- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut.
Oto w przedbiegach został odrzucony projekt muralu przypominającego niejakiego Piotra S. Taką piękną ksywę uzyskał Piotr Skrzynecki od piwniczan – a w innej piosence zwany po prostu Piotrem. Przepadł? A to dlaczego? Skąd urzędnikowi – bo to on jest w tych sprawach decydentem przyszło do głowy, że nie warto choćby w ten sposób przypomnieć tę – na dzisiejsze czasy najważniejsze – jednak ciekawą i wcale nie jednoznaczną postać. Jednego z niewielu, który miał dystans do Wielkich z tytułów i stanowisk, który potrafił zorganizować taką konwencję, w której przez pół wieku działała Piwnica, który swym dystansem i nieraz refleksem – zarażał i jednak tworzył klimat oazy złudzenia wolności słowa.
Można też powiedzieć – który był rodzajem Stańczyka komuny choć – przepraszam Stańczyka – ten miał mądrego i światłego na swe czasy adresata, a nie jakieś zbrodnicze nieraz popłuczyny mianowane elitą. Pod tym względem czasy piwniczan były trudniejsze, ale i były raczej wyzwaniem bardziej dla odwagi niż intelektu.
Z tą odwagą – jak dziś wiemy też nie było też tak znów ciężko, co wykazał Pan Leszek Długosz za co został przez krakówek otoczony kordonem sanitarnym anatemy. Co prawda otrzymał ów kordon od jednych, a od drugich – w tym ode mnie - otrzymał medal szacunku.
Bo – prawda jest najważniejsza.
Przyznaję – nie są to wcale sprawy proste i jednoznaczne Niemniej – Piotr S/ był Piotrem S. i tego nie wolno Mu odbierać. To też dla mnie jest oczywiste Właśnie w imię prawdy , był jej nie skrywać.
Jak w każdym przypadku tak i w tym – i to głównie podnoszę – jest chory sam fakt, że urzędnik (może nie jednoosobowo – ale w sumie urzędnik) ma w sprawie wyboru listy projektów w ogóle dopuszczanych do rozważania przez obywateli, głos swego rodzaju wstępnego wyroku eliminującego. Nawet najbardziej oryginalny którym ludziom mógłby odpowiadać – ma szanse nieistnienia – bo wychyla się od norm Pana urzędnika? Tego wyroki są niezbadane, Autentyk przecież - u konserwatora zabytków kamienica z lat 30-tych z siermiężną nadbudową wykonaną w początkach lat 90-tych, wygrywa jako godny ochrony zabytek modernizmu z położonym nieopodal lecz już prawdziwym zabytkiem z podobnych lat wpisanym na stosowną listę i cytowanym w podręcznikach architektury. Ten sądząc po faktach – jest w ocenie tegoż urzędnika odpowiedzialnego za ochronę zabytków niegodnym czynnej ochrony.
Nie widać gołym okiem na takich przykładach, iż ponad rozsądek staje widzimisię urzędnika i co jeszcze? Kompetencja, polityka – w końcu – interesy?
Piszę wyraźnie - rozumiem konieczność dokonania jakiegoś odsiewu projektów ewidentnie sufitowych. Niemniej – ów urzędnik (czy ich zespół to obojętne) dysponuje pieniędzmi publicznymi – czyli obywatelskimi, każdego z nas, a nie swoimi prywatnymi. Tym samym dokonując selekcji nie może jej prowadzić wedle prywatnego gustu i preferencji – musi mieć jasno sprecyzowaną motywację dla swej decyzji. Im większa wiedza urzędnika tym lepiej, bo gruntowniej i z pominięciem wątpliwości będzie w stanie przedłożyć argumenty motywujące decyzję przyjęcia; lub odrzucenia projektu, danego pomysłu do publicznego głosowania. Trudne, przyznaję, to zadanie – bo zawsze ktoś będzie zadowolony a nieusatysfakcjonowanych będzie co najmniej takie samo jak nie większe grono. Motywacja wiec musi być rzeczowa i trzymająca się kupy – potocznie zwanej logiką. Tu same tytuły nawet najważniejszych i siedzących na bardzo ważnych stołkach – nie mają pierwszeństwa przed kryteriami wśród których zapewne przesłanie myśli i jakość formy muszą pozostać pierwszoplanowymi.
Skoro słychać tylko, że nie i już, bo wynik selekcji nie jest jasno motywowany - to spróbuję dla Państwa, siebie a nawet dla przybliżenia problemu dojść do tego co owemu tajemniczemu (NN) decydentowi mogło. a właściwie powinno przyjść na myśl w zestawianiu możliwej argumentacji a tej, konkretnej sprawie – muralu ukazującego, przypominającego postać Piotra Skrzyneckiego.
Znany a dosłownie wyklęty przez Salon za prawdę – wieloletni Piwniczanin Leszek Długosz co prawda pokazał podskórne oblicze samego kabaretu - to nie oznacza przyjęcia z góry, że cała Piwnica jako przedsięwzięcie – jest do skasowania z pamięci. Była jakąś tam agendą bezpieki z funkcją bezpiecznika upuszczającego parę protestu ludzi w miarę samodzielnie myślących.
Dziś o tej wieloznaczności wiemy i z innych pól i źródeł. Dla mnie się liczy że wiemy i wolałbym by nie było ukrywane. Nie ulega przecież wątpliwości ze dzisiejsze wygibasy Salonu i tzw legend tylko je ośmieszają.
Warto pamiętać o dziś niewyobrażalnej już na szczęście siermiężności życia PRL-lu, co oznaczał rok 1956 – kiedy to Piwnica powstawała i jaką rolę odgrywały być może nawet i spektakle kpin Piotra S z Milicji Kolegiów, Trybuny Ludu, idiotyzmów zarządzeń. Niechby Piotr S. był ukarany przez Kolegium ds. wykroczeń – w trybie pozorowanym – to jednak publiczne wyśpiewanie treści orzeczenia czy trybunka Dymnego – miały swą funkcję rurki podającej tlen dla złapania oddechu.
Nie chcę iść w kierunku względności ocen, niemniej nie da się zaprzeczyć, że Piotr Skrzynecki był postacią i tym bardziej wartą przypomnienia, że Jego znaczenie i pamięć o Nim nie powstała z Jego pism, obrazów, filmów, a dlatego że był tym, kim był, w czasach o których nie wolno zapomnieć właśnie dlatego, by się nie powtórzyły.
Dzisiejsi młodzi – mają legendę – a jest okazja i by mówić o prawdzie.
Dla nich dziś nie do pojęcia.
Dlatego decyzji urzędniczej – nie akceptuję.
Niechby projekt nawet przepadł w publicznym, obywatelskim głosowaniu ale do niego powinien stanąć. Też i dlatego, że jego kształt plastyczny jest godzien pokazania bo w moim odbiorze jest o klasy lepszy niż standard w malunkach muralowych.
Bezwzględnie zaś oczekuję wyjaśnienia dlaczego ów projekt został wyeliminowany na wstępie. Konkretnie jakie racje zadecydowały o szlabanie. Cóż w nim było tak niedobrego – że aż przepadł. Bo nie odpowiada gustom urzędnika czy Komisji?
Mało tego – właśnie biorąc pod uwagę to, co w Piwnicy działo się dobrego i złego – powinien chyba też powstać mural przypominający postać Leszka Długosza jako symbolu magii klimatu Krakowa. Może mówmy równolegle o czymś na kształt piwnicznego malunku z garderoby Solskiego albo jeszcze lepiej Sichulskiego z Jamy Michalika. Można też sformułować pytanie – chyba ważne z punktu widzenia promocji Miasta, czy pamięć o Piotrze S. ma istnieć i czy nie jest ona częścią tej promocji. Jeśli niewłaściwą – to proszę mi pokazać równie nośną i użyteczną do pokazania złożoności wywołanych tamtymi czasami.
Dla czasów naszych dziadków była legenda Zielonego Balonika – dlaczego pamięć o Piwnicy ma zostać odłożona na półkę? Zielony Balonik miał za plecami zaborcę i dulszczyznę. Piwnica też nie była wolna od takich problemów.
Krakówek – jak Dulska – coś znaczy – i warto to pokazać, byleby to znaczenie nie utrwalało kłamstwa. I tylko o to warto zadbać Nie moja to już rola – mówię tylko o konieczności pamiętania i o prawdzie i o legendzie Piwnicy, a z nią i o Piotrze co to mu z brody kapie łza 45 % - wa.
Jak już napisałem wyżej pamięć o Piotrze nie zaginie. Natomiast o tych „ważnych” urzędnikach za kilkadziesiąt lat przysłowiowy piesek z kulawą nogą nie będzie pamiętał.