- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 23 sekundy.
Został takowy zorganizowany. Działanie społeczne ? jest? jest, kultura jest? ? jest, władza dofinansowała jest dobra? Nic, tylko się zachwycić. Ów kurs, to tygodniowe bodaj warsztaty pisania ikon w jednej z miejscowości w pobliżu Krakowa. Celowo nie piszę gdzie, bo ani to pierwsze, ani ostatnie takie warsztaty, ani też nie tylko w tej miejscowości.
Też i ważne ? ludzie się w to zaangażowali, włożyli wiele trudu i aktywności najwyraźniej uznając, iż robią coś twórczego i dobrego. Czegoś się dowiadują ? tyle, że nauka podawana w pigułce ma to do siebie, że to co powie Mistrz ? to jest bezwzględna prawda i objawienie. Na refleksję i weryfikację, znajomość tematu i rzemiosła ? miejsca siłą rzeczy być nie może.
Tego wysiłku, zapału ? i chęci zdobycia nowej umiejętności oraz wiedzy nie wolno kwestionować a wręcz z nich się cieszyć a i poddawać grymasom ? się nie powinno. W dzisiejszych czasach; papki medialnej, zidiocenia przez pseudoautorytety (ziejące z ekranu z ust pianą niepohamowanej nienawiści do swobodniej i samodzielnie myślących), wyśmiewania się z aktywności obywatelskiej, kwestionowania wartości dla pozyskania bezwolnego tłumu przy kasie i urnie ? wręcz odwrotnie ? taka aktywność musi być szczególnie chroniona ? pielęgnowana.
To jednak nie oznacza nałożenie sobie autocenzury i embarga na inne myśli wokół tej sprawy. Pragnę więc tym samym podkreślić, iż przy całym szacunku dla organizatorów i uczestników tego rodzaju działań, jedynym moim celem w tym tekście jest zwrócenie uwagi na ewidentny dysonans tkwiący w samym pomyśle i jego realizacji.
To jest coś co budując ? burzy to co jest tu, dla nas, wartościowe, co warto podnieść i zauważyć, kierując nieco inaczej ową wartościową i ważną energię społeczną.
W czym więc widzę problem?
Kurs, warsztaty, to szybka nauka, po łebkach. Kurs czyli sugestia dostarczania jakiejś umiejętności. Kurs prawa jazdy ? przygotowuje do pewnej procedury uzyskiwania dokumentu ? ale nie sugeruje, że przejście kursu daje kierowcę. Dopiero egzamin- praktyka skutkuje uzyskaniem prawa. Kurs gotowania lub marketingu ? już sugeruje, że kursant uzyskuje jakieś umiejętności ? choć po takim szkoleniu ? nikt, nikogo, dla samego papierka ? nie przyjmie do pracy w odpowiednich dziedzinach.
Kurs to tylko dotknięcie jakiejś umiejętności czy wiedzy.
Ikona ? rzecz święta i nie to samo co tylko obraz.
Pisanie ikon ? nie na darmo tak się nazywa ? bo za tym stoi wiedza, tradycja ikonograficzna często tylko ta lokalna, znaczenie kultu i jego rozumienie. Treść, forma ikony i jej konwencja, jest dyktowana doktryną oraz praktyką wiary, symboliką i hagiografią. Tym samym i pisanie ikony, jeśli ma być ona ikoną a nie wyrobem ikonopodobnym, wymaga znajomości tych elementów i ich dokładnego przemyślenia. Nie mówię już o tym, iż odbiorca musi umieć czytać napisana ikonę. Bez tego ? dla tego człowieka staje się ona makatką. Produkt o formie ikony ? może przyciągać odbiorcę jak wyrób z Cepelii ? dla mody, tendencji, szpanu, lecz taki wyrób to nie ikona. Sugestia wiec, że uczy się kogoś pisania ikon w tym trybie z pominięciem wiary ? jest po prostu kłamstwem, zamianą znaczenia istoty słów.
Ci którzy pisali ikony to byli ludzie osadzeni kulturowo w prawosławiu najczęściej zakonnicy ? których istotą życia było właśnie ? pisanie ikon. Wszak na przykład ikonostas to zestaw ikon ? i ten jako całość oprócz znaczenia dla posługi wiary był samym sobą ?biblia pauperum? danego czasu. Informował nie tylko o najważniejszych prawdach wiary, którym ta świątynia służy, przypomina o ? głosicielach tej wiary ? apostołach, ale i o tym jaki święty jest patronem świątyni, a nawet jakie imię miał biskup diecezji, gdy owa świątynia powstawała. Ten kanon też zresztą ewoluował w zależności do terytorium ? wszak Kościół Prawosławny jest autokefaliczny.
Takie rzeczy nie powinny być przedmiotem kursu szybkiego gotowania na gazie jak się to mówi ? bo poinstruowanie o formie ? da tylko efekt malowania obrazków o formie ikony. A nauka pisania ikon ? to lata terminowania i zanurzenia się w kulturze tej wiary i poznania jej różnych aspektów. Bez znajomości owej warstwy nie wolno mówić o pisaniu ? co najwyżej o indywidualnej produkcji obrazków w formie naśladującej ikony. Wsadzenie pisania ikony w ramy kursu i szybkościowej nauki formy ? to jest, jak dla mnie, czymś co zaprzecza w ogóle istocie pojęciu pisania ikony. Dzisiejszy język jest widać ? i to nie tylko na tym przykładzie - jakoś tak nas oswaja ze zmian znaczeń i istoty określeń danej rzeczy i zaprzeczaniem oczywistym konsekwencjom logicznym używania tych słów.
Patrząc więc szerzej - to jakiś zamysł, z którym nie zgadzam się jako człowiek zastanawiający się nad społecznymi konsekwencjami podobnych manipulacji. Robić coś bez zastanowienia się nad istotą treści ? czy to jest cel? Tak już ludzie się przyzwyczaili do ?polskich obozów? do katów bez narodowości, choć ofiary je mają przypisaną, a ?homofobia? jako określenie nie znajduje symetrii w na przykład ?femino? lub ?maskulino? fobii. To technika narzucania politycznej poprawności i przyzwyczajanie ludzi do akceptacji obiegu słów i nazw o zmienionym sensie. Specjalnie używam przykładów zupełnie odległych od tematyki pisania ikon ? bo widzę tu już metodę, konsekwentne działanie.
I to jest pierwsza okoliczność na którą zwracam uwagę.
Rzecz druga.
Owa inicjatywa ? popierana, wręcz organizowana przez lokalne władze ? jest realizowana w okolicy o olbrzymim, a leżącym odłogiem potencjale własnych możliwości. Lokalne umiejętności, sztuka, rzemiosło są już w znakomitej części zapomniane czy zanikają ? a to jest okolica, która na nich powinna oprzeć swój oryginalny, własny rozwój.
Wchodzenie w zagadnienia które wymagają wejścia w inny świat ? wyruguje ten będący pod ręką.Powtarzanie kalki rozwoju, a raczej nadziei na rozwój, przez ściąganie przemysłu ? jest nie tylko obce kulturowo, ale i zabija te właśnie szanse. Tylko to trzeba wiedzieć, a władze działają w amoku. Sukces ? bez definicji co nim jest ? to cel sam w sobie. To kształtuje naturalną konsekwencję. Cokolwiek robi władza jest postępem a to co proponuję inni ? to piasek w tryby.
To już lepiej nic nie mówić.
Taki postęp już onegdaj był pod hasłem zapisywanymi jako dyrektywy i plany władz centralnych - rozwój to więcej stali betonu. Tylko ? i nawet gdy nie wiadomo po co tego ma być więcej.
No i mamy co mamy.
Warto może to rozważyć.
A to Państwo głosujecie ? losujecie albo wybieracie. Ciężka praca nad zniechęceniem elektoratu do aktywności obywatelskiej ? przy pięknych deklaracjach oczywiście ? daje wyniki.
W jednym więc tylko aspekcie widzę wielką wagę owych warsztatów.
Są osoby, którym się chce oderwać mózg od ekranu.
Ujawniły one tylko, co one zrobią z tą swoją aktywnością? Czy nie zostaną zanim się zorientują zorganizowane do politycznej poprawności właśnie przez wymodelowanie znaczeń słów? Konsekwencji tego się obawiam. Bo to już Orwell przewidział.
Ale tego ? nie przewidział.