- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
Opowieść o losach opłaty adiacenckiej w gminie Zielonki porusza oprócz meritum i inne kwestie, na które niewątpliwie dla sprowadzenia normalności zachowań najwyraźniej butnej władzy należy wyraźnie wskazać, co poniżej robię w kilku punktach.
a/ Tryb wydania decyzji i forma powiadomienia o niej,
Prawo nakazuje by opracowanie, decyzja ? krótko mówiąc komunikacja z obywatelem - była prowadzona zarówno merytorycznie jak i by była równolegle wyrażona w ogólnie zrozumiałym języku. To wymóg podstawowy ? tu zlekceważony. Nie bez powodu można podejrzewać.
Typowym przykładem metody, której ta zasada ma przeciwdziałać jest używanie przez tzw fachowców ? tak mądrego języka swojej branży, by odbiorca został wykołowany. Czarodzieje samochodowi, spece od gier jarmarcznych, są ekspertami w tej ? jak to się często żartobliwie ujmuje ? żonglowania balastem werbalizmu. Innymi słowy to sygnał że tu ktoś buja.
Samo podanie decyzji do wiadomości obywatela tak ?zza węgła? bez wcześniejszego etapu jawności podejmowania tego rodzaju szacunków czyli przyjęty tryb opracowania decyzji dużo mówi o strachu tej władzy przez reakcją obywateli. Widać władza liczyła tylko, że uda się ludzi zaskoczyć i przytłoczyć mocą wielkiej decyzji urzędniczej.
b/ Drugi problem, który wyszedł tu jak szydło z wora ? to przyjęta przez władzę rola eksperta. Jakieś kompletne niezrozumienie prostego przecież faktu. Władza jest wybrana w wyborach przez ludzi po to, by podejmowała decyzje w ich imieniu i dla ich wspólnego dobra, godząc sprzeczne interesy. Decyzje wyważające różne racje. Tak ludzie wybrali wskazując konkretne osoby i to one jako wójt czy rada mają podejmować decyzje na podstawie informacji uzyskiwanych z różnych źródeł w tym i od ekspertów. Najwyraźniej widać, że ta władza nie potrafi podjąć sama decyzji, skoro przyjmuje opinię i to wskazanego przez siebie eksperta jako protezę swojej decyzji. W istocie decyduje ekspert, a nie władza ? co po raz drugi ją kompromituje w oczach ludzi. Władza nie robi tego, za co jej płacą i do czego została powołana przez obywateli. Prawem i porządkiem organizacji samorządu.
Znów plama.
c/ I plama trzecia, po której trzeba by było się chyba zakopać ze wstydu pod ziemię.
Wójt ? władca ma do dyspozycji urząd, administrację, prawników, doradców.
Po drugie stronie stoi już ową decyzją splantowany obywatel. Stoi przed papierem z decyzją przygotowana mocą urzędu, a prawnikami doradcami itd.
Zabiera się do tego papierka amator tyle, że pasjonat. Dziennikarz, żaden tam ekspert prawa, przepisów, który sam, jak przyznaje, baranieje na widok steku powalających słówek z języka prawniczego. I co?
Wywala ową decyzję pisząc czy współredagując pismo do instancji odwoławczej.
Na piechotę.
To jaka jest pytam jakość pracy ekspertów, doradców biuralistów i samego ich szefa?
Cala to sprawa - oprócz meritum, które w tym jest przecież jednak najważniejsze ? wskazanymi elementami powinna spowodować szybką ewakuację z urzędu. Na takie honorowe wyjście poprzedzone przynajmniej słowem ?wybaczcie ludzie? nie liczę. Jeśli jednak obywatele w następnych wyborach, tej sprawy nie wezmą po uwagę jako nauczki ? to tylko będzie można powiedzieć przy następnych wyczynach tego samego rodzaju:
Wybraliście ? to macie. Bo widać tak chcecie mieć.