- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 47 sekund.
Ponad pół wieku trzeba było, by przejść taką ewolucję podejścia do relacji pomiędzy rozwojem gospodarczym a niezbędną i, w sposób oczywisty konieczną, ochroną środowiska oraz zasobów jakimi dysponujemy. Warto wiedzieć, że w przejściu tej ewolucji znaczącą rolę odegrali Polacy. Dziś pojęcie zrównoważonego rozwoju jest (co najmniej w Europie, a deklaratywnie też i w dużej części świata) powszechnie przyjętą normą, wręcz wykładnią intencji prawa ochrony środowiska natomiast określenie – rozwój odpowiedzialny - usłyszeliśmy po raz pierwszy też z naszego kraju.
Konkretnie użył je Prezydent Andrzej Duda odnosząc się do rozwoju gospodarczego gdy mówił o priorytetach swej świeżo wtedy rozpoczynającej się prezydentury
W świetle takich informacji powinno nas co najmniej martwić, że - i to niestety po dzień dzisiejszy – tak politycy jak i działający jako ich siły wykonawcze - urzędnicy – robią wrażenie jakby nie zupełnie przyjmowali do wiadomości istoty znaczenia tych koncepcji. Martwi to tym bardziej – co musi zostać tu powiedziane – że w starciu z różnymi pomysłami nakazowymi UE – nie wykorzystuje się argumentów wypływających z wszak przyjętych i niby honorowanych zasad
Z tego punktu widzenia bardzo wysoko sobie cenię wręcz jako rodzaj wyjątku, zupełnie przecież nie eksponowany a niezwykle ważny wyjątek - fakt przeforsowania w rozliczeniach emisji CO2 – stopnia zalesienia powierzchni naszego kraju – co przekłada się na przetwarzanie tego zanieczyszczenia gazowego w tlen. W kluczowej dla nas kwestii ścigania nas jako rzekomo największego truciciela w Europie – argumentów można pokazać więcej gdy w rzeczywistości stoimy przed problemem jak zahipnotyzowana żaba przed wężem
Wielce jest pouczająca historia opisywanej w tym tekście ewolucji pojęć. Postępowała ona od początkowego przyjęcia poglądu rodem z XIX i XX w a lekceważącego wiekowy szacunek człowieka do natury a wychodzącego z założenia, że przyroda wszystko przetworzy i wytrzyma, a dobra natury są nie tylko ogólnodostępne, ale i nic nie kosztują jako takie. Usprawiedliwiała taką postawę ślepa wiara w potęgę sprawczą człowieka, a nawet i Titanic nie pomógł. Pierwszy krok to połowa lat 60-tych to tzw Raport u Thanta – który zlecił z poziomu ONZ ocenę stanu środowiska i zasobów na świecie. Alarmistyczne stwierdzenia tego raportu – spowodowały powiedzenie – tak dalej być nie może – rozwój gospodarczy musi być podporządkowany wymogom ratowania ekosystemu człowieka. Stąd wyprowadzono jako lekarstwo ekorozwój jako rozwój gospodarczy ale dyktowany, podporządkowany, wymogom wyrażanym owym magicznym przedrostkiem - eko Zrobiono z tego też przy okazji przesąd, że wystarczy wsadzić przedrostek eko do czegokolwiek i uzyskuje się glejt na zachowania i żądania tego co się chce. Wszystko ma być eko to i rozwój też ma być eko. Prof. S. Kozłowski późniejszy Minister Środowiska – uszczegóławiał owo pojęcie ekorozwoju On też – wspólnie z (mówimy o połowie i końcówce lat 80 tych, początku i połowie lat 90 tych) z prof. M. Gumińską, jako biologiem, biochemikiem i szefową powstałego w 1980 r Polskiego Klubu Ekologicznego (czyli też połączonymi wtedy siłami społecznymi) wypracowali owo pojęcie zrównoważonego rozwoju. Podkreślmy – siłą pędną tego myślenia było silne zaangażowanie merytorycznie przygotowanych sił społecznych a przytaczane tu nazwiska są tylko tego przykładem. Też by było jasne Polacy nie byli oczywiście jedynymi w świecie z tymi myślami, jako, że idea zrównoważonego rozwoju pojawiła się raporcie WCED z 1987 r. niemniej, między innymi te wymienione właśnie osoby, jako Polska Delegacja zaprezentowała, propagowała wypracowywała i popierała tą koncepcję w trakcie Szczytu Ziemi w Rio de Janerio. Jak z dat widać – byliśmy niewątpliwie jednymi z pierwszych na świecie w próbach właściwego postawienia problemu relacji pomiędzy gospodarką a środowiskiem. Nie bez powodu. Kto pamięta Kraków lat 60-80 -tych i nieco dalej wie, że dzisiejszy smog może się schować choć i jego przyczyny wręcz nie mogą leżeć tam gdzie się propagandowo je umieszcza. Podkreślmy tylko, że wtedy właśnie wypracowywano sposoby postawienia Zasady Zrównoważonego Rozwoju jako normy. Jako rodzaju wzorca, nie tylko dla stanowienia ale i interpretacji zapisów prawa w zakresie koegzystencji pozornie sprzecznych rzeczy – działalności gospodarczej i ochrony środowiska. Co ważne – norma tak wypracowana mówi – mamy obowiązek ochrony zasobów i energii i nie dlatego, że tak ktoś powiedział – ale dlatego, że musimy je chronić dla przyszłych pokoleń. Zrównoważenie oznacza też postawienie wyraźnego warunku. Ani wymogi gospodarcze ani obrona środowiska, w żadnej sytuacji nie mogą mieć priorytetu – są i mają być wzajemnie mieć równoważone swe racje. Podobne postawienie sprawy wymaga na przykład używania najlepszej dostępnej technologii i szacowania dla każdego produktu i rozwiązania pełnej oceny skutków ekologicznych w całym ciągu „życia” tego produktu czy rozwiązania. I to był krok drugi
By przybliżyć problem praktycznego zastosowania ZZR dam przykład żarówki tzw. energooszczędnej Ona oczywiście jest energooszczędna w momencie jej używania. Czy jednak taką jest, gdy rozważymy pełny cykl jej wytworzenia – a potem utylizacji jako odpadu? Innym przykładem do rozważenia może też być przyjazność dla środowiska zmonopolizowania systemu grzewczego opartego o - nadal – spalanie węgla tyle że nie w piecu, na miejscu a w centralnej ciepłowni Tam co prawda następuje spalanie w jednym miejscu, w dobrych technicznie kotłach, pod kontrolą, ale jednak z przesyłem ciepła ze znacznymi stratami na duże odległości. Widzimy – że oszacowanie bilansu ekologicznego musi być nie tylko przeprowadzone ale i oceny zindywidualizowane. Tu również musi być brany pod uwagę sam fakt zużywania zasobu nieodnawialnego tylko do prostego puszczenia go z dymem i pozyskaniem tylko jednego jego waloru – jako dostarczyciela energii. Stosując poważnie ZZR te rzeczy powinny być zanalizowane z punktu widzenia racjonalności stosowania takiej techniki zużywania zasobu – podkreślmy – nieodnawialnego. Kiedyś – szybciej czy wolniej, ale wyczerpywalnego. A następcy bliżsi czy dalsi – co Im zostawimy? Patrząc z tego punktu widzenia, innym przykładem może być traktowanie firmy i zachowania się samego KGHM Polska Miedź – to szeroki temat a ciarki powinny przechodzić po plecach. Zmiana polityki w takich przypadkach to bezwzględna i bezzwłoczna konieczność, a takowej zmiany trudno nawet i teraz się dopatrywać. A szkoda.
Oby nie był Polak mądry po szkodzie.
Krok następny, obecny, w pokazywanej tu ewolucji pojęć – to dążenie do rozwoju w odpowiedzialności za gospodarkę i środowisko. Wypowiedziane przez Prezydenta – nie ma jeszcze bezpośrednich zapisów w prawie, choć mieści w sobie pojęcie zrównoważonego rozwoju. Jest za to – i może być traktowane, jako wypełnienie też i w relacjach między gospodarką a środowiskiem prostego – uważaj co robisz, co wyprawiasz, bo ci się tylko wydaje, że to co robisz nie niesie złych skutków. Jak to ważne myśleć i zachowywać się odpowiedzialnie widzimy. (nie nazywając nawet rzeczy w ten sposób) –jadąc samochodem. Jak? Odpowiedzialnie. Myśląc nie tylko o tym, że w ogóle jedziemy, ale i o tym co robią inni uczestnicy ruchu nie mówiąc o konieczności podjęcia decyzji – dokąd to jedziemy i gdzie zajedziemy jadąc tak jak właśnie jedziemy.
Sumując – doszliśmy tu do prostej konstatacji
Nie możemy żądać, tak jak robią to tzw zieloni (często nawet nie zastanawiając się iż w istocie szkodzą środowisku - patrz ostatni konflikt wokół Puszczy Białowieskiej) by podporządkować gospodarkę lub w ogóle wycofać działalność gospodarczą wobec każdego haseł ekologicznych. Nie możemy też działając odpowiedzialnie – lekceważyć udokumentowanych i wykazanych na gruncie najlepszej wiedzy uwarunkowań środowiskowych.
Niby proste. A jak to jest w praktyce?
Widzimy, że często wystarczy sam lobbing pod hasłem eko lub z drugiej strony powiedzenie – niestety – gospodarka przede wszystkim, a mamy ochoczo bez szemrania przyjmowane najdziksze dyrektywy
Można jeszcze dodać tak umiłowane przez eko-euro-entuzjastów „Myśl globalnie – działaj lokalnie” by pozyskiwać argumenty w obronie własnych interesów – czyli równoczesnego i gospodarzenia i zachowania (a nawet polepszania) stanu środowiska. Można bronić swoich interesów – na gruncie posługiwania się, byle ze zrozumieniem, istoty rzeczy nowomową używaną jako rodzaj broni.
Ze zrozumieniem podkreślam i refleksją
Czego Państwu, … Decydentom i Urzędnikom działającym w naszym imieniu serdecznie życzę
I na koniec
Nudne to co piszę i o niczym?
Zaręczam – w moim tekście była mowa o naszych czyli wszystkich i każdego z nas z osobna, zupełnie podstawowych interesach. A to obchodzi chyba wszystkich.