Mamy okrutną wojnę na Ukrainie, dramat humanitarny, rolę Polski też osobisty Polaków i wysiłek taki, że państwo trzeszczy. W tym samym czasie, ze strony tejże Unii mamy dalsze, czysto doktrynerskie narzucanie walki z cieniem czyli emisją CO2 – pod postacią „Fit for 55”. I już wiemy, że o realnej pomocy ze strony Unii właściwie można zapomnieć. Taka logika nawet we własnym interesie. Zacietrzewienie i interesy. Ci ludzie naprawdę nie mają pojęcia przed czym stoi nie tylko Ukraina, kraje flanki NATO ale i też mówiąc dosłownie Zachód. Nawet II Wojna, cała lista mordów i słowa Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nic im nie powiedziała.

Najwyraźniej, wybuch wojny urzędnicy UE uznali za wyjątkową okazję do użycia obu spraw jako narzędzi politycznych. W tym przypadku ma to nas skłonić do wyzbycia się nie tylko własnej suwerenności i żywotnych interesów, ale nawet by przyznała, że alogika jest logiką a faule lekceważenia zapisów traktatowych są uprawnione. Polska, dla kasy, ma uznać, że choć ma Konstytucję ale tylko jako prawo jakiegoś landu w państwie Eurokraju z pomysłów urzędników brukselskich. Mimo tego, że nawet coś takiego (na razie) jak Państwo, a za tym i Konstytucja Unii Europejskiej nie istnieją. Są tylko uzurpacje pozatraktatowe.
W tych sprawach postawa wielu – niby - naszych europosłów jest łajdactwem i szkodzeniem Polsce, czym powinien się w końcu i to poważnie zająć Trybunał Stanu. Mówimy o galerii zdrajców szczujących na własną Ojczyznę – w ich slangu Tenkraj. Kto tego nie widzi i wierzy w gimnastyki typu mediów głównego niepolskiego nurtu – jest ślepy i już nic nie uruchomi mu samodzielności w myśleniu.
Wyobrażenie urzędników UE o polityce, o logice, a także ich wiedza rzeczowa, w tym też ta w zakresie faktycznej troski o środowisko bo o tym jest mowa w przypadku „Fit for 55” jest świadectwem braku wiedzy. To każe się zastanowić nad zdolnością do rzetelnego i kompetentnego wypełniania przez nich funkcji. Zwłaszcza w kontekście władzy i funkcji które spełniają takie osoby jak pan Timmermans, twierdzący, że atak na Ukrainę służy przykryciu problemu walki z CO2. Czysta kompromitacja taka jak Bundestagu po wstrząsającym wystąpieniu Prezydenta Ukrainy. Powiedzmy wprost - wbrew obiegowej opinii, można wykazywać i jest to robione, że cała ta walka z CO2 ma słabe podstawy rzeczowe. Tyle, że argumenty strony wskazującej wątłość jeśli nie wprost fałsze podstaw owej dzielnej walki są pomijane.
Niech w końcu to też trafi do entuzjastów doktryny. Podkreślmy wojna to nie Allo! Allo! zaś klika biznesowo-polityczna UE, pod hasłami eko, rozbija Unię od środka.
Nie jest sensowne skarżyć się na kleszcze niszczenia Polski tak łajdacko zakładane przez Unię i jej pomagierów z Tegokraju. Trzeba samemu sięgać po jakąś broń. Pierwszą i dostępną bronią jaką widzę w naszym przypadku, jest logika i wiedza, choć te i tak w tym towarzystwie unijnym nie mają większego albo i żadnego znaczenia. Za to mogą mieć znaczenie dla wyborców tych osób i tylko dlatego to piszę. Robię to też ku pomocy rządzącym, do dziś lekceważących rzeczowe informacje o fikcji tzw ekowalki w obecnej upolitycznionej formie. Lekceważą – bo – autorytety ekowiary unijnej poprawne politycznie mówią, że takowe należy lekceważyć.
A cóż mówi owa wiedza i logika uznana za poprawną, przyjmowana bez rozważenia w zakresie ochrony środowiska, bo „Fit for 55” tego dotyczy.
Poprawnościowe sądy w sprawie ochrony środowiska, opierają się w tej doktrynie na dwóch filarach
Pierwszym jest instrumentalne podejście do twierdzeń o ochronie środowiska, czyli przekręcanie znaczenia, treści słów i zapisów oraz pojęć. Interes środowiska nie ma tu oczywiście żadnego znaczenia – jest tylko nośnym hasłem, opartym na aksjomatach.
Drugim filarem temu służebnym, jest doktryna – można nazwać – ekoreligii właśnie.
Czas wyjaśnić to określenie. To taka nowa świecka tradycja jak golonko na wigilię. Mowa o dogmatach i obrzędach swoistej świeckiej religii opartej na wierze jak każda – na aksjomatach czyli twierdzeniach przyjmowanych bez dyskusji jako prawdy objawione. Komisja Europejska ma tu funkcję swoistej inkwizycji eliminującej nieprawomyślne - nawet dowody. O ile każda religia – opiera się zawsze na aksjomatach odnoszących się do sfery duchowości - o tyle ta neo-eko-religia odwołuje się do celowo wybiórczych i bezkrytycznie (czyli bez dyskusji) przyjmowanych wynikach badań, „badań” i twierdzeń. Te mają rangę dogmatów – „wiedzy”, W sferze empirii jest to nieprofesjonalnym kłamstwem, tyle tylko, ze ubranym w szaty naukowości. O dyskusja z kapłanami nieprawd i półprawd trudno mówić z racji właśnie ich funkcji. Bo wiedzę to może oni i mają ale inne cele.
Jako aksjomaty mamy takie np. twierdzenia, że następuje globalne ocieplenie (czyli odnoszące się do globu jako całości), że jest ono skutkiem emisji tego gazu przez człowieka – i to tylko w Europie itd. Na smog lekarstwem ma być i to wybiórczy zakaz używania paliw stałych. Pomija się i wykpiwa argumenty przeciwne, pochodzące choćby od uznanych za niepoprawnych – naukowców, nie mówiąc nawet o argumentach wypływających ze zdrowego rozsądku. Naukowcy prezentujący swe wyniki czy twierdzenia nie uznane powszechnie za poprawne, są po prostu paleni na „stosie” – zmieniani w pył. Dystrybucja środków finansujących badania, bałwochwalcze i czysto urzędnicze podejście do słów kluczy – otwierających dojście do finansowania, zamknięty system wzajemnych usług recenzenckich i w istocie zmiana funkcji nauki - wystarcza. I to, mówiąc najkrócej, jako mechanizm umożliwia używanie hasła ochrona środowiska w dowolnych celach.
A celem ma niby być troska o środowisko – to na tym się zatrzymajmy.
Dość dawno już powszechnie i zgodnie przyjęto, że podstawą do prawa i za tym zachowania się w zakresie troski o środowisko ma być przestrzeganie i stosowanie zasady zrównoważonego rozwoju. Jest to ogólnie przyjęta i obowiązująca norma – źródło prawa w omawianym zakresie.
Porównajmy co owa zasada mówi z tym, jak wygląda dzisiejsze jej wykonywanie, wskazując, że działanie niezgodne z tak wypracowanymi zasadami wprost szkodzi środowisku, jest nie tylko kłamstwem ale wprost jest działaniem dla interesu lub celu politycznego. Warto od wyjść od przypomnienia owej zasady.
1/ Dla skutecznej ochrony środowiska konieczne jest osiąganie równowagi pomiędzy interesami środowiska i człowieka jako jego elementu.
2/ Priorytet interesu któregokolwiek z tych jest niedopuszczalny
3/ Równowaga ma być osiągana na gruncie najlepszej dostępnej wiedzy i technologii, przy wykorzystaniu do maksimum możliwości lokalnych z równoczesnym uwzględnianiem oglądu globalnego. Działaj lokalnie myśl globalnie to ma być podstawową sprawą metody w działaniach
4/ Równowaga - zrównoważony rozwój - oznacza dążenie nie do stagnacji i powrotu do jaskiń a osiągania rozwoju z zaspakajaniem potrzeb egzystencjalnych człowieka przy dbałości o interesy środowiska. Mowa tu o nie tylko o ochronie gatunkowej przyrody dbaniu o czystość środowiska ale i oszczędności zasobów nieodnawialnych oraz jak najdalej posuniętego wykorzystywaniu zasobów odnawialnych.
5/ Istotną rolę przyznaje się też niedopuszczalności przerzucania skutków obciążania środowiska swoją działalnością na inne podmioty również korzystające z dóbr środowiska (reguła końca rury)
6/ Ocena przyjazności dla środowiska danego rozwiązania technologicznego, produktu, normy prawnej, rozwiązania prawnego itd. – to ważne i pomijane ma bezwzględnie odnosić się do jego oceny w świetle aktualnej najlepszej wiedzy (nie doktryny) w oparciu o najlepszą dostępną technologię oraz pełnego i co ważne – ciągnionego rachunku czyli pełnego bilansu skutków dla środowiska. Ocena ma dotyczyć całego cyklu - od momentu pozyskania surowca, poprzez działanie danego rozwiązania aż po tzw. utylizację odpadu i samego urządzenia czy infrastruktury. Dotyczy to tez rozwiązań prawnych i ekonomicznych nie tylko technicznych.
Powiedzmy wprost – lekceważenie tych zasad jest wprost działaniem szkodzącym środowisku.
A z czym mamy do czynienia?
       Tym samym w świetle i tak tylko esencjonalnie podanych uwarunkowań można wykazywać szkodliwość dla środowiska np. wszelkich realizowanych przez tzw Zielonych akcji rzekomo broniących środowisko, w tym ich wielce bojowych akcji bezpośrednich stanowiących, między innymi, przyznanie priorytetu jednej z lekceważeniem potrzeb drugiej strony relacji człowiek – środowisko. Inny przykładem niech będzie zakaz palenia w kominkach, który oznacza rezygnację z wykorzystania zasobu odnawialnego (drewna) dla wygody nie obciążania sił administracyjnych w opanowaniu skutków użycia tego zasobu. Łatwiej zakazać niż stworzyć system przyjazny dla właściwego korzystania z zasobu odnawialnego. Również pod tym kątem powinno być gruntownie przeanalizowane w ogóle podejście do OZE czy np. elekromobilności. Idąc śladami podobnych przykładów można i należy wręcz wykazywać sumaryczną niezgodność z zasadami takich programów (w istocie polityczno- gospodarczych) jak owe „Fit for 55” czyli ich faktyczną szkodliwość dla środowiska. Tylko trzeba to robić a nie walczyć z objawami które ewidentnie wynikają z polityki, czyli nie sięgać do wykonawców a do zleceniodawców - wykazując brak ich wiedzy, rozsądku oraz niezgodność pomiędzy stawianym celem a faktycznymi skutkami.
        Zapytajmy, w tym poprawnym politycznie trendzie dążenia do tych rozwiązań pod hasłem OZE, czy jest analizowany w nich wpływ na środowisko całego łańcucha - zaczynając od pozyskania surowców, środowiskowych kosztów ich przetwarzania, wytworzenia produktu z akumulatorami i elektroniką włącznie, wykorzystania energii i wykorzystania zasobów nieodnawialnych (np. pierwiastków ziem rzadkich), po jego złomowanie przetworzenie tegoż do formy obojętnej dla środowiska. Samo uzależnienie się od dostawców surowców w tym zakresie jest o wiele silniejszą kalką istniejącego dziś uzależnienia się od dostawców ropy – też zasobu nieodnawialnego i wyczerpywalnego. Zachód już powoli – niestety zbrodniczo egoistycznie wolno wobec Ukrainy i haniebnie w odniesieniu do naszych wysiłków, zauważa jakie są skutki i uzależnienia i szaleństwa kłamstw pod hasłem eko. Może też dotrze, że nie bez powodu Rosja kładzie rękę na źródłach surowcowych i to na dalekiej północy, Nie dała do myślenia zorganizowana onegdajsza „misja” statku badawczego Greanpeace (na takie coś są potrzebne spore środki) i ostra reakcja Rosji Putina. Powinno zastanowić milczenie po akcji dyplomatycznej uwolnienia tych Zielonych bojowników.
Pozostając przy OZE - zapytajmy też z kolei czy mamy oszacowanie bilansu wykorzystania energii i skutków dla środowiska w działaniu pełnego cyklu wytworzenia, użycia i zużycia choćby takich ekologicznych ponoć instalacji jak wiatraki lub samochód z napędem elektrycznym? Wszak to, że samochód elektryczny jest cichy i przyjazny dla środowiska to fakt, ale tak jest w momencie jego działania, co nie kasuje konieczności wytworzenia, przesłania i akumulacji oraz strat energii na urządzeniach potrzebnych do tych operacji. Z drugiej strony – wszak energia służąca do napędu jest wytwarzana daleko, zanieczyszczenia tamże powstają w generatorach o wiele doskonalszych technicznie i łatwiejszych do kontroli pod kątem emisji zanieczyszczeń, jednak potrzeba więcej paliwa na jednostkę wykorzystanej (nie wytworzonej) energii, bo są straty na przesyle, na przetwarzaniu prądu, na procesie ładowania itd. Poza tym w każdym samochodzie nie mówimy o jednym i to byle jakim jakościowo akumulatorze z trwałością o wiele mniejszą niż czas życia samochodu. Cale ich baterie oraz konieczność ich cyklicznej wymiany – czyli – utylizacji.
Dalej patrząc na zasady, zastanówmy się nad tym co dla nas jest kluczowe też przy procesie bezprzykładnego i czysto politycznego nacisku gospodarczo politycznego wykonywanego pod hasłem dbałości o środowisko. Mowa o samej idei handlu uprawnieniami do emisji, Przypomnijmy zasady też z pytaniem dlaczego nagle, już przy następnej okazji - znikł zapis wywalczony przez sp. prof. J. Szyszkę o odliczaniu od całkowitej emisji, tego co pochłania las.
      Zauważmy, ze handel prawami emisyjnymi;
1/ nie zmienia ich całkowitej wielkości emisji na danym obszarze czyli nic nie poprawia a tylko przesuwa obciążenia za emisję 2/ nie poprawia sytuacji bo odbiera pieniądze tym, którzy mogli by je inwestować w inne metody pozyskania energii a oddaje je tym, którzy tego nie potrzebują robić. Zarobek jednych na operacji de facto wirtualnej. Całość więc pomysłu działa odwrotnie od zamiaru.. 3/ Obrót pieniędzmi z tego handlu zasila tylko machinę przekazywania kasy a wartość wpłacanych pieniędzy wcale nie pozostaje w związku z potrzebami, bo przekazanie środków jest per saldo decyzją urzędniczą
W sumie – mamy dyskryminację potrzebujących i szkodę dla środowiska czyli utrzymanie mechanizmu utrwalania i wykorzystywania nierówności.
Biznes i to wcale nie wspomagający środowiska.
Mity ekopoprawności ekohaseł oparte na ekoreligii są tu zawsze pożywką. Ostatnio też np. usłyszałem o „nowatorskim i postępowym” eko-wynalazku urządzenia do zwracania do systemu energetycznego energii niezużytej w samochodzie elektrycznym. I na to się system nabiera. Czy komukolwiek przychodzi do głowy by po przyjechaniu jakiegoś dystansu zwracać paliwo do zbiorników stacji benzynowej? Tak, – są upływności akumulatorów czyli samochód stojący w garażu jakoś zużywa energię – lecz przed użyciem pojazdu trzeba znów naładować akumulatory a to oznacza i czas i znów – straty energii tej wytworzonej – w miejscu jej generowania.
To po co ta ekokołomyja ma być. Ale jest eko. Dyskusja nad ekologicznością fotowoltaiki powinna się też odwoływać do kosztów ekologicznych wytworzenia w tym utraty nieodnawialnych zasobów surowców koniecznych do produkcji paneli i urządzeń, zmian sprawności paneli, czasu ich życia i kosztów środowiskowych złomowania czyli utylizacji zużytych paneli, częstości ich wymiany itd
Gdzie we wszystkich pomysłach reakcji wnoszonych na poziomie równym w całej Unii reguła myśl globalnie działaj lokalnie. Każdy kraj ma przecież inne warunki nie tylko z obciążenia przeszłością ale i warunków lokalnych – i to należy uszanować szukając na danym terenie równowagi pomiędzy interesami środowiska i człowieka. Sama więc unifikacja łamie tu zasady racjonalnego podejścia do ochrony środowiska.
Rzecz można by było w opisach ciągnąć dalej ale za każdym razem można wyprowadzać szkodliwość pomysłów urzędników unijnych dla środowiska w tym zakresie i to, że są to działania, które zawsze mają tło polityczne i biznesowe a nie są oparte o rzetelną wielostronną i ciągnioną analizę skutków dla osiągnięcia równowagi pomiędzy interesami bytowymi człowieka i zachowania środowiska w najlepszym możliwym stanie. I w tym leży główna przyczyna impregnacji UE na rzeczowe argumenty.
Sumując ten choć długi to i tak skrótowy opis powiedzmy wprost.

Nakładanie na Polskę kar za - na dodatek wssane z palca - zarzuty a wśród nich są właśnie niby ekologiczne – jak na początku zostało napisane, dowodzi zupełnego lekceważenia nie tylko argumentów merytorycznych, całkiem celowo używanego doktrynerstwa ekowiary, ale też jest dowodem na zupełny zanik oceny i ranking wartości. Dziś w konkretnej sytuacji na szali są położone – ochrona życia ludzi realnie i tragicznie zagrożonych wojną, dziś metodycznie mordowanych oraz wysiłek Polski zachowującej się jak trzeba – a na drugiej – racje doktrynerskie – biznesowo polityczne.
Samo to jest dowodem na haniebną dehumanizację Unii i stawia pytanie czym się różni myślenie Timmeremansa od myślenia – co do schematu - Putina. Tego nawet Orwell nie wymyślił, a jest słuchane z kamienną powagą. Obaj są aż do wyłączenia racjonalnego myślenia, owładnięci – każdy może inną ale co do celu taką samą – ideą fix – Jeden Sojuza drugi Eurosojuza
Czy jest różnica?
Tak - w uzbrojeniu ale obaj siedzą w fotelach i im się wydaje, że grają w szachy. Jeden mordem i rakietami – drugi hasłem eko.

Dr inż. Feliks Stalony – Dobrzański
Kraków 02,04,22 r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(171) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(564) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(471) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(944) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)