- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 10 minut.
Pozwolę sobie na dodanie swoich trzech groszy w sprawie Puszczy Białowieskiej a także obrad nad jej problemem Bardzo Ważnych Osób z całego świata Widać doskonale zorientowanych w temacie (np. Angola, Finlandia, Portugalia itd.) a z nich chyba tylko niektórzy widzieli Puszczę na własne oczy, lub z uwagą było skłonnych usłyszeć opowieść o stanie faktycznym. Raczej jednak wygląda na to, że obradujący byli po wrażeniem opierających tego, co im aktywiści podawali do wierzenia. Tym razem - perspektywa hekatomby Puszczy i nacisk poprawności ekologicznej, to sprawdzone narzędzia w tym towarzystwie.
Przypuszczam, iż wielu z obradujących, a w efekcie podejmujących - a jakże – uchwałę dowiedziało się o istnieniu Puszczy nie tak dawno, i jak to w tych kręgach nie jest rzadkością byli dobrze wyposażeni w wiedzę jedynie tylko właściwie słuszną.
Jednostronność w obradach nie przeszkadza – w decyzjach też. Wręcz je ułatwia
Te moje grosze – to będą konieczne stwierdzenia i proste pytania. Sądzę, iż warto się nad nimi nie tylko zastanowić, ale co ważne, podjąć trud wyrobienia sobie własnej opinii w tych sprawach po wzięciu pod uwagę tych, które pokażę w najprostszej nawet formie.
Zacznę może od pytania, które zawsze stawiam. Brzmi ono - kto to jest ekolog. Warto do tego się odnieść – mówiąc – my ekolodzy – cokolwiek pokazujemy, chcemy, mówimy.
Osoby używające tego miana z reguły odpowiadają – jak to kto? – to dbający o przyrodę, o środowisko Ekolodzy protestują, żądają, wymagają. Od tego są. Naprawdę?
Skoro dbam na przykład o zdrowie – czy to oznacza, że jestem kimś kto może się wypowiadać i wywierać nacisk na lekarza w jego decyzjach medycznych? W rzeczywistości przecież dbam – gdy słucham porad lekarza, dietetyka, fizykoterapeuty i z nimi współpracuję. Rozważam i próbuję zrozumieć to co do mnie mówią. Współpracuję też dostarczając informacji i zadając pytania. Dziś –jakże łatwo wdusić neo-Dulskim wizję jak strasznie coś szkodzi albo stuprocentowo leczy. Co tam prawda i wiedza, Oni wiedzą bo usłyszeli, zasłyszeli, jedna pani powiedziała. Zamianowany ekspert powiedział. Czy to się trzyma zdrowego rozsądku – mniej ważna. Na tym żyje wszak dziś reklama samych cudowności i technik unikania czyhających zagrożeń. Pełno jest w reklamach gości w kitlach i mówiących – my – lekarze polecamy. Zastanówmy się. By operować w jakiejś dziedzinie wiedzy, musi się mieć oparcie w jakiejś jej podstawowej bazie pojęciowej i informacyjnej Piętnastu się skrzyknie lub zostanie skrzykniętych, bo wbito łopatę, modraszek bywa, że jest widziany (albo i tylko może być) – i już są ekologami?
Czy to jednak oznacza, że wszystko ma zostać tylko w rękach fachowców? Oczywiście, że nie. Pozostaje obszar działań obywatelskich, Niezwykle ważnych. I tak - broniąc swego środowiska mam prawo zadawać pytania i domagać się odpowiedzi oraz wyjaśnień. Nie interesuje mnie sama formalna tytulatura fachowców i decydentów, a raczej uzyskanie wyjaśnień i jakość udzielanych odpowiedzi, Te oparte na samym autorytecie nie powinny zadawalać wręcz są świadectwem braków w argumentacji. Ważne jednak, by w tych relacjach nie przekraczać swych ról. W swym tradycyjnym rozumieniu – ekolog to biolog zajmujący się relacjami organizmów z otoczeniem, w miejscu ich życia (gr. oikos – dom), badający ich wzajemnie relacje i wzajemne oddziaływania. Jeśli to przyjąć – to uznajmy to widzimy, że używanie określenia ekolog do społecznika zajmującego się stanem środowiska naturalnego – jest szalbierstwem, nadużyciem. Można ewentualnie powiedzieć, iż w dzisiejszym rozumieniu i w obecnej rzeczywistości – środowiskiem człowieka nie jest tylko przyroda, lecz i to co człowieka otacza w związku z jego działalnością, łącznie z warunkami społecznymi. Wtedy jednak musi się uznać prawo do wypowiadania się w sprawach tych relacji, ale w obrębie stosownej wiedzy i pytań społecznych - nawet wyrażanych przez laika. Konsekwentnie musimy przyjąć, ze nawet najbardziej zaangażowany działacz społeczny lub lobbysta zajmujący się sprawami tak szeroko rozumianego (a tak trzeba) środowiska – tylko samozwańczo może się nazywać ekologiem Już szybciej niech się nazywa ekologistą (to onegdaj próbowała wprowadzić w obieg Federacja Zielonych, co uważam za bardzo właściwe – lobbysta na rzecz środowiska) albo wprost – działaczem na rzecz środowiska
Jeszcze w roku 1980 – z braku doświadczeń i wtedy jednak wiedzy – zakładaliśmy Polski Klub, który właśnie nazwaliśmy Ekologicznym .Skutek pomieszania pojęć i żerowania na nim więźby interesów politycznych, a w tym społecznych, a także po prostu gospodarczych, też działań lobbystów– jest taki, że praktycznie wszyscy założyciele tej struktury porzucili ją w tej formule. Myśleliśmy o społecznym wpływie na kształtowanie relacji pomiędzy gospodarką, etyką, ekonomią a środowiskiem. Dążenie do przyjaznych dla środowiska i człowieka relacji pomiędzy gospodarka w wymogami środowiska uważaliśmy za coś co jako technicy możemy zrobić dla środowiska. Dlatego interdyscyplinarność była dla nas bardzo istotną wartością. Jeśli wypowiadaliśmy opinie to tylko w oparciu o niezależne informacje fachowców z danej dziedzinie. Każda opinia miała swą fachową podbudowę – bez nie bo nie i już. Dziś nie wiedzieć czemu - władza w ramach „otwartości” „konsultacji” myli (albo tak jej wygodnie) - podkreślam – ważną rolę społeczną NGO ze statusem fachowców i dopuszcza by stawali oni w kontaktach z Nimi i ze społeczeństwem w pozycji wyroczni, z którą się nie dyskutuje. Gdy ktoś jest ekspertem – pytań się nie boi i odpowiada na nie lub wprost mówi – nie wiem. Sądzę, że myli się te rzeczy po prostu dla wygody - rządzenia Łatwiej wszak zlekceważyć opinie laików, niż pozytywnie odpowiedzieć na oczekiwania społeczne i podjąć trud rzeczywistego dialogu. Z drugiej strony łatwiej przyjąć pozę protestującego totalnego – niż podjąć trud analizy, zrozumienia i dyskusji nad argumentami fachowców
Oczywiście fachowość i społecznikostwo – w tych sprawach się przenikają – i to jest wręcz ożywcze. Pozwala na najlepsze formułowanie pytań, nawet tych fachowych opartych o różne dziedziny wiedzy i życia. Pomaga w proponowaniu rozwiązań najbardziej właściwych. Prowadzi do uzyskiwania racjonalnej równowagi pomiędzy wymaganiami środowiska i gospodarki Czyli do odpowiedzialnie zrównoważonego rozwoju wymaganego zresztą prawem
To pierwsze pokazane tu zagadnienie, cóż to za figura ten ekolog - tylko pozornie dotyczy nazewnictwa. Pozwoliłem sobie opisać je nieco szerzej – jako, że to - mam nadzieję –już uprości pokazanie, z jakim nonsensem mamy do czynienia, gdy to konkretną sprawą – tu – Puszczy, zajmuje się szacowne międzynarodowe gremium działaczy na rzecz ochrony środowiska a wcześniej Zieloni różnej maści. Emocje i poprawność polityczna utartych sloganów zastępują wymianę rzeczowych argumentów. I nie jest inaczej w każdej innej sprawie kontrowersji w sprawach ochrony środowiska
Dodajmy jako drugie. Obowiązująca prawnie zasada zrównoważonego rozwoju, w decyzjach i czynach dotyczących styku działań gospodarczych i dbałości o środowisko, każe zawsze opierać się na najlepszej dostępnej wiedzy i technologii. Ten punkt widzenia każe najpierw sprawę przeanalizować na gruncie najlepszej osiągalnej wiedzy, a potem wdrażać rozwiązania. Nie w oparciu o opinie obiegowe, a tylko z różnych powodów uznane za poprawne. To generuje zupełnie naturalne pytania, na które każdy – i protestujący i podejmujący działania – tu - Jego zdaniem ratujące Puszczę – jest bezwzględnie zobowiązany odpowiedzieć
Czy Zieloni na nie odpowiadają? Zwłaszcza uruchamiając w tej sprawie zapaleńców z całego świata, którym się wydaje, że są radykalni w obronie każdego liścia i igły. Jakie to pytania? Niby proste. Zagadnienia, do których należy się rzeczowo odnieść to; 1/ Czy kornik w Puszczy jest i to w populacji groźnej dla kompleksu leśnego, czy go nie ma 2/ czy jego rozprzestrzenianie zagrażające życiu kolejnych drzew – ma miejsce czy też jest to stabilna sytuacja w tym ekosystemie 3/ Innymi słowy czy dziś Puszcza z tym kornikiem daje sobie radę (czyli czy należy się nim zajmować) czy też 4/ jego działanie musi być zwalczane
W przypadku odpowiedzi – tak, musi się Puszczy udzielić pomocy – pytania te w ich końcowej formie można przekształcić na inne. Skoro Puszcza ma być pozostawiona sama sobie i ma trwać jak eksponat biologiczny, to czy gdyby w niej wybuchł pożar, to należy go gasić czy nie. Idąc tym tokiem wyobraźmy sobie, że Minister nic nie robi i (zgodnie z Jego posiadaną wiedzą) Puszcza zaczyna zanikać. Ma prawo dziś słuchać protestujących? Minister Szyszko pokazuje publicznie dokumentację w tej sprawie. Tzw ekolodzy – nie widzę
I druga porządkująca uwaga dotycząca już samej Puszczy Białowieskiej
Pra-las, ze swym bogactwem gatunków i wielkością obszaru, sam – nawet w przypadku kataklizmów sił natury czy chorób był w stanie sobie poradzić. Mało tego – siły natury natychmiast uruchamiały zwiększona populację wrogów tu np. kornika itd. Jako, że natua jest samoregulującą maszynerią – ale tylko dotąd dopóki kolejne populacje i gatunki nie zanikały a na ich miejsce nie pojawiały się nowe. Wzrost i zanikanie gatunków to nie jest wynalazek człowieka – człowiek tylko w tym wszystkim stał się ze swoją techniką i technologiami – nowym elementem. Pojawił się nie jako margines i to wobec przyrody, która już przestała być wszechogarniającą a zatem samoregulującym się układem. Jeszcze do niedawna sądzono przecież – ze przyroda z każdym śmieciem sobie poradzi i w związku z tym wszystko można wyrzucić do potoku i do lasu. Dawno temu – jako zaprzeczenie – i początek innego praktycznego myślenia w tym zakresie pojawiło się pojęcie ekorozwoju Dawne dzieje. Dziś człowiek musi być odpowiedzialny za to co go otacza, a wiara w samoregulującą się moc przyrody jest nie tylko świadectwem braków wiedzy ale i w myśl prawa – przestępstwem. Puszcza Białowieska ma dużą ale ograniczoną powierzchnię. Puszcza dziś żyje, a otacza ją dookoła coraz boleśniej środowisko współczesnej cywilizacji. Przyroda też nie zna pojęcia granic obszarów wyznaczonych administracyjnie. To czyni, że Puszcza jest rodzajem naturalnego muzeum, a w tym zasoby wymagają wspomagania działaniami konserwatorskimi – tak je nazwijmy. Ostatnie lata wręcz lawinowego wzrostu obumierania drzew w Puszczy – co Pan Minister pokazuje na podstawie swojej wiedzy i informacji służb z których korzysta – zmusiły Go do działania. Na gruncie wiedzy, a nie z sufitu. Działania tu konkretnie kornika – wymagały pilnie działań sanacyjnych. Podjął je Minister, który jest leśnikiem – profesorem tej dziedziny wiedzy. I podjął nie sam, a ze swym otoczeniem. Mówimy o opinii fachowej i o działaniach odpowiedzialnych
Odwołując się do tego co napisałem na początku – należałby usłyszeć argumentację dowodzącą, iż np. to nie kornik zabija te drzewa a pozostawienie obumarłych obszarów Puszczy jej nie zaszkodzi. Skoro jednak szacowne gremium międzynarodowe podjęło decyzje negujące, blokujące działania Pana Ministra – to należałoby usłyszeć dlaczego to On czyni źle. Jaka wiedza upoważnia do podjęcia podobnych decyzji przez gremium, które je podjęło
Po tym co zostało napisane tylko już puentując absurdalność sytuacji przypomnijmy, że po pierwsze – za decyzją idzie odpowiedzialność
Jaka jest odpowiedzialność gremium obradującego pod naciskiem „ekologów” a jaka jest już konkretna odpowiedzialność Ministra ? Czy ktokolwiek w gremium podejmującego Uchwałę przejmie na siebie Jego odpowiedzialność za stan Puszczy?
Co uchwalono? Też warto wiedzieć
Uchwalono zakaz wycinki sanitarnej. Na zdrowie kornika – i niech Minister poczeka ten rok z kawałkiem (do grudnia 2018). I kto wtedy będzie i ważne jak jakimi środkami – ratował Puszczę? Z wykresów, które pokazuje Pan Minister na podstawie danych też i innych służb wynika, że mamy do czynienia z lawiną, nie incydentem. Nikt tym danym nie zaprzecza – a Minister ma czekać. Na co? Na wyniki działania Komisji Ekspertów.
Jako przejęty stanem środowiska i doceniający istnienie, zachowanie Puszczy chciałbym wiedzieć jakie dane i skąd wzięte, mieli protestujący i podejmujący uchwałę.
Otóż się okazuje, że tak naprawdę Oni tego nie wiedzą, sami się przyznają i nie podejmują polemiki z Ministrem na dane. Dane dopiero ma wydać cytuję – owa Komisja Ekspercka. Warto więc zapytać, kto i jak ową Komisję powoła, kto zostanie ogłoszony ekspertem, kto ją będzie finansował i jak będzie fachowo recenzowany jej raport Ten ma być gotowy do grudnia 2018 i do tej pory kornik ma mieć luz.
Kto tu dba o środowisko, w tym, o Puszczę ?
I na koniec coś co znalazłem jako i wyjaśnienie sytuacji i jako moment wręcz humorystyczny
Otóż autor tekstu publicystycznego w (Dz.P z 06.07.17) pisze, co cytuję dosłownie .. To wielkie zwycięstwo ekologów i porażka ministra Szyszki. Decyzja UNESCO nie ma skutków prawnych, ale jest czytelnym sygnałem dla polskiego rządu komentował ocierając łzy radości (kto?) Adam Wajrak Czyli po prostu autor artykułu.
Sam się rozpłakał Samo rozpłakał – a może samozaorał.
I odsłonił Tu ich boli.
W świetle tego co wcześniej – zapytam – jakich to ekologów jest zwycięstwo i czy chodzi tu o Puszczę czy o otwarcie następnego pola do szczucia (jak chyba wykazałem bez racjonalnych podstaw) - tu UNESCO na Polski Rząd W tym przypadku na Ministra podejmującego działania sanacyjne i mówiąc językiem muzealników – rewitalizujące wobec Puszczy Szczucia bez podejmowania odpowiedzialności, bez posiadania podstaw merytorycznych (raport, czyli rzeczowa informacja – za rok z hakiem) byle by na odlew i na forum. To ćwiczymy na wielu polach, By było jak było. A jak było w Puszczy – nie miejsce przypominać
Wprost zapytam Pana co to się rozpłakał – czy gdy za rok Minister pokaże następny słupek w swym wykresie ilości drzew – kikutów po rozprzestrzenieniu się kornika, będzie się śmiał czy podejmie odpowiedzialność KARNĄ za współudział w zniszczeniu kolejnych hektarów Puszczy
Przypomnę działania poprzedników – z zezwoleniami na budowę – Wtedy o protestach „Ekologów” trudno było usłyszeć.
Za to mogę powiedzieć – od lat przejmuje mnie stan i sprawy środowiska naturalnego i dlatego napisałem ten tekst. Wolałbym (jak to w okolicach Krakowa często mówią najwolałbym) bowiem by Puszczę po roku z hakiem dało się restytuować. Lub inaczej Skoro „decyzja” nie ma mocy zobowiązującej – by dla ratowania Puszczy Pan Minister skrzętnie i głęboko ją pieczołowicie złożył w segregatorze okrągłym To taka nazwa urządzenia pod każdym biurkiem używana w języku urzędniczym
Mam nadzieję w tych, którzy uznają jednak wagę Ustawy .. O Zdrowym Rozsądku.
Choć tych coraz mniej – bo trzeba już mieć odwagę wobec nawały ogłupienia poprawnością polityczną.