- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 43 sekundy.
Ostatnie wydarzenie związane z interwencją policji w stosunku do człowieka działającego w amoku, zmuszają moim zdaniem do pogłębionej refleksji i to nie nad jednym aspektem tragicznego, jak się okazało, jego finału.Nie ma wątpliwości – że policja musi mieć prawo do użycia siły.
Dodajmy – w sytuacjach tego wymagających i z zachowaniem hierarchii ważności wartości życia, porządku i pozycji znaczenia wartości materialnych.
Z jednej strony nie może być tak, by policja bała się podejmowania interwencji – bo jej zadaniem jest właśnie jej podejmowanie. Jednakowoż racje te nie mogą pociągać za sobą usprawiedliwienia dla lekceważenia wartości życia i głębokiego przekonania o bezkarności wypływającej z ubrania munduru. Ten mundur ma być dumą, a nie pancerzem, za którym mały człowiek może kryć i leczyć swój strach i kompleksy.
Dla mnie zatrważające było podejście tych policjantów do wartości życia i kwestia absolutnie niedopuszczalnego braku proporcji pomiędzy zastosowanym środkiem a koniecznością.
Nagranie samej sytuacji jasno pokazuje cały problem.
Człowiek rzeczywiście – był agresywny, rozbijał, demolował i rzucał czym popadnie.
To innego środka niż ostra amunicja policja nie miała? Oszalałego nosorożca obezwładnia się strzałem z ampułką. Policja widać jej nie miał w podręcznej walizeczce. Miała tylko ostre naboje.
Zauważmy też, co dla mnie jest szczególnie skandaliczne – strzały – i to nie jeden – padają gdy delikwent ucieka. Już nie demoluje. Tylko zwiewa gdzie pieprz rośnie. Strzały padają do uciekającego człowieka. Safari? Ten człowiek uciekałby, a policja nie ma nóg, samochodów?
Powtarzam – policja ma prawo użyć broni, ale gdy inne życie jest zagrożone. Czy nie ma innych środków – paralizatory, wspomniany strzał zastrzykiem usypiającym, przygwożdżenie gościa do ziemi czy muru drągami, drabinami, pojazdami.
ON NIE MIAŁ BRONI PALNEJ! Dwa noże chyba do opierania jarzyn. Nawet nie maczety czy procę.
W chwili, gdy padały strzały – ten wariat nie zagrażał realnie tu i teraz. Strzelano do uciekającego człowieka.
Może zagrażał wcześniej – narobił szkód - ale już – uciekał. To policja nie ma narzędzi a może i nie ma widać chęci, a dopiero na szarym końcu – umiejętności, by sprostać w biegu takiemu zawodnikowi. Jak się okazuje – w stanie – pooperacyjnym!
Gdzie sprzęt, sprawność? Informacja o pacjencie? A może poczucie bezradności czyli niekompetencja i poczucie bezkarności, w sumie większe niż poczucie służby
To jest degenerujące każdego policjanta wzrostem poczucia „mnie wszystko wolno” Wielu doświadcza tej specyficznej postawy niejednego butnego policjanta, na przykład w sytuacji na drodze. Jak naprawdę było, co mówi rozsądek – nie ważne, ważne jest to co mówię ja policjant. Zero szans na obronę. Buta i bezczelność mają niejednokrotnie zastąpić umiejętności i wyposażenie techniczne.
Tego uczą w szkołach policyjnych?
Oprócz niewspółmierności środków i pytań o stan umysłu tym razem już policjantów i ich dowódców, pojawiają się bardzo ważne pytania o stan podręcznego wyposażenia do dyspozycji w sytuacji awaryjnych – w służbie. Nie w stosowaniu represji. Armatka wodna – przeciw zgromadzeniu – pałowanie kibiców tak, bo policja jest w dużej sile - ale już interwencja w ciemnym zaułku, wobec braków wyposażenia i umiejętności – może być ryzykowna. To tylko na filmach, dzielny Strażnik Teksasu zwalcza przestępcę z kopa – a jak go nawet zabije – to wychodzi w chwale. Dowcipy o tym facecie mogą być już zebrane w książeczkę.
Nie kwestionuję użycia broni – ale gdy to jest konieczne.
Czy tu jej użycie było tu jedynym środkiem i to wobec człowieka, owszem rozrabiającego,, niebezpiecznego, ale już uciekającego?
Następnym problem, który myśląc o tej sprawie ogólnej, należy podnieść, to ewidentne wykonanie przez policję kroku w kierunku oswajania ludzi, z jakoby nie podważalnym prawem policjanta do czynów, które nie usprawiedliwia sytuacja. Ludzie mają się widać oswoić z przekonaniem, że policjantowi wolno wszystko, i to ma być jego prawem jeśli nie nadprzyrodzonym to na pewno nieograniczonym. Jeśli ten przypadek – miejmy nadzieję będący tylko skutkiem skrajnej niekompetencji tych kilku policjantów i ich dowódców – ujdzie im na sucho – to moje podejrzenie zostanie silnie uprawdopodobnione.
W każdym państwie o cechach totalitarnych – policja ma mieć właśnie tą cechę – bezkarności jako narzędzie zastraszania. Wyrażam ta obawę, mając nadzieję, iż generalna polityka policji nie zmierza w tym kierunku, ale na ten problem zwłaszcza w demokracji sterowanej – a takiej żyjemy – należy nie tylko zwracać uwagę, być uczulonym, ale i reagować
Jak?
Wyborczym zwalczeniem demokracji sterowanej.
Demokracja ma być pozbawiona przymiotników od właśnie sterowanej po socjalistyczną. Bo taka już była. Dziś darzona sentymentem i ciepłymi nie tyle wspomnieniami, co już raczej wyobrażeniami (patrz wiek czcicieli) przekształcanymi w atrakcje turystyczne Nowej Huty. Tu zafascynowanym koncepcjami JKM przypomnę co onżesz mówił o śmiertelnym pobiciu przez MO Grzegorza Przemyka. W skrócie – to wg JKM – był tylko wypadek przy pracy.
Warto o tym pamiętać będąc fanem podobnych koncepcji i tak zwanej silnej, ale tylko siłowo, milicji czy policji – wszytko jedno – nie bijmy się o słowa.
W moim odczuciu ów przypadek – medyczny z punktu widzenia ofiary (a właściwie jej bliskich) i organizacyjno moralny z punktu widzenia społecznego – powinien być przez każdego dobrze przemyślany. Bo to znak kształtującego się modelu relacji pomiędzy obywatelem a władzą w jej najbardziej namacalnym, bezpośrednio odczuwalnym wymiarze. Miliony przemielonych podpisów pod projektami ustaw a także i ostatnio – taśmy tylko pokazują. Inne, szersze oblicze traktowania społeczeństwa przez władze. Tu mówimy o jednym przypadku, ale konkretne zachowanie w nim policji, jest lustrem obowiązującego w niej podejścia do społeczeństwa jako masy do opanowania, a nie czegoś podmiotowego dla pełnionej służby
Proponuję to zobaczyć i z tej perspektywy. Nie taktowałbym tego zdarzenia tylko jako jednego, medycznego przypadku gościa, który ześwirował po operacji.
A to się zdarza.
Oby i nam się coś z podobnych rzeczy nie przydarzyło. Były już społeczeństwa zafascynowane silną – siłowo – władzą.