- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 31 sekund.
Skoro już jest dmuchany ogień pod problemem zarobków Prez. Prof. J. Majchrowskiego to jednak chyba warto zwrócić uwagę na sens tej narracji Sens jest – jeden. Można go uznać tylko gdyby owe rozważania potraktować jako element uzupełniający pełnej informacji będącej podstawą dla decyzji wyborczych każdego obywatela. Informacja pełna i przydana wyborcy powinna się składać z wielu – dla mnie o wiele ważniejszych elementów. Wszak sam poziom zarobków nie powinien wywoływać negatywnego odbioru, wręcz uczucia zawiści. Pytanie jest za to w tej sprawie inne – czy są to zarobki osiągane godnie.
Wśród informacji ważnych dla życia publicznego – taka choćby sprawa braku umiejętności rozróżnienia pomiędzy techniką czy wręcz technologią utrzymywania władzy a koniecznością posiadania docelowej wizji roli Miasta – jest naprawdę kluczowa. Dobra wizja procentuje latami i zasobnością wszystkich – czyli jest warta każdych pieniędzy. W tym zakresie musi się przywołać Prezydenta J. Dietla, który swymi prezydenturami można powiedzieć skierował Miasto na zupełnie inne tory na lata. I to pod zaborami czyli przy silnych ograniczeniach prawnych i gospodarczych Koncepcja się liczy – i to działająca już prawie 150 lat J. Dietl miał koncepcję i niezależność myślenia. Dziś niejeden by powiedział – jaki tam On specjalista – lekarz przecież a nie człek od zarządzania/ I proszę!/
U nas niestety myśl nie ma szacunku i akceptacji rzetelnej ceny, w odbiorze społecznym zapłata ma wynikać wprost z czasu spędzonego w pracy – najlepiej przy młotku czy maszynie. To fatalna spuścizna. Z dobrej pracy myśli wynikają przecież – w przypadku rządzących - owocujące polityki – w tym takie pojęcia – jeśli chodzi o sprawy Miasta - jak nawet promocja i podstawy rozwojowe. To chyba jest najważniejsze. Tu fajerwerków nie widzę i dopiero pytam czy te inne etaty nie odbierają Panu Prezydentowi czasu pracy nad tym, za co płacę jako wyborca. Pytać też można czy te inne prace są czymś realnym – choć to akurat powinno już obchodzić tylko tamtych pracodawców a mnie jako mieszkańca może co najwyżej obchodzić – za co w takim razie oni w istocie płacą i czy przypadkiem nie następuje tu uszczuplenie tym moich interesów. Nie ma wątpliwości przecież, że samo posiadanie w kadrze Prezydenta – jest na dzisiejsze warunki kapitalną reklamówką uczelni i może zmieniać jej relacje z warunkami stwarzanymi przez miasto. Może ale nie musi oczywiście
Lista podobnych istotnych informacji jest długa. a w niej kwestia poziomu zarobków wcale nie wydaje mi się być zupełnie pierwszoplanową
Koniec końców tym tematem i liczbami łatwo podekscytować przysłowiowego Kowalskiego, lecz nie wydaje mi się to zbyt dobry kierunek debaty. Można nim łatwo spowodować myślenie, że dobra praca dla społeczności może być wynagradzana byle jak a informacja i budowa perspektyw na lata może być też chałturą „ekspertów” i to nie podlegającą krytycznej ocenie i rzeczowemu odbiorowi. Dziś przecież na porządku dziennym – zwłaszcza choć nie tylko w mniejszych ośrodkach, jest konstruowanie planów czy koncepcji na podstawie tzw. konsultacji społecznych czyli na drodze zbierania informacji od ludzi. To nie jest wtedy proces w którym firma, eksperci wykonują zlecone zadanie a to dopiero podlega krytycznej ocenie społecznej w konsultacjach. Konsultować się powinno produkt, wariant wypracowanej propozycji. Trudno owo odwrócenie roli konsultacji do roli pozyskiwania wartości intelektualnej uznać za wykonie rzetelnej pracy, za którą płaci społeczność. Taką pracę można ewentualnie rozbić na dwa etapy Jeden zbieranie informacji czyli badanie opinii publicznej i drugi wykonanie pracy A konsultować to można gotowy produkt, propozycje
Podobnie w przypadku zarobków Pana Prezydenta nie pytajmy o kwoty tylko o wykonana pracę A to w tym zakresie można mieć poważne wątpliwości zestawiając takie rzeczy jak właściwie w tej skali drobne - wypuszczenie na 70 lat parkingu tuż przy Wawelu (policzył ktoś bilans tego rodzaju decyzji?), sprawę Spalarni czy Podgórek Tynieckich. wypuszczenie sprawy a nawet rozumienia pojęć istotnych funkcji i promocji miasta, podejście do sposobu obsługi turysty – co można by było rozwijać w dłuższą listę, której się jakoś nie podejmuje. A to dla miasta w jego specyfice wygląda na to, że chyba jest zupełnie utopionej w poprawności politycznej i lewackich ciągotkach Przykład? Blokowanie rozwoju Sanktuariów o znaczeniu ogólnoświatowym właśnie jest przeznaczeniem okolicznych terenów pod … pola golfowe. Trzeba jakiejś dozy zacietrzewienia ideologicznego by nie zobaczyć – czy się wierzy czy nie – że tym ruchem podcina się gałąź dobrego interesu.
I za to mam płacić? Nie interesuje mnie nawet – ile. Zawsze to będzie za dużo!
A ludzie – wybierają, bo co prawda zajmą się zarobkami, ale kiwną głową na ale dobry gospodarz To i mamy skutek – chyba dożywotniego na swej funkcji nie tylko prezydenta ale nade wszystko stojących za nim całego grona zainteresowanych brakiem jakichkolwiek zmian
A zarobki? Jeśli należne – to ich wysokość mnie nie obchodzi. Wręcz jestem zainteresowany by pozostawały w proporcji do moich zysków uzyskiwanych dziś i w dalszej perspektywie a co do tego właśnie mam poważne wątpliwości,