- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 8 minut i 35 sekund.
A to problem z wjazdówkami dla grona, a to jakieś zezwolenie – w efekcie na budowę - za to wydane osobiście a dotyczące ślepej uliczki na Zabłociu – sprawa sprzed lat – o Motelu Krak już nie wspominam choć również i w nim był wątek wyborczy. A z nim z kolei się wiąże upór dla lokalizacji parkingu P&R na dość egzotycznym i trudnym terenem ślimaka zejścia z ul Bronowickiej zamiast na lezący nieopodal a dogodniejszym miejscu po tymmotelu. Jak nie tak, to inaczej. Pojawiło się jakieś dobre słowo w sprawie zarobków, a to Gibała podgryza, co staje się już nudną rutyną.
O Olendrach na razie nie wspominam bo ludzie są skłonni sprawę widzieć jako jak najbardziej pozytywne działanie. Skąd w końcu mają mieć rozeznanie w obustronnych – co istotne – argumentach, skoro cały czas leje się tylko jednostronna narracja za to bez możliwości nawet zamieszczania sprostowań. Wie to ktoś? Ludzie widzą sprawę tylko jako efekt wojny personalnej dwóch tetryków a podejmowane działania mają za pozytywne, choć w istocie wcale takimi być nie muszą. W mojej ocenie jest to sprawa o tyle klasyczna, że dająca się umieścić w cyklu przewrotnego a nawet bym powiedział cynicznego czynienia zła pod pozorami dobra. W końcu i w tej sprawie obowiązuje hasło „ratujemy”, choć nie pada ani pytanie jak powstał stan, który trzeba ratować, kto i po co (co jest w istocie kluczowe) i czym go spowodował a w końcu przed kim i co, trzeba ratować. Jednostronna narracja pokazuje tylko jedną stronę medalu, a skrywa – nie wykluczone istotę jego rewersu. W tym wszystkim pojawia się też nawet zapowiedź rozwiązań siłowych. Tak – bo cała gra była poprowadzona też i po to, by takowe rozwiązania siłowe nie spotkały się z powszechnym oporem. Jak nie tak to owak. To w przeszłości już było – ludzie zostali doprowadzeni do akceptacji rozwiązań siłowych.
Skoro nikt nic nie wie – to lepiej już zrobić porządek.
Takie to sobie gry ideowo- polityczne.
Na tle tych tu tylko przykładowo wymienionych spraw, przewija się nutka – będzie – czy nie będzie Profesor kandydował? Owo w istocie retoryczne pytanie, ma znaną odpowiedź. Nawet gdyby nie chciał, to cała baza, na której stoi maszyna utrzymywania władzy dla jej posiadania, do tego za nic nie dopuści. Kalka z Dobczyc. Po to tez są utrwalane ponad partyjne interesy. Jak? Wieścią gminną, medialnym naciskiem i propagowaniem przekonania, że jakby co, to nie ma z kim przegrać. Nawet onegdajsza opowieść o takim, co tu by musiał chyba po pijaku zakonnicę w ciąży przejechać na pasach – nie uruchamia wyobraźni. Ta powinna podpowiadać, iż w dzisiejszych czasach, istnieją jacyś udatni konkurenci. Są a nie ma Ich w mediach - tam nie istnieją. Są ale o nich się nie mówi.
Dla szarego człowieka, liczą się takie rzeczy jak pandemonium komunikacyjne i coraz to światlejsze umilacze (czyli utrudniacze) życia w postaci administracyjnie generowanych (a jakże – ku szczęśliwości) zakazów. To taki samorząd opresyjny i tak go ludzie są gotowi widzieć. Racjonalnie czy nie – to inna rzecz, też tak naprawdę nie rozważana, To są problemy życiowe, a nie gra w salonowca a za taki ma szary człowiek problemy zawodowych już to radnych czy prezydentów. Zakazy a to używania paliw stałych (byle zima była lekka) nonsensy z parkowaniem, ciągłe zmiany w komunikacji, zamknięcie miasta dla poręcznej, potrzebnej i łatwej komunikacji busami, śmieci czy Spopielarnię nie wspominając itp. mówią sobą dla mieszkańca; a cóż mnie to wszystko obchodzi. To problem tych chłopców w ich magistrackiej i partyjnej piaskownicy. Jak będzie tak będzie jak będzie a ja szaraczek na to nie mam wpływu – taki już mój los. Co najwyżej jak będę tylko mógł – spakuję się może gdzie indziej będzie lepiej. A i tam choć grożą goście z pasami wybuchowymi – to i tak mam jeszcze może jakieś szanse. Wrócę napakowany i wtedy nawet jak ci będą sobie nadal dokazywali – to będę ich miał tam, gdzie poziom mojej kasy nie będzie pozwalał im sięgać. Co prawda i to jest złudzeniem – jako że siła demolki urzędniczej jest silna i na dziś kompletnie nieodpowiedzialna Nie ma takiej kasy której urzędnik by powodowanym stratami nie mógł wykończyć
Matnia – bezradność ?
O co tu chodzi ?
Otóż – taka konkluzja zwykłego obywatela, dla włodarzy nawykłych do swej roli trwałego, ponadpartyjnego a więc i pozbawionego realnej odpowiedzialności, panującego jest bezcenna. Jest celem najważniejszym dla osiadłych we władzy Bez względu na barwy oni już mają swoje ciepełko, a że góra coś chce zmieniać? Jej problem Edukacja/ Proszę bardzo – można tylko ludzi rozochocić a przy okazji pozbyć się mało spolegliwego Dyrektora. Że robi wspaniałą robotę? Dla kogo wspaniałą dla tego wspaniałą. Wychyla się – dramat.
Niemożliwe?
Popatrzmy na sprawę, tych manewrów przedwyborczych, z innej perspektywy.
Z punktu widzenia interesów, w tym i interesu naszego – mieszkańców. Jeśli ten nam pokaże konieczność dokonania zmiany – to nie tylko uzyskamy przekonanie czego mamy oczekiwać od tego kogoś nowego i jego ekipy, lecz i dojdziemy do wniosku co możemy zrobić. Uświadomimy sobie może czy i to na ile obojętność wyborcza i obywatelska jest racjonalna a na ile samobójcza.
Za każdą z tu wymienionych, a także i tych tu nie poruszonych spraw, stoi zawsze cały zestaw interesów. I trudno to uznać za złe, jako ze to naturalny stan rzeczy Z naszego punktu widzenia zestawienie tych – byle kompletnie ujawnionych – nacisków pozwoli na własną ocenę tego, jak w tym wszystkim wyglądają nasze oczekiwania i potrzeby, Bez minimum zainteresowania tymi rzeczami i bez jawności informacji, stajemy bezradni i nie walcząc o swoje, godzimy się na rolę przedmiotów w tej grze porównań. Nasze racje mogą być potraktowane jako nieistniejące lub co gorsza przeszkadzające i wtedy się nie dziwmy
W naszych przykładach - powiedzmy w sprawie zezwolenia na Zabłociu mamy zestawione racje inwestora, miasta, wtedy kandydata na Prezydenta i nasze jako ogółu a w tym mieszkańców bezpośrednio zainteresowanych. Czy racje te muszą pozostawać w sprzeczności? Eksponuje się tylko mało chwalebną sprawę ewentualnego powiązania wpłaty na kampanię (zauważmy – każdemu wolno wpłacić jak robi to jawnie a zrobił ) z trybem udzielenia zezwolenia. Jak się to ma do interesu miasta i okolicznych mieszkańców nie mamy informacji. Ujawnia się za to styl podejścia do zarządzania wspólną przestrzenią a to już konkret. Drugi z przykładów – zarobki. Swoje na ten temat nie tak dawno napisałem. Podniecanie publiki kwotami nie uważam za sensowne – za to pytania o możliwość wypełniania obowiązków u trzech pracodawców może obchodzić tylko tych pracodawców. Zwłaszcza, że mówimy o pracy mózgiem w nienormowanym czasie pracy Jednym z tych pracodawców jest każdy z nas – i to ma nas obchodzić i o to się pytajmy Styk interesów Miasta i Pracodawców Pana Prezydenta ani nie jest prosty ani też nie wyjaśniony na tyle by można było mówić o transparentności. A myślę, że warto i trzeba o tym pomyśleć głosząc – dobry gospodarz. Dodając – dla kogo. Nie przesądzam lecz pewności mi brakuje. Nie dla kwot a dla powiązań i możliwych zobowiązań – jak dla mnie warto pomyśleć.
Inna sprawa.
Totalny zakaz używania paliw stałych. Przy EC Łęgu działającym nie na czym innym a właśnie na węglu (wiem – łatwiej opanować, ale dodajmy straty przesyłowe) i wpychanie go w rolę „ekologicznego” monopolisty, trudno racjonalnie umiejscowić wprowadzenie zakazu pomiędzy jego zbawiennym wpływem na zjawisko smogu a gospodarczymi i życiowymi problemami oraz potrzebami mieszkańców. W imię doktryny i jednak parcjalnym, choć liczbowo nie wiem czy wykazanym, wpływie np. kominków na smog, trzeba zobaczyć brak równowagi pomiędzy racjami gospodarczymi a środowiskowymi
Poprawne politycznie i zgodne z impetem nacisków tzw ekologów to jest na pewno, lecz mało co więcej. Szumu – prawie na Europę i splendory. Tyle, że kto na szpicy nie stał nie pojmie co to piedestał – jak napisał bodaj Lec. W tej sprawie – nie samo podejście do chęci zaradzenia szkodliwemu zjawisku – bo reakcja jest konieczna - a wykonanie tegoż podejścia bez dążenia do osiągania tej równowagi - jak dla mnie, mieszkańca, stanowi plamę i dla ekipy i tych radnych in corpore.
Pan Gibała podnosząc swe zarzuty – raczej nie mocuje ich w podobny sposób. Nie pyta o równoważenie rozwoju różnych pól i kierunek jego realizacji. A wystarczy samo pytanie o interes Miasta w związku z jego zobowiązaniami wobec Polaków – co jest bardzo szerokim tematem zawierającym i przewodnictwo, i meleksy i busy i pomniki i Szkoły Wyższe (tak wiem – to nie działka Miasta lecz czy na pewno ma miastu ma być obojętna?) itd.
Następna sprawa Domu i Piłsudskiego – dla mnie jest wręcz papierkiem lakmusowym.
Znów – nie zadawala mnie postawienie sprawy na płaszczyźnie walki dwóch tetryków – gdy w istocie wcale nie jest jednoznaczne kto i jak doprowadził do krytycznej sytuacji. Za to
więźba interesów dziś już została wykazana doświadczeniem udzielenia zezwolenia na budowę molocha biurowo – apartamentowego w bezpośrednim prawie styku z głównym wejściem do Domu. O innych racjach, które tez swego czasu pokazałem, a na które nie ma żadnej odpowiedzi – trudno tu mówić ze względu na miejsce i zasadniczy temat. Bez względu na to jak zostanie sprawa dziś rozwiązana, będzie ona jak dla mnie dla tej ekipy wręcz hańbą – która odbije się wcześniej czy później – nie mam w tym akurat wątpliwości.
Papierek lakmusowy ma to do siebie, że stanowi wskazówkę. Dla mnie wyborczą I to taką definitywną W tej sprawie, jak z przykrością stwierdzam, nie ma barw a wygląda na to że może być zrealizowana jedna – lewacko-biznesowa. Są w tym tyglu mieszane interesy, szermowanie wielkimi słowami, poprawność polityczna i odmowa wiedzy. Stan jest taki, że w tej sprawie wszyscy wiedzą co mają wiedzieć a co jest wtłaczane w obieg przez lata Od czasu nieoczekiwanej przez komunę i postkomunę restytucji ZLP, gdy to wszyscy bez wyjątku Legioniści byli w tym Donu – nie gdzie indziej a to jest dla mnie ważny argument Ten Dom powstał ze składek społecznych dla realizacji konkretnego celu a nie dla Hyde Parku tyle że wojny i komuny nikt nie przewidział. I od tego momentu zaczęła się lawina i używanie możliwości jakie daje posiadanie władzy i układ specjalnej kasty – jak się ostatnio oficjalnie lud dowiedział
A istnienie takiej kubatury, w tym miejscu, o takiej funkcji przeczy myśleniu biznesowemu Znów zapytam o równowagę i rolę pamięci o myśli założycielskiej tego Domu.
Jak sądzę wykazałem w tym tekście – dlaczego uznaję za konieczne powszechne zainteresowanie się obywateli nie tylko głosowaniem ale i realnymi kryteriami wyboru. Myślę też że kąsanie nogawek Prezydenta ma mało istotne znaczenie. O wiele ważniejsze są sprawy które można nazwać brakiem równowagi pomiędzy umiejętnością zarządzania poprzez swoich ludzi a posiadaniem wizji przyszłościowych. Te są w moim odczuciu zupełnie gubione właśnie bieżącymi reakcjami sytuacyjnymi a te biznes w tym deweloperka akurat potrafią działać małymi nawet kroczkami ale do swojego celu.
Mojego jako mieszkańca nie widzę
Dlatego będę szukał i popierał takiego kandydata – i to na każde stanowisko u którego zobaczę realne zrozumienie i pozytywne podejście to tego, co tu opisałem.
Wierzę że tacy kandydaci są. A tylko medialnie ich nie ma, Dlaczego nie ma ?
Wystarczy popatrzeć na strukturę własnościową mediów choć ponoć wierzono przez lata że biznes nie ma narodowości.
Wystarczy więc zaglądać do mediów niezależnych a i te informacje sobie weryfikować jak się da. Trudne, wymaga wysiłku, ale innej drogi nie ma. Chyba że chcemy by było jak było ale wtedy narzekanie jest irracjonalne.