- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.
W poniedziałek rano znane były oficjalne wyniki: KO -37,06 proc. (21 mandatów) ; PiS – 36,16 proc. (20 mandatów) – niecały 1 punkt procentowy różnicy. To amatorka firmy Ipsos ze swoim exit pollem w wieczór wyborczy. Oto kilka spostrzeżeń świeżo po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Firma badawcza Ipsos odpowiedzialna za exit poll powinna zapaść się pod ziemię po kompromitującej wpadce stawiającą pod znakiem zapytania zatrudnienie jej przy następnych wyborach. Po godzinie 21.00 w niedzielę Polska dowiedziała się, że Koalicja Obywatelska zdeklasowała Prawo i Sprawiedliwość zdobywając według Ipsos 38,2 proc. głosów, podczas, gdy PiS zaledwie – 33,9., czyli byłyby to ponad 4 punkty procentowe różnicy.
W poniedziałek rano znane były oficjalne wyniki: KO -37,06 proc. (21 mandatów) ; PiS – 36,16 proc. (20 mandatów) – niecały 1 punkt procentowy. Amatorka…
Prawdziwym zwycięzcą wyborów jest Konfederacja, która brutalnie zepchnęła nogą z podium Trzecią Drogę zdobywając przy 12,08 proc. (6 mandatów) podczas, gdy TD przy 6,91 proc. (zaledwie 3 mandaty).
Lewica się kończy
Lewica ulega anihilacji na własne życzenie, 6,3 proc., czyli 3 mandaty, bo po pierwsze pozwala, żeby Donald Tusk konsumował jej program, a po drugie przestaje reprezentować ludzi pracy zajmując się problemami mieszkańców apartamentowców typu PIESIEŁ, liczba płci i końcówek. Co więcej okazało się, że do Parlamentu Europejskiego z list Lewicy wchodzi para uśmiechniętych, żyjących razem, zadowolonych z siebie i wynajmujących mieszkania gejów. Hordy robotników o spracowanych dłoniach, zastanawiających się, jak związać koniec z końcem, marzą, żeby oddać na nich głos.
Wreszcie można było głosować na ludzi, czyli nazwiska, a nie miejsca na listach. Oczywiście w większości przypadków tak zwane miejsca biorące na listach zadziałały, ale było parę krzepiących niespodzianek, choćby wybrany Piotr Mueller z PiS, reprezentujący nowe pokolenie w PiS i nowe w tej formacji podejście do polityki, czy Tobiasz Bocheński. Było też sporo zasłużonych klap, ale nie będę się dziś znęcać.
Potężny kryzys na granicy, śmierć polskiego żołnierza, zakłucie w kajdanki żołnierzy, którzy użyli broni, zaszkodziły nie Koalicji Obywatelskiej, a Trzeciej Drodze. To Władysław Kosiniak-Kamysz jest szefem MON, to wypowiedzi Szymona Hołowni chwalące pajacowate zachowanie choćby Franka Sterczewskiego na granicy, czy wprost mówiące, że Straży Granicznej nie wolno ufać, spowodowały gwałtowny spadek zaufania do tej formacji. Tymczasem stary wyjadacz Donald Tusk stał z boku zafrasowany, żądając od podwładnego Kamysza, jak od uczniaka wyjaśnień. Genialne. Nie dziwię się krążącej spiskowej teorii, według której publikacja Onetu miała być koronkową intryga, żeby właśnie osłabić Trzecią Drogę, choć w tę teorię nie wierzę.
Przepływ głosów do Koalicji Obywatelskiej nie pochodził od wyborców PiS, tylko od wyborców Trzeciej Drogi i Lewicy. Trudno się dziwić skoro żadnej trzeciej programowo drogi w działaniu Trzeciej Drogi zaobserwować nie można, co więcej, Szymon Hołownia wydaje się być choćby po decyzjach ignorujących orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego raczej najwierniejszym żołnierzem Tuska niż samodzielnym, demokratycznym marszałkiem Sejmu.
Skandale nie wywołują reakcji
Granica nie zaszkodziła Tuskowi, a Fundusz Sprawiedliwości nie zaszkodził PiS-owi. Pewnie po części dlatego, że za pieniądze z Funduszu kupowano jednak strażakom wozy, a gospodyniom talerze. Jasne, że była to kiełbasa wyborcza, ale kradzież? Wreszcie argument zakupu Pegasusa z Funduszu Sprawiedliwości też Suwerennej Polsce i PiS-owi specjalnie nie zaszkodził, bo takie, bądź podobne systemy mają wszystkie kraje Unii i NATO, a to, że kupiono je nie z tej kieszeni, to może i naganne, ale to nie defraudacja.
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość przyjęło strategię chińską. Usiedli sobie na brzegu rzeki i czekają, aż kości ich wrogów spłyną. W sensie, że koalicja rządzić nie umie, że Tusk, żadnych, czy prawie żadnych konkretów nie dotrzymał, że zaraz będą podwyżki prądu i gazu, które zrobią z Polaków nędzarzy, że nadciąga szarańcza imigrantów, że Zielony Ład zniszczy rolników i właścicieli domów. Wtedy to Polacy mają się zwrócić do PiS, jako chyba wybawicieli, no bo do kogo? Cóż, wygląda to na strategię leni pozbawionych refleksji, bo przecież z jakiegoś powodu część społeczeństwa przechowuje w sobie niezwykle negatywne emocje dotyczące PiS. Bo przecież kiedy Sasin mówi dziś (10 czerwca 2024) do Kosiniaka-Kamysza, żeby odszedł z koalicji z Tuskiem i został premierem rządu z PiS, to myślę sobie, że ten Kosiniak ma jednak w uszach słowa Jarosława Kaczyńskiego z lutego 2024 roku, kiedy to Janusz Wojciechowski nie chciał zrezygnować z funkcji komisarza do spraw rolnictwa: “Pan Wojciechowski przyszedł do nas z ZSL-PSL. To dla nas nauczka, że od tych środowisk trzeba trzymać się z daleka”. No to jak? Chcecie z nimi tworzyć rząd czy trzymać się od nich z daleka?
O przyczynach wygranej Konfederacji napiszę następnym razem, to ciekawy temat. Ciekawe jest również to, że Grzegorz Braun dostał się do Parlamentu Europejskiego z imponującą liczbą głosujących. Będzie się działo, a plany pozbycia się Brauna z Konfederacji są chyba nieaktualne.
Autor: Sławomir Jastrzębowski
Tekst ukazał się na Salon24.pl 10 czerwca 2024r