- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 52 sekundy.
Po ostatniej wizycie Polskiej delegacji w Moskwie, w trakcie której jednym z głównych tematów była sprawa dowodów rzeczowych dotyczących katastrofy smoleńskiej dwa momenty są – uważam – szczególnie charakterystyczne i w zasadzie mówią wszystko o intencjach i logice strony rosyjskiej. Pierwsze – arcyciekawe stwierdzenie, że przystąpienie do rzeczowych rozmów po negocjacjach prowadzących do ustalenia jednobrzmiącego ustalenia przyczyn katastrofy.
A mnie się wydawało, że prawdę wyprowadza się z dowodów i ta – jak a tego wynika - nie może podlegać negocjacji tylko ustalaniu. To zwyczaj każdego systemu totalitarnego opartego na kłamstwie każe ustalać prawdę po pytaniu „a jak ma być” i ewentualnie drogą „negocjacji” służącym narzuceniu narracji słabszemu kontrahentowi. Tylko wszak w ten sposób można rozwijać i prawnie mocować kłamstwa. Wodzowie totalitarni – prawdy materialnej wcale nie potrzebują.
Drugie – równie dobre.
Zwrócimy wrak i dowody po zakończeniu śledztwa i owych „negocjacjach” prowadzących do ustalenia wspólnego wyniku dochodzeń.
Nie piękne? Polska nie dysponując dowodami materialnymi ma zakończyć śledztwo i mało tego – jego rezultaty mają być – jak wyżej - uzgodnione w negocjacjach ze stroną rosyjską.
Tłumacząc to na język i logikę – strona polska musi zakończyć śledztwo bez dowodów rzeczowych i przyjąć to co ustalą ci, którzy dowodami dysponują, choć nawet nie wiadomo jak owe dowody będą przez nich wykorzystane.
Jak sądzę – nie można było bardziej dobitnie i strzelając sobie samobóje – wyłożyć obaw przed najmniejszą próbą dojścia do prawdy materialnej.
A silne przesłanki do niej strona polska już ma. Tylko prowadząc analizę dostępnych dowodów, śladów pośrednich, prób symulacyjnych i uważnie czytając to co napisali ci, którzy mieli, choć ograniczony, dostęp do dowodów. Dużo też powiedziały trumny, które miały pozostać nieotwarte – dlaczego dziś już wiemy, bo to są dowody bezpośrednie które się dostały w polskie ręce.
Spokojnie teraz to już mamy czas w tym sensie – że nie uda się sprawą Smoleńską dalej i głębiej dzielić – bo tam gdzie jest niepewność lub narzucana prawda jednostronna jako nowy rodzaj prawdy w Tischnerowskim ujęciu, czyli dodatkowo pojawia się znany nam model prawdy jednostronnie narzucanej.
I by było jasne. Po Konferencjach Smoleńskich, przed którymi stchórzyli oficjalni eksperci – cokolwiek by to określenie nie oznaczało – mam w sprawie silne podstawy do konkretnego technicznego przekonania o faktach. Lecz ten tekst nie jest o tej materii.
Ten tekst jest o bardzo specyficznym poszanowaniu partnerów i o stosunku do pojęcia prawda materialna.