- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 31 sekund.
Czas jest przedwyborczy to i spotkania, debaty, prezentacje się sypią. Każde środowisko chce się czegoś od kandydatów dowiedzieć z rzeczy którymi jest zainteresowane. To naturalna tendencja i mam nadzieję, iż to wypadkowe tych osądów, a nie roszady czysto partyjne i obiegowe opinie kształtowane medialnie będą tymi, które zadecydują o zwycięstwie tego czy innego kandydata.
Akademicki Klub Obywatelski zorganizował spotkanie z kandydatem na prezydenta Miasta Krakowa – z dr M. Lasotą. Spotkanie prowadził dr M.Boruta – kandydat do Sejmiku Małopolskiego. Postać godna oddzielnego pokazania.
W związku z tym co wcześniej napisałem idąc na to spotkanie, które miało miejsce w Klubie pod Jaszczurami, nie oczekiwałem więc wcale opisu szczegółowego programu, deklaracji – a tak na ogół chyba sobie kandydaci wyobrażają oczekiwania uczestników tego rodzaju spotkań. Mówią , mówią; będę chciał wybudować to a to, usprawnię transport, zadbam o to a o to – to deklaracje co do szczegółowych, jednostkowych inwestycji. Dotychczas rządzący to a to robili fatalnie – ja będę brylant
Wiedząc jednak, iż Prezydent nie musi wcale znać się na szczegółowych problemach miasta by być dobrym prezydentem, jak dla mnie, jako mieszkańca ważnymi są inne Jego takie oto umiejętności jako człowieka
a/ dobór źródeł informacji i umiejętność ich weryfikacji,
b/ umiejętne definiowanie problemów, ich nazwanie
c/ stosowny do tychże dobór metod ich pokonywania z jakąś wyraźnie zakreśloną i perspektywiczną wizją miasta
oraz
d/ zdefiniowanie istotnych dla miasta filarów jego rozwoju.
To te bowiem umiejętności mogą zaowocować tworzeniem czegoś nowego, postępem a nie trwaniem w zarządzaniu dla samego rządzenia. Podkreślam to są moje wyróżniki na których będę się opierał w wyborze. Jakieś są potrzebne w powodzi obietnic czasem a nawet z reguły – bez pokrycia.
Za tymi umiejętnościami kandydata posługiwania się rozumem idą przecież konstruktywne decyzje, w tym na przykład podejmowanie inwestycji, które są inwestycjami w sensie przynoszenia zysków w przyszłości, a nie tych generujących obciążenia. Bez wizji celów strategicznych takich wyzwań się nie podejmuje. Dba się co najwyżej o wizerunek władzy co jest zgubne dla wspólnoty.
Spotkanie z Panem dr M. Lasotą wykazało, że ma świadomość jakie właściwości naszego miasta i regionu są nośnikami ich rozwoju i które z nich są dotychczas niedowartościowane lub wręcz pomijane. Powołał się tu na myśl z „Eseju o duszy Polskiej” prof. .R.Legutki wskazującą (to dłuższy wywód) na ważne dziś dla Państwa Polskiego funkcje Krakowa i wykazał, że to z tych funkcji, a nie z robienia z Krakowa super-pubu można uczynić nośniki rozwoju miasta.
Tego nie mówią inni kandydaci skupiający się na samych deklaracjach techniki wykonawczej zarządzania.
Do tego Pan M. Lasota wykazał, że jest w stanie dla realizacji tak pokazanych celów wykorzystać potencjał intelektualny Krakowa jako miasta uniwersyteckiego. Zaniedbywanie możliwości miasta jakie w nim są ulokowane w tym zakresie, owocuje odpływem z Krakowa centralnych siedzib dużych firm i sprowadzaniem młodych wysoko wykształconych (i to na różnym poziomie) absolwentów do pracy – jak to celnie nazwał zapożyczeniem z języka młodzieżowego – w klepardii. Nazwa ta nie pochodzi od zasłużonego krakowskiego klubu sportowego a od biernego wklepywania danych do komputera. Rezultatem jest odpływ tych młodych i w istocie kreatywnych ludzi – czyli regres miasta.
To bardzo celne diagnozy i co do szans miasta i jego obecnych barier.
Nie byłbym sobą, gdybym się nie zainteresował poglądami Kandydata na rolę informacji niezależnej i na podejście do słowa „ekologiczność” Eko – to przecież dobry przedrostek – tylko problem co pod to podłożyć. Czy realia komfortu środowiskowego i wymogów prawa czy hucpę poprawności politycznej wedle wymogów, politycznie lub doktrynalnie, „zielonych”. Czy mówimy o zieloności i uległości lobbingowi zielonych doktrynerów, czy może jednak chodzi o rozumne stosowanie obowiązującego prawa w zakresie realizacji współistnienia – konieczności rozwoju życia gospodarczego z jednej strony i z drugiej – niezbędnej ochrony środowiska, dóbr naturalnych i zasobów – dla ich pozostawienia lub nawet wzbogacenia dla naszych następców.
W tak krótkim i wielowątkowym spotkaniu nie było szans na rozwinięcie tematu – lecz przykładowo - argumentacja w zakresie propozycji rozwiązywania spraw transportowych – jeśli je potraktować jako przykład podejścia do tych problemów, brzmiała przekonująco. Nie było powtarzania wyświechtanych – tylko ścieżki rowerowe, regulacja strumieni ruchu i jego upłynnienie. Wyraźnie zostało powiedziane, że to są tylko środki prób szybkich reakcji na sytuacje kryzysowe. Istotą musi się stać dążenie do zbudowania sprawnego systemu transportu publicznego. I chyba jest to racjonalne podejście – nastawione na dalszą perspektywę a próbujące reagować też i dziś.
W sumie – po spotkaniu wyszedłem przekonany, że Pan dr Lasota jest w stanie dać zupełnie nowy impuls rozwojowy.
I nie tylko.
Przyszła mi pewna myśl wychodząca z założenia, że polityka samorządowa nie musi być wcale kalką polityki ogólnokrajowej. Oczywiście zachowuję się tym jak politykier kawiarniany ale wolno mi. Raz na cztery lata? Czemu nie. Tak sobie pomyślałem, że byłoby nieźle by w wyniku tej kampanii nastąpiło powiązanie ze sobą myśli prezentowanych przez Pana M. Lasotę z chęciami realizacyjnymi młodego Ł. Gibały. Ordynacja wyborcza jest jednak nieubłagana. By była zmiana, przewagę głosów musi uzyskać jeden – a w moim interesie leży, by to był kandydat mający myśl i realne szanse wyborcze a nie tylko choć duży – potencjał wykonawczy. Choć dopiero ich powiązanie może mieć realne skutki. Nie dzielmy jednak przysłowiowej skóry skoro niedźwiedź w kniei.
Wybór więc jest dla mnie już w dużej mierze oczywisty. I nie z powodów doktrynalnych a racjonalnych.