- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 49 sekund.
W mojej analizie na łamach miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze” przewidziałem niemal dokładnie to, co się obecnie dzieje. Tutaj pozwolę sobie pociągnąć dalej tę prognozę, na podstawie tego, co wydarzyło się 11 stycznia. Frekwencja na marszu Wolnych Polaków zaskoczyła nawet największych optymistów. Wydawało się że pora roku, środek tygodnia, paskudna pogoda, przełożenie posiedzenia sejmu - wszystko o ograniczy rozmiar protestu do grupki najbardziej zagorzałych i wytrwałych. Tymczasem jak podał Stołeczny Ratusz w proteście wzięło udział 35 tysięcy osób. Stołeczny ratusz kłamie i czyni to świadomie - za pieniądze podatników. Dowodem jest oszacowanie portalu Onet (otwarcie przecież wrogiego polskiemu obozowi patriotycznemu), który liczbę demonstrantów oszacował na 90-120 tysięcy.
Ale kłamstwa i kombinacje nie zmieniają faktu, że była to największa zimowa manifestacja antyrządowa od 1989 roku! Nawet rząd postkomunistów w 2001 roku nie zdołał na taką „zapracować”. Jej największym osiągnięciem, jest przekonanie nie tylko dziesiątek tysięcy uczestników, że warto było, że jest nas moc, ale także przekonanie tych, którzy nie pojechali, ale się dowiedzieli, że warto będzie wziąć udział w szykującym się największym proteście społecznym po 1989 roku — pewnie na wiosnę! Nie odpuścimy! Będzie okazja pokazać Tuskowi i Stołecznemu Ratuszowi jak naprawdę wygląda zgromadzenie miliona ludzi!
Frekwencja na marszu 11 stycznia pozwala postawić na taktykę akcji protestacyjnych, aż do pełnego spełnienia żądań. Trzeba żądać naprawy dwóch kluczowych dziedzin, których PiS-owi nie udało się uzdrowić przez 8 lat, a które nowa koalicja rządząca psuje teraz jeszcze bardziej swoją polityką. Chodzi o media publiczne i wymiar sprawiedliwości. Trzeba żądać prawdziwego odpolitycznienia TVP, które może nastąpić tylko przez cofnięcie najpierw wszystkich nielegalnych i na krawędzi prawa podejmowanych decyzji. Trzeba żądać prawdziwego uzdrowienia reformy wymiaru sprawiedliwości i ukrócenia samowoli sędziowskiej, co może nastąpić tylko przez przywrócenie Polsce pełnej suwerenności w tej dziedzinie. Paradoksalnie obecnie jest na to większą szansa, jeśli tylko znajdzie się większość sejmowa, która pod wpływem masowych protestów uzna, że te dziedziny wymagają prawdziwego odpolitycznienia.
Prawo i Sprawiedliwość powinno uderzyć się w piersi i przyznać, że w dziedzinie mediów i wymiaru sprawiedliwości popełniło błędy. Naprawa tych dziedzin nie udała się. Udało się naprawić gospodarkę, ograniczyć złodziejstwo, polepszyć obronność, podnieść poziom życia społeczeństwa, ale z mediami i sądownictwem się nie udało! Media dziś kłamią i manipulują ludźmi, a sądownictwo jest niesprawiedliwe i niewydolne. Taka rozważna linia polityczna będzie znacznie bardziej wiarygodna i znacznie szybciej przysporzy PiS-owi nowych zwolenników, niż popadanie w radykalizm.
Politycy PiS powinni mieć prosty przekaz dla zagranicy tłumaczący masowe protesty. Ludzie w Polsce chcą wolności, demokracji, uczciwych mediów i bezstronnych sądów. A polska niby-to-liberalna lewica niszczy państwo prawo, posługuje się kłamstwem i mową nienawiści. Polska lewica ma gen postkomunistyczny i dziś to wyłazi, jak słoma z butów.
Tekst ukazał się na portalu wPolityce 13 stycznia 2024