- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 44 sekundy.
Wszyscy się rozpisują, rozważając rzecz znaną od dłuższego czasu, o sprawie Bolka. Uwaga koncentruje się na okresie formalnej współpracy z SB i najzwyklejszym braniu kasy. Rzadziej pyta się o konsekwencje zaistnienia powiązań. Czy i jakie one były w późniejszych latach. Nawet nie jest specjalnie podnoszona sprawa komfortowych warunków tzw. internowania Może była to chytra gra bezpieki a może nie – tyle, ze na zdrowy rozum w pierwszym z tych wariantów – czegóż by miał się Pan ex Prezydent wypierać, kluczyć, zaprzeczać dokumentom aż do śmieszności.
Ośmieszyłby tylko SB-cję a tak strzela sobie po stopach generowaniem poważnych wątpliwości i zasadnych pytań. Pamiętna noc czerwcowa z zapisem spotkania ówczesnych spadkobierców Magdalenki dużo mówi.
Zostawmy te sprawy, bo już chyba temat można uznać za wyczerpany. Przynajmniej na dziś.
W tej jednak sprawie zatrzymałem się myślą przy rodzinie i żonie b. prezydenta.
Patrząc pod tym kątem można jakoś zrozumieć – co nie znaczy usprawiedliwić – fakt podjęcia odpłatnej współpracy, trudniej – nawet objąć normami uczciwych ludzi zlekceważenie czynienia zła swoim kolegom znajdującym się wtedy w niewiele lepszej sytuacji. Zupełnie zaś już sobie nie wyobrażam odczuć, a raczej zaczynam rozumieć postawy dzieci. Wychowywanych w takiej szarpaninie i odjazdach od trudnych warunków – poprzez luksusy – do – właśnie czego?
Trudno nie pomyśleć o tragedii jednego – jakby nie było – choć dorosłego to dziecka i nie do zaakceptowania zakusów wykorzystania tej tragedii do budowania narracji PR przez rodzica. Tego – w świetle informacji o stanie zdrowia zmarłego – nie pojmuję a przeżyć Matki nie chciałbym doświadczyć.
W tym wszystkim – pomyślałem właśnie o Pani Wałęsowej. Tej – wydawałby się początkowo prostej żonie młodego robotnika, godzącej się na konsekwencje bycia matką wielu dzieci w tamtych konkretnych uwarunkowaniach. Wiedziała czy nie? Wierzyła – czy też się tylko godziła.
Z czym z jakimi myślami i z jakim bagażem wiedzy jechała odbierać Nagrodę Nobla.
Z jakimi odczuciami była mieszkanką Belwederu. Co przeżywała jako matka – wygląda na to, że Osoba – zwora rodziny. Zauważmy - Osoba cały czas praktycznie nieaktywna politycznie.
To nie są pytania ani proste ani też takie, na które można oczekiwać innych odpowiedzi ponad te niekoniecznie sięgających rzeczywistych wewnętrznych przeżyć Żony i Matki.
I tak naprawdę, nam nic do tego – oprócz jednego. Zauważenia i refleksji.
I jeszcze jedno.
Gdzie w tym wszystkim są tak aktywne obrończynie spod znaków feministycznych?
Wolą nie widzieć!