„Nie być” – odpowiedzieli Brytyjczycy na wielkie egzystencjalne pytanie i zagłosowali, z przewagą, której nikt się nie spodziewał, za opuszczeniem Unii Europejskiej.Cóż, nie ma się co zżymać, żalić ani wygrażać, choć jestem pewny, że prounijny establishment w krajach Europy Zachodniej już zaciera ręce na myśl o ruszeniu z przekazem piętnującym Camerona za decyzję o referendum i samych Brytyjczyków za decyzję o wyjściu z UE.

Prounijny establishment, mimo strzelistych deklaracji, działa bowiem w antydemokratycznej logice, a kiedy coś dzieje się nie po jego myśli, potrafi reagować wyłącznie gniewnie i pretensjonalnie.
Decyzja o referendum, którą podjął Cameron, była polityczna i skalkulowana na wygranie wyborów, bo chciał on przycisnąć UKIP i zatrzymać wzrost popularności partii Farage’a. Ale z tego niezaprzeczalnie wynika przecież, że była też demokratyczna, bo premier Wielkiej Brytanii zrobił to, czego chciał demos, który w przeciwnym wypadku mógłby na niego nie zagłosować. Mało tego, referendum samo w sobie jest najbardziej demokratyczną z demokratycznych procedur, bo demos zabiera w nim głos bezpośrednio.
Konkluzja musi z tego płynąć jednoznaczna, chociaż paradoksalna – Unia Europejska przegrała z demokracją. Nie pierwszy raz, bo np. w 2008 r. Irlandczycy odrzucili w referendum Traktat Lizboński. Jednak pierwszy raz aż tak dotkliwie, bo jakkolwiek protekcjonalnie to dla miłych Irlandczyków nie zabrzmi, Wielka Brytania to kraj innego nieco kalibru, którego nikt do głosowania do skutku nie zmusi.
Dlaczego tak się stało? Na pewno wiele uczonych analiz powstanie niebawem na ten temat, z których część będzie nawet „finansowana ze środków Unii Europejskiej” i te właśnie na wstępie będziemy mogli odrzucić bez czytania i bez wyrzutów sumienia, że nie przeczytaliśmy. Nie wytłumaczą nam one niczego, bo elity unijne już tak dawno straciły kontakt ze społeczeństwem, że nie mają psychologicznej zdolności zrozumienia sytuacji.
Śledząc debatę o Brexicie odniosłem wrażenie, że, o dziwo, bo było to wrażenie zaskakujące i kontrintuicyjne, bardziej pragmatycznymi (gospodarczymi) argumentami operują zwolennicy pozostania w UE. Bo rynki finansowe, bo londyńskie City, bo funt się zawali, bo biznes. Była to głęboko przemyślana taktyka, obliczona na rozegranie strachu i niepewności, wynikających z faktu, że konsekwencji Brexitu nie da się przewidzieć, a wszyscy analitycy, którzy snują teraz w telewizjach na całym świecie opowieści o tym, co będzie i jak będzie, opowiadają bajki, u źródeł których leżą ich przekonania, bo nie ma w tej chwili aparatu analityczno-naukowego, który można by odpowiedzialnie zastosować, żeby powiedzieć o skutkach cokolwiek pewnego poza tym, że są niepewne. W tym równaniu są same niewiadome, a liczba możliwych wariantów na tyle duża, że praktycznie niemożliwe jest objęcie ich rozumem.
Byłem przekonany, że strach przed podjęciem takiego ryzyka będzie czynnikiem, który przeważy i do żadnego Brexitu nie dojdzie, a referendum zakończy się bezpieczną przewagą opcji „zostać”. Tym bardziej, że zwolennicy wyjścia z UE niby zapewniali o tym, że nic strasznego się nie stanie, niby uspokajali, ale przecież sami nie mogli mieć pojęcia o skutkach, były więc te ich zapewnienia mało przekonywające. A wyższość opcji „zostać” polegała na tym, że, o ile po Brexicie może być albo gorzej, albo lepiej, o tyle bez Brexitu gorzej nie będzie.
I guzik z tych kalkulacji wyszło, bo referendum zakończyło się faktycznie bezpieczną przewagą, ale zwolenników opuszczenia Unii. Ewidentnie nie zostały docenione argumenty ideologiczne, którymi szermowali zwolennicy wyjścia z UE – odzyskanie kontroli nad krajem, szeroko rozumiana suwerenność oraz ograniczenie imigracji (tak, imigrację też zaliczam do zbioru argumentów ideologicznych, bo gdzieś pod spodem toczonych dyskusji mocno ulokowane były wątki multikulti).
Z tego by wynikało, że Brexit jest po prostu figą pokazaną dążeniom federalistów. Naród to ciągle najszersza wspólnota, z jaką człowiek zdolny jest się efektywnie identyfikować, która broni się w momencie, kiedy czuje zbyt duży nacisk czynników zewnętrznych. Moment, w którym ten nacisk jest „zbyt” duży i trzeba reagować, jest zapewne wypadkową czynników geopolitycznych, historycznych i ekonomicznych, dlatego szybciej nastąpił w Wielkiej Brytanii niż na kontynencie, ale moim zdaniem zwiastuje to jednoznaczną tendencję.
Dla Polski z tej sytuacji wynikają same kłopoty. Po pierwsze, w UE prym wiodą ideolodzy, a ideolodzy nie myślą racjonalnie, tylko forsują swoją ideologię w poczuciu zbawiania świata. Dlatego uważam, że Shultze i Junckery dopiero teraz zaczną szaleć z prointegracyjnymi pomysłami. Po drugie, brak Wielkiej Brytanii oznacza pozbawienie Europy Wschodniej najsilniejszego sojusznika, podzielającego wizję Unii jako wspólnoty suwerennych państw, z ograniczaną, a nie rozszerzaną rolą Komisji Europejskiej. Po trzecie, UE może się niedługo po prostu rozpaść, bo Wielka Brytania pokazała, że można, co będzie silnym wiatrem w żagle coraz bardziej na Zachodzie popularnych nurtów eurosceptycznych.
Unia Europejska była świetnym pomysłem, który został rozwalony przez lewicowych ideologów, bo wymyślili sobie oni, że narody to przeżytek, że można je rozpuścić w pomieszaniu kultur, że światła elita ma prawo decydować o wszystkim i wszystko regulować (czy ślimak jest rybą, czy czajnik nie ma zbyt dużej mocy), że można bez konsekwencji forsować swoje ideologiczne projekty, przełamując wszelki opór z butą i z buta. No to się jeden anachroniczny naród w końcu wkurzył. I najprawdopodobniej wyśle eurokratów na wcześniejszą emeryturę.

Tekst ukazał się na Salon24 24 czerwca 2016r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
30 Maja 2025

Targowica rozproszona

felekTargowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy może powiedzieli – formalnie należeli do elity. W ich pojęciu – Konstytucja 3-ciego Maja była zagrożeniem nie tylko ich praw ale i całkiem nieraz

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


30 Maja 2025

Targowica rozproszona

(171) Feliks Stalony - Dobrzański

Targowiczanie końca XVIII w należeli do warstwy, wedle wtedy istniejącego systemu politycznego, uprawnionej do wpływu na życie publiczne. Dziś byśmy...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


28 Maja 2025

Prosty wybór…

(564) Prof. Grzegorz Górski

To co się dzieje od 2 – 3 dni w Polsce w związku z wyborami, z pewnością przejdzie do historii. I nawet nie dlatego, że wynik tych wyborów w sposób...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(468) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(942) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)