.

Serdecznie się dziwię też temu, że ci sami politycy lokalni podnoszą larum na etapie, który wszystko na to wskazuje – jest już stanem faktów dokonanych. Nie ma jeszcze koparek – i zgodzić się nie wolno, ale lata bezczynności i spokojnego patrzenia na zarastanie chaszczami – że zacytuję informację prasową – tego cennego terenu i co ważne założenia architektonicznego tamtych czasów, są faktem.

Warto zauważyć też sposób podania informacji w prasie.

Inwestycja ratuje przed zarastaniem. Wszak ratowanie czegoś przed zarastaniem chaszczami, to coś dobrego, chwalebnego. Tu chcą ratować – budując – a wstecznicy bredzą o ślimaczku. Nie bredzą tylko niezbyt zręcznie rozkładają akcenty i nie pokazują konsekwentnie i jak był realizowany plan biznesowy. Trwało parę kadencji i odpowiednie – co najmniej nie dopilnowane przez miasto - zapisy kolejnych umów, przekształcenia i .. bingo. Dziennikarz relacjonuje to co widzi dziś. Analiza i patrzenie z dystansem ? To się nie sprzedaje. Co innego ratowanie czegoś, czego widok każdego krakusa boli. A inaczej było w przypadku tzw Nowego Miasta (znów przyjazna nazwa) czyli dziś – Galerii Krakowskiej? To curiosum – by każdy pasażer PKP przyjeżdżający do milionowego prawie miasta , zwłaszcza nie znający topografii, obowiązkowo musiał się zgubić w Galerii Handlowej. Krecia zapadka – też realizowana etapami. Za zgodą i z entuzjazmem miasta.

I teraz miasto w sprawie Cichego Kącika - w zasadzie może powiedzieć – jesteśmy bezradni.

Zapytajmy więc o to, jak w tym jest realizowany interes miasta.

To ważne pytanie.

Przypomnę, a może raczej wypomnę historię biznesową zamiaru dotyczącego tej samej Cracovii – tyle, że tej po drugiej stronie Błoń. Tam biznes był nawet oficjalnie wspomagany obecnością na konferencji prasowej rzekomo rozpoczynającej się już budowy supermarketu (2 ha powierzchni handlowej) samego Konsula Niemiec. Sprzeciw społeczny i konkretne argumenty doprowadziły do skutecznego wygrania sprawy przed NSA . Następna inwestycja – obecnego stadionu, z utrzymaniem funkcji, jakoś nie napotkała oporu społecznego i przeszkód. Ludzie patrzyli na to już spokojnie i dziś się cieszą. Mnie też – choć przyznaję jako bezpośrednie sąsiada – uciążliwości okresowe, są kłopotem

Proponuję nad tym się zastanowić.

Ile lat zmarnowano na zarastanie chaszczami zamiast zarabiania dla miasta i dla wygody mieszkańców. Oto też należy pytać.

Nie unieważniam kwestii ślimaka, wycinki i spraw środowiskowych, ale tak jak przy Warszawskich Złotych Tarasach – siedlisko ślimaczka winniczka stało się mniej ważne. Dlaczego?

W przypadku terenów – dziś można powiedzieć niegdyś - Cracovii i miasta – wydają mi się ważne inne argumenty, z których parę tu pokazałem.

No i co na to, tym razem, Konserwator? Już Mu nie przeszkadza demolka zabytku i nowa funkcja? Przecież całość tego założenia – jako żywo – i ja laik to widzę, ma charakter ważnego świadectwa rozwoju myśli o sporcie i o projektowaniu kompleksów sportowych

Może miasto i konserwator mają inne zdanie, a miasto uważa, że zrobiło złoty interes.

To niech to wykaże.

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(175) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(572) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(477) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(947) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)