- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 51 sekund.
Jakaś endemiczna – ale jednak grupa - najpoważniej w świecie i to ujawniając swe – jak to by nazwać – przekonania – na piśmie, oficjalnie, chcąc wzbudzić ruchawkę i porwać tłumy protestuje przeciw lokalizacji i budowie pomnika AK. Samo myślenie – porwać tym tłumny protest świadczy o oderwaniu od rzeczywistości, ale to nie mój problem. To się da leczyć – lecz tylko przed lustrem. Można sprawą się w ogóle nie zajmować albo skwitować ją krótko – mówią to osoby, których zestaw środków w parciu na powrót do spijania śmietanki kosztem innych, kończy się na sięganiu po przeróżne emocje i metody bujania.
Byle kogoś złowić na cokolwiek. W końcu interesy rozwijane przez ostatnie nie lata a dziesięciolecia są realnie zagrożone. Tu nie liczba osób a kasa i poparcie interesów z zewnątrz się liczy. To warto wiedzieć. Wyjałowienie z innych pomysłów ponad burdę, blokady i krzyk o rzekomo zagrożonej praworządności jest oczywiste. Innych pomysłów na lekarstwo. Oczywiście ów krzyk współgra z interesami dojących do tej pory bezkarnie Polską gospodarkę i aktywa – to i nikt w tz UE nie sili się nawet na sprawdzenie prawdziwości podstaw owej histerii. Choćby tylko z tego powodu aż się prosi pytanie o znaczenie i słowa Unia i Europejska. Unia to wzajemne porozumienie równoprawnych podmiotów (ejże? – tu ewidentnie są jak u Orwella – równi i równiejsi) Europa to pojęcie geograficzne a nie polityczne. Zainteresowani gotowaniem w polskim kociołku nawet nie są w stanie zauważyć, że na tych emocjach i interesach opiera się gruntu ademokratyczna obrona - rzekomo - zagrożonej demokracji. W tej strasznej Polsce w której Naród miał czelność wybrać nie wybrańców a swój interes. Zaiste straszne i oburzające, Demokratycznie jak najbardziej.
Ta sama postawa, logika trwa już ciurkiem dwa lata. Z nią na szczęście –u tzw. opozycji idzie w parze – wręcz perfekcyjna umiejętność strzelania sobie samemu goli. Wzbudzając kolejne takie problemy jak ten z pomnikiem - najwyraźniej osoby te liczą na – racjonalne ich zdaniem - okoliczności. Fakt - spora część ludzi w Polsce była i jest genetycznie związana ze strażnikami odrzuconego szczepu myślenia o nazwie komunizm. Także można liczyć na to, że niebagatelna liczba – zwłaszcza ludzi półkształconych przez szkolnictwo ostatnich lat, historii nie zna lub zna ją tylko z opowieści dziwnej treści. W sumie – wielcy stratedzy opozycji zapewne oceniają, że jakieś szanse jednak w takich iventach – są. Takie tuzy jak pani Janda czy panowie Stuhrowie a także nawet tzw legendy Solidarności i autorytety Kościoła i Nauki ich w tym upewniają. Mają jakieś inne pomysły? Dziwą się że ten Naród znów ich nie słucha. A Oni są tacy mądrzy, tacy europejscy jak niejeden miłośnik poklepywania po ramieniu w PE. Też i w tym kontekście nieco (ale ze względu na format = tylko nieco) mnie dziwi mariaż tych ludzi z dość dziwnym zbiorowiskiem osób kombinatorów, finansowych dłużników alimentacyjnych, gości z wyrokami i z knajackim językiem – ale widać taka to sfera kulturowa. Inni – z rzeczywistym a nie nadmuchanym autorytetem do nich nie lgną. Czy można się dziwić że ludzie nie zbyt ochoczo nabierają się na awangardowe i rzekomo kontrowersyjne (w istocie chamskie i przestępcze) spektakle, protesty z knajackim językiem) wydarzenia i wrzaski w Parlamencie tylko kalające jego powagę i cywilizowane formy zachowań? Do tych ostatnich zaliczam odzywkę skierowaną do Prezesa J. Kaczyńskiego – zadzwoń do brata. Choćby z tego powodu iż a takimi parlamentarzystami nie da się nic zbudować i nie wolno nawet z nimi poważnie rozmawiać. Określenie Buszmen obrażał by ten lud.
Taką sobie wybrali drogę do popularności i rządu dusz. Samobój to też wybór.
Jednak skoro przyjąć, że podobne nadzieje nie są niestety bezzasadne. to może warto w tej konkretnej sprawie – pomnika AK - powiedzieć co następuje:
A/ Armia Krajowa była – w skrócie mówiąc – w okresie okupacji niemieckiej regularną armią Państwa Podziemnego toczącego wojnę obronną z okupantem, a właściwie, należało by powiedzieć z okupantem i z wrogiem za plecami. Obaj wrogowie byli zbrojni – i to była wojna, a nie manewry. Lała się krew.
B/ Armia Krajowa – z racji struktury - miała swe zadania i reakcje bojowe, a także jednostki dyscyplinujące żołnierzy. Ci, zanim stali się żołnierzami też i dla bezpieczeństwa samej Armii z natury konspiracyjnej – przechodzili bo przechodzić musieli nie tylko szkolenie ale i sprawdzanie postaw. W odróżnieniu od innych zgrupowań – które tego elementu – dla skuteczności działania – ochrony przed wejściem w ich struktury ludzi z marginesu - po prostu bandytów – nie miały zbyt dobrze ukształtowanego. Tym samym określenie AK jako bandytów – jest czystą propagandą antypolską.
Tak, bo powtórzymy – AK była Armią, strukturą w Państwie Podziemnym. Czegoś takiego nie było nigdzie indziej.
C/ Armia Krajowa z zasady miała na względzie Bóg Honor i Ojczyznę czyli w skrócie - orientację prawicową, Stąd – po wojnie – żołnierze AK trafiali jako wrogowie lewicy i okupanta sowieckiego – do kazamatów UB, gdzie byli męczeni i mordowani. Tematu nie ma potrzeby rozwijać. Wystarczy świadectwo niejednego z rotmistrzem Pileckim – że śledztwo na Gestapo i pobyt w Auschwitz to bułka z masłem przy wyczynach funkcjonariuszy UB.
D/ Razem tworzy to prawdę zdania - dzięki żołnierzom AK – mamy przechowane wartości stanowiące podstawę dążenia do wolności, jej przechowania w oparciu o godność każdego człowieka i w odwołaniu się do wiary. Niejeden z katowanych mówił po latach, że gdyby nie wiara – nie wytrzymałby tego piekła. Zgotowanego najczęściej przez sadystów z innych formacji – formalnie – partyzanckich lub wręcz przywleczonych ze wschodu
Jako człowiek i Polak mam największy szacunek dla takich czynów jak Powstania Warszawskiego, Żegoty. Pileckiego – bo to Oni wywalczyli to że nie staliśmy się republiką Sojuza a tylko (niestety) krajem pod okupacją jego mianowanych władców.
To wszystko razem– było i jest fundamentem nienawiści lewaków do pamięci o AK. I nie tylko – do wszelkiej myśli niepodległościowej, innej niż internacjonalizm. By tylko nienawiść – ale ta wciąż przeradza się w czyny wielkich czyli widocznych i małych, prawie niezauważalnych kroków. Tu mówią o zasłanianiu Wawelu jakby ten dla tych wrogów pamięci o Wielkiej Polsce miał jakiekolwiek znaczenie. Zasłonić można ale nie pchłą słonia – chyba że z pozycji mrówki. Mówią o psie – bo trudno nie uznać, iż był pies,, który wzruszył. Lewactwo i interes WOŚP – ma oparcie w automacie przychylności do wzruszenia, nieszczęścia w zdrowiu i tym podobnych rzeczy. To oczywiste odruchy dobra. Ich instrumentalne używanie to po prostu manipulacja. Na nic więcej tych lewaków nie stać oprócz jeszcze szoku żądania legalizacji dewiacji i kazirodctwa.
Nie ma potrzeby chyba przedłużać. W końcu podstawą sukcesów i rozprzestrzeniania się lewactwa jest pozbawienie społeczeństwa jego kodu kulturowego i oparcia w Dekalogu. Te mają być zlikwidowane i zamienione na ubóstwienie materii i kult skuteczności w osiąganiu celów bez względu na zastosowane metody. Celem jest bezrefleksyjna masa klientów przy kasie i urnie.
Chyba jest oczywiste – dlaczego epitety bandyci, zaplute karły reakcji, wstecznicy wrogowie postępu itp. były przez dziesięciolecia stałym narzędziem eliminacji pamięci i czci dla AK i wartości przez nią niesionych. Ostatnio retoryka – jako już zbyt skompromitowana się zmienia, lecz nie ukrywajmy - samo dążenie do tego samego celu nie zostało zaniechane. Lewactwo takiej pamięci i powrotu systemu wartości jako ogólnie obowiązującej normy - nie jest w stanie tolerować. Widać to na każdym kroku. W obronie nazw komunistycznych ulic, w obronie klanów w każdej dziedzinie życia, w realnej walce (przy wzniosłych deklaracjach wsparcia) z pamięcią o II RP. O jej dorobku gospodarczym, wiedzy o ludziach tamtego czasu. Dlaczego AK by miało być od tego wolne? Wystarczy przypomnieć wyboistą drogę powstania Muzeum AK czy utrzymanie organizacji pielęgnujących pamięć o tych sprawach, w ryzach finansowania pod dyktando postępowców – a jakże – internacjonalnych, nie zaściankowych itd. Dziś sprzeciw wobec pamięci, kultywowania tradycji i przenoszenia poszanowania dla Dekalogu – sięga do innych metod.
Na szczęście – ich katalog choć jest spory – to już jawnie ociera się o śmieszność
Któż bowiem jest w stanie poważnie potraktować argument, że bryła pomnika zasłoni Wawel lub też niezłe straszeniem zamachu na pomnik … psa. Pomijam powiązanie słów pomnik i zwierzę w ich istotnym znaczeniu. To oddzielna rzecz warta rozważenia przy całej miłości do przyrody. Czyżby Mickiewicz, Słowacki, Kościuszkom Chopin, itd. – upamiętniani za swe dokonania i dzieła, znaczenie dla losów Narodu, emocjonalnie, w znaczeniu symbolicznym mogli być równani z Misiem Wojtkiem czy psem Dżokiem? Zapewne będą chętni do wylewania krokodylich łez – a ściślej – żółci, byle by nie rozmawiać poważnie nad tym co napisałem – lecz musi się jedno przyznać. Przy całej przepięknej postawie mówiącej o zwierzętach „nasi bracia mniejsi” jak u św. Franciszka, trudno wyprowadzać równoprawność duchową obu bytów. A pomnik to dokument ducha. Bycie bratem w sensie jedności, jako owoców w dziele stworzenia, nie może przemieniać gospodarza w poddanego, a miłości do idei zmienić w sentyment do kwiatka, misia czy psa. Pozycja gospodarza narzuca rzecz jasna obowiązek bycia rozumnym we władaniu a nie bezrozumnym eksploatatorem. Czy więc samo podważenie równości pomiędzy pamięcią o psie i o Armii Krajowej jest aktem niechęci wobec zwierząt? Toć to jako żywo – eko-aberacja. Twierdzę, że używana zupełnie świadomie dla niwelacji dotychczasowego sposobu myślenia o hierarchii wartości. Patrioci na pomnikach jako strażnicy idei – mają być tym samym co sentyment z krainy telenoweli.
Dla każdego zaś – jest to oczywiste – i chyba dlatego jest tak zaciekle atakowana przez lewactwo waga właśnie tego miejsca na taki pomnik. A właśnie to ma być, i musi być, pomnik, pamięć upomnienie, przypomnienie świadectwo ważnego elementu walki z okupantem – nie występującym nigdzie w tej, tak dobrze zorganizowanej formie – poświęcenia życia i też nie zapominajmy – losów ludzkich dla Ojczyzny. Ten pomnik usytuowany pomiędzy dwoma symbolami trwania i wielkości Polski – Wawelem i Skałką ma też lokalizacją ma być i powinien być, ich współczesnym uzupełnieniem W Wawelu mówimy o wiekach i o świadectwie skali rabunków przez kolejnych zaborców i okupantów. W Skałce mamy, przy wszystkich mankamentach – świadectwo wielkości ducha i wkładu Polski do nowoczesnego świata. Tam jest spojrzenie w przeszłość – lecz taką, która nie jest samym sentymentem a dowodem na możliwości ludzi z Polski
Właściwy odbiór pomnika poświęconego AK – tu znajduje swoje miejsce – pomiędzy Wawelem a Skałką.
Dosłownie tam i tylko tam – dla tych już milionów wędrujących pomiędzy Wawelem świadkiem Państwa Polskiego, Skałką – symbolem jego idei i Kazimierzem – miastem - świadkiem Holokaustu, z którym też AK walczyła.
Aktywnie.