- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 21 sekund.
Przechodząc ulicą spotkałem pewnego znajomego Pana Profesora. Zwyczajowo i dla wieloletniej środowiskowej znajomości powiedziałem krótko; życzę Panu spokojnych, godnych i wesołych Świąt Wielkiej Nocy. W odpowiedzi usłyszałem - obyśmy doczekali innych czasów i zmiany tej władzy – na co śmiałem odpowiedzieć – oby nie. Tym zainicjowałem wręcz wybuch i potok słów. Okazało się, że Pan Profesor wie i potwierdza swym autorytetem, że na przykład:
a/dzisiejsza władza mówi o jakiś wyklętych – choć to byli bandyci. On to wie bo z bandą (cytuję) Ognia spotykał się jako harcerz w pewnym schronisku w Beskidzie. Ta władza też chce za to zepchnąć w zapomnienie AK, o której się nie mówi (sic!)
b/ Dowód? Niszczenie i dążenie do likwidacji Muzeum AK
c/ ta władza zniszczyła Muzeum w Gdańsku dążąc do jego likwidacji
d/ ta władza bez potrzeby i bez sensu odgrzewa temat smoleński, choć przyczyny i przebieg katastrofy jest już dawno znany By było jasne – Pan Profesor jest człowiekiem techniki.
e/ następuje niszczenie nauki, a to On już przeżywał w latach komuny gdy ówczesna władza też jak ta mówiła o konieczności budowy nowej elity. Tamci jeszcze dodawali nowego społeczeństwa wręcz nowego człowieka, ci to dopiero powiedzą.
itd.
Zacząłem się poważnie obawiać o zdrowie Pana Profesora, bo w miarę Jego perory wargi Mu siniały co jak wiadomo jest objawem dysfunkcji krążenia.
Rzecz oczywista, nie miałem najmniejszych szans by cokolwiek w tym potoku słów i kalek pojęciowych i haseł gazetowych podjąć próbę ich zestawienia z rzeczywistością. Wszak choćby w tych przykładowo tu pokazanych sprawach, co prawda dość luźno związanych ze Świętami – warto to zrobić. Niech Państwa nie interesuje rozdygotanie mojego rozmówcy a Jego niby argumentacja.
Ad a – trzeba ślepoty i głuchoty by dziś mówić o eliminacji pamięci o AK
Ad b/ o niszczeniu Muzeum AK – którego nowy szef dr Marek Lasota jest wręcz zawodowo związany z problematyką, a swą wiedzę i zdolności organizacyjne przećwiczył w IPN-ie – nie da się mówić zachowując szacunek dla faktów.
Ad c/ logicznie i merytorycznie zasadne zmiany organizacyjne w Gdańskich muzeach to działanie na rzecz rozwoju i właściwego bo kompleksowego wypełniania misji tego rodzaju placówki zwłaszcza w tak symbolicznym miejscu.
Ad d/ ręce opadają jeśli Pan Profesor nie zauważa wagi fizykalnych wątpliwości wykazywanych przez zespół naukowców reprezentujących różne dziedziny wiedzy a uznaje to co „ustaliły” komisje od MAK – po te obie polskie. Szczątki rozsiane jeszcze przed brzozą, wydanie komendy odchodzimy i niemożność jej wykonania, zestawienie odporności brzozy z przecinką jaka powstała upadkiem mniejszego samolotu w Lesie Kabackim, brak leja po uderzeniu masy 80 ton w miękki grunt, nie działają na zasoby wiedzy Pana Profesora? . Szanując wiedzę Pana Profesora w Jego specjalności zakładam, że naśmiewanie się z argumentów np. prof. Biniendy, J.Rońdy dr Jorgensena, Berczyńskiego i a także opowieści o przekopywaniu na metr w głąb kompromitują odmową wiedzy. Do tego dodajmy bezprzykładną butę pana dr Laska mówiącego o tym, że nie będzie podejmował dyskusji z amatorami.
Dobre sobie - amatorzy z tytułami oraz pozycjami w świecie i, z których jeden był doradcą Prezydenta USA i ma wysoce specjalistyczne i unikalne narzędzia laboratoryjne oraz interpretacyjne badawcze, pracując na potrzeby Boeninga.
Pan dr Lasek ich lekceważy - jest przy nich ekspertem. Znajmy miarę.
Itd.
Zresztą – można sobie darować licytację na tytuły wolałbym usłyszeć poważne odpowiedzi na pytania techniczne i wskazanie ewentualnych błędów w interpretacji dowodów – takich, jakimi dysponujemy. Nawet w telewizji można zobaczyć serial „Katastrofy w przestworzach” a laik zobaczy czym się różnią metodyki podejścia do wyjaśnienia tragedii.
Ad e/ zdajmy sobie sprawę, że właśnie teraz, po 60 –ciu latach mamy możliwość odbudowy elity i nauki do ich stanu kształtowanego przez wieki w sposób naturalny i mamy szanse przywrócenia ich społecznych funkcji. To lata 50 - te dla potrzeb politycznych zdemolowały elitę naturalną zastępując ją elitą mianowaną drogą politycznego i urzędniczego sterowania finansowaniem i awansowaniem. Elita składająca się z osób pozbawionych nawet najmniejszych ciągot do niezależności nie tylko osądów ale i myśli – to ideał dla systemu.
To właśnie – taką strukturę grupy, którą nazywa się elitą a będącą w istocie korporacją interesów – należy zmienić. To nie tworzenie nowej – znów politycznie uległej grupy opiniodawców a przywrócenie społeczeństwu niezbędnej mu elity działającej jako mózg i serce społeczeństwa. Bez tego o rozwoju nie będzie można myśleć. Im ta rzecz jest oddalana swoistą samoobroną korporacyjną (tak jak się to dzieje w wymiarze sprawiedliwości czy w kwestiach realnej lustracji) – tym gorzej dla wszystkich. Nie tylko dla poszczególnych środowisk, W nauce to całkiem wymierne koszty – np. niezrealizowanych grantów, hamowanie innowacyjnych technologii. Nie patrzmy na piękne deklaracje, a na fakty.
Nie chcąc ryzykować zawałem Pana Profesora, faktycznie się śpiesząc w tej sytuacji kompletnie przypadkowego spotkania i wiedząc, że tego rodzaje dywagacje na chodniku są bez szans na poważne traktowanie dyskusji – nie rozwijałem rozmowy.
Na to usłyszałem dobijające: „Wy pisiory właśnie tak unikacie dyskusji”. Pomijam, że do PiS- u nie należę.
Naprawdę ? Tylko jedno na to powiem – i dlatego ten tekst piszę ku rozwadze PT odbiorcy. Słyszał ktoś kiedykolwiek odpowiedź choćby tylko w tych pokazanych tu przykładowych tematach inną jak obrzucanie błotem i używanie argumentacji ad personam?
A rozmowa i poważne traktowanie takich spraw to konieczność.
Cokolwiek by nie mówić, Pan Profesor mnie jednak zaskoczył, choć mam swą teorię na temat tak gwałtownej wręcz doktrynalnej Jego reakcji na proste i okazjonalne życzenia i nie przyłączenia się do oczekiwania by było jak było.
Oby nie było.
Przypuszczeń tych nie rozwijam – gdyż tu pokazuję jakimi meandrami potrafi przemykać myśl i to całkiem poważnego człowieka a nie chcę pokazać.
Nie o personalia tu chodzi zaś monolog mojego nazwijmy Go z przesadą – rozmówcy jest na tyle od jednej sztancy że aż warto go pokazać jako technikę rzucania błotka.
Chyba z braku rzeczowych i logicznych kontrargumentów.
Na bezrybiu i bzdura i kłamstwo i hejt są dobre.