- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 26 sekund.
Wczoraj odbyła się w Audytorium Maximum UJ debata poświęcona najniższemu szczeblowi samorządu terytorialnego, a więc dzielnicom Krakowa. Debatę zorganizowała Fundacja Stańczyka, która działa na rzecz jawności, otwartości i kontroli obywatelskiej w życiu publicznym oraz rozwoju potencjału organizacji społecznych.
Uczestnikami byli członkowie 8 komitetów wyborczych .którzy wystawili swoich kandydatów na radnych miasta Krakowa.
Tak więc, był przedstawiciel Komitetu: Obrony Praw Emerytów i Rencistów, Nowej Prawicy, Platformy Obywatelskiej- radny Jaśkowiec, Prawa i Sprawiedliwości- radny Kalita, Jacka Majchrowskiego- radny Migdał, Łukasza Gibały- Jacek Owczarek, Sławomira Ptaszkiewicza-Ratajczak i Sławomira Leśnika-Ratecka. Najbardziej sensownymi osobami w tej debacie byli przedstawiciele z komitetu wyborczego Gibały, Ptaszkiewicza i Leśnika. Widać było, że mają oni jasne spojrzenie na wiele spraw dotyczących miasta i dzielnicy. Nie są przesiąknięci rutyną polityczną ,która w konsekwencji prowadzi do politykierstwa. Niestety tak wszechobecnego w naszym samorządzie. A szczytem maniery politycznej wykazał się radny Jaśkowiec z PO, typowy aparatczyk partyjny posługujący się mową żywcem wziętą z obrad plenów partyjnych. Śmieszny był z kolei radny Kalita z Komitetu Prawa i Sprawiedliwości ,który za każdym razem swojego wystąpienia powtarzał, że nie jest członkiem PiS .Zaparł się więcej razy niż biblijny Piotr. Z kolei radny Migdal okazał się typowym wieloletnim urzędnikiem miejskim. Natomiast przedstawiciel komitetu Gibały, Ptaszkiewicza i Leśniaka wskazywali na wiele obecnych w dzielnicach patologii i próbowali wskazać jak temu zaradzić. Nie będę tu wszystkich wymieniać bo zainteresowanych czytelników odsyłam do strony internetowej Fundacji Stańczyka gdzie jest zamieszczona relacja z tego spotkania. Ja tylko odniosę się do trzech spraw z którymi w pełni się zgadzam po moim 4 letnim pobycie w Dzielnicy IV jako radna z Żabińca. A więc problem braku mocy prawnej decyzji rad dzielnicy szczególnie ważnych przy opiniowaniu WZ, upolitycznienie dzielnic, które stały się według mnie „przedszkolami” partii politycznych i co za tym idzie gazetki dzielnicowe zamiast być pośrednikiem między radą dzielnicy a mieszkańcami są tubą propagandową partii rządzącej w naszym mieście. Tak więc Państwo widzą ,iż trzeba iść na wybory i oddając sensownie głos, zmienić tę patologię w naszym samorządzie , którą odczuwamy wszyscy na co dzień.